czy zdrada jest wynikiem braku miłości?

napisał/a: gigus 2008-05-05 08:04
wiesz dzieci, dziecko starsze mówi że wolało jak kiedyś się kłóciliśmy niż jak jest teraz ... więc jutro trafiamy do terapeuty małżeńskiego wiesz po co żeby powiedział jak się rozstać żeby dzieci nie poniosły szkody, żeby nie interpretowały tego jako ich winę. Istnieje jeszcze jedna szansa - tak wyjazd- może nie wie co to samotność, nie wie co siedzieje w matce kiedy dzieci pytają o tatę (moje życie zdruzgotała). Być może przejży na oczy że nikogo tak jak ja kochającego za nic już nie znajdzie , kochającego ją jako kobietę , jako żonę, jako kochankę , jako matkę, ale coż już sam w to nie wierzę po dzisiejszej rozmowie ... słyszałem że jest pewna że mnie nie kocha, a jednocześnie słyszałem że dla niej nie wiadomo co to znaczy miłość... to wszystko po 9-10 latach małżeństwa. Nic więcej na razie nie potrafię dodać bo czuję jak boli złamane serce .... smutek który ogarnia umysł, smutek który każe żałować że żyję- może czas to wyleczy-- ona się jakby lepiej z tym czuje śmieje się żartuje do dzieci, czasem opowiada kawał a potem mówi mówi straszne rzeczy na temat małżeństwa które moim zdaniem tak nie wyglądało. Stało się tak że teraz myśli o małżeństwie które od roku istnieje na papierze w samych negatywach – mnie widzi w samych negatywach. Ostrzegał mnie psycholog że ona mnie tak będzie widzieć jeśli się określi w sposób negatywny i to się stało
napisał/a: jolkaXp 2008-05-05 12:26
Wiesz co? Daj sobie i jej spokój. Z Was już nic nie będzie....Sam powiedziałeś, że do tanga trzeba dwojga. Zrozum, że ona tego tanga nie chce z Tobą tańczyć
napisał/a: gigus 2008-05-05 13:03
no to zrozumiałem - bedzie tańczyc z kim innym jesli tak wybierze - ale do tej pory papierów o rozwód nie złozyła - a masz dzieci, kochasz kogoś? jesli tak jest to odpowiedz dlaczego to tyle trwa
a filmowe trzaśnięcia drzwiami to nie proza życia - wyjąśnij dlaczego tak myślisz jeśli chcesz zabrać głos
napisał/a: greg 2008-05-05 15:41
Tak jak mój, Twój przypadek jest niestety beznadziejny, ale tylko na razie. Daj jej spokój, niech odejdzie i się przekona.... Ty i tak juz nie masz na to wpływu. Jest jakaś nadzieja na to, że jak juz się przekona i zasmakuje życia z kimś innym, to zechce do ciebie wrócić, gdy swtierdzi, że życie bez ciebie jednak nie ma sensu (tak było w moim przypadku), a jeżeli nie no cóż....
napisał/a: gigus 2008-05-05 15:48
wiesz greg - czara goryczy juz sie przelała - tak bedzie - niech sie przekona - bo widzisz prawdziwej miłości odrzucić nie można a trzeba ją docenić. trzeba dojżeć, zrozumieć, uszeregować -
ja wiem greg że tak bedzie, "a jeżeli nie no cóż...." nikt z nikim na siłę nie bedzie
swoją drogą gdzie jest twoja historia - masz ja opisaną ?
napisał/a: jolkaXp 2008-05-06 09:19
Mam dziecko męża i ich kocham, natomiast potrafię dostrzec kobietę, która za pomocą obojętności próbuje się pozbyć faceta...Ona Cię nie chce, chce się od Ciebie uwolnić i skamlenie o łaskę nic nie da. Więc weź się w garść, a z czasem się zobaczy. Być może jak przestaniesz tak ciężko walczyć i dasz sobie chwilę na chłodną ocenę sytuacji, dostrzeżesz, że tak naprawdę nie było o co walczyć, a i żal nie taki ogromny. W końcu ludzie rozstają się na całym świecie i jakoś żyją. Dzieci...Dzieci ma się zawsze, bez względu na rozwód rodziców. A wbrew pozorom, mogą czuć się szczęśliwsze, jak już skończycie ten cyrk.
napisał/a: gigus 2008-05-06 10:21
