Co robic gdy on mnie zostawil?Jak zachowac sie z klasa??

napisał/a: edycia1234 2009-07-08 00:28
Witam!!!
Mnie też zostawił chłopak, i nawet nie mam komu sie wyżalić i w rękaw wypłakać... historia zaczęła sie bardzo fajnie, a więc byliśmy świadkami na weselu mojego brata. Znałam go wcześniej, ale jakoś nie wzbudzał we mnie zainteresowania. a na weselu okazał sie być miłym, uprzejmym, uroczym a przede wszystkim przystojnym chłopakiem. a ja głupia się zakochałam. złapałam welon, on krawat, więc szczeście potęgowało. na poprainach trzymaliśmy się za łapki i byłam w siódmym niebie, poźniej mu powiedziałam ze sie zakochałam. On we mnie też.... Czy może być większe szczeście?byliśmy piękna para, przez 3 dni... po 3 dniach odszedł bez slowa, bez wyjaśnienia. do dziś nie wiem czemu. widziałam sie z nikmkilka razy, siła musiałam go zmuszać do rozmowy, ktora wyglądała tak, że ja mowiłam, prosiłam, błagałam,płakałam a on spuścił głowe i ciągle mówił nie, lub że to jego wina. Kiedyś widziałam go na festynie, byłam na tyle podła ze podeszłam do niego i do jego kumpli. z nimi rozmawiałam, a on... jak on spuścił głowe, a potem uciekł. Kilka dni temu był u brata, znow byłam na tyle podła ze poszłam, ubrałam sie w najfajniejsze ubrania i poszłam,. znów spuścil głowe, i uciekł. Chce dać mu zdjecia z wesele, ale ja nawet nie mogę go złapać, bo ucieka.
a najśmieszniejsze w tym jest tio ze za miesiac mam kolejne wesele. zaprosiłam go na nie jak byliśmy razem a ostatnio przez smsy zapytałam czy pójdzie ze mna( miałam napisac czy pójhdzie czy szukać innego). powiedział ze pójdzie. wie już gdzie i kiedy. nic nie odpisuje, zbaczy ze dalej idzie. tylko ciekawe jak on zamierza iśc skoro on nawet w oczy mi nie spojrzy. a jesli teraz napisze mi zebym szukała sobie innego, to pojade do niego do domu, napluje mu prosto w twwarz i kopne tak mocno ze nie bedzie mogł miec dzieci.od miłości do nienawiście jeden krok. zal mi samej siebie. zawaliłam przez niego szkołe, mam poprawki we wrześniu.a dla niego ważny jest tylko on. miłośc jest slepa
napisał/a: rowerek789 2009-07-08 20:33
Wiem ze to sś głupoty.Byłem z dziewczyna miesiąc,rzuciła mnie
Jej powód był taki ze nie zakochała się we mnie tylko zauroczyła,a ja zakochałem nie jestem z nią ponad miesiąc a nadal coś do niej czuje
Chciałbym od was pomoc coś zrobić żeby wróciła do mnie i mnie pokochała,tylko narazie jest z innym.
napisał/a: ~miedzy_slowami 2009-07-12 12:09
rowerek789, popatrz, znalazłam to w Internecie. Nie wiem, czy działa, ale wydaje mi się całkiem rozsądne:

Jak odzyskać byłego
Wstęp
To nie taka prosta sprawa. I nie zawsze jest to w ogóle możliwe (jeśli
zrobiłeś jej jakieś duże świństwo, to szanse są znikome). Ten artykuł
dotyczy sytuacji, kiedy dziewczyna cię rzuciła bez tzw. wyraźnego powodu.
Wskazówki
* Nie proś, nie błagaj, nie przynoś kwiatów. Nie bądź nachalny ani
męczący. Najlepiej nie odzywaj się do niej.
* Zainwestuj w siebie, stań się atrakcyjny, towarzyski, popularny.
* Baw się dobrze i zadbaj o to, żeby się o tym dowiedziała.
