Informujemy, że w dniu 17.07.2024 r. forum rozmowy.polki.pl zostanie zamknięte. Jeśli chcesz zachować treści swoich postów lub ciekawych wątków prosimy o samodzielne skopiowanie ich przed tą datą. Po zamknięciu forum rozmowy.polki.pl, wszystkie treści na nim opublikowane zostaną trwale usunięte i nie będą archiwizowane.
Dziękujemy!
Redakcja polki.pl

Dodatkowo informujemy, że w dniu 17.07.2024 r. wejdą w życie zmiany w Regulaminie oraz w Serwisie polki.pl

Zmiany wynikają z potrzeby dostosowania Regulaminu oraz Serwisu do aktualnie świadczonych usług, jak również do obowiązujących przepisów prawa.

Najważniejsze zmiany obejmują między innymi:

  • zakończenie świadczenia usługi Konta użytkownika,
  • zakończenie świadczenia usługi Forum: Rozmowy,
  • zakończenie świadczenia usługi Polki Rekomendują,
  • zmiany porządkowe i redakcyjne.

Z nową treścią Regulaminu możesz zapoznać się tutaj.

Informujemy, że jeśli z jakichś powodów nie akceptujesz treści nowego Regulaminu, masz możliwość wcześniejszego wypowiedzenia umowy o świadczenie usługi prowadzenia Konta użytkownika. W tym celu skontaktuj się z nami pod adresem: redakcja@polki.pl

Po zakończeniu świadczenia usług dane osobowe mogą być nadal przetwarzane, jednak wyłącznie, jeżeli jest to dozwolone lub wymagane w świetle obowiązującego prawa np. przetwarzanie w celach statystycznych, rozliczeniowych lub w celu dochodzenia roszczeń. W takim przypadku dane będą przetwarzane jedynie przez okres niezbędny do realizacji tego typu celów, nie dłużej niż 6 lat po zakończeniu świadczenia usług (okres przedawnienia roszczeń).

Archiwum zdrad : 2007

napisał/a: morda3 2007-11-22 00:15
Witaj.
Czytałem Twoją historię z dużym zainteresowaniem i trochę ze smutkiem

bruce_d napisal(a):W kwestii bawienia się na imprezach beze mnie raczej nic nie wywalczę. I chyba już nie chcę. Może to kara za błędy.

