Co kobiety mysla o prawiczkach?

napisał/a: załamany_facet 2010-05-27 18:46
Samopoczucie? Beznadziejne. Jestem strasznie przygnębiony i smutny. Nie mam ochoty generalnie żyć :/ Ale jak pytałaś z moim zachowaniem na zewnątrz to jest jak pisałem, zupełnie inne wśród ludzi. Ściślej mówiąc jestem pogodnym uśmiechniętym człowiekiem :)

Michale. No właściwie racja. Nie zmienia faktu, że ładna dziewica po 20, skłania mnie ku zastanowieniu czemu tak jest i przychodzą na myśl właśnie różne myśli... a zresztą nie znam ładnej dziewicy po 20.
napisał/a: ~gość 2010-05-27 19:01
oj bo Ty wybredny jestes chyba az za bardzo.. zresztą przy Twoich jazdach odnosnie kobiet jesli utrata dziewictwa przebieglaby u niej bezobjawowo (masz wyobrazenie ze ja boli i krwawi prawda?) pewnie bys zanegował ze była dziewica i wtedy i tak nie dałbys rady z nią nic budować.. ale tak sobie gdybam tylko..
nadal podtrzymuję ze potrzebujesz psychologa i co najmniej kilkumiesiecznej terapii a nie paru wizyt.. pare wizyt niewiele daje... tak jak praca nad sobą jest długotrwała zeby pojawil sie trwały efekt tak terapia musi trochę trwac a z tego co czytałam wczesniej Ty po prostu byłes u kilku róznych psychologów.. poza tym dziwi mnie to ze któryś przedstawiał Ci zalety samotnosci zamiast spróbowac pomóc..
moze przed nim tez grałes wesolego usmiechnietego jak przed calym swiatem? przed psychologiem trzeba się niestety obnazyc z bólu jesli terapia ma byc skuteczna... nie wierze ze ktos naklanialby Cie do pozostania samotnym gdybys powiedzial ze jest w Tobie ogromna potrzeba bycia kochanym i kochania.. (chyba ze to jakis praktykant byl a nie psycholog ze sporym stazem)
napisał/a: załamany_facet 2010-05-27 19:07
Moja droga. Przeszedłem terapie grupową całą. Nic nie dała. Zwiększyła tylko ból. Przeszedłem półroczną terapie indywidualną też nic nie dała. Potem po 5-7 wizyt u jeszcze innych psychologów i tez nie widziałem efektów. Nie byłem tam wesołym chłopcem tylko taką marudą jak tu na forum.
A co do kobiet nie jestem wybredny. Dużo mi się dziewczyn podoba.
Sam nie wiem jak to by było z dziewicą. Nigdy w ten sposób jaki pisałaś nie myślałem. Ale myślałem jednak nad tym większym(dużo większym) prawdopodobieństwem, że dziewicą nie będzie. Jednocześnie po jakimś czasie zacząłbym odczuwać ogromną zazdrość o byłych. Do tego stopnia, że bym ją zdradził z pierwszą lepszą no i też dlatego, że sam będę chciał pewnie wiedzieć też jak to jest z inną.
A psycholodzy radzą tak jak mówię. Próbują przekonać, że samotność ma swoje plusy(bo pewnie i ma jakieś) i mam je zauważyć i zachęcają do bycia samotnym.
napisał/a: ~gość 2010-05-27 19:37
załamany_facet napisal(a):Jednocześnie po jakimś czasie zacząłbym odczuwać ogromną zazdrość o byłych. Do tego stopnia, że bym ją zdradził z pierwszą lepszą no i też dlatego, że sam będę chciał pewnie wiedzieć też jak to jest z inną.
juz Ci kiedys probowałam wytlumaczyc.. moja psycholog mowi ze jesli zwiazek jest dojrzaly to nie ma mowy o zdradzie z ciekawosci.. zakladam ze jesli juz wejdziesz z kims w zwiazek to bedziesz ją kochał.. a miłosc = dojrzałość (ja tak to widzę) a to = brak zdrady a na pewno z ciekawosci..
chyba ze bylbys jakims odstepstwem od reguły... juz o tym wspominalam .. moja psycholog pracuje w zawodzie
napisał/a: załamany_facet 2010-05-27 20:28
No tak ale zobacz. Czy nie to ta sama zasada odpowiedzi w przypadku gdy ludzie piszą "jestem bardzo brzydki\brzydka" nigdy nikogo nie miałem\am i nikt mnie nie kochał. To odpowiedzi jakie są? Ano takie "wygląd nie ma znaczenia", "nie martw się znajdzie się w najmniej oczekiwanym momencie"(już pomijają fakt, że są bliżej 40 niż dalej, ale piszą tak bo to im podpowiada logika), ale przedewszystkim chodzi o zdanie "jak Cie będzie kochać to nie będzie dla niego\jej ważny twój wygląd". No ja przepraszam bardzo ale przecież, żeby się zakochać, trzeba czasu, nie ma tak, że spojrzy jakaś laska na brzydkiego faceta i się od razu w nim zakocha, że nie będzie jej przeszkadzać jego wygląd. A takim jest jeszcze trudniej rozkochać w sobie kobietę bo sa brzydcy.
Do czego zmierzam. Zmierzam, że zakochanie się w sobie to pewien proces.
Tak samo kiedy mówię "zdrada z ciekawości" to nie mam na myśli tego, że jestem sobie szczęśliwy w związku i od tak sobie pomyślę jak to jest z inną i zdradzę. Najpierw pojawi się zazdrość, potem złe samopoczucie, nerwy, drapanie ścian pazurami ze złości, ostatecznie ból wewnętrzny, awantury... to wszystko przecież wpływa na związek negatywnie przecież i to doprowadzi do tego, że nie wytrzyma się i zdradzi.
No nie powiesz mi że nie mam racji.
Zakładam zazdrosć bo samemu teraz ciężko mi przechodzi myśl, że mam być tylko z jedna kobietą.
Zgadzam się jednak z tym, że terapie grupowe to zło. Ale inne nie lepsze niestety.
Zresztą sama mi nawet powiedziałaś, że będe sam. Ja to wiem... jedyne co moge mieć to dziwki za kase. Bo nie jestem zdolny do związku. Gdybym miał kogos spotkać byłyby ku temu jakieś znaki przynajmniej a tu nic nie było.
napisał/a: ~gość 2010-05-27 20:47
załamany_facet napisal(a):Najpierw pojawi się zazdrość, potem złe samopoczucie, nerwy, drapanie ścian pazurami ze złości, ostatecznie ból wewnętrzny, awantury... to wszystko przecież wpływa na związek negatywnie przecież i to doprowadzi do tego, że nie wytrzyma się i zdradzi.
No nie powiesz mi że nie mam racji.
oj, powiem Ci ze nie masz racji.. a raczej doprecyzuję.. bo Ty piszesz zdrada z ciekawosci.. a tak naprawde to bedzie zdrada z zazdrosci, zlego samopoczucia, nerwow, bolu, awantur.. tych wszystkich negatywnych emocji.. ciekawosc jest na szarym koncu..