to jest prosta droga do uwolnienia - nie ma mnie - wracam - wtedy nie ma nas lub jesteśmy - zobaczymy - co ludzie to rozwiązania. A i tak by nas nie było. Tak na prawdę ja potrzebuje czasu na odklejenie bez patrzenia na rodzine, a moja żona musi byc tytanem psychicznym radząć sobie w tym wszystkim
PS. weź się w garść ? a co ja zrobiłem - powinienem śpiewać i pić szampana że uwolniłem sie od żony? Co to dla Ciebie wziąć się w garść a co świadczy o tym że się nie wziąłem ?
napisał/a: jolkaXp 2008-05-06 11:18
jęczysz..od samego początku, taki dobry jesteś, nawet pierścionek z brylantem kupiłeś, bo Ci dziecko urodziła...wow....chyba domyślam się o co jej może chodzić....to ledwo uchwytne, ale staje kością w gardle.
napisał/a: gigus 2008-05-06 13:45
he no to powiem - sprawa sie ostro pogorszyła wtedy gdy od kilku lat miała kłopoty z kręgosłupem - po prostu starałem sie ja wyręczać w obawie o jej zdrowie - nie zawsze ale na ogół jesli mogłem - potem to w związku z jej stanem poważnym przerodziło się w nadskakiwanie - trwało pół roku i rozpad związku - stan poważny nie mogla sie ruszać właściwie - to wszystko uległo cofnięciu. Robiłem to bo było mi jej szkoda , bo chciałem jej pomóc, bo uważałem że ja to moge zrobic bez trudu a dla niej cierpienie
Jolka wypytaj a potem jad przelewaj - i opisuj wnioski!!!
dobry nie byłem, bo byłem tez zły. Rozpad związku? zawsze śa dwie strony winne bo tak robią - tyle tylko że jesli coś sie najpierw podoba i jest wskazówką miości a potem jest to przyczyna do drwin czy czegoś lub przyczyna rozkładu związku to ....
napisał/a: jolkaXp 2008-05-06 14:09
Gigus, to nie tak. Po prostu do diabła przestań ją prosić o uczucie. Stań na nogi, a ona niech sobie robi co chce! Długo masz zamiar się upokarzać? A dzieci nikt Ci nie odbierze. Po prostu nie mogę już czytać, jak próbujesz z każdej strony ratować sprawę, która moim zdaniem jest już dawno przegrana. MOże powinieneś pomysleć teraz o sobie??
napisał/a: gigus 2008-05-06 14:44
pomyślałem - myslę że najdalej za miesiąc juz razem mieszkać nie bedziemy - jolka mimo argesywnego tonu dyskusji - to ma być kontrukcyjna dyskusja a nie mój atak na co mówisz - bo masz racje - ja juz to długo czuje
dla mnie to też było poniżające - no cóż - powiem jedno wyjazd do ednyburga czy nie to juz nie równa sie ratowaniu związku a raczej myśleniu o sobie -
napisał/a: Mari 2008-05-06 15:21
gigus napisal(a):wiesz greg - czara goryczy juz sie przelała - tak bedzie - niech sie przekona - bo widzisz prawdziwej miłości odrzucić nie można a trzeba ją docenić. trzeba dojżeć, zrozumieć, uszeregować -

Wiesz coraz częściej myślę o tym abyś przed samym odejściem ,wyjazdem, chwilową wyprowadzką zaprosił żonę na ten wątek ...odkrył się ..
Niech przeczyta . Ja tak zrobiłam .Mąż przeczytał ...był początkowo zły ..co kogo to obchodzi , dlaczego nie ze mną a były przecież rozmowy ,prośby confused:itp i nie bardzo mogliśmy się dogadać..
Myślę ,że rozmowa z naszą połówką różni się jednak bardzo od kropeczek , które nam tak łatwo się pisze...one są kierowane do kogoś , kogo podświadomie wiemy ,że nie spotkamy! nie mamy zahamowań (przynajmniej ja!:D ),wstydu, czy w końcu nie mamy żadnych żądań .

Piszemy o swoich uczuciach , pragnieniach i tysiącu sprawach ...odkrywając swoje "JA'' .Piszemy to co powinniśmy bez zahamowań czynić w naszym związku :eek: i na pewno nie byłoby tej naszej 'palcówki'!, ale .....

co Ty na to?