Archiwum zdrad: 2009

napisał/a: kaczuszka_27 2007-03-27 13:43
Witam przeczytałam Twoją historię... Trudno może o tym pisać i nie chciałabym Cie dołowac, ale poczułam taka potzrebe.
Ja zdradziłam swojego męża jesteśmy 2 lata po slubie.... mamy dziecko... niby wszystko pięknie i ładnie ale jednak zdradziłam... Dlaczego?
Dlatego że w moim małżenstwie wiele rzeczy się pozmieniało.
Nie ma już między nami tego zaru który był przed ślubem.... Mój mąż mnie nie pociąga tak jak kiedyś... a muszę tutaj dodac że to raczej ja jestem tą stroną podpierającą, tą osoba wspierającą , powiernikiem jak Ty to napisałeś...
Zaniedbuje mnie .... nie stara sie... Probowałam rozmów.. nic one nie dały, on po prostu nie widzi problemow...
Ja starałam sie i staram być dobrą żoną.. pod każdym względem i w obowiązkach domowych i w sypialni... a on tego zwyczajnie nie docenia.
Poznałam pewną osobe... żona, dzieci... zaczęliśmy ze sobą rozmawiac on tez ma problemy rodzinne nie może dojść z żona do porozumienia.. poza tym żona go zdradzała... potem przestała on wybaczył.... jednak sytuacja znowu sie powtarza.... wcale nie ukrywa faktu ze może na początku zrobił to z zemsty... sam nie wie ale teraz to cos więcej
Zdecydowalismy się na spotkanie i na cos wiecej... rozmawiamy ze soba wspieramy się nawzajem.. wcale nie chodzi tylko oseks... jestesmy równiez dobrymi przyjaciółmi...
Dlaczego o tym pisze może dlatego że chciałabym Ci uświadomić fakt iż moze nie koniecznie wina leży tylko po stronie Twojej żony...
Nie wiem z tego co pisałeś ona nie powinna miec powodów do zdrady ale może jednak jest cos co ją do tego pchneło..... a teraz kiedy juz tego zasmakowała cięzko jest sie wycofać.
Podziwiam Cie za Twoja upartośc w dążeniu do poskładania waszego zycia w całośc...ale przyjrzyj sie dokładnie całej sytuacji przeanalizuj.... może przeoczyłeś jakies szczególy...
Pozdrawiam i życzę Ci wszystkiego najlepszego
napisał/a: antek5 2007-03-27 13:43
Ja również przeczytałem i jestem w szoku.
Nie wiem co powiedzieć jak sie dotego odnieść.

Powiem Ci tylko ze zacznij myślec więcej o sobie a nie o "żonie".
Masz bardzo niską samoocenę siebie. Popraw to u siebie.
Zobaczysz jeszcze ciebie szczęście spotka.
napisał/a: luc1 2007-03-28 17:51
Witam:) W przeciwienstwie do Ciebie mam tylko 23 lata, ale przezywam cos podobnego. 2 lata temu wyjechalem do UK z moja UKOCHANA, ktora miala wtedy 18 lat. Ja z powoduw rodzinnych, moze mojego lenistwa zakonczylem edukacje na stopniu podstawowym, ale moja wybranka byla zaraz po marurze, wiec swiat stal dla nas otworem. Bylo bardzo ciezko, ale dwoje ludzi, ktorzy sie kochaja moga wszystko!!! Od samego poczatku miala jakies problemy z innymi "Kolegami" tzn. nie potrafila ich uswiadomic, ze kogos ma. Moim zdaniem nasza historia jest bardzo podobna tylko, ze moja dzieje sie pare lat wczesniej. Na poczatku bylo ok, ale juz po miesiacu, jak tylko kupilem jej tel. zeby miala ze mna kontakt zaczelo sie. Ja pracowalem nocami, wiec wieczory miala dla "siebie" choc mowila, ze bardzo ja to boli jak mnie nie ma. Bardzo ja Kocham, wiec chcialem zapewnic jej godziwe warunki zycia, a dla osoby z Podstawowym jest to duze wyzwanie. Udalo sie po 8 tyg.od przyjazdu