czy zdrada jest wynikiem braku miłości?

napisał/a: gigus 2008-04-29 13:16
tak to trzeba było dac sygnały wcześniej - mówić o swoich potrzebach a nie miesiąc przed powiedzeniem że cię nie kocham mówić jak cie mocno kocham a miesiąc później powiedzieć nie kocham - kropka - tak tylko że to nie była zabawa w naprawianie, i jesli kobieta mówi .... jesli mówi mężczyzna ... a co to przedszkole i 10 lat związku to nie bagaż.?
napisał/a: Ankaaaa 2008-04-29 14:17
pofatygowalam sie zeby przeczytac caly watek i Jolka ma racje.zwiazek sie nie psuje w ciagu doby jak przedatowany serek,ale calymi latami.z dnia na dzien jest gorzej i jesli ktos tego nie przelamuje,to pottem tak wlasnie jest i to jest straszne.w zasadzie uwazam,zaznaczzam,ze czytalam cały watek, ze nawet ten zwiazek da sie uratowac.bo czasem cos sie musi skonczyc,zeby znowu mozna bylo cos zbudowac- nawet z ta sama osoba, z ktora sie bylo 10 lat.
gigus-zaloze sie, ze gdybys wczesniej slyszal o potrzebach zony, nie zwrocilbys na nie szczegolnej uwagi... nie zaczalbys nagle mowic "kocham cie",bo to nie lezy w TWojej naturze.
tak naprawde kobiety mysla podobnie i podobnie czuja, stad wydawało Ci sie, ze Dorotakinga mowi to samo,co Twoja zona.bo jest kobieta,i ja po prostu dobrze rozumie.nie mogles tez zrozumiec w tym watku jak mozna nie spac z kims tyle czasu, a dla nas kobiet w wiekszosci to jest proste- nie kochasz,nie sypiasz...i nie ma dalszych pytan.
gigus.czy Ty podjeles jakas decyzje? bo narazie Twoja zona o wszystkim decyduje.I powiedz, czy Twoja zona nie miala racji, nie wierzac w Twoje kwiaty i Twoja przemiane, skoro doszliscie do momentu w ktorym macie sie rozejsc? albo przemiana na zawsze albo walka na troche....
gigus- zycze Ci szczescia...
napisał/a: gigus 2008-04-29 14:32
hehe nie masz racji - to ona doszła do wniosku że chce się rozwieść - naczytałaś sie powieści - ja ją kocham - co to znaczy przemiana ... widzisz moja zona nie wie czego potrzebuje i to jest jej problem - do dziś wydaje sprzeczne sygnały.... ja mówiłem że ja kocham wcześniej, przynosiłem kwiaty bez okazji może nie za często i dawałem prezenty - bo to był mój sposób wyrażania miłości - ale był tez inny - kiedy mówiła czuje się zmęczona i nie chcę myć podłogi to ja ją myłem itd. teraz...? doszedłem do tego że troszeczke gotuje bo wiem że ona tego nie lubi....
małe kroczki? bo działanie frontalne nic nie dało.... a jednak i te małe nic nie dały ... jesli zwiazek ma sie rozpaść to sie rozpadnie - trzeba mieć to coś czego akurat kobiecie brakuje - a zaryzykuje twierdzenie że to coś to jest to co kobieta mysli sobie o mężczyźnie -- tu już rok temu sie ze mną rozwiodła i rok nic nie zmienił więc już umiem pisać że nikogo do miłości przymuszać nie można....
A jolka ma racje - związek sie nie psuje przez dobe ale tez nie przez miesiąc - a nasz mózg wybiera. Czyż nie jest tak że nie ma idealnego partnera?
A problem jest jeden - żeby zmienić coś trzeba dwójki a nie jednej strony....
napisał/a: Ankaaaa 2008-04-29 14:45
zgadza sie,tylko ja sie zastanawiam nad tym,dlaczego nie zauwazamy tych wszystkich sygnalow od razu tylko wtedy, kiedy juz jest bardzo pozno...jestesmy tacy ...egoistyczni czy slepi? na pewno jesl iw kims sie cos wypala, to powinien o tym powiedziec.ale czy to cos zmieni?moze,ale nie musi...
napisał/a: agattak 2008-04-29 15:22
cieżko jest zauważyć sygnały, kiedy się o nich nie mówi. można być nadąsaną, obrażać się, krzyczeć, ale nic nie zastąpi rozmowy. mój związek też omal się nie skończył - przeze mnie. wyjechałam na pół roku, zmieniłam środowisko i otoczenie, troche zasmakowałam innego życia i wtedy zaczeły się nasze kłótnie...wytykałam swojemu partnerowi wszystko to, co nie odpowiadało mi w nim, czego mi w nim brakowało i co próbowałam bezskutecznie zmienić. okazalo się, że on o swoich błędach nie miał pojęcia, bo nie zauważył moich sygnałów! faceci tego nie widzą, o tym trzeba mówić wprost.... bezczelnie i złośliwie przedstawiłam mu mój punkt widzenia i to pomogło... dałam mu jeszcze jedna szanse. jak dotąd od roku jest dobrze, a na pewno lepiej niż było...

