Archiwum zdrad: 2009

napisał/a: tomek421 2009-03-04 23:35
witam (tu chcialem serdecznie sie usmiechnac, ale... ehhh...)
od 2 miesiecy nic innego nie robie tylko szukam odpowiedzi na klebiace sie w mojej glowie pytania i odnosze porazke za porazka...
ale po koleii.
jestesmy ze soba 18 lat. 2 dzieci, starszy syn "w spadku" po poprzednim (o tym jeszcze bedzie) malzenstwie i ukochana nastoletnia corka. przez te nascie lat bywalo i lepiej i gozej, jak to w malzenstwach z duzym stazem bywa. ostatni rok - tragiczny... juz mielismy umowionych na rozmowe naszych adwokatow i wtedy prawie rzutem na tasme zdecydowalismy sie (precyzyjniej byloby powiedziec: udalo mi sie Ja namowic) na terapie rodzinna. kilka spotkan. troche lez. troche cierpkich slow. i... powolutku zaczelismy rozmawiac.... usmiechac sie do siebie... wrocila milosc... wrocil zar... bylo (jest?) tak dobrze jak wieki temu.
mowimy sobie o naszej milosci. kochamy sie jakbysmy mieli nadrobic te wszystkie stracone miesiace czy nawet lata... jest przecudnie, tylko ze...
posrod tych wszystkich sygnalow milosci, oddania i pozadania, pojawiaja sie zgrzyty. najpierw haslo na komputerze. chwile pozniej telefon "przylepia" sie do niej na stale. pojawiaja sie dni w tygodniu kiedy wyglada jak bogini (zawsze jej mowie ze jest piekna i ze wyglada... ehhh... a w TYCH dniach powoduje to u niej irytacje). zaczyna nagle bronic (a do tej pory ganila, a teraz mowi "no wiesz - chemia! nic nie poradzisz...") naszej wspolnej znajomej ktora wlasnie zostawila meza dla "nowszego modelu". na kwiaty ktore przywiozlem pod prace zareagowala - "kontrolujesz mnie? mogles dac mi w domu!".... nowa muzyka... nowy repertuar na dvd...
i tak sygnal za sygnalem... :(
nie wytrzymalem! zlamalem hasla na komutery i...
znalazlem...
nie mylilem sie :(
kolega z pracy... mlodszy o prawie 10 lat... wolny... wysportowany... i slawny...
zakrecil Jej kompletnie w glowie. szuka informacji i studiuje tematy ktorymi nigdy wczesniej sie nie interesowala i interesowac ie chciala...
...
tylko ze caly czas mowi do mnie "kocham Cie" i "dobrze mi z Toba" i usmiecha sie i przytula, a ja bliski eksplozji...
....
poratujcie prosze dobrym slowem...
rada...
...
bo bycie razem wydaje sie byc bardziej bolesne niz perspektywa rozstania...
....
i te ciagle pytania... watpliwosci...
opamieta sie?
przejdzie jej?
czy to tylko szalejace w ciele 42 letniej kobiety hormony?
czy...?

czy warto dac szanse?
napisał/a: sorrow 2009-03-05 00:06
tomek42 napisal(a):opamieta sie?
przejdzie jej?

Tylko wtedy kiedy jej nowy wybranek ją zawiedzie, skrzywdzi, dotkliwie okłamie. W tej chwili ma klapki na oczach, a tego rodzaju klapki trzymają się mocno i żadne przekonywania, ani logiczne tłumaczenia nic nie dają. Działa tylko terapia szokowa zafundowana przez "ukochanego".

tomek42 napisal(a):czy warto dac szanse?