To nie jest żadna kara. Po prostu już nie jesteście odzielnie. Jesteście RAZEM. Więc może , takie odzielne wyjścia nie są dobre dla obu stron. Może powinniście znaleźć ( rozwijać) wspólne pasje, Jest na pewno mnóstwo rzeczy, które lubicie robić razem. A jeżeli Twoja żona , czuje potrzebę wyszalenia się, to szalejcie razem. Nie konieznie na imprezach.
I walcz. O Was, o Nią. Bo warto.
Życzę wytrwałości dla Ciebie i Żony.
napisał/a: bruce_d 2007-11-22 09:50
Ja również uważam, że zdrada, nie zależnie czy tylko fizyczna, czy już uczuciowa, nie wyklucza miłości do partnera. Ludzie często po prostu nie myślą o konsekwencjach tego, co robią. Nie zdradzają po to, by z premedytacją i chłodnym wyrachowaniem kogoś zranić (no może poza specyficznymi sytuacjami). Szukają szczęścia, a w związku czegoś zabrakło, coś się znudziło, spowszedniało, czują się niespełnieni, niezrozumiani, niedoceniani. Czasem może to być ciekawość, próżność albo potrzeba intensywnych przeżyć, sam nie wiem. A czasem może po prostu głupota, brak wyobraźni, zbagatelizowanie sytuacji o wysokim czynniku ryzyka, alkohol skutecznie zmiękczający kręgosłup moralny. Nie trzeba wcale szukać okazji do zdrady, one same nas znajdują. Sęk w tym, żeby wypracować w sobie mechanizmy obronne i nie ulegać złym myślom, pokusom, żeby zastanowić się dwa razy zanim podejmie się brzemienną w skutkach decyzję. No i rzecz trudna: mieć cały czas na uwadze, jak ta decyzja wpłynie na ukochaną osobę. Gdybym o tym pamiętał, pewnie uniknąłbym niepotrzebnych błędów. Rozumiem, że ten post jest dedykowany osobom, których zaufanie zostało zawiedzione i szukają potwierdzenia, że mimo wszystko ich partnerzy nadal je kochają. Nie jest to reguła, ale myślę, że to dość częsta sytuacja. Ja zawiodłem zaufanie mojej żony a mimo to nadal ją kocham. Ona również zawiodła moje i chociaż podkopało to trochę wiarę w jej miłość do mnie, to nie uważam wcale, że jest to niezbity dowód braku miłości. Reasumując myślę, że w pewnych sytuacjach zdrada jest wynikiem zwykłej bezmyślności i może, tak jak napisała Szafirka, egoizmu a nie złych intencji i braku miłości. Życie nie jest czarno-białe, między czernią a bielą występuje jeszcze wiele odcieni szarości. A przy odrobinie wysiłku szarość można zastąpić pełną paletą barw :). I tego wszystkim życzę.
napisał/a: madzia 81 2007-11-22 16:30
poczytałam sobie tą historię i powiem krótko: bolesna. ja swoją opisałam w temacie "jak mam dalej zyć?" na naszym forum. znam tę historię tyle że właśnie z tej drugiej strony - porzuconej i oszukanej. Nie życzę ci dziewczyno zebyś kiedykolwiek musiała poczuć to co czuła tamta i twój partner, którego oszukałaś. mimo tego co zrobiłaś, naprawde ci tego bólu nie zyczę. a wiesz dlaczego? bo jesteś słaba i nie zniosłabyś tego. i zamiast szukać osób które powiedzą ci ze fajnie zrobłaś i wasza miłość jest super bo mimo przeciwności jesteście razem to lepiej pomyśl o tym co przynieść może los. bo zło wyrzadzone wraca z podwójną siłą. chociaż może się mylę bo tylko Bóg wie co nas czeka i wszystko co się dzieje to jego wola.
napisał/a: betsikon 2007-11-22 19:33
morda - to prawda co napisałaś. Bardzo boli kiedy stajesz się mniej ważną osobą. Wkurza mnie ciągle coś jeszcze. Kiedy zaczęły się telefony itd. spytałam czy mówił jej, że uważam ją za jego kochankę. Potwierdził, że tak. Podobno roześmiała się. Ciekawy temat - żarty z żony. Szkoda tylko, że wieczorem napisał jej smsa i pokazał miasto nocą. Chciałaby żeby to wszystko okazało się snem.
Niestety, gdy tylko zapominam o tym, robi się fajniutko i trwa to długi czas coś z tamtego okresu wraca.
Po tych rozmowach telefonicznych stwierdzam, że chyba mówił prawdę. No właśnie, chyba!!! Zobaczył, że przesadził, sporo stracił w moich oczach, bardzo skrzywdził. Może też nie był pewny czy nie odgryzałam się tym samym. Wydaje się, że czasami jeszcze teraz nie jest pewien.
Tylko jak to facet nie przyzna się. Dlatego przyznał się do błędu przez telefon. Uwierzcie mi, czasami marzyłam żeby wyjść i nie wrócić. Tylko jest jeszcze dziecko. Najlepsza była akcja z prezerwatywami w jego kieszeni. Awantura jak się patrzy ale powiedział, że dla nas brał, że raz nie miałam na amory ochoty itd. Oczywiście stwierdziłam, ze chyba na głowę upadł skoro myśli, ze w to uwierzę. I wiecie co? Prawda była po jego stronie, bo jak sobie przypominałam po kolei te sytuacje pamiętam dokładnie jak wkładał je do spodni przy mnie. Przynajmniej tego jestem pewna.
Pociesza mnie jeden fakt. Wszystko mu wypomniałam. Od czasu ślubu!
NA koniec stwierdziłam, że zawiódł moje zaufanie. Powiedziałam, ze pewnie uważał mnie za wielką naiwniaczkę. Po czym dodałam, ze rzeczywiście taka byłam bo sądziłam, ze spotkałam wspaniałego człowieka któremu uwierzyłam jak nikomu innemu, zaufałam w 100 % a on zadrwił ze mnie, z mojej miłości i zawiódł moje zaufanie a ono już chyba nigdy nie będzie takie jak kiedyś.
Widziałam, ze go to zabolało! Ale w duchu śmiałam się i cieszyłam, że w końcu mu to wygarnęłam.
Dzisiaj znowu mam doła. Już dwa razy pytał się co się dzieje. Odpowiedziałam, że jestem zmęczona ale chyba zauważył, że nie mówię całej prawdy i nie jest pewien dlaczego...