wynajelismy dom. Jakos bylo, ja urabialem sobie rece po pachy, ale widzialem w tym cel, choc musze powiedziec, ze Ona od pracy nie stronila takze. Bylem bardzo przemeczony, bo wolne mialem co 2 tydzien, wiec sily i czasu nie wiele. Byly problemy z jakimis dziwnymi smsami po nocach, ale myslalem, ze to tylko nuda. Sprawa skomplokowala sie 1 kwietnia ubieglego roku, kiedy to ja grzecznie do pracy poszedlem a Ona na umowione spotkanie- wiem, bo wiadomosci czytalem. Kiedy wrocilem do domu odrazu poczulem, ze cos jest nie tak jak powinno. Makiaz, zapach alkoholu, fajne ciuchy na krzesle. Sprwdzilem jej tel. i znalazlem wiele dziwnych wiadomosci od TRZECH facetow!!! Ale jakos sie ulozylo. Nadeszly wakacje i miesiac w Polsce na sloneczku. Pojawil sie plan,zeby zaczela w UK studia, bo ja mialem problem sie wygadac, a Ona 10 lat szkoly jezykowej, wiec wtedy myslalem, ze to dobry plan. Ja w pracy a Ona moja ukochana na uczelni. Obydwije pracujemy na wspolne jutro!!! Pojawily sie problemy finansowe, bo jednak sam nie bylem wstanie tego dzwigac, a moja Ukochana ma niestety lekka reke do pieniedzy. Wiec powiedzialem, ze musi sobie cos znalesc na pol etatu, bo wpadamy w dlugi, tak przez 4 miesiace pracowalem na jedzenie i mieszkanie. Udalo sie jakis "Kolega" poradzil zeby sprobowala w kasynie, bo oni po nocach pracuja, wiec problemu z czasem nie bedzie. Dostala ta prace, a ja jakby pech chcial stracilem swoja. Znowu zaczely sie dziwne sms przestalem sypiac jak Ona w pracy byla. Zaczolem miec silne "Urojenia", ze kogos tam ma. Kiedys dostala sms od Angola cos w stylu sexi i cudowna i ze jak ja nie chce jej tego mowic, to on jej to powie jak do pracy przyjdzie. Gdzecznie zapytalem czy dostala jakas wiadomosc od kogos, a majac doswiadczenia z przeszlosci zapisalem od kogo, kiedy i tresc. Ona powiedziala, ze nie, a ja wtedy pokazalem notatke i okazalo sie, ze jednak bylo, ale to tylko "kolega" ucichlo. Pare dni potem cos mnie tknelo, bo nigdy jej taxi pod dom nie podjezdzala-DZIWNE. Podoz, ktora zajmoje mi w tej taxi to 8min, a jej zawsze 30min-Dlaczego? Bo musi dlugo czekac, az po nia przyjedzie. A czemu nie staje pod domem? Bo lubi jeszcze zapalic na powietrzu. A wychodzi z miejsca pracy o rownej, ale mi sie tylko wydaje. Jak juz pisalem cos mnie tknelo rano i wyszedlem po nia. Cisza i cisza, tylko jakies auto na parkingu z wlaczonym silnikiem. Auto nie odjechalo wiec podczedlem i kogo zastalem? Powiedzila mi,ze to tylko znajomy i chcieli pogadac, a spedzili ze soba wczesniej 10 godzin w pracy obok sebie. JA juz oszalalem. Chodze do psychiatry, biore leki psychotropowe na schizofrenie, bo dla Niej to mi sie tylko cos wydaje. Tylko,ze to Ona jest jedyna osoba, ktora tak uwaza. Dardzo mi Cie zal, bo duzo zdrowia, zycia oraz Siebie zainwestowales w ten zwiazek. Ja moge si pocieszac tylko tym, ze moja znalazla sobie Angielskiego studenta tak szybko:)
napisał/a: wiolisia 2007-03-28 21:29
ewidentnie Cie oszukuje ale to Ty musisz podjąć decyzję czy warto z nią dalej być????pogadajcie szczerze i zobaczysz co dalej
napisał/a: luc1 2007-03-29 12:28
