Czy mąż ma racje?
napisał/a:
KokosowaNutka
2014-12-18 13:36
A Ty nie straszysz
napisał/a:
errr
2014-12-18 13:38
ale Majka od początku pisze, że mąż deklaruje pomoc przy dziecku i jak widać na razie się z tego wywiązuje chociażby przez duuużo wcześniejsze powroty z pracy, pomoc w prowadzeniu domu a przecież mógłby się wypiąć. Co on może więcej zrobić? na tą chwilę niewiele.
Nie wiadomo też czy za rok, dwa Majce nie byłoby ciężej zrezygnować z pracy - lepsze stanowisko, więcej obowiązków, lepsza kasa, jeszcze więcej szczurów za placami...
dokładnie.
Oboje są winni powolnemu rozpadowi małżeństwa, jak wreszcie nie zauważą w tym wszystkim siebie to dziecko im tego małżeństwa nie poskleja. Od początku piszę, że tutaj problemem nie jest chęć posiadania dziecka, wpadka a ich relacje które jak dla mnie z opisu Majki dogorywają. Może dziecko doda im powera żeby coś z tym zrobić ale oni muszą chcieć się dogadać.
Bo tak jak jest teraz - jakieś pretensje, obwinianie męża że nie urodzi z dziewczynę dziecka, że przez niego niszczy swoją karierę tylko wszystko pogarszają i w najgorszym scenariuszu w końcu może być tak jak pisze dr - zostawi ją dla sekretarki.
Nie wiadomo też czy za rok, dwa Majce nie byłoby ciężej zrezygnować z pracy - lepsze stanowisko, więcej obowiązków, lepsza kasa, jeszcze więcej szczurów za placami...
dokładnie.
Oboje są winni powolnemu rozpadowi małżeństwa, jak wreszcie nie zauważą w tym wszystkim siebie to dziecko im tego małżeństwa nie poskleja. Od początku piszę, że tutaj problemem nie jest chęć posiadania dziecka, wpadka a ich relacje które jak dla mnie z opisu Majki dogorywają. Może dziecko doda im powera żeby coś z tym zrobić ale oni muszą chcieć się dogadać.
Bo tak jak jest teraz - jakieś pretensje, obwinianie męża że nie urodzi z dziewczynę dziecka, że przez niego niszczy swoją karierę tylko wszystko pogarszają i w najgorszym scenariuszu w końcu może być tak jak pisze dr - zostawi ją dla sekretarki.
napisał/a:
KokosowaNutka
2014-12-18 13:57
A czy ja cos mowie? Fajnie przeciez, ze oferuje pomoc i przychodzi wczesniej. Mi chodzi o to naciskanie i klotnie zanim jeszcze byla w ciazy.
Tez tak uwazam.
napisał/a:
errr
2014-12-18 14:24
no ale co więcej mógł wtedy zrobić? mógł tylko próbować ożywić więź ale do tego też trzeba dwojga.
Na szczęście dla nich teraz już jest po ptokach, nie ma po co ciągnąć tego tematu w nieskończoność tylko po to by rozdrapać rany.
Na szczęście dla nich teraz już jest po ptokach, nie ma po co ciągnąć tego tematu w nieskończoność tylko po to by rozdrapać rany.
napisał/a:
Betka86
2014-12-18 14:25
zazwyczaj takie dolegliwości mijają po 1 trymestrze, zaciskam, żeby u Ciebie tak właśnie było
to super, że udało Ci się to w głowie poukładać
poczekaj, poczujesz się lepiej to się zacznie szał zakupów
szczerze? ja miałam podobne plany, nawet z mężem się urlopem rodzicielskim podzieliłam, a teraz... żałuję, że nie stać mnie, żeby pójść na wychowawczy jednak pojawienie się dziecka często sprawia, że pewne rzeczy schodzą na dalszy plan- pytanie na ile Ty będziesz się realizować jako mama
opcji opieki jest wiele, zwłaszcza jak masz pieniądze a co do męża to dlaczego jesteś tak sceptycznie nastawiona?
