RAK MÓZGU -GLEJAK

napisał/a: 0sa 2010-01-17 11:07
Bercia, tu na forum nikt raczej nie mowi ze ma racje, ani nie pisze zadnejteorii:(
Napisalam co mnie spotkalo, i jak stracilam kochana bliska mi osobe - tate.
Nie opiuje innych przypadkow, pisze to co czuje ..
na wslanym doswiadczeniu.
Nam Bog nie dal zdrowia po operacj tylko zabral tate do siebie.
Wiec ja nie wyobrazam sobie inaczej pisac, bylabm nieszczera.
A to forum jest po to, bysmy my prosci ludzie mogli sobie wzajemnie pomoc!
Ciesze sie bardzo ze Ciebie spotkala inna diagnoza, nastawilas sie na najgorsze a wyszlo ze mozesz dalej z mezem cieszyc sie zyciem , i oby jak najdluzej.
My, zakladalismy ze bedzie dobrze, a tak nie bylo:(
Nie wiem co bym pisala gdybym weszla wczesniej na to forum, i nie zgodzili bysmy sie na operacje...
byc moze bym pisala, ze tatus odszedl bo nie mial operacji..
ale to jest gdybanie, a nie o to nam tu chodzi.
Z reszta,zaprzeczasz moim wypowiedziom, ok! masz do tego pelna racje, ale sama napisalas , glejak to wyrok, ale sa cuda!
wiec przeczysz sama sobie.
Napisalam, ze ja bym nie poddala sie operacjii," ja" w pelnym tego slowa znaczeniu.
Kazda historia tu jest inna, i bardzo mile kiedy pisza osoby ze jest dobrze, jak np neta:)
tylko modlic sie by tak juz bylo przez dlugieee lata.
Inni pisza calkiem inaczej:(

Nie jest lekarzami, ale nasze slowo moga duzo pomoc!
Lekarz robi swoje, rutynowe badania, operacja leki..
my, bliscy odbieramy to inaczej, chcemy zdrowia dla najblizszych, a po stracie, mamy milion roznych pytan, niewiadomych, zale, tesknote..
widzisz, moja mama byla przekonana ze po operacji bedzie dobrze!
teraz ma wyrzuty sumienia, ze... nie zapytala czy tatus w ogole chcial iec operacje!
nie zapytalismy go, to tak szybko sie dzialo.
Moj tatus zmarl po miesiacu od diagnozy guza.
a nam go strasznie brakuje!!!

Nataszo, mysle ze nie mozesz nic zrobic, poza czekaniem na zdanie lekarzy:(
Poczytaj w internecie o tych guzach, jakie to moga byc ktory stopien, operacyjne czy nie.
Pytaj i pytaj lekarzy co dalej, jakie beda skutki ich kazdego dalszego kroku.
Co przewiduja...
zycze ci cudu°! i zdrowia dla taty.
napisał/a: natasza1234 2010-01-17 11:35
Dziękuje za słowa otuchy,a co do lekarzy to powiedzieli,że to NAPEWNO nie jest operacyjny guz jeśli chodzi o głowe
może naświetlania,ale nie wiedzą kiedy ponieważ muszą dojśc do tego jaki to guz-nie wiem co mam myśleć bo odnosze wrażenie,że lekarz nas zbył i powiedział,że na dzien dzisiejszy nikt się nie podejmie radioterapii,mamy czekać ,tylko krew mnie zalewa,że nic konkretnego nie wiemy,poprostu MASAKRA.Czytałam już o wszystkich rakach i na mój mały rozumek to musimy się nastawić na najgorsze...oczywiście tata nie wie,że ma raka płuc i guza w mózgu i najprawdopodobniej przrzuty na kręgosłup,żyje w nieświadomości-nie wiem czy to dobrze czy żle...
napisał/a: Bercia 2010-01-17 12:09
Na początek do OSY. Nie chciałam Cię urazić. Jeśli to zrobiłam to serdecznie przepraszam. Pisałaś we wcześniejszych postach,że operacja to błąd. Lekarze nie powinni się uczyć na ludzkim nieszczęściu itp. Ja co jakis czas śledzę co się dzieje na forum. Czytałam wszystkie posty od początku. Wiem, że utrata bliskiej osoby to tragedia. Wiem, że pod wpływem emocji pisze sie różne rzeczy. Ale nie zarzucaj mi, że zaprzeczam sama sobie. Każdy na tym forum wie, że ,,glejak to wyrok,,. Opisując moją historię chciałam dać nadzieję ludziom, którzy wchodzą na tę stronę zrozpaczeni, bo właśnie poznali diagnozę... Zawsze jest szansa na to, że będzie dobrze, choć czasem wątpimy. Przepraszam jeszcze raz jeśli ktokolwiek poczuł się urażony. B.B
napisał/a: 0sa 2010-01-17 13:35
Bercia ,nic sie nie stalo.
Zapomnijmy o tym .
Bardzo fajnie ze Twoim przezyciem chcesz dac ludziom otuchy,
ja tez bym chciala, ale moje przezycie jest takie jak je opisalam... niestety.
Pozdrawiam Cie.