ze Ci napisałam ze z nikim nie bedziesz.. tak.. jesli nie zmienisz swojego myslenia ze sie do niczego a w szczegolnosci do zwiazku nie nadajesz.. jak nie sprawdzisz to nie bedziesz wiedział.. a moze zajrzyj na jakis portal randkowy? ale nie erotyczny.. tylko randkowy.. moze tam sie znajdzie jakas istotka.. moze nie będzie Miss Swiata ale moze sprobuj nauczyc sie dostrzegac piekno w takich niczym nie wyrozniajacych sie dziewczynach? takich zwyklych? ani ładnych ani brzydkich.. byloby Ci o wiele łatwiej przynajmniej Twoje wymagania nie bylyby takie wysokie.. a wsrod takich i o dziewice chyba latwiej..
napisał/a: załamany_facet 2010-05-27 21:59
No to wiesz w każdym razie jaki jest problem. Wychodzi po prostu na to, że "źle" to nazywałem. Ale dokładnie to miałem na myśli.

Portale randkowe?? Cóż. Próbowałem nie raz i prawde mówiąć nadal przeglądam. Nie zmienia to faktu, że jak ktoś odpowie to jest cud.
Szczerze też przyznam, że wewnatrz to strasznie mi głupio z tego powodu, że korzystam z takich portali.
No i powtórzę po raz kolejny. Podoba mi się dużo kobiet, ale nie będe przecież robił nadzieji takiej która mnie w ogóle mi się nie podoba.
No cóż ja nie tyle co nie wierze, że nie spotkam nikogo to też uważam, że nie nadaje się do związku. No co poradzę?? Próbowałem znaleźć wiele razy argumenty na to, że się mylę, ale niestety nie ma. Probowałem psychologów, psychiatrów, no nic :/ Jak mam zapewnić cokolwiek wybrance jak najchętniej bym w domu siedział? Gdzie mam pójść?? Wszyscy są tak prymitywni, że potrafią tylko sie bawić przy alkoholu. A że ja w ogóle nie pije i nie zamierzam to nie wiem jak się zachować jak wszyscy już są skuci.
Wiem, że będę zawsze sam ale nie potrafię z tym żyć.
napisał/a: ~gość 2010-05-27 22:19
załamany_facet napisal(a):Jak mam zapewnić cokolwiek wybrance jak najchętniej bym w domu siedział?
jestes domatorem czy chodzi Ci tez o pracę? ze najchetniej bys usiadł i tak sobie siedział.. bez celu i sensu i perspektyw na poprawę..

