Jakie są skutki uboczne rzucenia palenia?

napisał/a: aretka 2017-05-02 17:18
Nie zapaliłam. Nie zapalę.
napisał/a: aretka 2017-05-02 17:20
Dostałaś Zieleń wiadomość prywatną. ?
napisał/a: marcin1287 2017-05-02 17:23
aretka napisal(a):Co u mnie?Zastanawiam się,jak to jest,że u wszystkich rzucających palenie występują tylko jakieś epizody....


Oj nie ja dopiero teraz jakos lepiej i to dlugo trwa a gryzlem sciany zeby nie palic, jesli masz cos nie tak z tarczyca to na pewno objawy beda silniejsze albo niewiadomo bedzie od czego to jest. Jestem w stanie ksiazke napisac o skutkach ubocznych. Przerazaja mnie Ci, ktorzy pala duzo nie wiedza z czym musza sie zmierzyc, aby rzucic bez powrotu. Najgorsze jest to, ze w tym wszystkim trzeba zyc, pracowac, miec rodzine, a nie czekac na smierc. Uwazam, ze warto w tym watku na forum, pisac o kazdym skutku ubocznym, jest ich cala masa, oraz o naszych odczuciach przed rzuceniem, oraz po. Mnie tak naprawde zmotywowala ta zasada, ze nie ma dnia ani godziny, na rzucenie, po prostu trzeba zrobic krok pierwszy i rzucic, a pozniej zapomniec na rok o zyciu :D Michorek Pozdrawiam rowniez :)
napisał/a: aretka 2017-05-02 20:25
Uff...Dzisiaj u mnie kryzysik był.Przetrwałam m.in.dzięki wam.Jak dobrze,że jesteście.Marcinku,Twój sukces bardzo mnie mobilizuje.Piotruś bardzo wspiera,Zieleń pociesza.Ech,dużo dobrych ludzi,aż chce się walczyć.
Michorek...
napisał/a: Michorek... 2017-05-04 14:52
Dzień dobry Mili Moi
Uprzejmie informuję, że impreza była wspaniała i ...niedzielę miałam bardzo ciężką w związku z tym.
Dziewczyny, jestem z Was dumna. Dajecie radę !
Chłopcy, pozdrawiam.
KeriM
napisał/a: KeriM 2017-05-06 08:38
To i ja pozdrawiam wszystkich. Pogoda dobija, deszcz, zimno, trawa rośnie a ja nie palę :)
napisał/a: wikam2 2017-05-07 19:26
Hej :)
Ja do Was po poradę ;)

2 stycznia br. bylismy z mężem na terapii kulkowej - trzymanie kulek magnetycznych w rękach co to by rzucić palenie (teśc uważa, że dzięki temu rzucił, ja myslę, że to TYLKO jego silna wola) no i rzuciliśmy. Ja na kilka tygodni bo myslałam, że zeświruje mąz trzyma się do teraz. Ja palę poza domem ok 3 papierosy albo nie palę i jest okey natomiast ww. męczy się co dnia. Minełą prawie pół roku a jest jakby gorzej. Codziennie mówi o paleniu, nastawia się, że w wakacje zapali cygaro i nie widzi ŻADNYCH pozytywnych skutków rzucenia. Nic a nic! Ja osobiście widzę, że mniej chrapie, zęby ma ładniejsze - o smrodzie (na nim i w domu) nie wpominając ale jego samopoczucie jakby nawet nie na równi a wrecz w dół.

Czy to w kocu minie??? Mogłabym przeczytac co piszecie (to co przeczytałam to juz oczywiście zapomniałam) ale nie ogarnę - nie mam czasu Ktoś da jakąś poradę na szybko? :) :* Kiedy on wróci na planetę jako normalny czlowiek?

Ja tej całej udręki upatruję m.in w tych cholernych kulkach. My się nie nastawilismy na 100%, liczylismy że ahhhh.....nam to pomoże i w ogóle bedzie cud. Taaa.......
napisał/a: PiotrZG 2017-05-07 21:08
wikam napisal(a):(...)Czy to w kocu minie???(...)

Minie w swoim czasie. Rok to minimum. Z tego co piszesz był bardzo mocno uzależniony, a więc odwyk będzie proporcjonalny do szkód jakie wyrządził nałóg. Powrót do palenia niczego nie zmieni.

p.s. Kulki ani nie pomogły, ani nie zaszkodziły i należy takie seanse traktować w kategorii obrzędów magicznych ;)
Wojownik
napisał/a: Wojownik 2017-05-07 23:00
Cześć, Wikam.

Cholerne kulki...