Dzieki za wsparcie, ale szczera rozmowa odpada:( Probowalem juz wiele razy i konczylo sie to klotnia, bo ona nic zlego nie robi, a ja chce uslyszec cos czego niema. Wiec zostaje mi sie tylko z tym pogodzic i wspominac jak kiedys brzmialo KOCHAC:(
napisał/a: mallaaa 2007-03-29 13:29
Hmm.. to może ja napiszę, jak to wszystko wygląda ze strony zdradzającego Mam na imię Justyna i mam 21 lat, mój chłopak ma 22 lata i od 5 lat jesteśmy parą. Przez wiele lat naszym najpoważniejszym problemem byłą odległość. Ja mieszkam w Łodzi, on mieszkał w Mrągowie. Będąc w liceum, wiedziałam, że nie mamy perspektyw wspólnego zamieszkania, jednak 2 lata temu skończyliśmy szkołę, zdaliśmy maturę i przyszedł czas na studia. Ponieważ bardzo mocno go kochałam, postanowiłam zostawić rodzinę oraz przyjaciół i wyjechać na studia do Olsztyna, gdzie (jak planowałam) zamieszkalibyśmy razem. Wojtek, bo tak ma na imię mój chłopak, stanowczo odrzucił moją propozycję. Powiedział, że nie jest gotowy, że sobie nie poradzimy, a studia, a praca, jak ja to sobie wyobrażam?! Wychodze jednak z założenia, iż jeśli dwoje ludzi się kocha, są w stanie przezwyciężyć wszystko i zawsze jakoś dadzą sobie radę. Najważniejsze jest to, żeby być razem! Po stanowczej i ostatecznej odmowie wspólnego zamieszkania, coś we mnie pękło. Nie mogłam zrozumieć, czemu po przeszło 3 latach związku, kiedy oboje nie mamy żadnych zobowiązań związanych z pracą czy szkołą, po tylu słowach "kocham Cię", "chcę z Tobą spędzić resztę życia" i "nie mogę doczekać się, kiedy będziemy razem", nie byłam w stanie zrozumieć czemu nie chce zaryzykować... ta decyzja zaważyła na naszym związku. Już nie potrafiłam patrzeć na niego jak w obrazek, wciąż słyszałam jego słowa, że nie zamieszkamy razem. Powoli lecz systematycznie zaczęłam się od niego odsuwać. Nadeszło lato i jak co roku wybrałam się do Wojtka na urlop. Nasze relacje (przynajmniej z mojej strony) wyglądały zupełnie inaczej niż kilka miesięcy wcześniej, były o wiele chłodniejsze, spojrzenie już nie było takie gorące, a mój stosunek do niego sprowadzał się do coraz to większej nienawiści za brak odwagi. Mój urlop się skończył i wracałam do domu PKS'em. Od razu, jak tylko wsiadłam wpadł mi w oko pewien dwudziestoparoletni chłopak o kręconych włosach blond. Jestem zbyt dumna, więc nie dałam po sobie poznać zainteresowania jego osobą, on jednak zagadnął pierwszy. Okazało się, że wraca z wypoczynku do domu razem ze swoim bratem. Jechaliśmy razem przez 4 godziny, zdążyliśmy się wymienić namiarami, porobić pamiątkowe fotki i powygłupiać się. Zaimponowały mi w nim jego beztroska, poczucie humoru i otwarcie na ludzi. Gdy wysiedli, cały czas o nim myślałam... pisaliśmy do siebie sms'y, może to głupie, ale czułe sms'y. Po przeszło 3 latach związku- stałego związku- brakowało mi takiej odskoczni, zakazanej czułości... spodobało mi się to. Gdy tylko wróciłam do domu, chwyciłam za słuchawkę i od razu do niego zadzwoniłam. I tak przez kolejny miesiąc wydzwanialiśmy so siebie, aż w końcu na samym początku września, zaprosił mnie do siebie na week- end. Nie zastanawiałam się ani chwili, spakowałam się i w najbliższy piątek ruszyłam w podróż. Na miejscu czekał na mnie z róża w ręku, zaprosił do auta, zawiózł do domu, aby przedstawić rodziców i zaraz potem