Czy mąż ma racje?

napisał/a: errr 2014-11-19 15:42
no i bardzo ładnie się zachował. Nie miałaś się czego obawiać.
napisał/a: majka1986 2014-11-24 07:29
może doradzicie? Kiedy o ciąży powinnam powiedzieć w pracy?
napisał/a: e-Lena 2014-11-24 08:43
Jak już będziesz miała 100% pewności, że ciąża nie jest zagrożona. Najbardziej "wątpliwe" są zawsze pierwsze 3 miesiące.
napisał/a: Malinka90 2014-11-24 14:11
Powinnaś zrozumieć męza, chce dziecka. Nie jest juz młody.
napisał/a: Rooda666 2014-11-24 14:14
Malinka90, przeczytałaś w ogóle temat, czy tylko pierwszego posta?

napisal(a):Jak już będziesz miała 100% pewności, że ciąża nie jest zagrożona. Najbardziej "wątpliwe" są zawsze pierwsze 3 miesiące.
napisał/a: majka1986 2014-12-04 10:29
No i zawaliłam pracę :(
Powiedziałam szefostwu o ciąży, bo doszłam do wniosku, że tak bedzie najuczciwiej, gdyż prowadzę długoterminowy projekt, który wymaga ode mnie 1,5 roku zaangażowania bez przerwy...
I co? Odsunęli mnie od projektu :( i znów zajmuje się domkami jednorodzinnymi...
do tego poszłam na chorobowe, bo non stop wymiotuje... :(
napisał/a: Valkiria_ 2014-12-04 13:15
majka1986, praca nie jest w życiu najważniejsza. Jak coś ci się w życiu stanie złego (odpukać...), ciężko zachorujesz czy będziesz mieć wypadek, to pracodawca (nastawiony na maksymalizacje własnego zysku - nie czarujmy się) wypnie na ciebie pośladki i nie obędzie go to zupełnie. A obok będzie rodzina... I ten mały dzidziol co ci kiełkuje w brzuchu.
Ja rozumiem mieć ambicje, każdy zdrowo myślący, inteligentny człowiek je posiada. Ale czasem wędrówka na szczyt przesłania nam inne cele. A gdy na ten szczyt człowiek dojdzie to okazuje się że jest sam jak palec. I wtedy pustka i pytanie siebie "dlaczego nie czuję się teraz tak super jak powinnam się czuć".

Naprawdę nie dramatyzuj bo w obecnej sytuacji powinnaś myśleć głównie o tym żeby z dzidzią wszystko było ok, a nie że musisz "projektować domki jednorodzinne"...

Masz prace, twój mąż ma pracę, jesteście dobrze sytuowani, macie dom - dużo przestrzeni, macie wszelkie potrzebne aspekty do tego by stworzyć dzieciaczkowi ekstra dom.
Jakieś 80% społeczeństwa nie ma takich możliwości (które nomen omen powinny być standardem....)
napisał/a: KokosowaNutka 2014-12-04 13:23
Val ale nie rozumiesz, ze ona nie byla gotowa na zajscie w ciaze? Ze miala swoje plany, marzenia i nagle je szlag trafil? A tu wpada taka jedna i mowi 'ojojojoj nic sie nie stalo, nie dramatyzuj, masz taka cudowna istotke w brzuszku, wszystko bedzie super'. No sorry ale nie dla kazdego jak najszybsze zalozenie rodziny jest spelnieniem marzen. Ja tez bym sie wsciekla jakbym wreszcie osiagnela to, na co dlugo pracowalam i nagle dostala kopa w tylek i musiala pozegnac sie z marzeniami. A poza tym co ja obchodzi 80% spoleczenstwa i to, ze moze ma gorzej? Czy to cos zmienia jesli chodzi o jej sytuacje? Nic.
napisał/a: Rooda666 2014-12-04 13:38
majka1986,
Mimo wszystko mysle, ze dobrze zrobilas mowiac im o tym teraz, na poczatku.