...wiara jest tym, co pozwala pokonywać bariery. Wiara, że kulki pomagają, pozwala niektórym zwyciężyć Wroga, czyli tak naprawdę walkę z sobą samym. Innym nie. Kulki nie mają tu tak naprawdę nic do rzeczy. Wiara, że pomogą - ma.

Wielu żołnierzy potrafiło przetrwać potworności wojen, tuląc nocą, kiedy nikt nie widział, do serca zdjęcie ukochanej osoby, żony, córki, roniąc łzy i wierząc, że muszą przeżyć wszystko i wrócić. Kilka lat obozu koncentracyjnego ktoś przeżył dzięki maleńkiej karteczce z rysuneczkiem sporządzonym przez dziecko i podpisem "tata". Ważne, jak silna jest wiara. Pozwala jednym przetrwać to, co dla innych jest ponad siły. Żyjemy w czasach prostactwa i ciemnoty, zapominamy, że nie wszystko załatwiają pieniądze i "racjonalizm". Chcemy wszystko "szybko", a świat działa inaczej. Niedoceniane są takie cechy konstrukcji człowieka, jak patrzenie sercem, wiara, godność i codzienny trud, nasza Droga. Ciągły ślepy pęd za niczym, porównywanie się do innych i wzorców narzuconych przez manipulacje informacją, ciągłe granie na emocjach i strach przed pozostaniem samym ze sobą (spójrz, jak wielu boi się siebie, samotności i ciszy - gdyż wtedy musi stawić czoła własnym myślom, zmierzyć się z prawdą o sobie i swoimi myślami; czasem z czymś takim, jak sumienie, o którym wolą nie wiedzieć, zapomnieć).

Z mojego punktu widzenia ważny jest sposób myślenia. Ba, najważniejszy! Ty i Twój Mąż cały czas jesteście osobami palącymi, bez względu na to, czy aktualnie palicie, czy nie. Niepalenie jest uciążliwe, bo w umyśle jesteście PALĄCYMI. Patrzycie podświadomie z punktu widzenia jakie są pozytywne skutki palenia, Mąż marzy o cygarze w wakacje, złe samopoczucie w Waszym odczuciu jest skutkiem tego, że wbrew sobie chcecie rzucić palenie, itp...

Nie da się rzucić palenia WBREW SOBIE!!! Najważniejsze - zmienić nastawienie o 180 stopni! Twój NATURALNY stan to niepalenie! Byłaś i jesteś Osobą niepalącą! - nawet, kiedy palisz - jesteś osobą niepalącą, bo taką się urodziłaś, to Twój naturalny stan! Liczenie dni bez papierosa, obiecywanie papierosa za rok w wakacje czy jednego dymka na Gwiazdkę świadczy o tym, że wciąż masz UMYSŁ PALĄCEGO! Z takim umysłem nigdy nie rzucisz palenia - nawet po pięciu latach będziesz liczyć: minęło już 4 lata, 9 miesięcy i 11 dni bez palenia.. Jaki ma to sens? Trzeba być niepalącym od DZIŚ, nawet, jeśli jeszcze palisz. I z wiarą patrzeć w przyszłość.

Dlatego nic nie minie, dopóki będziesz miała UMYSŁ PALĄCEGO. Porada na szybko: usiąść w ciszy na kilka godzin i zastanowić się, kim jestem, co chcę, jak to naprawdę jest. To punkt wyjścia. Potem nie ma nic szybko - jest walka tygodniami, miesiącami, latami o to, by być tym człowiekiem, którym tak naprawdę jest się wciąż - Niepalącym. Żeby mózg nie był ogłupiały i żeby nie być zerem, popychadłem, niewolnikiem żądzy, a wolnym, świadomym, NIEPALĄCYM Człowiekiem.

Cuda zdarzają się, ale wynikają z silnej wiary, niezłomności i żmudnej, ciężkiej pracy. Przed Tobą jest cud. Ten cud - to Ty niepaląca... ale nią jesteś wciąż, tak jak Twój Mąż. Tylko przyjmijcie to do umysłu i na tym budujcie walkę z Wrogiem. Bo Wróg mieszka w Tobie, wciąż myślisz tak, jak On ci dyktuje. Bo ten Wróg - to Ty sama. Zmienić musisz Wroga w Przyjaciela, wrócić do samej siebie, jaką byłaś kiedyś i taką siebie pokochać. Wyrzucić Wroga z umysłu. A wtedy będziesz niepaląca, na zawsze... Bo będziesz miała normalny umysł, czyli umysł osoby niepalącej. Po czasie palenia pozostanie tylko smutne, współczujące spojrzenie i wdzięczność dla samej siebie, że potrafiłaś z tego wyjść i stać się SOBĄ - silnym, wspaniałym człowiekiem, decydującym o swoim życiu.