Natasza, bardzo dobrze ze nie wie..
smutne to , w ogole diagnoza ktora uslyszeliscie, pewnie ciezka dluga droga przed wami, przykro mi:(
ale, lepiej jak tata nie jest swiadomy, bo wtedy bedzie psychicznie nastawiony na wyzdrowienie, a to pomaga najbardziej w dalszych wynikach.
napisał/a: Margaret_ 2010-01-17 19:39
A ja mam dość żony wujka...Dzisiaj lekarz podobno założył wujkowi cewnik, bo nie mógł się załatwić. (rzekomo po Dexa...)Chciałam zapytać czy to możliwe? I czy lekarz ma możliwość sprawdzenia czy istotnie pęcherz jest pełny..? Trochę głupie te pytania ale biorąc pod uwagę to jak bardzo owej żonce zależy na jego śmierci nie wierzę jej do końca. Raz mówi tak, raz tak...Nawet lekarz stwierdził, że kłamie i działa na szkodę pacjenta. Mam tego dość, naprawdę i nie wiem co robić...
Ona usłyszała od lekarza na prywatnej wizycie, że jeśli pacjent zrobi prawie wszystko sam wokół siebie, chodzi do łazienki itp. to kwalifikuje się do operacji, a jeśli nie no to nie. Wydaje mi się, że dąży do tego żeby jego stan był na tyle zły aby do niej nie doszło..
napisał/a: 0sa 2010-01-17 21:06
Margaret, moze zrobcie cos zeby ta wredna zmija nie mogla nic decydowac.
Moze Twoj wujek powinien podpisac jakis papier by ona nawet sie nie pokazywala, skoro zyczy mu najgorzej!
napisał/a: natasza1234 2010-01-17 21:32
Właśnie wróciłam ze szpitala,dziś jest jeszcze gorzej,a lekarz dziś nas poinformował,że z tatą nic nie będą robić,ponieważ guz jest ogromny i bardzo szybko postępuje ... a chemia by go zabiła,a radioterapia nie pomoże-to jest smutne,że nie można nic zrobić,jesteśmy bezsilni,tata mówił,że go nic nie boli,a to chyba najważniejsze-poprostu go faszerują lekami przecibólowymi,cóż pozostaje tylko czekać na najgorsze-to brzmi dla mnie niewiarygodnie,że facet który był tak aktywny w ciągu trzech miesięcy ...
napisał/a: Margaret_ 2010-01-17 21:48
Natasza, bardzo Ci współczuję..a może skonsultujcie się z jakimś neurochirurgiem prywatnie? U mojego wujka jeden lekarz powiedział, że guz jest nieoperacyjny, a drugi, że by się podjął operacji...
Wydaje mi się, że żona wujka celowo nie podawała mu Furosemidu..Teraz tabletek na zmniejszenie obrzęku mózgu też nie będzie podawać, podobno lekarz z hospicjum przepisał inne...Ona dobrze wie, że jak obrzęk się zwiększy to stan wujka pogorszy...Jesteśmy bezsilni!!!

Osa, pewnie jakoś przez sąd mozna by to załatwićale nie wiem jak długo trwa takie postępowanie i ile czeka się na wyrok Sądu, bo chyba Sąd decyduje. Dodatkowo w takiej sytuacji zostałoby jedynie hospicjum, bo my nie mamy warunków żeby zajmowac się wujkiem non stop, chociaż ja uważam, że dla niego najlepsze wyjście to hospicjum, byłby bezpieczny, a tak zdany jest na łaskę i niełaskę tej zmory i jej koleżanki.
napisał/a: natasza1234 2010-01-17 21:55
Lekarz powiedział nam wprost,że to kwestia dni,może tygodni i tak sobie myśle,żeby tylko tatka nie bolało do końca a już będzie sukces,z dnia na dzień coraz bardziej się boje jechać do szpitala,bo nie wiem co mnie tam czeka.