Val, zlituj sie. Podpisuje sie w 100% pod Kokosowa. Jak mnie cos trafia jak widze takie gadanie... nie dla kazdego ten "kielkujacy w brzuchu dzidziol" jest spelnieniem marzen. Ba, dla niektorych jest to przekreslenie dotychczasowych marzen i planow i w takiej sytuacji podejscie pt "nie dramatyzuj i mysl o dzidzi" jest co najmniej nietaktowne, jesli nie po prostu chamskie. Takie sprowadzanie kobiety do roli inkubatora dla "fasolki", bo co tam jej plany, marzenia i zycie... who cares? Wazne, zeby nie dramatyzowala, bo przeciez inni maja gorzej, a po co jej kariera, jak i tak na koniec zostanke z niczym. Taki plot twist - rodzina tez ja moze zostawic z niczym, nawet ten slodki kielkujacy "dzidziol" moze sie na nia wypiac.
napisał/a: kasiasze 2014-12-04 17:10
To ja dołączam do pań KokosowaNutka i Rooda666. Mimo że, moze zaskakująco, mam sama dwoje dzieci. Do pierwszego mąż mnie nieco ... przymusił (podobnie jak u Autorki, bo "już czas najwyższy") Dobrze jednak, że tak się stało, ale to inna opowieść.
No ok, to ja, ale ... jaka rada dla Majki? Filozofując, to, co nas z początku wścieka i nieco przeraża, może okazać się na końcu czymś satysfakcjonującym i strzałem w dziesiątkę. Stało się, tak się potoczyło - ok, nie po myśli, ale nie odkręcisz. Moze na koniec jednak będzie to ów strzał?
** Czy rozmawiasz z mężem o swoich emocjach (marzeniach, które runęły) czy kryjesz to? Proponuję też jednak zrobić sobie plany dotyczące pracy na kilka miesięcy. Mam nadzieję, że po dniach niewydolności wrócisz na zawodowe tory i uda Ci się pracować aż do porodu. No i trzeba by postanowić co potem. Mam dodatkowo nadzieję, iż masz jakąś umowę o pracę .....
napisał/a: majka1986 2014-12-04 21:37
kasiasze napisal(a): Czy rozmawiasz z mężem o swoich emocjach (marzeniach, które runęły) czy kryjesz to?
Pewnie, że tak. On wie, jak mi na tym zależało. Wspiera mnie, chociaż chyba trochę nieudolnie bo jak słyszę te jego - może to i lepiej, że odsunęli cię od tego projektu, w tym stanie nie powinnaś się przemęczać i zarywać nocy - to aż mnie furia bierze
Umowę mam na cały etat, ale niestety na czas określony do sierpnia 2015 :(
napisał/a: postmortem69 2014-12-04 23:49
Rooda666 napisal(a): Jak mnie cos trafia jak widze takie gadanie... nie dla kazdego ten "kielkujacy w brzuchu dzidziol" jest spelnieniem marzen. Ba, dla niektorych jest to przekreslenie dotychczasowych marzen i planow i w takiej sytuacji podejscie pt "nie dramatyzuj i mysl o dzidzi" jest co najmniej nietaktowne, jesli nie po prostu chamskie. Takie sprowadzanie kobiety do roli inkubatora dla "fasolki", bo co tam jej plany, marzenia i zycie... who cares? Wazne, zeby nie dramatyzowala, bo przeciez inni maja gorzej, a po co jej kariera, jak i tak na koniec zostanke z niczym. Taki plot twist - rodzina tez ja moze zostawic z niczym, nawet ten slodki kielkujacy "dzidziol" moze sie na nia wypiac.

Why would a Wookiee, an 8-foot-tall Wookiee, want to live on Endor, with a bunch of 2-foot-tall Ewoks? That does not make sense!
Tylko Chewbacca defense* mi przyszła na myśl i aż musiałem ją zacytować.
Bo jaki sens jest zakładać rodzinę, mówić o dzieciach, a potem skupiać się na karierze? Dzieci i kariera to w większości przypadków dwie sprzeczności: bo ciężko przy dzieciach robić karierę i równie ciężko przy karierze decydować się na dzieci. Bo w trakcie kariery żaden czas nie jest dobry: na początku nie, bo trzeba zdobyć, praktykę, doświadczenie, zaufanie pracodawcy, prześcignąc pozostałe "szczury"; u szczytu kariery też nie, bo kto chciałby zaprzepaścić lata ciężkiej pracy dla jakiegoś "dzidziola", a na emeryturze, to na dzieci pozwolić sobie mogą już tylko mężczyźni, jeżeli nie przejmują się tym, że ich potomstwo będzie mówić do nich "dziadku". Stwierdzenie: jeszcze nie teraz, może za rok, dwa, to w takiej sytuacji gra na czas, okłamywanie partnera i samej siebie. Bo za rok, za dwa będzie o wiele trudniej.
W tym przypadku "mleko już się wylało" i sprawa rozwiązała się sama. Utwierdzanie Autorki w przekonaniu, że spotkała Ją "tragedia" i zamieniła Jej marzenia w zgliszcza, jest moim zdaniem, jakieś nie bardzo na miejscu, aż dziw, że żadna osoba nie rozbudziła jeszcze w Autorce "iskierki nadziei", że zawsze może coś pójść nie tak, że coś się może popieprzyć i ten "kłopot" "jak sam powstał", bardzo szybko "sam się rozwiąże", ba, może się popieprzyć jeszcze bardziej i kłopot może być z głowy już na zawsze, a wtedy te obrócone w gruzy marzenia i plany będzie można odbudować. Nazbyt cyniczne? Chyba nie bardziej niż :
KokosowaNutka napisal(a):Ja tez bym sie wsciekla jakbym wreszcie osiagnela to, na co dlugo pracowalam i nagle dostala kopa w tylek i musiala pozegnac sie z marzeniami.

czy to co zacytowałem powyżej. Bo przecież ciąża to nie wirus, nie choroba, która pojawia się sama z siebie i atakuje znienacka. Jak się nie chce wywołać pożaru, to nie należy się bawić zapałkami. A jak się już zapałki bierze do ręki i przypadkiem pożar wywoła, to trzeba umieć się pogodzić z konsekwencjami, no chyba że ma się naście lat.
Ale Ty majka nie masz nastu lat: masz 28, masz wykształcenie, masz pracę, masz już w tej pracy jakieś doświadczenie, masz męża, a teraz będziesz miała dziecko. Rozumiem, że możesz być "zszokowana" przewrotnością losu, ale myślę, że jako kobieta dojrzała, która potrafiła tyle osiągnąć, która gdzieś tam w planach miała dziecko, poustawiasz sobie odpowiednio priorytety i staniesz przed tym wyzwaniem. Musisz tylko przestać o tym myśleć, jak o największym nieszczęściu, bo jesteś w takim wieku, i w takim momencie życia, że macierzyństwo jeszcze nic nie przekreśla, a jak dasz się owładnąć temu dramatyzmowi, to zniszczysz siebie, zniszczysz swój związek i skrzywdzisz to dziecko, które w sobie nosisz.

*dla niewtajemniczonych South Park sezon 2 epizod 14