Archiwum zdrad: 2009

napisał/a: no name 2009-02-24 22:43
ok, to jej wersja... ale mądry sędzia...wysłuchuje zawsze i wersji pokrzywdzonego i oskarzonego...nie ogladasz chyba Wesołowskiej...moze było inaczej...

ja bym skontaktowł się z chłopakiem, nie bluzgał, ale z nim pogadał, zapytał się w męskiej rozmowie, tak jak to robia faceci..przy piwie czy innym napoju...dlaczego tak zrobił...że teraz ty znia jesteś i inne...

może po prostu się pokłócili...może bylo zupełnie inaczej...wiesz...zaufanie zaufaniem...ale każdy normalny wysłuchuje dwie wersje, potem wyciąga wnioski...

pamietaj...że nie wszystko to co ktos ci mówi musi być prawda...może ona się myli...

nie bądz taki naiwny, bo jak tak dalej pójdzie to ja bedę ci pisał, że mnie chłopak porzucił itp. i co... tez będziesz mi współczół... zawsze jest druga strona medalu...

załatw to do końca...zanim podejmiesz "ratowanie i pomaganie" swojej dziewczyny, dowiedz się co ma do powiedzenia jej ex. pozatym to przyniesie dodatkowe profity... dowiesz się dokładnie co ją boli...lepiej jej wtedy pomożesz...

aha, tylko jej nie mów, że rozmawiałeś z nim...ani, że chcesz..bo nigdy ci namiarów nie da...o to już będzie o czymś świadczyło....

[ Dodano: 2009-02-24, 22:46 ]
Nieznajoma napisal(a):Właśnie w tym sęk,że nie musisz nic robić tylko przy niej być i jej nie pospieszać. A komplementy na podniesienie własnej wartości zawsze mile widziane


Znajoma.... a jaka jest Twoja historia...hmmmm... bo IP znam... cos specjalnego spowodowało, że jestes na forum? hmmm...komplementy... kazdy je lubi.... dobre, dobre... ale co zrobisz jak słodzenie nie pomoże?
napisał/a: no name 2009-02-24 22:59
sikorka napisal(a):Witajcie, zainspirowana historią vadera69, ale i wielu innych (swoją między innymi) chciałam dowiedzieć się, jak radzicie sobie po zdardzie i opuszczeniu zdardzajacego/zdaradzającej.


nadgartek mnie boli... juz nie radze sobie....

sikorka napisal(a):
Wiele jest wypowiedzi o tym, jak się ludziom udało wybaczyć i zyją dalej. mnie interesuje ta druga alternatywa: odeszliśmy. I co dalej?


No nic, życie się toczy... ja nadal kocham moja ex... ale szkoda nadgarstka...mam nadzieje tylko, że nie oslepnę...

Jak się w kimś zakochałaś sikorka..to nic nie zrobisz...i tak źle i tak źle... nie ma wtedy ucieczki... trafiasz tutaj do dobrego i równego gostka jakim jest sorrow... i tak zostaje... dobrze nazwał to pod-forum kraina smutku...

tu trafiaja ci co nie moga sobie poradzic z tym...a odejście czy zostanie nie wiąże się z poradzeniem sobie i pokonaniem tego..możesz zostac a i tak sobie nie poradzisz...możesz uciec...i tez sobie nie poradzisz...

jedyne wyjście...nie zakochiwac się, albo wbić sobie do łba, że miłośc nie isttnieje i w ten sposób oszukac samego siebie, ale to tylko na krótka mete, wszsytko jest na krótką metę...

imprezy, narkotyki, przygodny sex, lodowisko, alohol, praca, studia...praca..hobby...wszystko po jakimś czasie przegrywa z myslami...uczuciami...

tego nie da się pokonac, ale są i tacy którzy walczą do końca...az do smierci... ja taki jestem, nie spłynęło to po mnie... próbowałem wszsytkiego.... nic nie pomaga...nie umiem sobie poradzić z tym...

