Co robic gdy on mnie zostawil?Jak zachowac sie z klasa??

napisał/a: patrycja1921 2012-08-25 19:13
moj narzeczony zostawil mnie 3 tygodniew temu,bylismy raze 7lat,ostatnio miedzy nami bylo zle ale w ziazku sa zawsze wzloty i upadki,napisal mi smsa ze z nami koniec i wyprowadzil sie z domu.nie chce ze mna rozmawiac tylko piszemy smsy.mowi ze nigdy juz do siebie nie wrocimy ze to koniec na zawsze ze on mosi sie wyszalec,ze on nic do mnie juz nie czuje.staralismy sie 1,5roku o dziecko.jeszcze 3 tygodnie temu mowil mi ze jego marzeniem jest miec ze mna dziecko.czy mozna z dnia na dzien tak wszystko przekreslic wspolne plany i marzenia?ma klucze od domu i czasem przychodzi po rzeczy po co?moze ma inna,nie mam pojecia wogole o co temu czlowiekowi chodzi,ja go kocham i chce zeby wrocil co mam zrobic POMOZCIE PROSZE!!!!!!
napisał/a: truskawka198 2012-08-26 12:22
Doskonale Cię zrozumiem. Dziś mija 3 tygodnie jak mój chłopak mnie zostawi. I to już drugi raz. Byliśmy ze sobą 6 lat. Po 4 latach zastawił mnie przez telefon i potraktował jak najgorszą. Wrócił i prosił o szansę. Stwierdził, że wie o co się kłócimy. Zaufałam, wierzyłam ze będziemy szczęśliwi. I po dwóch latach od pierwszego zerwania znowu mnie zostawił. To fakt nasz związek był trudny. Kłóciliśmy się ale nie myślałam, że znowu mnie tak potraktuje. A ja tylko zwróciłam mu uwagę, żeby więcej czasu poświęcał nam. Widzieliśmy się od 18 do 21 i nie wiem czy można to nazwać wspólnym mieszkaniem, bo po pracy byłam w domu i czekałam jak po mnie przyjedzie. Jak miał ochotę to przyjechał, a jak nie to pił z kolegami. Przeczuwałam, że coś jest nie tak bo od 3 dni wychodził i wracał w nocy podpity. Najgorsze jest to, że jak wracał to się przytulał i całował. Myślałam wszystko jest dobrze. Aż wrócił 3 dnia pijany i kazał mi wypierdalać. Już drugi raz wygonił mnie z domu. Za wszystko wini mnie.Wyzwał od świń i wariatek. To ja jestem tą najgorszą i to ja zniszczyłam nasz związek. A ja tylko pragnę lam być tą najważniejsza. Na koniec powiedział mi, że mu wszystkiego zabraniałam. To prawda, ze czepiałam się jak przyjeżdzałam a on pijany. Niedzielne poranki też zaczynał od picia. Spotkać się też nie chce, chociaż zerwał po pijaku. Ja nie wiem czy facetom brak odwagi? Niedawno z nim rozmawiałam i stwierdził, że tęskni ale woli spokój niż kłótnie. Pisałam, pytałam się czy jest szansa ale na to akurat nie chce odpisać. Brakuje mi jak kogo innego. Mimo, że wylałam przez niego tyle łez to ja bym go nie zostawiła. Wiem, że nie ma idealnych związków i trzeba rozwiązać problem a nie od niego uciekać. Każdą rozmowę traktował jako atak, jako czepianie i chęć kłótni. A ja chciałam tylko dać mu do zrozumienia jak bardzo mnie krzywdzi, gdy po wymianie zdań wychodzi do kolegów. Powiedział mi kiedyś, że jeśli przestane się czepiać to on przestanie pić. Tęsknie za nim ale wiem, że teraz odżywa. Imprezuje z kolegami. A o mnie nawet nie myśli. Twierdzi, ze ja się nie zmienię bo o roku czas też się nie zmieniłam.
Patrycja ja myślę, że on wróci prędzej czy później. Przemyśli wszystko. U mnie jest już inna sytuacja. My już raz wróciliśmy a kolejnego razu nie będzie. Ile razy można się rozstawać i wracać..Przecież to chore..Wykończył mnie psychicznie..Każda sprzeczka kończyła się strachem czy mnie zostawi. I zostawił chociaż mówił, ze nigdy tego nie zrobi. Mam straszny żal bo jeszcze w styczniu rozmawiał z rodzicami o ślubie. A w dzień zerwania powiedział, że nigdy by się ze mną nie ożenił. Najgorsze, że ja też siebie obwiniam. Może gdybym się nie odzywała, nie fochała to byłby ze mną.Czasu nie cofnę..Trzeba żyć chociaż jest strasznie ciężko.