wiesz domatorką to i ja jestem.. nie najlepiej czuję sie wsrod ludzi ale Ty chyba tak z tego co czytałam w poprzednich postach.. wiec skad ta sprzecznosc w Tobie - z jednej strony towarzyski otwarty, a z drugiej zamkniety i odcinający sie od ludzi w 4 scianach najchetniej?
załamany_facet napisal(a):uważam, że nie nadaje się do związku
no dobrze.. uwazasz tak.. dobrze ze nie napisales ze to wiesz.. to ja po raz kolejny poproszę argumenty.. dlaczego uwazasz ze nie nadajesz się do zwiazku?
napisał/a: załamany_facet 2010-05-27 22:32
Sprostowanie. Najlepiej czuje się wśród ludzi fakt. Ale w takich miejscach jak szkoła, czy jakieś inne zajęcia. Bo każdy kogo znałem, znam gdzie nie pójdzie prywatnie musi pić. A potem jak już są skuci to nie umiem się zachować. Dlatego chętnie chodzę do szkoły, pracy czy inne zajęcia ale, żeby iść gdzieś prywatnie to nie, bo wszędzie tylko ludzie chleją. I każdy kogo znam robi wielkie gały czemu nie pijesz?" Stary... boże tragedia nie pijesz. Nie palisz..." no i tak jest zawsze. I nie pisz mi o zmianie towarzystwa bo tak jest z każdym towarzystwem. No nie pije bo mam uraz [Mod: pip-pip]. I męczą i wkurzają te ich wieczne reakcje. Matka pijaczka to mam uraz i widać bardziej mnie to zabolało i do czegoś uprzedziło niż innych co też mieli rodziców alkoholików. I niestety ale nie umiem tego zmienić... boję się kobiet które piją %. Tracą w moich oczach atrakcyjność. Głównie przez to jak matka mnie traktowała po... zdaje sobie z tego sprawę ale nie umiem tego zwalczyć.

napisal(a):
no dobrze.. uwazasz tak.. dobrze ze nie napisales ze to wiesz.. to ja po raz kolejny poproszę argumenty.. dlaczego uwazasz ze nie nadajesz się do zwiazku?

Zbyt indywidualny. Nigdy na nikim polegać nie mogłem to się nauczyłem po prostu robić wszystko sam i dla siebie.
No i druga sprawa to, to siedzenie w domu. Najchętniej bym się nie ruszał z domu czy z pola obserwując gwiazdy, dziwne to ale nie wyobrażam sobie wspólnego spaceru po mieście, czy pójście do kina we dwoje. Nawet z koleżanką jakoś nie potrafię się rozluźnić spacerując.
Jakie jeszcze? Hmm strach przed zdradą z jej strony.(akurat to cecha DDA).
No i jeszcze nie wyobrażam sobie bycia z kimś bo sam nie wiem jakby to było. Szukać w mieście gdzie się uczę? Czy rodzinnym oddalonym o 200KM, będziemy się spotykać przez rok szkolny a potem ja wrócę do rodzinnego miasta i co? Potem jak skończę szkołę to co będzie dalej, kiedy już wrócę do rodzinnego miasta?
No i próbowałem nie raz, ale to było strasznie sztuczne i nie wychodziło. Gdybym miał pistolet to bym sobie w łeb strzelił od razu... bo się tylko męcze.
napisał/a: Sarenka_D 2010-09-30 01:25
chyba dobre miejsce zeby napisać o tym co mi się zdarzyło... poszłam do łożka z facetem którego kochałam a dopiero po fakcie powiedział mi że to był jego pierwszy raz... zdziczałam... poczułam się jakoś dziwnie wykorzystana i oszukana... moze gdybym wiedziała,to wogole bym sie przestraszyła i by do niczego nie doszło.. a może chciałabym to zrobić jakos inaczej zeby na zawsze wryło mu się w pamięć...
no ale kurcze było mi niesamowicie dobrze..
i nie wiem czy mu wierzyć że to był jego pierwszy raz czy nie? czy doświadczenie można miec w genach?? i jak podchodzić do tego dalej?
jakoś się tak głupio teraz czuję....
napisał/a: Lika 2010-09-30 11:13
U mnie zaczynało się podobnie, czyli on nie przyznał się że to jego pierwszy raz. Z tą różnicą że dla mnie to też był pierwszy raz, ale kiedy mi się przyznał byłam zadowolona po pierwsze bardziej bym się bała gdybym wiedziała że on jeszcze tego nie robił, a po drugie byłam zadowolona że okazało się że jesteśmy dla siebie pierwszymi partnerami
a czy doświadczenie można mieć w genach?- nie mam pojęcia, ale myśle że można niezauważyć
pytasz jak podchodzić do tego dalej? napisałaś że go kochasz a to już dużo, myślę że warto porozmawiać o tym dlaczego od razu się do tego nie przyznał.
napisał/a: Sarenka_D 2010-09-30 14:26
Lika, ja jestem z nim nadal,kochamy sie, jest nam w łóżku naprawdę dobrze.. ale to tkwi gdzieś we mnie i jakoś mnie gnębi,że nie wiedziałam że to jego pierwszy raz... z drugiej strony to fajne jestem jego pierwszą i jedyną kobietą.. jednak to ale gdzieś tam tkwi... a czasu cofnąć się nie da