Jutro będzie lepiej!!!
I już!!!
napisał/a: Zalamana2007 2007-11-22 20:10
Nie wiem czy kogos jeszcze interesuje moje historia, ale jesli ktos chcialby przeczytac to taki jest jej dalszy ciag...
Probowalam z nim porozmawiac jakis miesiac temu, poprosilam o spotkanie bo wtedy bylismy w miejscu, w ktorym nie moglam mu o tym powiedziec. Zaznaczylam przy tym, ze nie chce sie z nim umawiac na plotki itp. rzeczy tylko, ze bedzie to powazna rozmowa. Powiedzial ze zadzwoni. W sumie zadzwonil za kilka dni, ale stwierdzil, ze nie ma narazie czasu zeby sie ze mna spotkac bo jest bardzo zajety (nawet 15 min!!!) ale ze za 2 tyg bedzie miec wiecej czasu to sie wtedy umowimy i pogadamy. Mial napisac smsa. Minely 4 tyg od tej rozmowy... nie napisal, nie zadzwonil...nie sadze zeby jeszcze napisal... Kiedys naprawde bardzo go kochalam, nie bylam z nim dlugo bo tylko 6 miesiecy, ale kochalam go bardziej niz facetow z ktorymi bylam po pare lat. Teraz po tym wszystkim wydaje mi sie, ze juz te najgorsze uczucia mi przeszly i mam czasami takie chwile, ze wydaje mi sie, ze juz wogole nic do niego nie czuje i jest mi zupelnie obojetny... ale sa tez takie chwile gdy mysle nadal o nim cieplo i wspominam razem spedzony czas... nadal boli...ale juz mniej. Zwlaszcza po tym jak znowu mnie potraktowal w ciagu ostatniego miesiaca. Nadal sie zastanawiam czy mu powiedziec o dziecku...ale jesli postanowie tego dokonac to bedzie to rozmowa zawierajaca same fakty, zero moich uczuc, zero lez, poprostu podejde i powiem mu co sie stalo. Zrobie to nawet w miejscu gdzie wczesniej nie chcialam z nim o tym rozmawiac. Teraz nie ma to dla mnie znaczenia... juz nic gorszego nie moze mi sie stac... stracilam dziecko, a to boli najbardziej... Chyba dopiero po takim czasie otworzyly mi sie oczy i wiem kim on jest naprawde........
..........nadal boli......ale juz coraz mniej....a o dziecku, moim dziecku mysle bardzo czesto, i nigdy nie zapomne, zawsze bedzie w moim sercu...
napisał/a: sorrow 2007-11-22 20:34
Czyli nie potoczyło się do końca po twojej myśli. Dałaś mu szansę, a on jej nie wykorzystał. To nie możliwe, że tak bardzo się zmienił... on musiał taki być przez cały czas waszego związku, tylko twoje zakochanie zupełnie przysłoniło ci jego prawdziwy obraz. Dobrze chociaż, że nie cierpisz aż tak bardzo z powodu, że juz nie jestescie razem. Tylko dziecko powoduje, że jestes cały czas smutna. Oby radość powróciła do ciebie jak najszybciej!
napisał/a: bruce_d 2007-11-22 20:46
Witam. W historii, którą opowiedziałem wcześniej pominąłem jeszcze jeden epizod. Zrobiłem to celowo, bo nie chciałem przedłużać i uznałem, że może on być tematem kolejnego postu. I tak oto postanowiłem poskarżyć się jeszcze trochę na żonę Tak naprawdę interesują mnie jednak Wasze opinie.