napisał/a: patrycja1921 2012-08-26 16:28
mialam podobnie tez w nocy przychodzil,wiecznie ze znajomymi chodzil a mnie nigdzie nie zabieral ze soba,a potem mowil ze to ja nie chcialam z nim chodzic.on chyba ma inna i to na dodatek mezatke,bo my siedzimy w angli,zostawil mnie tu sama.nie wiem co mam robic,ale wydaje mi sie ze on nigdy juz nie wroci jest zbyt uparty.
napisał/a: patrycja1921 2012-08-27 20:15
nie wiem co juz zrobic,on mnie caly czas unika;(na smsy nie odpisuje,nawet jego numer skasowalam zeby mnie nie korcilo.mysle caly czas o nim,co noc mi sie sni ze przychodzi i przeprasza.
napisał/a: truskawka198 2012-08-29 17:44
A mój były odpisze raz na jakiś czas..Jak mu się chce..Powiedział mi, że powrotu nie ma ale jakoś to do mnie nie może dotrzeć. Tyle lat razem a on wszystko zniszczył. Niby to ja zniszczyłam przez fochy i kłótnie ale wiem, że wina leży po obu stronach. Ostatnio napisał, że znajdę takiego co będzie znosił to wszystko. Tylko ja nie chcę innego...Nie chcę porozmawiać ze mną w cztery oczy :( Patrycja on wie, że Ci zależy i nie odpisuje. Może chcę wszystko przemyśleć, poukładać. Ja też sobie obiecuję, że nie będę pisać ale za chwile stwierdzam, że jeszcze o czymś istotnym mu nie powiedziałam. I wychodzi na to, że piszę codziennie :(
napisał/a: patrycja1921 2012-08-29 22:53
dzis byl i zabral swoje rzeczy,powiedzial ze nasze zdjecia sa do spalenia wszystkie.juz znalazl sobie inna.....kazdy mowi ze nawet do piet mi nie dorasta hehe.dzis obiecalam ze ostatni raz placze przez niego.ja wykasowalam jego numer i uwierz ze juz mnie nie korci do niego pisac.wisial na scianie jego krzyzyk z bierzmowania to powiedzial:ze moze mi go zostawic jak chce. a ja doniego ze nie chce nic co by mi o nim przypominalo i wziol go.mialam chec stanaac i sie rozryczec ale zacisnelam zeby i powiedzialam ze on juz nigdy nie zobaczy jak sie nad soba uzalam.ale zamknal drzwi to jak zaczelam ryczec ze nie moglam sie uspokoic to kolezanka dala mi tabletki na uspokojenie.....................ciezko bedzie zaqpomniec ale napewno jeszcze z tego kiedys bede sie smiala ze tak to przezywalam.zycie toczy sie dalej bo wiem ze on juz nie wroci
napisał/a: truskawka198 2012-08-30 17:12
To jest wielka masakra, żeby cierpieć przez faceta. A ja wczoraj mijałam się z moim samochodem. Jechał z kolega, na odczepnego machnął mi cześć. Pozniej dostałam smsa, że gdyby on pierwszy nie machną cześć to ja bym nie machnęła i on właśnie widzi jak mi zależy. Ja sama nie wiem jak mu pokazać, że mi zależy. Wkurza mnie pisaniem, że się nie zmieniłam, że mi nie zależy, że gdybym kochała to byśmy się nie kłócili. Nie wiem co myśleć. Bawi się mną i moimi uczuciami.
Patrycja wiem, że Ci ciężko. Mi też każdy mówi, że stać mnie na lepszego. Tylko, że nawet po tym co zrobił to go kocham. Wiem, że czasami miałam fochy ale czasu nie cofnę..Nie wiem co będzie jak zobaczę go z inna.
napisał/a: patrycja1921 2012-08-30 19:59
zrobilam cos glupiego......bardzo glupiego,pokazalam mu test ciazowy(kolezanka mi zrobila ktora jest w ciazy)i on powiedzial ze mi nie wierzy ze mam go zrobic przy nim wtedy uwierzy.teraz znajomi pisza mi smsy i gratuluja ze jestem w ciazy,on wszystkim powiedzial palant a mowilam mu specjalnie ze to jest nie mozliwe ze jestem bo tyle czasu sie staralismy i nic a tu raptownie.....ja nie chce zeby on wrocil do mnie bo go sie juz brzydze chce tylko zeby zobaczyl jak ja cierpie i zeby on tez pocierpial.i nie wiem co teraz zrobic powiedziec ze poronilam,napewno by sie z tego ucieszyl...............teraz troszke zaluje ze tak zrobilam ale chcialam zobaczyc jak on zareaguje a on powiedzial tylko ze mi nie wierzy ja zaczelam plakac i kazalam mu wyjsc
napisał/a: urszulab1 2012-10-17 23:37
Nigdy ale to prze nigdy nie uganiaj sie za facetami. Jak jest Ci pisany to wróci. Jeśli chodzi o kwestię czasu, który będzie ci potrzebny na wyleczenie ran.......
