Czy mąż ma racje?

napisał/a: errr 2014-12-05 10:55
ja się podpisuję pod tym co napisał postmortem69 :)
napisał/a: KokosowaNutka 2014-12-05 11:12
Jesli ktos nie jest gotowy na dziecko to nie jest i kropka. Super warunki nic tu nie zmieniaja. Poza tym koooooocham teksty typu 'ciaza to nie choroba' 'nic sie nie stalo' 'dasz rade' wypowiadane przez facetow. Ruszycie kilka razy tylkiem, zaplodnicie kobiete i tyle a to ona musi nosic dziecko 9 miesiecy, meczyc sie, rzygac co 10 minut, to jej puchna nogi, bola plecy, potem musi to dziecko urodzic, karmic, opiekowac sie, myc je, bawic i wysluchiwac od meza 'czym jestes przemeczona? w domu caly czas siedzisz'. Facet dalej bedzie pracowac tam gdzie pracowal, w takim samym wymiarze godzin jak wczesniej.

Rozumiem Majke bo jestem w tym samym wieku i wlasnie zaczynam moja kariere zawodowa. Zajscie w tym momencie w ciaze byloby mi zupelnie nie na reke.

Oczywiscie co sie stalo to sie stalo ale mysle, ze Majka potrzebuje troche czasu na oswojenie sie z mysla, ze zostanie mama i ma prawo troche sie powsciekac i pomarudzic.
napisał/a: postmortem69 2014-12-05 11:48
KokosowaNutka napisal(a):Jesli ktos nie jest gotowy na dziecko to nie jest i kropka. Super warunki nic tu nie zmieniaja. Poza tym koooooocham teksty typu 'ciaza to nie choroba' 'nic sie nie stalo' 'dasz rade' wypowiadane przez facetow. Ruszycie kilka razy tylkiem, zaplodnicie kobiete i tyle a to ona musi nosic dziecko 9 miesiecy, meczyc sie, rzygac co 10 minut, to jej puchna nogi, bola plecy, potem musi to dziecko urodzic, karmic, opiekowac sie, myc je, bawic i wysluchiwac od meza 'czym jestes przemeczona? w domu caly czas siedzisz'.

Przepraszam, ale czy to nie Ty przypadkiem pisałaś coś o nie przejmowaniu się 80% społeczeństwa? To może troszkę konsekwencji, bo rzucasz "statystycznymi" stereotypami. Na dzień dzisiejszy juz troszkę sie pozmieniało w kwestii wychowywania dzieci. A co do ciąży, to fakt, mężczyzna nie ma bladego pojęcia o tym co się dzieje z ciałem i organizmem kobiety, a także z jej emocjami, to znaczy widzi co się dzieje ale nie może tego współodczuwać. Zgadzam się z tym, ale zważ też, że nie każda ciąża przebiega tak jak to opisałaś, więc przyjmowanie od razu na starcie pesymistycznego scenariusza jest typowym dramatyzowaniem. Do tego dodam, że Autorka jest już w tym wieku, że chyba zdaje sobie z Twoich powyższych "rewelacji" sprawę. A co do gotowości na dziecko, to pisałem o "zapałkach" i "pożarze".
Zauważ też, że sytuacja rozwinęła się tak, że rozważania o gotowości straciły lekki sens, a dla zdrowia Autorki tego typu nakręcanie się nie jest wcale wskazane, zwłaszcza, że (czego nie wrzuciłaś w swojej wyliczance) burza hormonalna i w konsekwencji huśtawka nastrojów nie raz dadzą Jej możliwość wyrażenia swojej wściekłości.

A co do moich wypowiedzi, to wypowiadam się nie tylko jako "facet", ale także jako mąż i ojciec dwójki dzieci, dodam, że czynnie praktykujący ojciec od dnia poczęcia do chwili obecnej.
I jeżeli dobrze pamiętam, to w przypadku mojego pierwszego dziecka mój tyłek nawet nie drgnął
napisał/a: KokosowaNutka 2014-12-05 12:01
postmortem69 napisal(a):A co do gotowości na dziecko, to pisałem o "zapałkach" i "pożarze".