jedyna rzecz..niby błachostka ale nie umiem....


sikorka napisal(a):
Zaufaliscie jeszcze komuś? Zakochaliscie się?


nie

sikorka napisal(a):
Stworzyliscie nowe związki/rodziny?



sikorka napisal(a):
Jak długo czasu musiało upłynąć zanim zaczeliście "normalnie" funkcjonować? Wiem, że w większości zaglądają tu Ci, którzy w tym momencie przezywają kryzys....ale może jednak,będą tu i Ci drudzy. Piszcie.


ile czasu upłynie..u mnie może będzie 2 lata... potem 20...potem 40... będzie tak samo.... Nie ma wyjścia... to jest jak wysłanie floty z misją "napadaj" na NG. o 3:00 w nocy... gdy masz gwiazdke na matce u mnie i u mmf.

nigdy sobie nie poradzisz ze stratą ukochanej osoby, ze zdrada ukochanej osoby... nigdy. nigdy z tym nie wygrasz....na dłuższą metę, możesz zapomnieć na chwilę...ale potem to wróci, wróci podwójnie....
napisał/a: ~gość 2009-02-25 18:29
No name nie wiem co bym zrobiła, jak się kiedyś dowiem to Ci powiem Wiem natomiast, że mi szczere komplementy się nie nudzą. Nic specjalnego nie spowodowało, że jestem na forum.
Juri 3000 jeżeli będzie gotowa to Ci opowie o tamtym związku, ale pewnie to potrwa zanim się odważy, bo o bolesnych sprawach nie rozmawia się łatwo. Myślę, że większośc osób po zdradzie (o ile to był powód rozstania) myśli, że jest do niczego co nie oznacza, że to jest prawdą. Sam twierdzisz, że jest bardzo fajną kobietą, więc się tego trzymaj. Moim zdaniem wypytywanie się jej byłego o ich związku może tylko podważyć jej zaufanie do Ciebie. Cierpliwości, czas wszystko rozwiąże. Pozdrawiam.
napisał/a: Tigana 2009-02-26 21:15
hmm, no ściśle to jest wtrącanie się w cudze życie. ale z drugiej strony to nie są obce Ci osoby, tyllko twój "przyjaciel" i jego dziewczyna.przyjaciel sam Cię wciągnął w swoje życie, więc poniekąd dał Ci powód do działania.
jest oczywiście opcja, jak to napisała jesienna, ze ta dziewczyna nie chce tego wiedzieć. ok, woli trwać w niepewności. niemniej jednak jest to bardZo niedojrzałe podejście, bo w ten sposób ona traci kontrole nad swoim życiem. a to naprawdę potrafi zaboleć....wyobraź sobie sytuacje, ze po 3 latach Twój przyjaciel wpadnie, tamta będzie go chciała odbić, zadzwoni do niej i wszystko jej powie...jak byś się czuł, kiedy ona się załamie, a ty będziesz wiedział że to nasty raz??
przyjaciel postapił nieetycznie, stawiajac cię w takiej sytuacji. pozostając bierny, dajesz mu ciche przyzwolenie i akceptację.jeżeli nie chcesz jej mówić zaskakując go, możesz go wziąc na "męską" rozmowę" i szczerze mu wyjaśnić, ze nie zamierzasz tego tolerować i albo on sam sie przyzna, albo ty jej powiesz. wadą tego rozwiązania jest to, ze on wtedy może ze strachu nagadać takich rzeczy dziewczynie, ze juz tobie nie uwierzy. nie wiem, ty go znasz, więc zastanów sie , czy to by miało sens.
napisał/a: dgw 2009-02-27 10:03
Pojawia się nieścisłość w tym co pisze Tigana.