pojechaliśmy do jego dziadków, gdzie mieliśmy spędzić cały week-end. Muszę przyznać, że nie pamiętam kiedy bawiłąm się tak cudownie i beztrosko, jak tamtego week- endu. Byłam taka szczęśliwa, chociaż przez chwilę nie myślałam o swoim "samotnym" życiu w Łodzi. Korzystając z okazji, iż jestem w miarę bliko Mrągowa i jeszcze kilku dni wolnych od pracy, postanowiłam pojechac do Wojtka i idąc za ciosem, rozstać się z nim. Dojechałąm na miejsce, byłam stanowcza i zdeterminowana, jednak widok smutnych oczu faceta, którego tak mocno kochałam, był silniejszy od mojej złości. Nie zerwaliśmy. Później różnie między nami bywało. Z tamtym drugim chłopakiem sie rozstałam z powodu jego nadmiernej zazdrości, któ®a stawała się wręcz chorobliwą. Z Wojtkiem z biegiem czasu nie potrafiłam już normalnie rozmawiać. Już nie tylko jego strach przed wspólnym mieszkaniem mnie irytował, ale także świadomość, że go zdradziłam i nie powiedziałam mu o tym. Po Pewnym czasie, nie potrafiliśmy już normalnie ze sobą rozmawiać, każda nasza rozmowa kończyła się awanturą,. Kłóciliśmy się o wszystko o co się tylko dało, już nawet dwutygodniowe przerwy w rozmowach nie pomagały, każda kończyła się tak samo . Postanowiłam to przerwać, bo przecież związek dwojga ludzi opiera się przede wszystkim na wzajemnej komunikacji, a nasza więź, dzięki której się komunikowaliśmy, zardzewiała i chyba nawet pękła. Któregoś dnia już nie wytrzymałam i powiedziałam mu, że będzie lepiej, jeśli się rozstaniemy. Jak powiedziałam, tak zrobiłam. O dziwo, w okresie kiedy nie byliśmy parą, jakimś cudem potrafiliśmy ze sobą normalnie rozmawiać i, o ile dobrze pamiętam, nawet się nie kłóciliśmy. Czas rozłąki trwał kilka miesięcy, mimo to, nadal utrzymywaliśmy stały kontakt: dzwoniliśmy do siebie i pisaliśmy sms'y. W styczniu nadeszły moje urodziny i postanowiliśmy spędzić je razem. Wojtek przyjechał do mnie na tydzień, jednak podstawowym warunkiem tej wizyty była obietnica Wojtka, że nie będzie sobie niczego obiecywał. Przyjechał, zachowywaliśmy się, jakbyśmy byli parą. Po tygodniu wyjechał i wszystko wróciło do normy. Wiele rozmawialiśmy oo tej sytuacji, kiedy do mnie przyjechał i stwierdził, że to było nawet podniecające, taki seks bez zobowiązań z byłą dziewczyną . Później wszystko jakoś tak samo siępotoczyło. COraz więcej rozmawialiśmy, wszystko sobie tłumaczyliśmy, co komu nie dopowiada, co kogo bolało, jak powinniśmy rozwiązać ten, czy tamten problem... I wreszcie stało się- WRÓCILIŚMY DO SIEBIE!!!
Dzisiaj mogę powiedzieć, że zrozumiałam swój błąd, choć uważam, że wyszedł mi on na dobre. Teraz już potrafię docenić faceta, który tak mocno mnie kocha, który wszystko co miał poświęcił dla mnie, który mnie wspierał, obrzucał prezencikami, który mnie szanował... Teraz już wiem, że moje życie bez niego nie jest nic warte, że jest najważniejszą osobą w moim życiu i że bez niego nigdy nie świeci słońce. Dzięki niemu mam siłę i chęci, aby wstać rano i aby nie kłaść się od razu po powrocie zpracy do łóżka... Dzięki Wojtkowi wszystko staje się prostrze, za co będę mu dozgonnie wdzięczna!
Muszę dodać, że czasami warto popełniać głupie błędy, gdyż bywa, iż wychodzą one na dobre. Pozdrawiam wszystkich!
