Czy to zdrada?

napisał/a: Rosaliora 2010-04-18 23:44
Katarzyna1984 napisal(a): Zdradą nazwę fakt przyjścia mojego faceta do mnie i powiedzenie mi "wiesz zakochałem się w kimś innym i chcę być z tą osobą, bo ciebie nie kocham.

A ja nie nazwę tego zdradą, tylko uczciwym postawieniem sprawy i rozstaniem. Zdradą natomiast nazwę to wszystko, co doprowadziło do tej sytuacji.
napisał/a: ~Katarzyna1984 2010-04-19 06:46
...
napisał/a: Rosaliora 2010-04-19 07:42
A ja wierzę i dla mnie jest to gorsze niż zdrada czysto fizyczna.

Związek dwojga ludzi to otwarcie się na siebie dusz w specyficzny i jedyny sposób, co daje nam pozycję osoby Wybranej.
Pomyślenie o kimś "ale fajna d..." to jeszcze nie jest zdrada emocjonal. Zdrada emocjonalna to nawiązanie bardzo intymnej więzi z kimś innym niż nasz partner. Tak intymnej, że zagraża ona naszemu związkowi. Nie mylić oczywiście z przyjażnią ;) Zaczynamy z kimś coraz dużej i częściej rozmawiać, coraz częściej okłamywać naszego partnera, zamiast partnerowi zaczynamy zwierzać się tej osobie z coraz intymniejszych rzeczy, coraz częściej i coraz czulej zaczynamy o tej osobie myśleć i nie robimy nic by to zmienić, zaczynamy rozbudzać swoją wyobraźnię, szukać coraz częstszych kontaktów, pragnąć przebywać z tą osobą zamiast ze swoim partnerem, odsuwać swojego partnera coraz bardziej na bok, coraz więcej czułości okazywać tej osobie zamiast swojemu partnerowi. Dążymy do zacieśniania więźi i poprzez te wszystkie działania zamiast w swój związek zaczynamy po prostu inwestować w relacje z tą osobą. W pewnym momencie uświadamy sobie, że jesteśmy zakochani, a ta osoba stała się dla nas ważniejsza niż nasz partner.

Tak o zdradzie emocjonalnej pisze Andrzej Sękowski - psycholog, seksuolog, specjalista w zakresie edukacji seksualnej, doradca rodzinny:
"Wydaje mi się, że jeżeli można usprawiedliwić zdradę fizyczną: szczególne okoliczności, alkohol, itp. to trudno usprawiedliwić zdradę emocjonalną. Każdy z nas ma prawo popełnić czasami błędy jednak dla zdrady emocjonalnej muszą być poczynione bardzo szczególne warunki, wewnętrzne przeobrażenia. Zdrada emocjonalna jest bardzo poważnym złamaniem umowy partnerskiej, często wręcz prowadzi do rozwiązania tej umowy..."
napisał/a: ~Katarzyna1984 2010-04-19 11:54
No tak masz rację, ale ja jeszcze uważam, że póki się sobie nie przysięga (przed ołtarzem) to człowiek uczy się związku i błędy są dopuszczalne (chodzi mi o samo chodzenie). Ludzie uczą się miłości do siebie, jeszcze sobie nie przysięgali (niczego) co najwyżej słownie tylko są ze sobą i uczą się ze sobą być. Czasem popełniają błędy bo myślą, że to koniec związku ect. Ale ja osobiście nie wyobrażam sobie takiego samego zachowania po ślubie.
To znaczy jakby mój "chłopak" przed ślubem powiedział, że flirtował z jakąś laską, ale stwierdził, że chce być ze mną bo nie potrafi kogoś innego tak kochać, przyznałby się do błędu itd to bez większych ceregieli bym mu wybaczyła bo stwierdziłabym, że w końcu mi nie przyrzekał. Jesteśmy ze sobą, ale z dnia na dzień to się może zmienić bo nie planujemy jeszcze wspólnej przyszłości.
Jakby mój "mąż lub narzeczony" powiedziałby mi "kochanie flirtowałem" to o wiele trudniej byłoby mi to zrozumieć i przyznam, że wtedy bardzo by mnie to zraniło (ale i tak uważam, że to ni jest zdrada). Wpłynęłoby to na jakieś ograniczenie mojego zaufania do niego, na pewno byłyby kłótnie itp. bo w końcu przysięgał mi "przed bogiem".
Podobnie ze zdradą (fizyczną) przed ślubem, kiedy to nie planuje się jeszcze wspólnej przyszłości możliwe że mogłabym wybaczyć, no bo przed ślubem to taki "wolny związek" i tak to też traktuje ... w końcu to tylko chłopak, ale po ślubie podejrzewam, że mogłoby się to skończyć rozpadem małżeństwa.

