czy zdrada jest wynikiem braku miłości?

napisał/a: gigus 2008-04-30 10:14
widzicie - to wam powiem jaki to prezent - urodziła dziecko kupiłem jej ładny pierścionek z diamentem całkiem sporym i drogim ale oprawa tego diamentu okazała sie porażką i uznałem że to trzeba zmienić - bez względu czy kocha czy nie - więc na zimno - tu gra rolę honor. PRawdziwy mężczyzna - a ty rozumiesz greg? ja sie odsunąłem i nioc na siłę nie chcesz - mieć nie bedziesz i tyle. Myślałem że związek uratuj eto że zobaczy że zrezygnowałem z rocznego wyjazdu do szkocji - firmowego - ale widze że po tym ona twierdzi że chce rozwodu - w porządku ustaliliśmy co i jak wstepnie ( chodzi o majątek) , do tego sie pewnie wyprowadze , lub paradoksalnie pojade do tej szkocji i juz ... . Zimny wybór .... I albo coś bedzie albo nie !!!
PS Agnes77 - aaaaaaaaaa co nie szkodzi pozycji stanie z boku przez rok nie szkodzi lub pół roku? - trzy zdania co poprawia pozycję ? do tanga trzeba dwojga i zawsze tak było.
PS.Greg - pokazuję że daję sobie bez niej rady, gotuję jak chcę , prasuję, brakuje jeszcze żebym kobietki sobie do łózka sprowadził. Innymi słowy nic od niej nie chcę. Na zimo razem mieszkamy i tyle - nawet już mamy oddzielne konta - założone przeze mnie dla draki żeby jej uzmysłowić że bardzo szybko można zniszczyć jedność a wprowadzic niepewność co i jak.
napisał/a: greg 2008-04-30 12:02
Gigus

Tylko nie zrozum mnie źle z tym "prawdziwym mężczyzną" - nie twierdzę że nim nie jesteś, poprostu nasze kobiety nie dostrzegają tego w nas i szukają wiatru w polu, żeby się przekonać, że to co mają to wcale nie jest takie złe.
napisał/a: gigus 2008-04-30 12:38
nawet nie wiesz ile sie nauczyłem przez ten rok samotności i pozornego związku. Ale nie stałem się zimnym draniem - wiem co to uczucie na pewno wiem. Teraz gdyby mi nawet przyszły do głowy jakieś głupoty to bym ich nie robił. Poczyłem na własnej skóre extremalne uczucia - i wierz mi że z jednej strony cieszę sie że mam takie doświadczenia - które na peno nie pozwolą potem ranić ludzi, a z drugiej strony chyba lepiej dla mnie, mojego ja, żebym sie nie urodził. Jakoś nie wierze, że czas jak pustynny piasek zasypuje wszystko.... ale bądzmy dobrej mysli.
napisał/a: Mari 2008-04-30 12:44
Chcę Was Panowie zrozumieć:confused:
Przeczytałam ostatnie posty i wynika z nich , że Waszą bolączka jest pełne oddanie się kobietom .
Dziw na dziwy !. Kobiety także oddaj a się Wam 'całe' !.
Nic piękniejszego Nas spotkać w życiu nie może !..zgodność na 100% obojga płci.
Hmm, czyżby winowajcą był ktoś inny?.

Ble, ble, ble, gadanie dla gadania i tyle!.
Myślę ,że każde z nas traktuje partnera jak swoją własność i chce podporządkować sobie od samego początku . Przykład ?..sławetne 'docierki' na początku związku.

Wtedy to właśnie skończyły się 'motylki' i wtedy któryś z partnerów w imię miłości ??? daje się podporządkować dla świętego spokoju...ma dość ciągłych durnowatych sprzeczek o nic , a z podporządkowania budzi się tak po 4 latach ! ..może dłużej troszkę ...
Właśnie w okolicach 10-cio lecia małżeństwa jest najwięcej rozwodów .Przyczyna ? ..standard ..wina obojga w pierwszych lat związku.
Bo się nie chciało rozmawiać , drążyć , wyjaśniać , tłumaczyć , żądać ,szukać kompromisu , tylko lepiej było strzelać fochy i przemilczeć problem , który latami tłamszony w sobie drążył Wasze mózgi jak rak :o.

Czas na leczenie też wybieramy , kiedy pacjent już w agonii .. Szczęśliwy powrót zależy tylko od tego jaką ilość sztylecików wbiliśmy sobie na wzajem i czy z tych np. 10- ciu lat
mamy więcej miłych wspomnień....
napisał/a: gigus 2008-04-30 12:57
trudno też nie przyznać racji. czyli mamy doczynienia z tą winą - na pewno tak - dlatego ja też czuję się winny temu rozpadowi - ale MAri wiesz co to miłość? to nie docieranie - to też wybaczanie to chęć poprawy, to też dążenie do bycia razem bez względu czy dobrze czy źle, chęć uszczęśliwienia jesli przekonaliśmy sie że poprzednio to chwila klęski - to uczucie kontra proza życia - to działania które często nie podlegają konwenansom, analizie tylko uczuciu...!!!!
napisał/a: Mari 2008-04-30 13:59
Tak , zgadzam się z Tobą ...
Czasami jednak na ponowne wybaczenie , czy na zauważanie poprawy partnera nie mamy już ochoty , a więc na nic Jego starania i choćby na głowie stanął i klaskał wszystkimi rękoma spłynie to po nas jak po kaczce...bo straciliśmy do niego wszystkie ciepłe uczucia , bo przez lata 'starał' się do perfekcji wykorzenić z nas .
Gdybam teraz...
-nie rozumiem tylko jednego jak można być , trwać w takim związku ?. Nie uznaję słów tłumaczeń ..,że np. wspólny dom,zobowiązania , dzieci itp, itd. Są on edla mnie nie pojęte! dlaczego ? ...drastyczniej ..a gdyby jedno z nich teraz , już wpadło pod koła samochodu to co? to inna sytuacja?. Samotność i cierpienie ...te same uczucia.