, cóż nikt tego nie wie. Jest t uwarunkowane indywidualnie oraz zależy od stopnia przywiązania do partnera. Myślę że facet który nie jest Tobą zainteresowany nie jest wart starań.
napisał/a: sharmina88 2012-11-30 15:07
Hej wszystkim którzy tu zaglądają.Bardzo prosiłabym Was o pomoc bo już nie wiem co robić i co mam o tym wszystkim myśleć.Szukam porady oraz interpretacji tego, co dzieje się w moim życiu i co myślicie o zachowaniu mojego EKS(od 3 listopada:/) Niecały miesiąc temu zerwał ze mną chłopak po prawie 7 latach związku. Przez jakiś czas nie układało się nam za dobrze,była między nami złość, kłóciliśmy się i troche mieliśmy dość(widać on bardziej), jednak jeszcze pod koniec lipca byliśmy razem w Egipcie i było wspaniale. W pamiętną listopadową sobote, gdy ze mną zerwał, stało sie to w dużym gniewie, chyba ogólnie na wszystko- na sytuacje że jest tak źle jak jest i powiedział mi ze mnie nie kocha, ze już ma dość, ja oczywiście ryczałam, prosiłam, potem wyszłam od niego zabierając starego laptopa którego u niego trzymałam, na deszcz, na ławke, stamtąd jeszcze dzwoniłam, błagałam, aż w koncu pojechałam do domu,a własciwie upić się wódką do koleżanek, cała mokra, rozbeczana, rozmazana, zrozpaczona... Oczywiscie od razu prawie dzwoniłam, on na poczatku odbierał ale potem powiedział ze nic sie już nie da zrobić,że już nie chce mieć ze mną nic wspólnego, że to definitywny koniec(wcześniej zrywał ze mną cztery razy, raczej o błache sprawy, kłótnie, ale po tygodniu wracał...), a ja aż do czwartku dzwoniłam, pisałam, poprosiłam go żeby kupił mi łądowarke(pracuje w sklepie elektronicznym a mi naprawde sie zaepsuła a ceny nie po znajomości są ogromne)i że w sobote po pracy do niego bym po nią przyjechała. Na poczatku nie chciał, tzn chciał aby przekazał mi ją ktoś inny ale jak juz sie zobaczyliśmy było lepiej, tzn powiedział że raczej sie nei da nic zrobić, alejeśli to ma iść w dobrym kierunku to żebym pokazała mu że umiem bez niego żyć normalnie, żebym pisała co u mnie, ze bedzie odpisywał, żebym dała mu jakiś tydzień a zdecyduje czy chce wrócić.Mówił że zastanawia sie czy chce być ze mną, że musi być pewny i nie być ze mną wbrew sobie, zeby potem nie żałować.no to pisałam tylko co robie, gdzie byłam, skąd wróciłam, po tygodniu jednak, kiedy wcale nie dał znać co do swojej decyzji dodawalam także że mi źle bez niego, że mi go bardzo brakuje, ze tesknie... Od tej pory widzieliśmy się 2 razy, raz 2 tygodnie temu i ostatni 3 dni temu, dosłownie na pól godziny na ławce w parku. Źle zrobiłam ale łzy mi same popłynęły do oczu na jego widok wiec zapytałam czy do mnie wróci a on na to, ze własnie pokazuje że nie umiem nie być histeryczką, ze mieliśmy sie nie spotykac tylko mieć kontakt a ja dzwonie(bo wtedy zadzwoniłam z pracy) i prosze... powiedziałam mu na to że ja go do niczego nie przymuszam, że bede czekac na jego decyzje i że już nie bede pisać tekstów że tesknie itp bo i tak o tym wie.Rozmawialiśmy o znajomych, rodzinie, pracy itp... On stwierdził, że po 7 latach to byłoby chore gdybyśmy przestali sie do siebie odzywać, a dla mnei nie wiem co gorsze- czy taki kontakt, który sprawia że nie dość ze myśle o nim cały czas to jeszcze cierpie, czy żaden?!Napisałam na nastepny dzień że robie zakupy z mamą,koncząc smsa uśmiechnieta buźką, żeby pokazać że jest ok(choć to oczywiście udawane), odpisał, pytając czy dotarłam wczoraj do domu, wiec odpisałam że tak, ze bez problemu i że mam nadzieje ze z jego barkiem ok(był wybity).Odpisał że lepiej ale gdy wczoraj napisałam wieczorem już nie odpisał. Nie wiem co robić, czy pisać pokazując, ze radze sobie bez niego czy przestac pisać w ogóle i czekać aż zatęskni?? Czytałam wszystkie poprzednie