Cały widz polega na tym, aby nie ranić siebie wzajemnie i żyć tak, aby potem nie musieć tego żałować.

Moim zdaniem osoba, która posunie się do zdrady fizycznej liczy się z tym, że jej związek się rozpadnie i jest na to przygotowana.
Osoba, która posunie się do zdrady psychicznej może mieć jeszcze nadzieję, że w jej związku wszystko się ułoży, bo nie chciała brnąć w coś takiego dalej (coś go musiało do tego skłonić)
Dlatego dla mnie zdrada psychiczna jest do wybaczenia, natomiast fizyczna już nie.
Jeśli ktoś się zwiąże z kimś psychicznie i sam wie, że źle zrobił i kończy to w porę, to pół biedy, ale jak do tego dołączy się miłość fizyczną to to jest już BOMBA nie do przebaczenia.
Prawda jest taka, że jak ktoś z kimś idzie do łóżka to jest impuls który mu na to pozwala: na pewno osoba mu się podoba, na pewno ją pożąda, na pewno jest nią zauroczony i w chwili w której z nią seks jest dla niego najpiękniejsza ... chyba, że pójdzie na prostytutkę.
Jeśli bierze się pod uwagę tylko psychikę - nie ma tego drugiego elementu, człowiek się wycofuje bo wie, że kocha kogoś innego i po prostu nie chce go stracić. Dlatego ja tego nie nazywam zdradą, nawet jak taka osoba popełni błąd i w pewnym momencie rozpocznie flirt ale w porę się z niego wycofa.
Po prostu nie potrafię tego nazwać zdradą bo tego człowieka musiało coś powstrzymać od wzięcia czegoś co wie, że może być jego. Np. wie, że laska na jedno skinięcie palcem wskoczy mu do łóżka, ale nie robi tego ... i po prostu ją spławia.
napisał/a: Rosaliora 2010-04-19 12:28
A jeśli nie spławia? Jeśli cały czas w to brnie, flirtuje, pozwala się uwodzić, daje tej drugiej osobie nadzieje? A gdy żona np. o wszystkim się dowie, mówi że nie potrafi tego skończyć, ale też nie chce odchodzić od żony? Jak to nazwać?
I co w przypadku, jeśli ktoś np. prawie w ogóle nie pije, a jednen, jedyny raz w życiu zdarzy mu sie upić i wtedy zdradzi żonę z jakąś przypadkową kobietą, która na tzeźwo wcale by mu się nawet nie podobała. Czy wtedy można wybaczyć?
napisał/a: ~Katarzyna1984 2010-04-19 15:24
No jeżeli nie "spławia" to wtedy faktycznie można stwierdzić, że po prostu nie kocha osoby z którą jest, bo osoba, która kocha to nawet jak popełni jednorazowy błąd wdając się we flirt po prostu go kończy zanim wda się w romans (pocałunki, przytulanki, pieszczoty). Ja jakbym była żoną takiego człowieka, który nie "spławia" to byłoby mi strasznie przykro i przypuszczałabym, że to byłby koniec związku.


Rosaliora napisal(a):A jeśli nie spławia? Jeśli cały czas w to brnie, flirtuje, pozwala się uwodzić, daje tej drugiej osobie nadzieje? A gdy żona np. o wszystkim się dowie, mówi że nie potrafi tego skończyć, ale też nie chce odchodzić od żony? Jak to nazwać?
I co w przypadku, jeśli ktoś np. prawie w ogóle nie pije, a jednen, jedyny raz w życiu zdarzy mu sie upić i wtedy zdradzi żonę z jakąś przypadkową kobietą, która na tzeźwo wcale by mu się nawet nie podobała. Czy wtedy można wybaczyć?



