Jakie są skutki uboczne rzucenia palenia?
napisał/a:
Michorek...
2017-05-15 13:22
Witaj w klubie Piotrze, u mnie w domu aktualnie dwie anginy ( mąż i najstarsza córka).
Jak trafnie zauważyłeś po rzuceniu chwyta nas ogrom infekcji bo organizm jest wyczerpany walką.
Ale i to minie, wiesz o tym, prawda?
Póki co kuruj się...czosnek, miodek, cytryna, syrop z cebuli....
dziękuję za piękny utwór, wczoraj ukoił moje stargane nerwy, dziękuję
napisał/a:
PiotrZG
2017-05-16 18:22
Cześć Magda, tak właśnie jest. Czasu wiele upłynie zanim organizm odzyska naturalną odporność. Proces zdrowienia może trwać lata. U mnie w sumie nieco lepiej, ale taką infekcję czy też nieżyt należy po prostu wyleżeć kilka dni. Tyle ode mnie tym razem z pozdrowieniami ;)
napisał/a:
KeriM
2017-05-20 16:25
Witajcie,
Wróciłem :) Zdrowy, niepalący i zadowolony :) Przeżyłem zlot motocyklowy, schodziłem trochę górek, zdobyłem Morskie Oko w deszczu, gradzie, źle ubrany to i przemoczony ale uśmiechnięty, bo jakoś lekko mi się wchodziło :) Ogólnie cieszę się z niepalenia i pozdrawiam.
PS. mija 190 dni bezdymnych :)
Wróciłem :) Zdrowy, niepalący i zadowolony :) Przeżyłem zlot motocyklowy, schodziłem trochę górek, zdobyłem Morskie Oko w deszczu, gradzie, źle ubrany to i przemoczony ale uśmiechnięty, bo jakoś lekko mi się wchodziło :) Ogólnie cieszę się z niepalenia i pozdrawiam.
PS. mija 190 dni bezdymnych :)
napisał/a:
marcin1287
2017-05-22 00:39
Nadal mam problem moge ujechac autem max 50 km po tym czuje ze zemdleje a nogi kolana robia mi sie jak z waty rece tez. Jednakze jak wracam to mi nic nie jest. Za to tak do 20 km wokol domu jest ok, chyba nerwica ale tylko do jazdy. mialem remont w domu przez tydzien przezucilem 30 ton zwiru piasku betonu itp i nic i po 15 godzin na nogach. Nie wiem co z tym zrobic.
napisał/a:
Michorek...
2017-05-23 12:14
bardzo się cieszymy !
ja pozdrawiam Ciebie !!!
może tak, może nie...nie zagłębiaj się
przejdzie jak wszystkie inne skutki uboczne, a im więcej będziesz o niej myślał tym będzie większa
przepraszam za określenie, ale jest " w punkt" ...olej ją !!! to działało u mnie najlepiej...jak robiłam się zuchwała w stosunku do moich lęków one znikały, naprawdę
jeżeli taka sytuacja w aucie będzie się powtarzała to zjedź na chwilkę i przeczekaj,ja tak robiłam, po 10 minutach mogłam jechać dalej
napisał/a:
marcin1287
2017-05-23 23:14
wracam powoli do żywych jutro badania i do pracy. tez troche dziwne, wyszedlem z domu znalazlem prace jakbym sie
budzil powoli.
budzil powoli.
napisał/a:
Zieleń
2017-05-24 08:47
Michorku podziałało :) Odstawiłam też multiwitaminę i inne suplementy, które brałam. Jest lepiej.
To dobra wiadomość Marcin :) Powoli, powoli wszystko się ułoży i wrócisz do siebie.
Piotrze, ze zdrowiem lepiej ?
U mnie dalej raz lepiej, raz gorzej, ale trwam dalej. Mam do Was pytanie - czy po rzuceniu palenia zmienił się na stałe w jakiś sposób Wasz charakter ? Pytam, bo - oprócz tego, że jestem jakaś taka nieobecna, wiecznie zamyślona - to obecnie mam jakieś jazdy z duchowością, tzn. mam silną potrzebę modlitwy, uduchowienia się... Nie wiem...albo wariuję, albo...przejdzie ?