* Nie wytrzyma i po jakimś tygodniu sama się odezwie. A jak nawet się
nie odezwie, to przynajmniej zbyt boleśnie tego nie odczujesz.
napisał/a: ~miedzy_slowami 2009-07-12 12:27
Jestem w tej samej sytuacji (tylko że ode mnie odszedł chłopak po półtora roku związku). I chciałam Was zapytać, czy macie jakieś sposoby na to, żeby nie dzwonić ani nie pisać :cool: Bo mój chłopak nie chce się ze mną kontaktować, ale jest mi go ogromnie brak i średnio dwa razy w tygodniu nie wytrzymuję, dzwonię lub piszę, mówię, że tęsknię, pytam, dlaczego odszedł, mam pretensje, że się nie odzywa... :( To go strasznie męczy, a ja już nie chcę, żeby było między nami gorzej :( Nie chcę go stracić, ale to już się stało, wiem. Więc powinnam dać mu spokój...
Tylko są takie przypływy tęsknoty, że każdy powód, żeby z nim porozmawiać, wydaje mi się genialny, jestem ślepa na wszystko i... dzwonię :mad: To i tak chyba lepiej, niż gdybym do niego jeździła, ale mimo wszystko... nie chcę być męczącą, zrzędliwą babą ;) No, więc:
- myślę dziesięć razy, zanim zdecyduję się dzwonić
- przyczepiłam na telefonie karteczkę z napisem "Nie dzwoń" :D
- rzadziej doładowuję kartę telefoniczną, żeby nie było mnie stać na rozmowę
- (co oczywiste) staram się zajmować obowiązkami, nie myśleć o nim, ale o rodzinie i znajomych
Mimo to wieczory wciąż są koszmarem :( Macie jeszcze jakieś pomysły, żeby jakoś godnie znosić rozstanie?
napisał/a: totally_confused 2009-07-13 23:15
Ja mam podobny problem jak mmonika86… Proszę o porady. Z górry przepraszam za długość.
Byłam ze swoim chłopakiem 8 miesięcy, on się we mnie zakochał od razu, ja potrzebowałam czasu, aby to uczucie się rozwinęło dlatego na początku naszej znajomości, gdy jeszcze nie wiedziałam czego chcę i zanim go tak naprawdę pokochałam popełniłam nic nie znaczące dla mnie głupstwo (pocałunek z kolegą, do którego się przyznałam)- wiem, ze to wszystko jest dziecinne, ale chciałam ponieść konsekwencje tego czynu, chciałam dorosnąć. Wybaczył mi (tak bardzo mnie kocha), jeszcze trochę obwiniając siebie, bo przez jego ciągłe wyjazdy do pracy za granicę, nie spędzał ze mną tyle czasu ile byśmy potrzebowali. Poprosił żebyśmy nigdy więcej do tego nie wracali i nie obwiniał mnie za nic.
Jego rodzina była mi wdzięczna, gdyż częściej wracał do domu, jego mama cieszyła się że w końcu znalazł kogoś z kim sobie ułoży życie, myślał o życiu poważnie i tak też mnie traktował, nawet wyszedł z nałogu-dla mnie.
Nasze uczucie było naprawdę silne, a częsta rozłąka tylko nas umacniała i zbliżała do siebie. Bardzo nam na sobie zależało, czułam się pewnie w związku i dlatego, gdy go nie było regularnie spędzałam czas ze swoimi znajomymi, imprezy (studenckie życie) i nigdy mi nic nie zarzucał, nie był zazdrosny, bynajmniej tego nie okazywał.