Na miesiąc przed tym, jak przyłapałem moją ukochaną w klubie, powodowany zazdrością, przeczuciem i podejrzeniami, podjąłem niechlubną decyzję o dyskretnym szpiegowaniu internetowej korespondencji mojej żony. Dumny z siebie nie jestem, owszem wstyd mi, bo naruszyłem jej prywatność i położyłem na szali moją dumę i uczciwość. Ale stało się. Poza nic nieznaczącą, czysto grzecznościową korespondencją z byłym chłopakiem z czasów przełomu podstawówki i liceum nie znalazłem nic. No był tam jeszcze list w formie krótkiego przywitania od gościa, z którym moja luba bawiła się którejś nocy na dyskotece, ale poza szczyptą zazdrości nie wzbudzał moich podejrzeń. Bardziej zabolały mnie drobne kłamstwa, których dopuściła się żona wpadając w zastawioną przeze mnie pułapkę. Ja jednak nie dałem po sobie poznać, że cokolwiek wiem i postanowiłem dalej ciągnąć grę.

Tydzień po „klubowej aferze” sprawa przypadkiem się wydała. Żonie było trochę wstyd, ale z wielkim sprytem i wyczuciem odwróciła kota ogonem i oczywiście zebrało mi się za brak zaufania, grzebanie w cudzych rzeczach itp. Kłamstewka żona usprawiedliwiła moją chorobliwą zazdrością i lękiem przed mówieniem mi o głupstwach, które przecież nie mają znaczenia a wywołałyby niepotrzebną kłótnię. Przyjąłem ten argument i ze spuszczoną głową obiecałem, że postaram się tego więcej nie robić. I nie robiłem, ale…