Tylko wtedy, kiedy ona szczerze uzna to za błąd, będzie bardzo żałować tego co się stało, wykaże ogromną chęć naprawienia związku i... ty będziesz chciał z nią dalej być odcinając się z czasem od złych wspomnień.
napisał/a: no name 2009-03-05 00:45
czarque,
a dlaczego to robił?

możesz wogóle zapodac treśc takiego ogłoszenia albo link...to będziemy wiedzieć o co mu chodziło, może tak tylko jaja sobie robił z kumpli... ???

i wataha pytań:

a miałes kiedyś dziewczynę?
leca na Ciebie laski, bo słyszałem, że na gejów leca?
co kochasz w swoim partnerze?
czy podoba Ci sę moja laska na avatku?

heh, sorry za alle...mussze o to spytać... nie mogłem się powstrzymać.. aha, i jakbyś mógł jeszcze wypełnić ten test na "róbta co chceta" który mówi Ci jaki masz mózg czy babski czy facetowy... to byłbym Ci wdzięczny..aha, no i postaraj się..pokonać wynik kilku forumowych wyjadaczy, którym wyszło, że maja extremalnie damski umysł..wtedy będę mógł im dogryzać, bo ja mam top 1 meski wynik - hehehe...

Mam nadzieje, że się nie obrazisz. Nigdy nie gadałem na taki temat z gejem, więc okazji nie zmarnuje i musisz mi odpowiedzieć. W zasadzie mam kolege, bardzo fajny kumpel geja, czasami chodziliśmy jak jeszcze było Le Madame, ale tam gówniażeria przychodziła to do TogoPogo i Utopii...ale, że mój kumpel to nie zadawałem mu takich pytań bo to niefachowo się tak pytać kumpla...ale ciebie spytam, bo Cię nie znam...sorry.
napisał/a: p2k 2009-03-05 02:57
Tak, jestem zdradzajacym bydlakiem. Nie bede sie usprawiedliwial czy oszukiwal. Nie bede mowil, ze to czyjas wina. Po prostu jestem bydlakiem. Z moja Ukochana nie jestesmy malzenstwem ani nawet nazeczenstwem. Co nie zmienia faktu, ze zdrada to zdrada. Jestesmy para od 4 lat. W poprzednim zwiazku bylem 3 lata, zostalem zdradzony i moja byla dziewczyna odeszla do niego. Obiecalem sobie wtedy, ze NIGDY nikomu nie zrobie tego, co mi zrobiono. Dzis wlasnie to robie. I to mnie zabija. Zakochalem sie do szalenstwa w drugiej kobiecie. Moja Ukochana jest mloda dziewczyna. Ma dopiero 19lat. Ta druga ma 26 i jest o rok ode mnie starsza. Moze to ma znaczenie, moze nie - nie wiem. Nie potrafie tego obiektywnie ocenic. Jakby tego bylo malo, moja "kochanka" tez zdradza. Jest zareczona ze swoim partnerem, z ktorym jest od poltora roku. Chyba jestesmy siebie warci - dwa potwory. Nie radze sobie z tym - to chyba dobrze. Tyle, ze to mnie zabija. Nie potrafie ruszyc sie w zadna strone. Stoje w miejscu sparalizowany tym co robie. Nie potrafie zostawic mojej dziewczyny, ktora kocham i ktorej tak wiele zawdzieczam. Tak wiele dla mnie zrobila, tak czesto mi pomagala i co dla mnie najwazniejsze - tak czesto po prostu przy mnie trwala. Nie wazne co sie dzialo, zawsze byla przy mnie i mnie wspierala. A moja kochanka... coz. Zakochalismy sie w sobie prawie od pierwszego wejzenia. Probowalismy sie powstrzymywac od tego, by pozwolic sobie na cos wiecej niz rozmowy ale nie dalo sie. Najpierw przestalem panowac nad soba ja, potem ona. I juz wtedy wg mnie zaczalem zdradzac. Mimo, ze seks uprawialismy dopiero pozniej. Wg mnie zreszta seks to tylko jedna z form zdrady, wiec nie ma to nic do rzeczy. Obie roznia sie od siebie w wielu miejscach. Nie zasluguje na obie. Najchetniej bym je skleil w jedna. To jest obrzydliwe co robie. Ale nie moge sie ruszyc z miejsca. Jestem tchorzem! Mam wrazenie, ze zdradzam obie kobiety i siebie samego. Kiedy jestem z tamta, nie istnieje dla mnie reszta swiata. Ale kiedy rozmawiam z moja Kochana, nie potrafie zrozumiec dlaczego jej to robie. Nie sadze by ktokolwiek byl w stanie mi pomoc w tym momencie. Boje sie zrobic jakikowliek ruch, by nie zalowac. Stawiam na szali dojrzaly zwiazek nad ktorym pracowalem razem z Ukochana tych pare lat i cos co pojawilo sie nagle i moze byc tylko zauroczeniem (trwa to juz wprawdzie 2 miesiace ale to nadal moze byc zauroczenie). Nie chce jej zostawic dla innej, a z drugiej strony coraz rzadziej widze "nasza" wspolna przyszlosc. Coraz bardziej sie ona rozmywa. Mysle, ze moja Ukochana zaczyna cos podejrzewac. Dzis powiedziala mi, ze snili jej sie aniolowie, ktorzy pokazali jej mnie z inna kobieta. Myslalem ze pekne. Nie klamala, i nie byla to zadna aluzja, ze ktos jej donosi. Po prostu to wyczuwa. Zreszta od poczatku bylem pewien, ze po mnie to widac. Caly czas chce mi sie plakac i przepraszac. Tylko jak tu przepraszac. Kogo? Ktora? Jak mozna kogos przeprosic za zdrade? To mnie zabija. Boze moj, ratuj mnie prosze!
napisał/a: ~gość 2009-03-05 06:04
p2k napisal(a):jestem zdradzajacym bydlakiem