komentarze ale nie wiem czy w moim przypadku tez mam zostawić go w spokoju skoro on chce mieć kontakt? nie dam rady powiedzieć mu żebyśmy sie nie odzywali do siebie w ogóle...Opisując tę historię nie musze chyba dodawać, że jestem pewna że on jest miłością mojego życia, że przed zerwaniem nie układało się przez nas oboje, że zawsze byłam i jestem wpatrzona w niego jak w obrazek, że wystarczyłby ruch ręką i gotowa byłabym rzucić wszystko i do niego pojechać, zrobiłabym wszystko by znowu z nim być. Proszę poradźcie mi co zrobić bo jestem zrozpaczona((
napisał/a: ~amatiz 2012-12-16 20:03
SUPER PROMOCJE, KONIECZNIE ZOBACZ

http://allegro.pl/listing/user.php?us_id=24931928
napisał/a: medi94 2013-04-14 07:41
Hej.Poznaliśmy się dokładnie 6 lat temu jak mieliśmy po 13 lat, zaczeło sie od przyjazni pozniej okazalo sie że się we mnie zakochał. Po jakims czasie zaczelismy "chodzić ze sobą" chociaż z mojej strony nie była to miłość. Był to związek niedojrzały, dużo kłótni, fochów nieporozumień. Byliśmy dziecinni więc na początku 1 liceum postanowiłam to skończyć, kontakt się urwał. Zaczęłam związek z innym facetem i zapomnialam o tamtym chociaz codziennie mijałam sie z nim w szkole. Czułam się szczesliwa jednak po niecalym pol roku w moim aktualnym zwiazku zaczelo czegos brakowac, nie potrafilam go pokochac i zaczelam myslec o poprzednim chlopaku (mimowolnie) Zaczelismy znowu ze soba rozmawiac, czasami do mnie pisal, dlatego zerwalam z obecnym chlopakiem aby nie byc wobec nie go nie fair. Mialam sporo watpliwosci czy wrocic do tego pierwszego, przelomowym momentem bylo wesele na ktore ze mna poszedl i znowu sie wszystko zaczelo, tydzien po tym wyjechalam do angli na miesiac, on za mna czekał. Kiedy wrocilam nasz zwiazek juz niczym nie przypominal tego "zwiazku" z gimnazjum, duzo sie zmienilismy i bylo nam razem wspaniale. Zakochałam się. On też był w siódmym niebie w koncu tyle czasu na mnie czekał. Tak minął rok. Byliśmy bardzo udaną parą. Prawie nigdy sie nie klocilismy a jak juz sie zdarzylo szybko sie godzilismy, bo nie potrafilismy sie na siebie gniewac.Widywalismy sie codziennie. Jego rodzina byla przywiazana do mnie z kolei moja do niego. Zaczelismy planowac wspolne mieszkanie na studiach, on wszystko zalatwil i po wakacjach mielismy mieszkac razem. W tym wlasnie momencie coś "pękło" jak to stwierdzil. Chciał tydzien odpoczynku od "związku"ale ja sie nie zgodzilam, chcialam dowiedziec sie na czym to stoi, powinnam sie teraz skupiac na nauce a nie zastanawiac sie co mu w glowie siedzi. Z dnia na dzien oswiadczyl mi,że go to męczy.. nie ja ale nasz zwiazek, zobowiązanie, i że mnie juz nie kocha. Był to dla mnie wielki szok. Odkochał się po 6 latach... tyle na mnie czekał i po roku pieknego zwiazku mnie zostawil . Jeszcze niecaly tydzien temu kwiaty, kolacja, kino mowil, ze mnie kocha a teraz już nas nie ma. Powiedział, że to nie moja wina, że po porstu wygasało, przepraszał i mówił ze to dla niego niełatwa dezycja. za 3 tygodnie matura i najdłuższe wakacje z życiu, mielismy tyle planów... był połową mojego życia. Zapewniał, że jestem tą jedyną .. wspominał o zaręczynach na studiach. W tej chwili myślę, że to co mnie spotkało to sen i ironia losu, bo bardzo się w nim zakochałam, tak jak on kiedys we mnie.


Tymczasem pozwoliłam mu odejsc, jak uslyszalam "już cię nie kocham" stwierdziłam, że to już nie ma sensu. Zraniło mnie to do wszelkich granic możliwości.Wiem, że po prostu nie dojrzał, studia go przerosły... to nasze wspólne mieszkanie.. chociaż sam do tego dążył:( nie wiem co myśleć. Nie wiem czy na prawdę się odkochał czy tylko desperacko uciekł od zobowiązań a wiedział że tylko w taki sposób może spowodować, że zniknę.