Majka miala spirale czy cos w ten desen. Pech, ze zasza w ciaze. To nie byl lekkomyslny seks bez zabezpieczenia i trzymanie kciukow za jedna kreske.

napisal(a):Zauważ też, że sytuacja rozwinęła się tak, że rozważania o gotowości straciły lekki sens, a dla zdrowia Autorki tego typu nakręcanie się nie jest wcale wskazane

W sumie racja :)

napisal(a):I jeżeli dobrze pamiętam, to w przypadku mojego pierwszego dziecka mój tyłek nawet nie drgnął

haha :D
napisał/a: dr preszer 2014-12-05 13:08
KokosowaNutka napisal(a):Majka miala spirale czy cos w ten desen. Pech, ze zasza w ciaze. To nie byl lekkomyslny seks bez zabezpieczenia i trzymanie kciukow za jedna kreske.


Koledze chodziło raczej o to, że każde bzykanie może skończyć się ciążą. Pomimo spirali. Ile spirala daje ? 99% ? Majka to właśnie tej 1 %. Powinna się liczyć z tym że bzykając się z mężem może zajść w ciążę. Jak nie była gotowa to mogła się nie bzykać. Proste.
napisał/a: majka1986 2014-12-05 13:13
KokosowaNutka napisal(a):postmortem69 napisał/a:
A co do gotowości na dziecko, to pisałem o "zapałkach" i "pożarze".

Majka miala spirale czy cos w ten desen. Pech, ze zasza w ciaze. To nie byl lekkomyslny seks bez zabezpieczenia i trzymanie kciukow za jedna kreske.

No właśnie! to nie tak, że kierowała nami chwila, a zaś myśleliśmy o konsekwencjach... Fakt, jest faktem, że mogliśmy stosować dodatkową antykoncepcje, chociaż mój mąż nie bardzo przepada za prezerwatywami, to niby tak jak lizanie cukierka przez papierek
KokosowaNutka napisal(a):Super warunki nic tu nie zmieniaja. Poza tym koooooocham teksty typu 'ciaza to nie choroba' 'nic sie nie stalo' 'dasz rade' wypowiadane przez facetow. Ruszycie kilka razy tylkiem, zaplodnicie kobiete i tyle a to ona musi nosic dziecko 9 miesiecy, meczyc sie, rzygac co 10 minut, to jej puchna nogi, bola plecy, potem musi to dziecko urodzic, karmic, opiekowac sie, myc je, bawic i wysluchiwac od meza 'czym jestes przemeczona? w domu caly czas siedzisz'. Facet dalej bedzie pracowac tam gdzie pracowal, w takim samym wymiarze godzin jak wczesniej.
moja ciąża jest chyba gorsza niz nie jedna choroba nigdy sie tak fatalnie nie czułam
postmortem69 napisal(a):A co do moich wypowiedzi, to wypowiadam się nie tylko jako "facet", ale także jako mąż i ojciec dwójki dzieci, dodam, że czynnie praktykujący ojciec od dnia poczęcia do chwili obecnej.
a ciekawe czy jako ten czynnie praktykujący ojciec porzucił byś swoja pracę i poszedł np. na tacierzyński?
postmortem69 napisal(a):I jeżeli dobrze pamiętam, to w przypadku mojego pierwszego dziecka mój tyłek nawet nie drgnął
I to są właśnie faceci
napisał/a: postmortem69 2014-12-05 13:48
majka1986 napisal(a): a ciekawe czy jako ten czynnie praktykujący ojciec porzucił byś swoja pracę i poszedł np. na tacierzyński?

Gdyby za moich czasów była taka możliwość bez zastanowienia. Niestety za moich czasów takich rewelacji nie było, więc ja siedziałem po nocach przy płaczących lub rozrabiających brzdącach, żeby moja żona mogła się wyspać i odpocząć, i rano szedłem do pracy; tydzień spędziłem z moją córką w klinice neurologicznej, prałem, wieszałem i prasowałem ciuszki, śpioszki, pieluszki; chodziłem na spacery, zabierałem na basen w lecie i lepiłem bałwany zimą, sprzątałem i zajmowałem się domem, tylko nie gotowałem żeby nie wytruć rodziny , nigdy nie narzekałem i nie mam takiego zamiaru, wręcz przeciwnie, jestem z siebie dumny, że jako człowiek, który nie trawi dzieci od "zarania dziejów", odnalazłem się w roli ojca.
majka1986 napisal(a):I to są właśnie faceci