Gratuluję samokrytyki ale może byś się tak wziął w garść? Robisz taką samą krzywdę jaką wyrządzono Ci kiedyś ,na dodatek dziewczyna pokochała Cię bezinteresownie, a kochanka?
Zapewne sam to też pchałeś do przodu, zdawałeś się jak to może się skończyć ,ale chęć przeżycia czegoś fascynującego zaważyła nad tym ile to może kosztować, co?
Pożądanie i przeżycie czegoś niesamowitego jak widać jest dla Ciebie ważniejsze od tej która Ci pomogła, nauczyła, kochać ufać na nowo i od tego że przez Ciebie dwie osoby mogą cierpieć (ona , i chłopak kochanki), sam wolisz nie myśleć o konsekwencjach, które Ciebie nie dotyczą, za to Twoją dziewczynę owszem, a boisz się odejść bo tchórzysz ,kochanka też zdradza swojego chłopaka - co jak zdradzi Ciebie? Z resztą może dlatego warto wejść w tak syfny związek, myślę że świetnie się dogadacie, choc czy w życiu codziennym to nie wiem. No i pewnie jakieś naiwne myślenie się włącza "Ja nie chcę zranić żadnej z nich", kochanki pewnie nie ranisz,bo wiedziała na co się pisze i jakie mogą być tego konsekwencje. Może najwyższy czas żeby nie myśleć samolubnie?
Wydaje mi się że ta druga jest po prostu seksowniejsza, odważniejsza i lepiej się ubiera i podejrzewam że na tym Twoja wiedza o niej się kończy. Zdrada wyszła już na jaw, bo Twoja dziewczyna z tego co widzę ma prorocze sny. Może zamiast głupiej maksymy "zgrzeszyć, a później żałować" zdobędziesz się na chwilę refleksji?
napisał/a: p2k 2009-03-05 06:22
BeatrixKiddo napisal(a):
p2k napisal(a):jestem zdradzajacym bydlakiem


Gratuluję samokrytyki ale może byś się tak wziął w garść? [...]
Wydaje mi się że ta druga jest po prostu seksowniejsza, odważniejsza i lepiej się ubiera i podejrzewam że na tym Twoja wiedza o niej się kończy. Zdrada wyszła już na jaw, bo Twoja dziewczyna z tego co widzę ma prorocze sny. Może zamiast głupiej maksymy "zgrzeszyć, a później żałować" zdobędziesz się na chwilę refleksji?