ale nikt nie musi przecież z niczego rezygnować. Pójdziesz sobie na pół roku macierzyńskiego, a potem dzidziol pójdzie do żłobka, zawsze możesz zacząć od połowy etatu, może nawet taką umowę będzie Ci łatwiej znaleźć nie patrz na wszystko w czarnych barwach i gadaj z mężem, to nie chodzi o to, żeby on rezygnował z pracy, ale jest szefem, więc podejrzewam, że może pozwolić sobie na to, żeby pracować np. parę godzin i wracać wcześniej, żeby wcześniej odebrać dziecko i się nim zająć
to jest korpo, tam nigdy nie masz pewności, co do posady, nawet jak będziesz pracownikiem roku- jako ciężarna zawsze w takim miejscu tracisz na wartości, bo znikasz na kilka miesięcy, bo w przyszłości będziesz chodziła na zwolnienia, bo dziecko będzie chorować, bo już nie zostaniesz po godzinach, bo wywiadówka itd
i bardzo dobrze! jak urodzi się maluch i tak na nic nie będziesz miała czasu, dobrze, że już teraz się wprawia
to on chciał tego dziecka, więc tak jakby jest to jego obowiązek, żeby przejąć pewne czynności
majka1986, jak Cię czytam, to mam wrażenie, że Ty masz duży żal do męża. Bo to on chciał dziecka, a to Ty musisz "cierpieć", ze względu na to, że to dziecko jednak się pojawi. Ty ponosisz pełną pulę konsekwencji, mimo, że tego dziecka w pewnym sensie jednak nie chciałaś. I uważasz, że to niesprawiedliwe, bo mąż nie dość, że świetnie się czuje to jeszcze nadal ma wymarzoną pracę, a może gdzieś tam świadomie lub nie chciałabyś, żeby to on z czegoś zrezygnował. Nazwij te swoje emocje, bo inaczej się z nimi nie uporasz. To normalne, że czujesz się pokrzywdzona, rozżalona, zła. Macierzyństwo nie jest niczym łatwym, a Ty w tej sytuacji znalazłaś się wbrew sobie- i to nie jest nic fajnego. Ale przez to rozżalenie zapominasz, że Twój mąż jest jednak ojcem Twojego dziecka i to nie jest tak, że jesteś z tym wszystkim sama- nie jesteś. Jesteście razem i masz prawo oczekiwać od niego pełnego wsparcia. Nie tylko poklepywania po główce. Zastanówcie się razem z mężem jak to zorganizować, żebyś mogła po określonym czasie wrócić do pracy. Skoro teraz wraca o 16, to znaczy, że się jednak da. I nie nakręcaj się na opcję, że na pewno całą ciążę będziesz się źle czuła, to jest sam początek i Twoje obecne samopoczucie niestety jest dość normalne każda ciąża jest inna i niewykluczone, że po 12 tygodniu poczujesz się znacznie lepiej i będziesz w stanie pracować do samego porodu- zdobędziesz doświadczenie, jakiś staż i będzie Ci łatwiej wrócić. Myśl konstruktywnie, szukaj rozwiązań i nie dołuj się niepotrzebnie
napisał/a:
KokosowaNutka
2014-12-18 14:40
Ty dalej nic nie rozumiesz..
Mi nie chodzi o to co kto mogl zrobic a czego nie. Nie chodzi mi nawet o ciaze i rozdrapywanie ran. Mi chodzi o to, ze w zwiazku pojawia sie problem i ludzie zamiast spokojnie sie dogadac i znalezc rozwiazanie kloca sie, awanturuja, szantazuja sie, uskuteczniaja ciche dni, itp itd. Nie chce krakac ale jak juz wspomnialam wg mnie bedzie tylko gorzej jesli nic sie nie zmieni w ich relacji Majka bedzie miec zal do meza o to, ze on chcial dziecko a to na nia spada wiekszosc odpowiedzialnosci i to ona musi cierpiec psychicznei i fizycznie (jak to Betka zauwazyla). Do tego dochodzi zazdrosc, ze maz ma dalej swoja prace, w ktorej sie spelnia a ona nie. Niech do tego raz czy drugi przyjdzie do domu troche pozniej czy w czyms jej nie pomoze i prosze bardzo awantura i wyrzucanie sobie wszystkiego gotowe.
Tak na dobra sprawe ta ciaza nie jest rozwiazaniem ich problemu. Wrecz przeciwnie, moze byc sila napedowa dla nastepnych. Dlatego o tym wszystkim mowie. Majka jest czesto zdolowana. Czuje sie zle psychicznie i fizycznie. Ciagle wspomina o pracy i szansie jaka stracila. Przeciez jesli z tymi negatywnymi uczuciami nic nie zrobi to zadreczy sie sama i do tego ich zwiazek.
napisał/a:
errr
2014-12-18 14:42
przecież ja cały czas o tym właśnie piszę.
conajmniej od połowy wątku!
conajmniej od połowy wątku!