Pozdrawiam -

Wojownik.
napisał/a: PiotrZG 2017-05-08 12:06
Wojownik napisal(a):(...)Nie da się rzucić palenia WBREW SOBIE!!!(...)

Otóż to. Rzucenie palenia jest decyzją autonomiczną i tylko wówczas skuteczną. Trzeba chcieć rzucić. Żadne obrzędy w wykonaniu osóby trzecich nie pomogą, bo one nie podejmą za nas decyzji.

Rzucasz i nikt w tym nie pomoże, ale pomoże wiara, że nie chcesz palić i pokora, aby znosić dolegliwości jakie wyrządził nałóg, a jakie ujawnią się po rzuceniu palenia. Wiara czyni cuda i nie ma w tym cienia przesady.
Na poziomie mentalnym walkę z nałogiem wygrywa się już w pierwszych dniach i tygodniach po rzuceniu palenia. Na poziomie fizycznym ona może trwać lata, bo nierzadko tyle właśnie potrzeba, aby organizm uporał się ze szkodami jakie wyrządził nałóg. Dlatego właśnie potrzebna jest wiara, że już nie chcesz palić.

Czepianie się myśli, że powrót do palenia zniesie dolegliwości jest iluzją. Powrót do palenia dolegliwości utrwali i pogłębi.

Wojownik napisal(a):(...)Żyjemy w czasach prostactwa i ciemnoty,(...)

W czasach powszechnych manipulacji psychosocjotechnicznych i dezinformacji i warto zrozumieć, że ludzi celowo uzależnia się, aby bez zbędnego oporu poddawali się formatowaniu psychosocjotechnicznymi sztuczkami i za własne przekonania przyjmowali treści przemycane przez macherów dezinformacji.
Michorek...
napisał/a: Michorek... 2017-05-08 15:58
wikam napisal(a):
wikam napisal(a):Codziennie mówi o paleniu, nastawia się, że w wakacje zapali cygaro
]
Kama...jak Cię lubię...z takim nastawieniem trudno będzie.
Nie napiszę nic innego niż Wojownik i Piotr...niepalenie zaczyna się w głowie.
Nad tym trzeba popracować.
napisał/a: Zieleń 2017-05-10 14:19
Witajcie moi drodzy, co u Was słychać ? Piszcie.
Aretko, Michorku, Piotrze, KeriM, Wojowniku, Marcinie ?

U mnie różnie. Jeśli chodzi o moją zmorę - kłopoty ze snem to nie panuję nad swoim organizmem. Raz śpię 2:00 - 6:00 i jestem niewyspana, innym razem super wyspana, potem zasypiam o 23, 24 i śpię 6 - 8 godzin, jeszcze innym padam o 22 i śpię do późnego poranka. Mój organizm robi co chce. Czasem sen jest mocny, czasem czuwanie...

Ostatnie kilka dni mam jakiś smutek, apatię, dolinę. To nowość u mnie.
marcin1287 napisal(a): Najgorsze jest to, ze w tym wszystkim trzeba zyc, pracowac, miec rodzine, a nie czekac na smierc.

No właśnie, od momentu kiedy trafiłam na to forum (miesiąc temu) to zajmuję się tylko moim rzuceniem palenia. Czytam to forum w pracy, w domu po pracy. W każdej chwili. Nie robię praktycznie nic innego. Jestem zmęczona już tym skupieniem na rzuceniu palenia, chciałabym już żyć zupełnie normalnie, jak dawniej tylko że bez fajków. Chciałabym żeby to był mój naturalny stan, żebym już nie musiała o tym myśleć. Niby funkcjonuję normalnie, wstaję, chodzę do pracy, spotykam z rodziną, ale ten ostatni miesiąc mam wyjęty z życia.

Nie chce mi się palić, nie tęsknię za tym, ale mam jakieś takie dziwne poczucie...smutku. Też od jakichś dwóch dni tak jakbym sama podkopywała swoją wiarę w to, że ten stan przejdzie, że można żyć normalnie i nie myśleć o paleniu / niepaleniu, że już zawsze będę musiała się kontrolować z NP i badać swoją czujność...

Nie palę, bo chcę zostać mamą. Tyle, że nie jestem się w stanie na tym skupić, ponieważ moja uwaga jest skupiona na NP , na skutkach ubocznych, obecnie na dolinie jaką przechodzę. Nie wiem czy mój obecny stan sprzyja staraniom o dzidziusia ? Poczekać aż przejdzie czy olać ten stan i iść na żywioł ? Wiem, że nie zdecydujecie za mnie ;))), ale już piszę Wam wszystko, co mi się kołacze w głowie.

Ehhh...jest mi ciężko ostatnio. Tym razem na duszy... Ściskam Was.