Poprzez 'docieranie' rozumiem dawanie siebie całym bagażem doświadczeń i uczuć , wspólne dogadywanie się , znajdowanie kompromisu itp...
Czy wiem co to miłość ? tak wiem i ją mam.
napisał/a: gigus 2008-04-30 14:28
mari wiele razy dałaś tu bardzo pozytywne głosy i bardzo lubie czytać twoje odpowiedzi - wiem że masz miłość. trwanie w związku jest wtedy gdy jedno kocha drugie nie lub gdy jedno kochało drugie kocha lub gdy dwójka kocha - z tym że to ostatnie nie ma juz miejsca w moim związku. Ja trwam z wyboru - ale nie bedę katem swojej żony i to sie kiedys skończy. Życze jej żeby znalazła prawdziwą miłość i była szczęśliwa.- na razie to tylko moje uczucie nie pozwala mi sie odkleić ..
napisał/a: Mari 2008-04-30 14:53
Wiem ,ze jestem upartą muchą :p,
al przyszedł u Ciebie czas na działanie ...wóz , albo przewóz i tyle...
Zanim nie straciłeś własnej wartości szacunku dla siebie. Próbowałeś ..nie udało się i nie widać by się miało udać.
Pojadę sloganem? ...życie jest zbyt krótkie by je marnować na nikomu nie potrzebne łzy ..nie ważne kto zawinił !..ważne by zacząć od nowa !.

Może jednak warto ?...życie nie 'świnia' ,musi się zmienić na lepsze...ja w to wierzyłam i tak mam !.

buziaki:)
napisał/a: gigus 2008-04-30 15:01
tak na prawde wolno sie zmienia i dąży do rozwodu - widzisz nie świnia ale gdybym za 10 lat miał spojżeć w lustro na siebie i miałbym pomysleć czy zrobiłem wszystko żeby być z tą osobą którą wiem że kocham to chciałbym mieć pewność że się starałem być z nią, chciałbym móc powiedzieć dzieciom że siebie nie rozumieliśmy i tyle , chciałbym nie rozdłubywac tego za dziesięć lat, bo to mnie zabije - wierz mi!!! niech sie toczy swoim torem ! ja poczekam skromnie z boku - pisałem o pierścionku- bach - ona nie chce ja bach - nie tak teraz nie bedzie - po prostu brylant znajdzie się inaczej oprawiony na swoim miejscu w pudełku - jesli go chce to założy jesli nie to założy dla innego - ale do puki bedą cenne dla niej pamiatki i ja bedę, do puki bedą dzieci i ich oczy i ja bedę. I to mi zostanie - nic bach juz nie zrobię ....
napisał/a: Mari 2008-04-30 15:51
gigus,
ja między wierszami piszę ,że może terapia szokowa by coś tu zdziałała ..
Przecież ja też kochając bardzo męża chciałam odejść! i w życiu w tamtym czasie nie powiedziałam mu ,że kocham!.
W tym swoim 'babskim' zapętleniu nie myślałam racjonalnie! ..ważne było ,że mnie odsunął , że zdradził wartość , która w małżeństwie jest najważniejsza ...zaufanie .
Nic mnie to nie obchodziło ,że cierpi, żałuje , przeprasza..,to ja ze swoim cierpieniem byłam najważniejsza!.
Przebudzenie moje?..wyszedł bez słowa ..nigdy tego nie robił :confused:... Strach o niego postawił mnie w stan otrzeźwienia , a później rozpoczął się powrót.
Zmieniliśmy się oboje , bo tego chcieliśmy...teraz wiemy ,że warto było.
napisał/a: gigus 2008-05-02 08:13
Mari ważne że oboje to zrozumieliście wtedy gdy był czas ...
wiesz w życiu jest czas na wszystko, odpowiedni czas czasem połączony z odpowiednią chwilą :o -można to porównac do mężczyzny który w wieku 60-lat mysli jak przelecieć 20 latki a tymczasem wnuki biegają obok niego!!! to kompltna porażka i dlatego kiedy znajdziemy sens we wszystkim co robimy albo prawie to siebie zrozumiemy i bedziemy szczęśliwi z dusza niekoniecznie spokojną ale zadowoloną ( bo przecież duszą targają namiętności).
COŻ smutno mi podejmować decyzję którą myslałem że podjąłem aby nie opuszczać rodziny poczekac spokojnie na powrót żony odsunięty zimny. Widzę że zrobiła mi jedno -złamała serce - nie odnajduję szczęścia w obcowaniu z nią (to znaczy mieszkaniu) a jednoczesnie nie chcę tracić ani jednej chwili z życia dzieci, ogladania ich śmiechu słuchania ich opowiadania , ich kłótni i zadowolenia ich snu. Tak naprawdę nigdy też nie wyjeżdzałem bo to samo czułem do żony.... taka terapia szokowa chyba dla mnie bedzie szokiem oby mniejszym ....
napisał/a: Mari 2008-05-02 20:59
gigus napisal(a): Widzę że zrobiła mi jedno -złamała serce - nie odnajduję szczęścia w obcowaniu z nią (to znaczy mieszkaniu) a jednoczesnie nie chcę tracić ani jednej chwili z życia dzieci, ogladania ich śmiechu słuchania ich opowiadania , ich kłótni i zadowolenia ich snu.

Czy dzieci odczuwają , czy coś wiedzą o niechęci żony do Ciebie ?.

Dzieciaki ..kochane , cząstka nas i świadkowie naszego życia ...