Niepewność jest stanem wyczekiwania ukierunkowanym raczej na wyjaśnienie. Wyczekujemy na rozwiązania po to aby je poznać. Nie można wyczekiwać na "nie rozwiązanie"

Dylemat jest słusznie postawiony pod osąd większego grona jeśli samemu brakuje oczywistej odpowiedzi.
Znów spróbuje się odwołać do doświadczenia. Przyjaciółka mojej żony wiedziała, że coś jest na rzeczy a mimo to nie podjęła żadnych działań, mam jej to za złe. Ale za złe powinna jej mieć również moja żona, przyjaciel jest na dobre i na złe, ma wspomagać anie pozwolić popełniać błędy. pewnie w takim tonie można by jeszcze długo wymieniać.

Pomijam aspekty dookoła podbojów ale myślę że przyjaciel trochę się zagalopował. Chce być lowelasem to niech spróbuje na własny rachunek bez krzywdy dla bliskich.
napisał/a: Tigana 2009-02-27 12:22
dgw, można za to wyczekiwać na to , że nic się nie wydarzy. znam taką dziewczynę, o której pisałam juz wcześniej, która mam mocne przesłanki aby podejrzewac swojego chłopaka o zdradę. ona jednak woli pozostać w niepewności, czyli nie wiedzieć do końca, czy zdrada była, czy nie, w ten sposób moze sobie tłumaczyć, że to tylko takie żarty i być w miarę spokojną. gdyby dążyła do wyjaśnienia, mogło by to diametralnie zmienić jej świat. ot, taka kobieca logika nie widzę w tym żadnej nieścisłości.
napisał/a: SEXyCYC 2009-02-28 01:29
tomek_23, no to ja ci powiem jedno...mam kolezanke jest z facetem dlugo i przeszla to pieklo zdrade...no coz...jest...zawsze byla zazdrosna z podobnych tobie powodow...facet byl "otwart" na nowe znajomosci (mowie byl bo teraz si eto podobno zmienilo) bo idiota myslal ze z laskami mozna sie kumplowac ze jak im powie ze nie chce nic wiecej to bedzie ok...niestety oczywiscie przypuszczalnie zadna tego nie odbierala tak jak on chcial a napewno nie jedna (ktorej w dodatku uswiadomil ze w tym czasie nie ukladalo mu sie z dziewczyna ale chce tylko sie kumplowac ) nie musze chyba pisac jak sie to skonczylo? coz dziewczyna nauczyla sie ze ufac mozna tylko sobie a facet nauczyl sie ze jego laska miala racje...szkoda tylko ze kosztem jej samej ;) chron sie przed tym! oni tez byli zawsze zajebista para...teraz jej ciezko sie pozbierac ale oczywiscie z nim jest bo sie kochaja...ale na pewno byloby im lepiej gdyby facet zmadrzal wczesniej i z nieco innych powodow... radze posprzatac przed urzadzaniem sie ;)
napisał/a: tomek_231 2009-02-28 10:26
Jak najbardziej rozumiem jakie jest ryzyko, ale masz jakiś pomysł na "posprzątanie"? Bo dla mnie jedynym wyjściem z sytuacji jest ufanie jej, że mimo wszystko jest w stanie zapanować nad sobą i że mnie nie skrzywdzi. Jeśli będę jej wyrzucał, że jestem zazdrosny, albo tym bardziej próbował ją w tym względzie w jakiś sposób kontrolować, to raz, że sam bym się strasznie męczył w tym związku, dwa, że efekt może być tylko odwrotny do zamierzonego.. Jak widzisz, Facet Twojej koleżanki zrozumiał jakie jest ryzyko dopiero po szkodzie. Moja dziewczyna jest osobą, która na pewno nie uczy się na cudzych błędach. Dopóki sama się solidnie nie sparzy, to żadne argumenty do niej nie przemówią.
napisał/a: arekee325 2009-03-01 04:17