Ufaliśmy sobie bezgranicznie, nasz związek był oparty na szczerości, dlatego pozwalałam sobie na te wyjścia, teraz zdaję sobie sprawę, ze to było trochę niewłaściwe, ale czy miałam cały czas siedzieć w domu z utęsknieniem i nigdzie nie wychodzić? Nie chciałam się od niego całkowicie uzależniać i zostawić moich przyjaciół, myślałam, że to dobrze, że nie użalam się nad sobą, gdy go przy mnie nie ma i chciałam jakoś wypełnić ten czas w oczekiwaniu na niego, aż o jedną imprezę za dużo…Zadzwoniłam do niego po pijaku, po tym jak on mi wysłał wiadomość, że już jest w kraju (zmęczony po pracy, a tu takie coś :/ wiem jak to wygląda). Wiem, ze nie był zachwycony moim zachowaniem, ale też nic nie powiedział, na drugi dzień nie wytrzymał, (pomimo tego, iż mieliśmy zaplanowany wspólny wyjazd na kilka dni), powiedział, że musi przemyśleć parę spraw, że znowu wyjeżdża i chce spokoju, że musi odpocząć, że potrzebuje przerwy..! :( ale po moim lamentowaniu odpisał, że się odezwie, nie wiem czy tylko dlatego żeby mnie uspokoić i mieć ten spokój czy naprawdę potrzebuje tego czasu...
Dojrzale myślał o życiu, o założeniu rodziny… a ja w jego oczach zachowywałam się jak dziecko!
Od tamtej pory minęły już prawie 2 miesiące, nie odpisuje na sms-y, nie odbiera telefonów, zero reakcji, jedyne co mi pozostało to pójść do jego rodziców żeby dowiedzieć się chociaż kiedy przyjedzie, ale to już byłby chyba akt desperacji, a od jego kumpli niczego się nie dowiem..
W ogóle nie chciał ze mną porozmawiać, dla niego wszystko chyba było jasne.

Czy to uczucie ma szansę przetrwać? Czy on się odezwie? W moim życiu wszystko się teraz zmieniło diametralnie, nie mam teraz ani życia towarzyskiego ani jego, nie umiem się pozbierać, tak bardzo mi na nim zależy, ze nie potrafię sobie wyobrazić życia bez niego. On o tym wiedział, ale widocznie swoim zachowaniem okazywałam coś innego.

I jeszcze kilka czynników wpłynęło na jego zachowanie.. np. mógł odczuć, ze jeszcze nie myślę poważnie o życiu, gdyż chciałam wyjechać na pół roku (w celach edukacyjnych), niczego mi nie bronił, cieszył się razem ze mną.
Czy mógłby w ten sposób zakończyć związek? Dając mi jeszcze nadzieję? Czy dla niego to jest już skończone?
Może jestem naiwna, ale cały czas wierzę w to, ze wróci, dopóki mi nie powie, że to jest koniec. Wiem, ze to jest chora sytuacja, ale już nie wiem co mam myśleć co robić.
napisał/a: motylek8604 2009-07-14 20:06
Witajcie Kochane....Nie pisalam jakis czas,ale to jednak mi nic nie daje takie czekanie,nie wiadomo nawet na co: ((( Myslalam ze stalam sie silniejsza,ze moje uczucie sie do niego zmniejszylo,ale szybko osobie uswiadomilam ze nadal siedze w tym dole,i mimo ze minal juz ponad miesiac,dalej nie moge sie pozbierac...