Pozdrawiam Was serdecznie. Aretka coś długo nie pisała - odezwij się kochana !
napisał/a:
Michorek...
2017-05-24 10:14
Pewnie !!!!
ja jestem inną kobietą, poważnie
piękne...
może taka ma być Twoja Droga ???
miałaś palić, potem rzucić i w konsekwencji dotrzeć do NIEGO...
jako osoba wierząca napiszę Ci tak...mi z Bogiem i po drodze i lżej
a próbowałaś kiedyś "pogadać" ze swoim Aniołem Stróżem ?
świetna wiadomość, pisz jak najwięcej co u ciebie, my tu będziemy trzymać kciuki i kibicować Ci z całych sił
Aretka...co dobrego?
napisał/a:
ketjowix
2017-05-24 10:47
Co za pogoda raz cieplutko i słońce a dzisiaj deszcze bleeeeeeee
a jak u was ?
a jak u was ?
napisał/a:
PiotrZG
2017-05-24 13:06
Zieleń ;) charakter zmienił nałóg, a nie zerwanie z nałogiem. Zamyślenie, apatia, nieobecność, brak motywacji i podobne stany to reakcja mózgu na brak nikotyny. Te objawy ustąpią z czasem.
W mojej ocenie potrzeba modlitwy o której wspominasz to nic innego jak sygnał powolnego powrotu do naturalnej wrażliwości i stanu emocjonalnego sprzed nałogu. Poszukujesz wsparcia i znajdujesz je właśnie w wierze, która w czasie nałogu być może była niedoceniana, bo stymulowały Ciebie substancje psychoaktywne i toksyny. Wiara wyciszy Ciebie i pomoże pokonać przeszkody na drodze do tzw. normalności, do naturalnego środowiska z którego podstępnie wyciągnął Ciebie nałóg.
Mnie też pomagała modlitwa i spontaniczne wizyty w kościele, które dawały ukojenie i umocniały. Przekonaj się o sile Różańca. Trzymaj się. Jest coraz lepiej ;)
p.s. Muzyka Chopina też przydaje się w czasie odwyku. Polecam.
napisał/a:
PiotrZG
2017-05-24 13:16
miałaś palić, potem rzucić i w konsekwencji dotrzeć do NIEGO...
(...)
Wiesz Magda, ja o tym też myślałem i doszedłem do podobnych wniosków. Czasami zapuszczamy się zbyt głęboko w doczesne przyjemnostki, a wśród nich właśnie nałogi, co nas oddala od NIEGO.
napisał/a:
Zieleń
2017-05-24 16:21
Michorku, rozwiniesz temat, proszę ? Co się zmieniło ? Jak się zmieniłaś ? To bardzo ciekawe.
A, i nigdy nie próbowałam "rozmawiać ze swoim Aniołem Stróżem". Hmm...nawet nie przyszło mi to do głowy ?
Myślę nad tym, Piotr. Rzeczywiście, o ile dobrze pamiętam, kiedyś - dawno temu - modlitwa była dla mnie bardzo ważna i umacniała mnie. Nie bałam się, bo wiedziałam, że dzięki modlitwie będzie dobrze. Teraz boję się wielu rzeczy. A już w odwyku to nie muszę mówić...sami wiecie jak jest ;)
Niemniej jednak, trudno mi sobie przypomnieć jaki był mój stan sprzed nałogu, bo nałóg towarzyszył mi przez połowę mojego życia.
Ale nie chcę robić off - topicu ;)
Dla potomnych, wymienię tutaj moje obecne objawy: fizyczne - wysyp krost i pryszczy na twarzy i głowie (nigdy nie miałam problemów z cerą), czasem problemy z WC, czasem potworne zmęczenie bez powodu, okresowe kłopoty ze snem, przestawiona gospodarka hormonalna (w tym kobiece sprawy też); psychiczne - wahania nastrojów, okresowa chęć izolowania się, brak odporności na stres i łatwe denerwowanie się ("zapalam" się w sekundę i jestem gotowa wydrapać oczy jak ktoś mnie wkurzy), czasem strach - ogólnie mówiąc - o wszystkich i o wszystko. Jak mi się coś jeszcze przypomni to dopiszę.