Pewnego dnia, po powrocie do domu usiadłem do komputera w pokoju teściów, żeby odinstalować pewien niegrzeczny program, którym posługiwałem się, żeby szpiegować żonę. Nie chcę wdawać się w niepotrzebne szczegóły, generalnie zanim go usunąłem moją uwagę przykuł pewien drobiazg świadczący o tym, że żona znów nie była ze mną szczera. W poczuciu zwolnienia z obietnicy w świetle tak niezbitego dowodu, że coś tu nie gra, z bijącym sercem wtargnąłem na skrzynkę żony. Niestety tym razem znalazłem to, czego znaleźć nigdy nie chciałem. Wiadomości od i do nieznajomego faceta. Teściowie siedzieli w tym samym pokoju i oglądali telewizję, a ja starałem się pohamować emocje i przeczytać wszystko od początku do końca. Nie była to cała korespondencja a jedynie jej urywki. Wyglądało na to, że to trwający od kilku miesięcy romans. Zwracała się do niego pieszczotliwie: mój księciu, misiu, zajączku, pisała jak tęskni, jak nie może się doczekać listów od niego i wie, że to, co robi jest złe, ale ona go kocha i nie może się powstrzymać. Świat runął mi na głowę. Ukryłem twarz w rękach i próbowałem powstrzymać zwierzęce wycie. To, co widziałem na dyskotece było niczym w świetle nowego odkrycia. Czułem jak żołądek mi się kurczy i ściska, wszystkie mięśnie zdrętwiały, nie mogłem się ruszyć. Serce znów waliło, jakby miało wyskoczyć z piersi tyle, że tym razem dwukrotnie szybciej. Poczułem, że się duszę, po czole spływał zimny pot, przed oczami pojawiły się plamy. Nie kontrolowałem już swojego ciała, to nie było już moje ciało. Chciałem wyjść, ale czytałem dalej. Była środa, w piątek miałem wyjechać na spotkanie szkoleniowe z pracy i wrócić w sobotę. Żona pisała, że tak się cieszy na ten piątek, że wreszcie będą mogli spędzić razem wieczór, że będą tylko dla siebie i jest jej ciepło na sercu, gdy o tym myśli. Pisała też o sobotniej imprezie, na której pojawiłem się niespodziewanie o 2:00 w nocy. Pisała, że było jej przykro, że nie zdążyli tym razem zatańczyć i szydziła, że mimo, iż zjawiłem się niespodziewanie, na niczym jej nie przyłapałem i myślałem nawet, że niczego tego wieczoru nie piła, a ona przecież wychyliła kilka drinków. I, co najlepsze, rozegrała wszystko tak sprytnie, że teraz to ja „mam minusa” a ona „plusa”. Czułem się kompletnie upokorzony. Pomyślałem, że nie znam osoby, która pisała te słowa. Moja żona nigdy nie była tak wyrachowana, przebiegła, cyniczna i okrutna. Jak to możliwe, że przez 7 lat niczego nie zauważyłem? Poczułem się nikim. Żona szydziła ze mnie przed swoim kochankiem. A za dwa dni spotkają się i śmiejąc się ze mnie spędzą razem noc. I to po tym, jak zaczęło nam się układać. Co za zakłamanie. W tym tygodniu kochaliśmy się niemal codziennie. Jak ona może udawać, że jest jej ze mną dobrze i jednocześnie kochać innego? Zacząłem kojarzyć różne fakty. Pomyślałem, że ten facet na dyskotece to był on. Dlatego tak czule go głaskała i przytulała się do niego. Jaki ja byłem głupi. Zrozpaczony, ze łzami w oczach wstałem od komputera. Nogi miałem jak z waty, ale nie chciałem dać po sobie poznać, że coś się ze mną dzieje. Wyszedłem do naszego pokoju i gdy usiadłem w ciemności na kanapie tama puściła. Łkałem jak dziecko dławiąc się łzami, przeklinając los i Boga, w bezsilnym gniewie i czarnej rozpaczy tłumiłem krzyk, by nikt go nie usłyszał. Wtedy umarłem po raz drugi. Pomyślałem, że tego już nie zniosę, że człowiek nie może tyle znieść. W myślach modliłem się „… niewytrwałym skracaj mękę”. Przez myśl przeszło mi żeby z sobą skończyć. Ale powoli zacząłem się uspokajać. Oddychałem głęboko. W głowie zaświtała mi nowa myśl. Ten tydzień był taki wspaniały, tyle wspaniałych chwil i wspomnień tyle sygnałów z jej strony, że jednak jej zależy. Może uda mi się ją odzyskać. Marne mam szanse z gościem, za którym tak tęskni i o którym marzy, ale może coś wskóram, jeśli dobrze to rozegram. Będę się starał ze wszystkich sił, nie okażę słabości, lecz będę silnym mężczyzną. Otoczę ją miłością, pozostawiając swobodę, nie będę niczego wyrzucał, ale będę stanowczy i zdecydowany. Stanę się mężczyzną, o jakim marzy, nie tym nadwrażliwym, zbyt uczuciowym, załamanym i mięczakiem, lecz zrównoważonym, silnym, facetem, będącym dla niej oparciem i budzącym jej podziw.