Nie wiem czy takie zachowanie można nazwać "zdradą", ja bym to raczej nazwała strasznym chamstwem, ranieniem człowieka, który na prawdę kocha, paskudnym egoizmem, a takiego faceta (kobietę) choler..m łajdakiem(łajdaczką) bo w taki sposób nie można kogoś traktować.
Ja na prawdę jestem wstanie zrozumieć chwilowe zauroczenie inną osobą, i nawet chwilowe nieopanowanie przeradzające się w jedno-dwu dniowy flirt słowny patrzę na to z przymrożeniem oka - na prawdę, ale do jasnej ciasnej gdzie ludzie mają rozum, aby pakować się z kimś do łóżka. Takiej osobie na prawdę musi nie zależeć na osobie z którą jest.

Jeśli natomiast chodzi o jednorazowy numerek po pijaku na dyskotece wiesz mam do tego podobne podejście jak do każdej innej zdrady.
Nie wierzę w "bzykanie" przy upiciu do nieprzytomności. Człowiek nieprzytomny zazwyczaj nie ma siły się ruszyć nie mówiąc o uprawianiu seksu. Człowiek przytomny natomiast zawsze ma jakąś świadomość i powinien wiedzieć co robi. Jeśli natomiast boi się że takie sytuacje mogą się zdarzyć niech nie pije.
napisał/a: chuchilla 2010-04-19 20:16
Katarzyna1984 napisal(a):
Zdradą nazwę fakt przyjścia mojego faceta do mnie i powiedzenie mi "wiesz zakochałem się w kimś innym i chcę być z tą osobą, bo ciebie nie kocham.

zdarza że człowiek, który nigdy nie wdaje się we flirt po prostu się w niego wda a potem się wycofuje bo dopiero w pewnym momencie zaczyna zdawać sobie sprawę z tego co tak na prawdę robi, przecież kocha swoją rodzinę.
Do niczego nie dojdzie (poza słowami, które nota bene każdy może inaczej odebrać), nie ma pocałunków, pieszczot, żadnego dotyku i pomimo tego, że tego nie mówi wie dokładnie że tego nie będzie.
Dla mnie taki przypadek to nie jest wstęp do zdrady.

To co piszesz to czyste SF z książek Harlequin
Facet jak przyjdzie ci coś powiedzeć to powie: "wiesz zakochałem się w innej, a ciebie ciągle kocham, ale nie potrafię przestać kochać tamtej i z tym skończyć".
Myślisz że Przedstawi sie w wypowiedzi jako skończony drań i zły człowiek?

Flirt który polega na tych samych słowach, nie rozwija się, słowa nie stają się coraz bardziej "iskrzące", flirt który nie dąży do dotknięcia dłoni, do przypadkowego pocałunku, do rozładowania napięcia w łóżku? Nie istnieje. Jest nudny od samego początku bo się nie rozwija, nie zmienia i nudzi sie i umiera sam z siebie po 5 minutach.
napisał/a: ~Katarzyna1984 2010-04-19 21:59
W takim razie to co piszę nie jest flirtem a każda skłonność do romansu prowadzi do zdrady, a raczej zawsze kończy się zdradą.
Tak więc to co ja pisze nie jest nawet zalążkiem zdrady, a to co Ty piszesz "wiesz zakochałem się w innej, a ciebie ciągle kocham, ale nie potrafię przestać kochać tamtej i z tym skończyć". to dla mnie koniec związku.
Nie wyobrażam sobie aby mój facet tak mnie potraktował. Po prostu sobie tego nie wyobrażam ... dla mnie to jest koniec i nawet nie wiem czy bym walczyła bo chyba nie. Czułabym złość i nienawiść do osoby, którą kiedyś kochałam.

Oczywiście, że on nie przedstawi siebie jako "złego" ... to jest chyba oczywiste, ale sądzę, że Warto wybaczyć komuś, kto popełni błąd i zdaje sobie z tego sprawę np. zacznie flirtować, ale zakończy to bo zda sobie z tego sprawę co za głupotę popełnia. W takim przypadku ja na jego miejscu nawet bym tego nie mówiła swojej żonie bo niby po co?