Tylko, ze tu wlasnie nie chodzi o seks. Nie jestem z gatunku tych, ktorzy potrzebuja tego typu doznan i ekscytacji. Nie przywiazuje wagi do urody. Seks zawsze jest dla mnie dopelnieniem uczucia i nim to sie nie pojawilo, nie spalem z moja kochanka. Nie chce, by brzmialo to jak usprawiedliwianie ale chcialbym byc dobrze zrozumiany. Ona rowniez nie zdradza ot tak sobie. Rowniez cierpi, jak ja. Dlatego to wszystko tak nas boli. Nie potrafimy przestac wszystkich oszukiwac, brak nam odwagi by sie ruszyc. To nie jest zaden przygodny seks. Nigdy nie chcialem grzeszyc i potem zalowac - chcialem budowac trwale relacje oparte na zaufaniu, trosce i milosci. Sprzeniewierzylem wszystko i jestem teraz kompletnie zagubiony.
napisał/a: ~gość 2009-03-05 07:18
p2k napisal(a):Nie potrafimy przestac wszystkich oszukiwac, brak nam odwagi by sie ruszyc.

No więc nie rozumiem czego oczekujesz? Raczej nikt Ci nie doradzi, zebyś to ciągnął, tylko żebyś wziął się w garść i coś z tym zrobił.

p2k napisal(a):Nigdy nie chcialem grzeszyc i potem zalowac - chcialem budowac trwale relacje oparte na zaufaniu, trosce i milosci

No tak, chciałeś, ale Ci nie wyszło.

p2k napisal(a):Sprzeniewierzylem wszystko i jestem teraz kompletnie zagubiony.

Więc ja radziłabym Ci po prostu wybrać którąś. Myślisz, że jeżeli zdajesz sobie sprawę z tego co robisz to już wystarczy? Nie. Okaż choć odrobinę empatii i po prostu nie krzywdź jej już.

dziwi mnie tylko jedno - sam byłeś zdradzony i wiesz jakie to piekło, a zgotowałeś to swojej dziewczynie, którą "rzekomo" kochasz. Zastanów sie nad sobą.
napisał/a: jaca38gda 2009-03-05 08:58
tomek42 - nie będę dyskutował z sorrow bo ma rację. Ja poszedłem inną drogą (tylko czy było warto?). Odczytałem mejle i przeprowadziłem rozmowę - oczywiście kłamała. Pokazałem wydruki... Oczywiście po tym zaczęło się piekło, przeprowadziłem rozmowę z kolesiem (warto pokazać jej, że on nie jest solidarny z nią, że nie trzyma jej strony).

Jej punkt widzenia wygląda tak, że ma dwóch naraz, trzeba jej podciąć skrzydełka, jednym jesteś Ty, drugim on. Przygotuj się na operację i rżnij. Będzie bolało...


Tak czy tak nie będzie fajnie
napisał/a: jaca38gda 2009-03-05 09:16
p2k, poznałeś jak "ciemna strona mocy" niszczy, ale przyznaj jest pociągająca, więc przeszedłeś na tamtą stronę....
I co? też niszczy... Wracaj do "jasną stronę mocy" :) Spowiedź już masz za sobą:)
Zostało Ci:
- mocne postanowienie poprawy i
- zadośćuczynienie

Idź i nie grzesz więcej... Powodzenia
napisał/a: ~gość 2009-03-05 09:23
p2k napisal(a):Seks zawsze jest dla mnie dopelnieniem uczucia i nim to sie nie pojawilo, nie spalem z moja kochanka.


Czyli poszedłeś z nią do łóżka jak się zakochałeś żeby dopełnić to "uczucie", tak? Jednocześnie bedąc w zwiazku z inną dziewczyną. Powiedz mi jakie to uczucie okupione czyimś uczuciem? A dlaczego nie odeszliście wcześniej od swoich partnerów? Tylko mi nie mów że baliście się że będą cierpieć bo to żałosne.

p2k napisal(a): Rowniez cierpi, jak ja.