napisał/a:
Betka86
2014-12-18 14:54
I tak pewnie będzie. Zmęczenie, niewyspanie, hormony, baby blues.... w zdrowym związku dziecko potrafi spowodować kryzys albo przynajmniej nadszarpnąć relacje, a co dopiero w takiej sytuacji. Ja mam tylko nadzieję, że mąż nie zgubi tego silnego instynktu ojcowskiego i na równi z majką będzie wstawał w nocy, przewijał, przebierał, kąpał, żeby ona faktycznie poczuła jego zaangażowanie w opiekę nad dzieckiem.
napisał/a:
majka1986
2014-12-18 15:43
Dziewczyny powiem tak, kocham moje życie takim jakim jest, a raczej było... lubię być niezależna (nie mówię tu nawet o pieniądzach), lubię spotkania z przyjaciółmi, imprezki, wypady na wakacje, również takie niekoniecznie z mężem, lubię o nic się nie martwić
No a teraz przybędzie obowiązków. mam taką nadzieje, bo...
bo go znam choć może się mylę... czas pokarze
Nie. Jeżeli do kogoś mam żal to do siebie. nie wymagam od niego, żeby z czegokolwiek rezygnował. I tak bardzo się zmienił. Wraca wcześniej do domu, sprząta, gotuje, robi zakupy, opiekuje się mną. Ne ma żadnych wieczornych wypadów z kumplami ani nie korzysta z zaproszeń firmowych. chyba jest mu nawet trochę mnie żal, że tak cierpię raczej sie tak nie zachowuje :)
a jak mam się czuć? non stop mnie muli, wymiotuje, tracę na wadze, mam zero energii, spała bym non stop... idą święta a ja w lesie, ani prezenty nie pokupowane, ani nic. No chociaż nie, mąż wziął dwa dni wolnego na porządki świąteczne, ale ja przy nich o mało zawału nie dostałam :D W dodatku nienawidzę siedzieć w domu i nic nie robić!nie wydaje mi się...
? czemu?no pewnie, że może :D
Najbardziej nie mogę znieść tego, jak się czuje... to przez te mdłości i wymioty właśnie moje życie wywróciło się do góry nogami :(
No a teraz przybędzie obowiązków. mam taką nadzieje, bo...
bo go znam choć może się mylę... czas pokarze
Nie. Jeżeli do kogoś mam żal to do siebie. nie wymagam od niego, żeby z czegokolwiek rezygnował. I tak bardzo się zmienił. Wraca wcześniej do domu, sprząta, gotuje, robi zakupy, opiekuje się mną. Ne ma żadnych wieczornych wypadów z kumplami ani nie korzysta z zaproszeń firmowych. chyba jest mu nawet trochę mnie żal, że tak cierpię raczej sie tak nie zachowuje :)
a jak mam się czuć? non stop mnie muli, wymiotuje, tracę na wadze, mam zero energii, spała bym non stop... idą święta a ja w lesie, ani prezenty nie pokupowane, ani nic. No chociaż nie, mąż wziął dwa dni wolnego na porządki świąteczne, ale ja przy nich o mało zawału nie dostałam :D W dodatku nienawidzę siedzieć w domu i nic nie robić!nie wydaje mi się...
? czemu?no pewnie, że może :D
Najbardziej nie mogę znieść tego, jak się czuje... to przez te mdłości i wymioty właśnie moje życie wywróciło się do góry nogami :(
napisał/a:
errr
2014-12-18 16:17
ja się tylko nad jednym zastanawiam,
jakim uczuciem będziesz darzyć to dziecko, które się za parę miesięcy urodzi?
jakim to dziecko będzie wrakiem i jak zjebane życie mu zafundujesz tylko dlatego, że Ci się zachciało kariery już, w tym właśnie momencie i ani miesiąca pó źniej?
jak bardzo za te 20 lat będzie Cię nienawidzić własne dziecko, i ile rocznie będzie wydawało na psychiatrów.
jakim uczuciem będziesz darzyć to dziecko, które się za parę miesięcy urodzi?
jakim to dziecko będzie wrakiem i jak zjebane życie mu zafundujesz tylko dlatego, że Ci się zachciało kariery już, w tym właśnie momencie i ani miesiąca pó źniej?
jak bardzo za te 20 lat będzie Cię nienawidzić własne dziecko, i ile rocznie będzie wydawało na psychiatrów.
napisał/a:
Rooda666
2014-12-18 17:13
errr, wydaje mi się, że trochę jednak przesadzasz.
napisał/a:
majka1986
2014-12-18 17:32
Nie sadziłam, że jestem takim potworem....