Ato może faktycznie trzeba jakoś ograniczyć kontakty ciotki z wujkiem-co za wstrętna baba...
napisał/a: 0sa 2010-01-18 10:55
Nataszka moj tatko mial 61 lat:(
Taki fajny przystojniak, uwielbial motory, golebie, lowienie ryb, rower, dzialke...
w tym roku ost raz wekowal ogorki:(
a robil je przepyszne..
co 2 dni chodzilismy na dzialke zbierac jakies 30 kg ogorkow:(
Neurolog w szpitalu powiedziala ze guz jest wysoko i mozna go na miejscu operowac..
po 10 min juz neurochirurg powiedzial ze guza nie beda ruszac bo jest za gleboko i za duzy.
Miala byc jedynie biopsja zrobiona, po czym znow powiedzieli ze jednak operacja, ze guz jest widocznie odszielony i widoczny...
a Tatus tylko powiedzial- niech robia co chca i tak pojde do piachu:(
na 2 dobe po operacji, stan byl tak dobry( mimo niewladnej lewej strony i zlej mowy)
aaa dodam, ze lekarz ktory operowal, powiedzial ze ryzyko po operacji to jedynie niewilki problem z mowa.
BYLISMY SZCZESLIWI:)
sam fakt ze chca operowac, bylo dla nas znakiem ze jest dobrze!
jak lekarz powiedzial jedynie problemy z mowa, ktore po czasie moga ustac.
Wiecej nie oczekiwalismy.
2 dni po op. tatko zabrali na normalny juz oddzial, a 4 dnia byla karetka podstawiona i mial byc przewieziony do naszego szpitala.
Niestety nagle pogorszenie stanu, goraczka, z powrotem na oddzil pooperacyjny, spiaczka.. smierc:(
Natastka 3 miesiace od pierwszego bolu glowy, a miesiac od diagnozy:(
to sie nie meisci w glowie.
W sumie, czesto rozmawialismy w zartach, ze tatko przezyje nas wszystkich tyle mial energii w sobie:(
nagle.... szok, widac bylo jak wiednie:( blady, zmeczony..
eehhhhhh
[*] kocham bardzooooo i tesknie:(
napisał/a: mar2711 2010-01-18 12:56
Margaret_ napisal(a):A ja mam dość żony wujka...Dzisiaj lekarz podobno założył wujkowi cewnik, bo nie mógł się załatwić. (rzekomo po Dexa...)Chciałam zapytać czy to możliwe? I czy lekarz ma możliwość sprawdzenia czy istotnie pęcherz jest pełny..? Trochę głupie te pytania ale biorąc pod uwagę to jak bardzo owej żonce zależy na jego śmierci nie wierzę jej do końca. Raz mówi tak, raz tak...Nawet lekarz stwierdził, że kłamie i działa na szkodę pacjenta. Mam tego dość, naprawdę i nie wiem co robić...
Ona usłyszała od lekarza na prywatnej wizycie, że jeśli pacjent zrobi prawie wszystko sam wokół siebie, chodzi do łazienki itp. to kwalifikuje się do operacji, a jeśli nie no to nie. Wydaje mi się, że dąży do tego żeby jego stan był na tyle zły aby do niej nie doszło..

Witaj Margaret !
Moja Mama też przyjmuje Pabi - Dexamethason w dawce 2-2-0 ( od czasu postawienia diagnozy ), ten lek zmniejsza obrzęk , a skutkiem ubocznym jest zatrzymanie wody w organizmie, dlatego stosuje dodatkowo FUROSEMIDUM codziennie rano 1 tabletka, aby pozbyć się nadmiaru wody...
Imponuje mi Twoja determinacja w walce o wujka ( między innymi z "ciotką"), to szczęście dla wujka ,że walczycie z Mamą o Jego powrót do zdrowia....W moim przypadku , nie ma rodziny...jestem sama z Mamą..szwagierki Mamy choć mieszkają w tym samym mieście nie odwiedzają( jedna była 2 lata temu z wizytą ), a przyjaciółka za czasów zdrowia, choć mieszka 2 bloki dalej nie odwiedziła Mamy od 1,5 roku...dlatego w Waszym przypadku widzę ,że są rodziny które wspierają się w czasie choroby ( nie licząc "ciotki"?!).........Pozdrawiam Serdecznie i życzę dużo siły i zdrowia !!!WALCZMY!!!
napisał/a: beta32 2010-01-19 07:44
natasza1234 napisal(a):Lekarz powiedział nam wprost,że to kwestia dni,może tygodni i tak sobie myśle,żeby tylko tatka nie bolało do końca a już będzie sukces,z dnia na dzień coraz bardziej się boje jechać do szpitala,bo nie wiem co mnie tam czeka.

Bardzo mo przykro.......................................ech rodząc się nie wiemy jakie czeka nas życie..i kiedy przyjdzie jego kres;( nie umiem sobie odpowiedziec dlaczego tak musi być , ńajważniejsze że jesteś przy tacie.........................on wie jak bardzo go kochasz....i myśle, ze jest mu lżej;)
Wiem, ze to co powiem już wiele razy padało...ale musisz mieć siłę i wiarę!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!pamiętaj nataszko, ze tata nie moze oglądać Cie przygnębionej...bądz przy nim.....i trzymaj za rękę.....