Daj spokój,zdajesz sobie sprawę jak będą cierpieć wasi partnerzy? Sam przez to przeszedłeś. Przestań się użalać nad sobą bo nie jesteś w tym wszystkim najbardziej pokrzywdzony.
Na moje oko to Tobie się wydaje, że kochasz je obie ,ale w rzeczywistosci nie kochasz żadnej z nich, bo żadnej w pełni nie akceptujesz tylko pragniesz mieć ideał który sobie wyśniłeś i jednocześnie kupę wyśmienitych hormonów. Jedna daje Ci to ,druga co innego.
gratuluję że chciałeś budować trwałe relacje ale chcieć to za mało, bo związek to bycie z własciwą osobą i bycie właściwą osobą. Odpowiedz sobie czy Ty byłeś tą "właściwą osobą"?
A teraz co zamierzasz?
napisał/a: calio 2009-03-05 10:46
jakbym słyszała mojego męża... Wiesz, mam do Ciebie tylko jedną prośbę. Gdy dojdzie do szczerych rozmów z Ukochaną, nie mów jej, że czujesz cokolwiek do kochanki. Sex jesteśmy w stanie wybaczyć, ale to, że kochasz inną... to ją zniszczy. Zawsze uważałam, że prawda jest najważniejsza, dlatego chciałam znać ją w całości i teraz nie mogę normalnie żyć. Dla Twojej Ukochanej jesteś najwspanialszą osobą, jedyną, bez której życie nie ma sensu. Niech Cię znienawidzi za to, że byłes zwykłym samcem potrzebującym sexu, a nie człowiekiem, który zniszczył cos najważniejszego, który zabrał jej powietrze.

Tak naprawdę jesteś tchórzem, dzieckiem, które nie wie czego chce od życia. Naprawdę najlepszą rzeczą, jaką zrobisz dla Ukochanej, to pójdziesz, powiesz jej wszystko i odejdziesz, żeby mogła w spokojucię znienawidzić. Później te emocje jej opadną i może nawet zostaniecie kolegami. Idź do tamtej. Powiedz, że chchesz z nią być, że rzuciłeś dziewczynę. Ciekawe, jaka zareaguje. Może nagle stwierdzi, że kocha swojego narzeczonego i żebyś się wypchał. A może zostawi go dla Ciebie i bedziecie sobie zyli do czasu, aż któreś zWas się znudzi i znów zdradzi.

Najlepszym zadoścuczynieniem dla Twojej Ukochanej będzie, jeśli tak naprawdę zrozumiesz swój bład, prawdziwie ją docenisz i już nigdy nie będziesz zachowywał się, jak rozwydrzony dzieciak, który zwykłe biologiczne symptomy organizmu odczytuje jako miłość. Nawet jeśli nie będziecie razem ona będzie szczęśliwa, że mimo wszystko pomogła osobie, którą darzyła tak silnym uczuciem.

Może troszkę za ostro, ale jeśli spodziewałeś się, że ktoś tutaj będzie Cię pocieszał, to się mylisz. To ty krzywdzisz, a nie jeteś krzywdzony. Dla Twoich czynów nie ma żadnego wytłumaczenia. Nie wyrzucam z siebie złości w Twoim kierunku ze względu na to, że to samo co Ty zrobił mój mąż. Po prostu nie potrafię zrozumieć tej Twojej chęci do samodestrukcji, która oprócz Ciebie niszczy życie wszystkim wokół. DOROŚNIJ!!! A gdy to się stanie, może uda Ci się stworzyć prawdziwy szczery związek. POWODZENIA!
napisał/a: ika1505 2009-03-05 11:41
Witaj Tomku Potrzebujesz rady i wsparcia? Otóż według mojego zdania Sorrow i jaca38gda mają niestety rację Dopóki kobieta nie sparzy się i nie odczuje porażki od tej "drugiej męskiej strony" to nie licz na wiele... Musisz czekać... albo przeprowadzić ostre drastyczne cięcie (odkrywasz całą "nagą" prawdę przed nią z oczekiwaniem na natychmiastową poprawę)...
Hmmm... Takie to przykre... ale głowa do góry Będzie dobrze