Postanowiłem wyjawić żonie, że o wszystkim wiem i poczekać na jej reakcję. Z niej wszystko wyczytam i będę wiedział, czy mam jakieś szanse. Wyszedłem po nią na przystanek kupiwszy wcześniej butelkę wody (taki pretekst, że niby czekam na nią od niechcenia). Gdy wysiadała z autobusu jej twarz rozjaśniała na mój widok. Wstąpiła we mnie nowa nadzieja. W drodze do domu oświadczyłem, że wyjazd służbowy został odwołany i w piątek zostaję w domu. Czekałem, jak zareaguje, ale ona się ucieszyła i oświadczyła, że w takim razie pójdziemy do kina! Nie wiedziałem, co o tym myśleć. Weszliśmy do mieszkania, zrobiłem nam herbatę, rozmawialiśmy, jakby nigdy nic. Sam siebie zaskoczyłem swoim opanowaniem i powściągliwością. W końcu jednak zdecydowałem się wyłożyć karty na stół. Nie uwierzycie, co powiedziała żona... „Ale wpadłeś”. To były jej słowa. Okazało się, że razem z siostrą postanowiły zastawić na mnie pułapkę na wypadek, gdyby znów podkusiło mnie zajrzeć do jej skrzynki. Ponieważ długo nic się nie działo (tzn. ja tam nie zaglądałem) one się rozkręciły, puściły wodzę fantazji i wymknęło im się to spod kontroli. Żona tryskała dumą i próbowała się gniewać, ale duma była silniejsza, więc nie mogła powstrzymać uśmiechu. Ja też się śmiałem, bo chociaż okrutnie ze mnie zadrwiły, to kamień spadł mi z serca. To wszystko była nieprawda. Nie potrafię opisać radości i szczęścia. Przez 45 długich minut myślałem, że straciłem to, co było mi najdroższe na tym świecie. A teraz odzyskałem żonę. Happy end? Nic z tych rzeczy. Następnego dnia nie mogłem przestać myśleć o tym, co przeczytałem. Wstrząs był tak silny, że nadal targały mną potworne uczucia. Euforia po usłyszeniu prawdy gdzieś zniknęła i zostało wspomnienie tych 45 okropnych minut. Analizowałem w myślach słowo po słowie. Żona zabroniła mi kiedykolwiek czytać tych wiadomości, a ja z trudem się powstrzymywałem. Jej siostra skwitowała całą sprawę stwierdzeniem, że nie powinno się grzebać w czyjejś poczcie i najchętniej by mnie rozszarpała i oczywiście zasłużyłem sobie na to. A ja mam poczucie takiej niesprawiedliwości. Nie chciałem więcej sprawdzać skrzynki żony i natknąłem się na podejrzane sygnały przypadkowo. Poza tym kara była nieadekwatna, niezwykle surowa, okrutna i bezlitosna. Teraz ciągle boję się, że to, co okazało się fikcja, kiedyś stanie się faktem, a ja poniewczasie odkryję złowrogi sekret.
napisał/a: bruce_d 2007-11-22 20:58
Asior, morda , dziękuję Wam za dobre słowo. Oczywiście będę walczył o żonę, bo jest dla mnie całym życiem. Jej samotne eskapady rozdzierają mi serce, ale nie mam już pomysłu, jak jej to wyperswadować. Próbowali tego niemal wszyscy z jej otoczenia (no może poza koleżankami, z którymi się bawi) i niczego to nie zmieniło. Skoro to nie podziałało muszę spróbować czegoś innego.
napisał/a: Maćka 2007-11-22 21:29
jeżeli będziesz tak myślał...to wszystko bęzie znowu sie nakręcać, musisz nauczyć się ufać żonie. Widzisz, ze ona nie lubi czuć się ograniczana, ale to wcale nie znaczy, że ma ochotę Cię zdradzić czy oszukać...
co do pomysłu....chyba Ci sie należało :)) popatrz na tę sprawę w ten sposób - przecież ona Cię nie zdradziła, gdybyś nie wszedł do jej skrzynki...nie byłoby problemu, nie ominęłaby Cie żadna "okrutna prawda", chyba jesteś chorobliwie zazdrosny i nad tym trzeba pracować...
napisał/a: ~gość 2007-11-22 21:49
widac, że bardzo musisz kochać żonę...ale powinieneś jednak przystopowiać, bo taka podejrzliwość nie jest mile widziana w związku...takim zachowaniem pełnym nieufności może przebrać miarkę i wywołac wilka z lasu...życzę więcej spokoju i zaufania wobec żóny
napisał/a: ~gość 2007-11-22 22:31
bruce_d, normalnie mowę mi odjęło..... makabryczny żart, którego chyba nawet żartem nazwać nie można.... chciała się na Tobie zamścić, bo przejrzałeś jej pocztę, a ta zemsta obróciła się przeciwko niej, bo teraz targają Toba sprzeczne odczucia.