Tak więc to nie jest flirt.
napisał/a: barbie26 2010-04-20 11:56
opisze w skrócie bo zajełoby to cały wątek już zaczęło nam sie układać gdy okazało sie że mój mąż musi wracać do szpitala i wszystko sie spaprało odbiło mu szmbo chciał rozwodu nie chciał ze mna gadać jak do niego pojechałam czułam sie fatalnie rozbita i wogóle teraz gdy jest z nim coraz gorzej czuje ze odchodzi przelał mi wszystkie pieniadze kazał dać naszemu synowi jak dorośnie jesteśmy stale pod telefonem myśle że i tak sie wszystko ułoży ale bardzo sie boje i po co była ta szrpanina w obliczu śmierci to nic nie znaczy:(
napisał/a: ~Katarzyna1984 2010-04-20 12:28
barbie26 napisal(a):opisze w skrócie bo zajełoby to cały wątek już zaczęło nam sie układać gdy okazało sie że mój mąż musi wracać do szpitala i wszystko sie spaprało odbiło mu szmbo chciał rozwodu nie chciał ze mna gadać jak do niego pojechałam czułam sie fatalnie rozbita i wogóle teraz gdy jest z nim coraz gorzej czuje ze odchodzi przelał mi wszystkie pieniadze kazał dać naszemu synowi jak dorośnie jesteśmy stale pod telefonem myśle że i tak sie wszystko ułoży ale bardzo sie boje i po co była ta szrpanina w obliczu śmierci to nic nie znaczy:(


I to jest moim zdaniem zdrada, gdy mąż chce zostawić żonę bo ... no właśnie. Do zdrady nie jest więc potrzebna trzecia osoba :(
Takie zachowania jak ja opisuje według mnie zdradą nie są. Zdrada jest wówczas gdy mąż się "zakocha" i chce odejść bo sądzi, że kocha kogoś a nie nas. Zdradą nie jest chwilowe zauroczenie lub flirt, który z który wiadomo (przynajmniej jedna osoba wie) że do niczego nie poprowadzi.

Kochana barbie26 nie znam tak całkowicie Twojej historii, ale mężczyzną czasem odbija. Wiem, że Cię to boli i współczuję Ci z całego serca, ale może on po prostu woli Cię zranić abyś nie cierpiała jakby jemu się coś stało, niż żebyś cierpiała jak jego nie będzie i wspominała jaki to on był cudowny?
Czy sądzisz, że taka sytuacja jest możliwa? :(
napisał/a: chuchilla 2010-04-20 18:25
Katarzyna1984 napisal(a):
I poważnie się pytam bo nie wiem jak to zdefiniować. Flirt? czy po prostu chwilowa głupota, która nigdy najprawdopodobniej się nie powtórzy?

To nie jest flirt - to jest chwilowa głupota która Z PEWNOŚCIĄ sie powtórzy. Jeśli tak płytko w sercu tkwi miłość, że jedna kłótnia ją wykorzeni, to życie znajdzie takie problemy i przeszkody że po miłości ślad nie zostanie. Szkoda sie wiazać z takim człowiekiem - może nie zdradzi, ale też całym sercem nie pokocha.

Barbi
Zdarza się że ktoś nas zdradzi, wbije nam nóż w plecy i nie trzeba do tego "tej trzeciej". To też zdrada. Nie potrafię jednak ocenić ani potępić twojego męża - za mało wiem. Bywa, że człowiek nie chcąc ciągle zadawać ran swym powolnym odejściem z tego świata woli zniechęcić i odgonić od siebie jednym gestem wszystkich których kocha. Bywa że jest wściekły na samego siebie, ze przywiązał do siebie kogoś tylko po to by go/ja teraz opuścić zostawić, wbrew swojej woli. Może spróbuj mu powiedzieć, że warto było sie z nim wiązać, nawet gdyby to miało trwać tylko miesiąc?
napisał/a: ~Katarzyna1984 2010-04-20 18:59
A skąd pewność, że się powtórzy? ...