napisał/a: wiolisia 2007-03-29 22:49
TO SUPER żE WASZA bajkA MIAłA DOBRE ZAKOńCZENIE
napisał/a: luc1 2007-03-30 18:43
Wczoraj spedzilismy udany wieczor przytuleni do siebie bylo ok. Nastawila sobie budzik na 8.00, pewnie wyklady zaczynaly sie o 9.00. Zaspala, a raczej nie miala ochoty wsac, bo mnie budzik postawil na rowne nogi. Nawet znalazla czas zeby sie ze mna pokochac!!! Poranek byl ok, ale potem pytanie- Po co idziesz o 12.00 skoro masz przerwe od 13do14? Juz bylo nie tak!!! A na pytanie kiedy wroci, skwitowala ?napisze ci eska kotek? Ja juz sam nie wiem czego ona odemnie oczekuje. Chyba, ze zaakceptuje jej wyjscia i "KOLEGOW" z ktorymi mnie poznac nie chce. Bo para byc nie chce, ale sypiamy razem, mieszkamy, prowadzimy wspolny dom, ale para nie jestesmy. Ja wynioslem moje rzeczy do innego pokoju, ale ona chce zebysmy dalej spali i obiady jedli razem!!! JA sadze, ze ona mysli jak jej sie z nim nie uda to wroci do mnie i bedze ok. Juz wczesniej byly problemy, wiec juz wspominalem o "Luznum" zwiazku, bo ja za plecami partnera grac nie lubie i potrzeby takiej nigdy nie mialem, ale ona zawsze kwitowala, ze takie zwiazki sa chore!!! A teraz my dalej zyjemy jak rodzina, bo juz prawie DWA lata razem mieszkamy, a teraz jej sie zamazyla prywatnosc, bo ja sie jej w zycie wtracam!!!! PRZECIEZ ja tez mam jakies prawa, a wychodzi na to, ze nie!!!! Tylko czekac na swoja krolewne az sie wybawi i zazna przygod. Ale mi juz jest wstyd z nia po ulicy chodzic, bo boje sie dziwnych spojrzen facetow. Doszlo nawet tak daleko, ze chory jestem i psychiatre odwiedzam, bo mi sie to wszystko wydaje, ale jak pytam lekarza, rodzine, znajomych, to wszyscy mowia, ze to ja mam racje. Juz mam tego dosc!!!! Tego braku szczerosci, ciaglych klamstw i tego, ze prawie po trzech latach ja sie jej w zycie wtracam. PYTANIE DO KOBIET- CO ONA PLANUJE WASZYM ZDANIEM, bo ja juz sam nie wiem:(
napisał/a: Sara1 2007-03-30 21:51
oszukuje Cię... tak mi się wydaje po przeczytaniu Twoich postów. to Ty powinieneś zadziałać, bo taki układ jest bez sensu...
napisał/a: luc1 2007-03-31 11:53
Wiem, ze mnie oszukuje ale itka JA kocham. Ja jestem chory na schizofrenie, przynajmniej tak mi sie wydaje, bo duzo o tym czytalem. Planuje samobujstwo, bo mam dosc krzywdzenia innych. Jestem na skraju zalamania nerwowego. Topie smutki w alkoholu, choc wiem, ze wcale mi to nie pomaga. Juz w szpitalu bylem, bo pociolem sie, A NOA jest dla mnie bardzo kochana i juz nie mam ochoty jej krzywdzic, bo krzywdzi ja moja choroba, bo ja bardzo kocham i bede kochal. Jak stanie mi sie cos, to bede JEJ aniolem i tyle, choc pewnie tomoj chorobowy objaw.

http://schizofrenia.evot.org/viewtopic.php?t=2409

Tam tez sie wypowiadam, ale omojej chorobie.

Pytanie brzmi- CZY NORMALNA KOBIETA WYTRZYMALABY TO WSZYSTKO????
napisał/a: zycie_monia 2007-03-31 14:23
Tez to przeczytalam...

wiesz bardzo Ci wspolczuje choc tak naprawde nie iwem co czujesz... jak czytalam to co napisales to sie wzruszylam.. zabardzo nie wiem co powiedziec ale widze ze jestes dla niej za dobry za bardzo ja kochasz a ona to zmarnowala choc i tak jej to wybaczyles nie jeden i jedna by sie poddali a Ty jestes taki silny tyle wiary masz.. powinniscie duzo rozmawiac ze soba ale szczerze. zapytaj sie jej czemu Cie ciagle oklamuje?? do czego to ma prowadzic?? nie wiem.. zeczy Ci jak najlepiej.. pozdro :*
napisał/a: Sara1 2007-03-31 16:41
luc, nie rób nic głupiego!
jesli naprawdę jesteś chory, udaj się na leczenie, ale nie rób sobie krzywdy!