Mam nadzieję, ze Twoje obawy nigdy się nie sprawdzą, ze to, co teraz razem przeżywacie da Wam mądrosc na przyszłosć i zaufanie bezgraniczne do tego drugiego. Tak pięknie i plastycznie potrafsz pisać o tym, co czujesz, co myślisz, potrafisz się wyrazić bez dwuznaczności i niedomówień. Jeśli tak samo wyglądają Twoje rozmowy z żona, na pewno uda Wam się dojść do porozumienia. Nie ywdaje mi się, żebyś był chorobliwie zazdrosny, stałeś się ostrożniejszy przez wydarzenia ostatnich miesięcy. Niemniej tajemnica korespondencji rzecz święta. Czasem lepiej nie wiedzieć.....
napisał/a: bogsek 2007-11-22 22:36
Wszystkie mamy podobne scenariusze, podobne odczucia, poobny bol.Nie wiemy teraz czy to co mowi do nas, ze kocha jest prawda.Ja ze swego doswiadczenia wiem, ze w poczatkowej fazie gdy wszystko wychodzi na jaw oni mowia nam tylko to co wlasciwie same juz odkrylysmy.Ja znam prawde od wypicia kawy poprzez spotkania a ostatecznie jak mu udowodnilam, ze wiem przyznal sie i do lozka.Tak wiec wiemy tyle ile same odkryjemy. Ja tez czuje sie wrednie jako policjant sledczy ale mam swiadomsc ze gdybym tego nie odkryla bawil by sie prawdopodobnie dalej z nami dwiema( ona wiedzial o moim istnieniu).Mam pretensje do mojego meza to zrozumilae ale jeszcze wieksze do niej.Uwazajecie na komputer na GG one zglaszaja sie tam codzieniie tak jak i ta namila sie do zupelnie nieznajomego faceta( widzial tylko ile ma lat i gdzie mieszka-Niemcy niestety) i tak wiercila mimo, ze jej powiedzial ze jest zonaty ze ulegl. Nie bronie go ale dla takich zdzir nie mam litosci.Ciesza sie dobra reputacja w swoim otoczeniu a to zwykle zdziry ktore nie licza sie z niczym nie maja zadnych zasad.Zemsta jest slodka i mam ochote jej jeszcze niezle dopiec zeby nie byla tak pewna siebie- mowi o sobie ze jest w stosunku do mnie gwiazda wyobrazacie sobie.Sama sie prosi zeby jej nosa utrzec bo nie ma zadnej skruchy, zadnych wyrzutow nic kompletnie.
Ale draznie tylko siebie i nie pozwalam moim nerwom odpoczac. Moj maz sie zmienil ja tez. Mowi ze jestem atrakcyjna, zadbana ze mnie kocha a ja sie jakos nie umiem cieszyc ciagle mam przed oczami te 300 zdjec ktore jej zrobil.Trudno przy takich obrazach zapomniec.
B.

PS,
Mamy teraz uklad w ramach ktorego znamy swoje hasla mailowe nasze GG i Skype jest na nasze wspolne imina( o wiele mniej natretnych). Ja tego ukladu sie trzymam ale czy nie otworzy nowego konta mailowego, nowego GG tego nigdy juz nie moge byc pewna.