tomek_23,
Nie bardzo rozumiem skąd Twoje wątpliwości, ewentualne obawy, a kto ich nie ma… ? Stare dobre przysłowie mówi „ bez zazdrości nie ma miłości „. Więc Twoje obawy są bardzo racjonalne i usprawiedliwione. Musisz ufać, zaufać. W przeciwnym razie po co kochać ?! Jedno wyklucza drugie, dziwnym zachowaniem byłoby gdybyś takowych obaw nie miał. Poznawaj swoja kobietę i daj Jej do zrozumienia, że jesteś odrobinę zazdrosny. Bezwarunkowy odruch dwojga ludzi, ludzi kochających się wzajemnie.
Pozdrawiam
napisał/a: arekee325 2009-03-01 04:56
BeatrixKiddo,
Dziś świadomie podpiszę się pod tym co napisałaś powyżej i jestem tego samego zdania co Ty więc nie będę tego powtarzać.
napisał/a: SEXyCYC 2009-03-02 01:53
tomek_23, tak bo widzisz jej chlopak byl wlasnie taki ze nie dal sobie nic powiedziec dopoki sie sam nei przekonal...szkoda tylko ze kosztem jej...a teraz sie zastanow czy chcialbys byc w takiej sytuacji ze ktos uczy sie czegos twoim kosztem? gwarantuje ci ze nie chcesz... zrob cos z tym albo koledzy albo ty?! wiem ze pewnie mnei tu wielu zlinczuje ale taka prawda inna moja zdradzona kolezanka powiedziala kiedys "jak sie jest para nie ma sie przyjaciol" - w sensie znajomych odmiennej plci i wiesz tak sie sklada ze ejst w tym wiele prawdy i oczywiscie mozesz naiwnie myslec ze to si enie zdazy ze cie kocha i takie tak (dokladnie jak tamta dziewczyna wierzyla swojemu chlopakowi) ale prawda jest taka ze...nigdy nic nei wiadomo i wierz mi lepiej dmuchac na zimne! nie musisz jej ostentacyjnie powiedziec "wzialem ci ena kawe aby ci oznajmnic ze wlasnie konczysz ze mna lub znajomymi plci przeciwnej" po prostu aabsorbuj jej czas tak by nie miala na nich czasu ale w tak mily sposob by nie chciala miec na nich czasu
napisał/a: zmieniony 2009-03-02 08:14
Witam. Mam problem.. Kiedyś poznałem pewną dziewczynę.. Na pierwszy rzut oka, podobała mi się i ja jej się podobałem.. Po tygodniu czasu piliśmy razem alkohol w parę osób. Doszło do tego że nie wiedziałem co się ze mną dzieje i zacząłem całować się z jej koleżanką.. Ona to widziała. Nie odzywała się przez parę dni.
Bardzo tego teraz żałuje.. Zrobiłem to parę razy, lecz za każdym razem przeholowałem z alkoholem.Ona mi to wybaczyła, lecz stwierdziła że nie ma ochoty mieć chłopaka..(Mineło 4 miesiące) Chciałem znów z nią być, lecz jej koleżanka(owa z którą się całowałem) nagadała mi bredni że ona kogoś ma i znowu niestety się z nią całowałem. (był to trzeci raz i ostatni raz.) Tydzień po tym, wcześniej wyjaśniając sprawę, na imprezie u mnie było bardzo fajnie z tą dziewczyną, którą wiem że kocham.. Myślałem też że jej teraz na mnie zależy.. Lecz ona mi powiedziała, że tylko relacja koleżanka/kolega. Bardzo żałuje i teraz niestety przejmuje się, gdyż bardzo mi na niej zależy. Każdy mówi, że znajdę sobie inną dziewczynę.. Lecz ja nie chce innej, gdyż ta ma w sobie duszę itp.. Cholernie mi na niej zależy.. Gadając z jej najlepszą przyjaciółką dowiedziałem się, że ona nie wchodzi dwa razy do tej samej wody.. [Oczywiście metafora]
Bardzo mnie to boli.. Nie wiem jak sobie z tym poradzić..
Mam 16 lat.
Pzdr.