Kiedy dowiedzilam sie ze moj byly ma hmm on to nazwal ,,przyjacióleczke,,przetastałam sie odzywac,ale wtedy on zacząl pisac ,dzownic,pewnie troche z wyrzutów sumienia,no i niestety koszmar moj nadal sie ciagnie,bo jestem glupia i naiwna,tak bardzo mi go brakowalo ze sie z nim spotkalam,ale bardzo sporadycznie,zobaczylam w nim zupelnie kogos innego,nie czulego,wydawal mi sie taki obcy,i ja czulam sie jakbym byla dla niego zwykla znajomą..To byl wielki bląd ze ja sie z nim kontaktuje,nie zdajac sobie sprawy jaka ja robie sobie krzywde,podczas rozmów telefonicznych mowil dziwne rozne rzeczy,np.jednego dnia ze mu mnie brakuje,teskni ze mysl o powrocie,a drugiego dnia ze nie potrzebnie to powiedzial bo zrobilam sobie nadzieje,ze bym o nim zapomniala!!!Po tym wszystkim oznajmil mi ze jesli kiedys do mnie wroci to poprosi mnie odrazu o rekę,ale mimo to nadal sie spotyka z ta dziewczyna,i twierdzi ze nie ma juz nas...Do cholery po co on mi to wszytko mowi zeby sprawdzic czy na niego czekam???w okrótny sposob bawi sie moimi uczuciami...To jest jakis koszmar: (((((((((((((
Wczoraj przyjechal do mnie,powiedzil ze teskni,wiec ja jak zwykle na to pozowolilam,mimo ze nie byl juz taki surowy,przytulalismy sie,calowalismy,ale nadal czulam jego obojetnosc,a ja nie myslac o niczym cieszylam sie jego obecnoscia,czulam sie jakby zalowal,ale dzisiaj okazalo sie ze dalam soba zmanipulowac kolejny raz,dzwonilam do niego zeby zapytac jak sie czujesz po wczorajszym a on sie nie odzywal caly dzien po czym pochwalil sie ze spedzil cale popoludnie ze swoja przyjaciolka nad woda,nie wytrzymalam juz tego,znowu wylam z bolu,a on na to nie wiem jak moge Ci pomoc a jeszcze wczoraj byl ze mna,przyulal mnie!!!!Moze Wy mi powiecie co sie dzieje,bo ja juz nie mysle logicznie...Dobilo mnie gdy powiedzil ze bedac ze mna ,raz byl szczesliwy raz nie ,i jesli by wrocil to zmarnuje swoja szanse na szczescie...Rozumiecie cos z tego??????ten czlowiek wolge sie ze mna nie liczy,nie ma serca,raz mowi ze to jego wina,a teraz mnie obwinia ze jestem tak samo winna jak on,mimo ze to on mnie zostawil i sie teraz spotykla z inna...Dlaczego ja ulegam i nie potrafie przestac sie znim kontaktowac,widze jak sie mna bawi a ja dalej cierpie,kiedy to sie wreszcie skonczy.....
napisał/a: ~miedzy_slowami 2009-07-14 21:55
Ja Ci już nic mądrego nie powiem, Motylku. Mój chłopak przestał odbierać telefon, a dziś, kiedy do niego pojechałam, powiedział, że nie powinniśmy się więcej widywać :( Wyszłam bez słowa.
Wiem, że popełniałam masę błędów: miałam pretensje z powodu jego milczenia, płakałam... ale... on nie chce mnie więcej widzieć :( Już nigdy nie będziemy razem, nawet się nie zobaczymy...
To koniec. On nie wróci... :( Nie chce mnie znać, nie chce ze mną rozmawiać, denerwuję go... a przecież kiedyś mnie kochał, byłam dla niego dobra... Czuję się, jakbym umarła. Kocham go... :(

Przepraszam, Motylku, że tak o sobie dziś piszę, ale...
Co za koszmar...
napisał/a: Sloneczko8417 2009-07-14 22:07
Rozumiem Was dziewczyny najgorsza jest ta nienawiść od osoby, która kochamy , dla której chce się jak najlepiej .Z własnego doświadczenia moge Wam powiedzieć ,że mniej chyba bolesne będzie milczenie i próba pogodzenia się z rzeczywistością niż ciągłe poniżanie .Oni być może zrozumieją przez to na czym lub na kim im zależy i Wam także radze zastanowienie się czy aby są oni warci Waszych łez.Wiem,że to mało pocieszające ale ja przez to przeszłam jakieś 2 lata temu wiec łatwo mi teraz pisac ale bylo zajebiscie ciężko dlatego trzymam za Was kciuki .
napisał/a: motylek8604 2009-07-14 22:42
Miedzy słowamiKochana nie przepraszaj ze piszesz o sobie,to ja jestem egoistka,i to ja powinnam cos dac od siebie...