Nie lubię niedomówień
napisał/a: majka1986 2014-12-05 14:11
postmortem69 napisal(a): i rano szedłem do pracy; tydzień spędziłem z moją córką w klinice neurologicznej, prałem, wieszałem i prasowałem ciuszki, śpioszki, pieluszki; chodziłem na spacery, zabierałem na basen w lecie i lepiłem bałwany zimą, sprzątałem i zajmowałem się domem, tylko nie gotowałem żeby nie wytruć rodziny , nigdy nie narzekałem i nie mam takiego zamiaru,

brawo! A ja nie mam takiego szczęścia... chyba
no, ale mimo wszystko, nawet jakby mąż bardzo mi pomagał, to nie będzie za mnie wymiotował, tył, nosił brzuszka, no i nie urodzi za mnie (a tego najbardziej się obawiam, choć mam nadzieje, że pójdzie tam ze mną).
no i on nadal będzie miał swoja firmę, a ja pracę niekoniecznie...
napisał/a: Betka86 2014-12-17 18:00
majka1986, jak się teraz czujesz? nadal tak męczą Cię mdłości? przetrawiłaś jakoś wiadomość, że zostaniesz mamą?

majka1986 napisal(a): A ja nie mam takiego szczęścia


porozmawiaj o tym już teraz ze swoim mężem. Że kiedy pojawi się dziecko oczekujesz od niego współudziału w opiece, wychowaniu, pielęgnacji. Pomyślcie o szkole rodzenia. Warto też poruszyć kwestię Twojego powrotu do pracy, tego jak długo planujesz zostać w domu z maluchem, żeby potem nie okazało się, że znowu wasze wizje znacząco się mijają...
napisał/a: majka1986 2014-12-17 22:50
Betka86 napisal(a):majka1986, jak się teraz czujesz? nadal tak męczą Cię mdłości? przetrawiłaś jakoś wiadomość, że zostaniesz mamą?
Raz lepiej, raz gorzej, ale ogólnie mówiąc za wesoło nie jest nadal męczą mnie mdłości, wymiotuje i ogólnie czuje się trochę słabo... schudłam już 5kg mam nadzieje, że to w końcu kiedyś się skończy chyba na drugie dziecko to się nigdy nie zdecyduje!
ale wiadomość o tym, że zostanę mamą już przetrawiłam pozytywnie i chyba przez to chorobowe i siedzenie w domu dostaje na głowę, bo oglądam w necie akcesoria i ciuszki dla niemowląt
Betka86 napisal(a): Warto też poruszyć kwestię Twojego powrotu do pracy, tego jak długo planujesz zostać w domu z maluchem, żeby potem nie okazało się, że znowu wasze wizje znacząco się mijają...
mój mąż wie, że chce jak najszybciej po porodzie wrócić do pracy, ale jak to będzie w praktyce to nie wiem... żeby to się dało tak wszystko zaplanować... Jak na razie nawet nie mam pomysłu co do opieki nad dzieckiem pod moja nieobecność spowodowana powrotem do pracy. Wiem jedno, mąż pomoże, ale z firmy na pewno nie zrezygnuje... no i tu jest problem
napisał/a: dr preszer 2014-12-18 07:20
majka1986 napisal(a):Wiem jedno, mąż pomoże, ale z firmy na pewno nie zrezygnuje... no i tu jest problem


To brzmi podejrzanie. On Ci tak powiedział ? Poza tym opieka nad dzieckiem nie oznacza rezygnację z firmy.
napisał/a: majka1986 2014-12-18 07:29
dr napisal(a):To brzmi podejrzanie. On Ci tak powiedział ? Poza tym opieka nad dzieckiem nie oznacza rezygnację z firmy.
chodziło mi o czas, kiedy ja będę w pracy... nie ma takiej opcji, żeby on wtedy zajął się dzieckiem, bo wiem że na pewno z firmy nie zrezygnuje. Czy mi tak powiedział? Nie musiał. Wiem, że ktoś tą firmę musi prowadzić.
Czemu podejrzane?