Wspołczuje Ci tak bardzo jak sobie,bo wiem jak boli cierpienie,kiedy mnie zostawil chlopak juz raz po 2 latach to myslalam ze jest dobra strona medalu bo to tylko 2 lata,a nie jak ludzie sie rozwodza po 15 latach,i choc bardzo cierpialam,wiedzilam ze mam tylko 20 lat i to przywiazanie nie bylo tak silne jak teraz,i napewno jeszcze kogos poznam: ((((((Obie mamy juz 23 lata i choc innym wydaje sie ze to nie duzo dla nas to juz jest taki rozdzial z zyciu gdzie chcialybsmy sie ustabilizowac,miec plany na przyszlosc z ukochana osoba,a teraz mamy taka swiadomosc ze nie mamy nic,nie mamy nawet do kogo sie przytulic,to najgorsze chwile w moim dotychczasowym zyciu w Twoim zepewne tez..Nie piszesz ze Ciebie zostawil chlopak dla innej,uwierz mi to chyba najgorsze co moze zrobic ukochana osoba,
gdybym wiedzila ze jest sam,to napewno bym tak nie cierpiala,ale kiedy dzisaij mi powedzi ze byl sam na sam z ta dziewczyna,na plazy to mnie zal za serce cisnąl,bo nie moge uwierzyc ze on tak potrafi,bo tylu wspolnych latach...
Najgorsze jest przyszlosc,co ona nam da,czy szczescie czy samotnosc...
Tego najbardziej sie boje....
napisał/a: ~joancu 2009-07-15 11:11
Motylku, nie katuj się, nie daj się mu niszczyć, zerwij to raz na zawsze, bo do niczego dobrego, to nie prowadzi( to bezwzględny człowiek).Kiedyś uświadomisz sobie, że dobrze, że już nie jesteście razem.
napisał/a: ~miedzy_slowami 2009-07-19 22:34
Motylku, tak, wiem, a właściwie wyobrażam sobie, jak Ci strasznie: mnie chyba żal rozsadziłby serce, gdyby była "ta druga". Chociaż wtedy może jest o tyle inaczej, że nie ma nadziei - bo mój chłopak odszedł tak po prostu, ode mnie, a nie do kogoś. Czyli jaka okropna muszę mu się wydawać, skoro woli być sam... :(

Myślę, że słoneczko8417 ma rację: lepiej jakoś radzić sobie samej (chyba, że ktoś ma rodzinę, przyjaciół, i może być wtedy z nimi) nawet w tych najgorszych chwilach, niż poniżać się próbując prosić o miłość. Ja tego nie umiem, wieczory są naprawdę ciężkie. W sobotę znów się złamałam i zadzwoniłam. Dziś wieczorem też. Powiedziałam, że chciałam mu tylko życzyć "Dobranoc". Jestem żałosna, wiem... :( Tak bardzo za nim tęsknię...

Motylku, też się czuję, jakby moje życie się skończyło, i to akurat, kiedy miało się dopiero zacząć, kiedy byłam najszczęśliwsza. Ale wszyscy tu mówią, że te rozpacze po stracie kiedyś miną, a kolejny związek będzie jeszcze lepszy, mądrzejszy i radośniejszy niż to, co było.
Nie wiem, jak się to wszystko ułoży. Ale nie można się poddawać. To znaczy może już nie w sensie starań o poprzedni związek, ale tak najogólniej, w sensie starań o własne szczęście :) Boże, mądrzę się, a robię zupełnie co innego, niż sama radzę... :(
napisał/a: asiekk 2009-07-20 15:00
Powiem Wam dziewczyny jedno: Nie warto zaprzątać sobie głowy kimś takim. Sama jestem w podobnej sytuacji - chłopak zostawił mnie po półtorarocznym związku, chociaż praktycznie codziennie zapewniał mnie o swoim uczuciu. Dzisiaj spakowałam jego rzeczy i wyśle je pocztą, bo nie mam zamiaru patrzyć na takiego oszusta. Nie warto za takimi biegać bo to tylko świadczy o tym, że na związku zależy jednej osobie... Każdy chce być kochany - to oczywiste - ale naprawdę nie warto się zadręczać i "błagać" bo życie jest zbyt krótkie a i tak nigdy nie wiadomo co się stanie jutro. Myślicie, że jest źle? Pomyślcie inaczej: gorzej być nie może :)