gigus, przykro mi....
napisał/a: gigus 2008-04-29 15:24
masz racje tylko nie sens jest w powiedzeniu że sie wypala a sens jest w powiedzeniu i uświadomieniu drugiej osobie co partnerowi brakuje - bo wybraliśmy go aby być szczęśliwymi i to zaakceptować i być może zmieniać a byc może nie - bo czy posiadając ideał jesteśmy szcześliwi - nie - kochając widzimy z partnerem sens życia , bo partner jest ważniejszy dla nas niż my sami. Jesli tak nie jest to nie jest miłość.
Zarzucano mi że że za późno mówiłem kocham pewnie - ale ja swoje zycie zmieniałem nieustannie tak aby cele mojej żony były najważniejsze, jej kariera, dzieci dwójka, mieszkanie itd. bo ona była dla mnie ważniejsza niż ja , niz moja kariera.... no to mam co kochałem. Mam równiez złąmane serce i powiem więcej gdybym nie kochał już byśmy razem nie byli czy mamy dzieci czy nie... Tak jesteśmy jeszcze trochę a potem pewnie już nie bedziemy - pewnie ja bedę przedłużał ten moment żeby chciaż zobaczyć ukradkiem moją zonę jak sie bawi z dziećmi udając że się odsunąłem , pogłaskać dzieci jak rano śpią ... oj to nie jest łatwe.
napisał/a: greg 2008-04-29 16:56
To prawda - nie potrafimy rozmawiać, a w większości przypadków nawet gdy sie nam wydaje, że rozmwiamy, nie jest to właściwa rozmowa - zazwyczaj jest tu za dużo emocji, przez co można to nazwać pseudorozmowami. Druga sprawa - nie słuchamytego co nam partner chce przekazać, w wielu przypadkach nie jesteśmy nawet w stanie zrozumieć co partner do nas mówi, czego potrzebuje.

Następny błąd - dlaczego wogóle próbujecie stawiać komuś warunki, będę cię kochał jeżeli..... co to za miłość!??? prawdziwa miłość to akceptacja partnera takiego jakim jest!
Dlaczego tak się dzieje - bo JESTEŚMY WSZYSCY EGOISTAMI.
Czy to właściwe myślenie: kwiatków mi nie przynosi, nie mówi że mnie kocha codziennie, nie przynosi mi prezentów, nie stara się, pewnie mnie nie kocha - rezultat: związek zaczyna sie rozpadać bo narasta flustracja. Ale czyż nie jest to myślenie na poziomie dziecka albo niedojrzałego nastolatka.
Myślę, że często wiele osób nie dorasta do prawdziwej miłości, albo ich pojęcie na ten temat jest zgoła inne.
Za dużo stereotypów...

Czekamy tylko na to by brać i podporządkowywać sobie wszystko i wszystkich, ale to jest ogromny błąd.
napisał/a: gigus 2008-04-30 08:01
Greg zgorzkniałość bije z twoich słów , tak jak z moich i podpisuję sie w 100% pod tym. I powiem wam jedno - ja kochałem zone własnie czy sie kłóciła czy nie czy chciała dominacji czy nie - a zjawisko z pełną mocą flustracji żony (niedojżałości być może) czuję z pełną mocą co jest podstawą rozpadu związku
przykro mi - może cos komuś przyjdzie do głowy...
A teraz rzeczywistość - to tak naprawde z prezentów nie zrezygnowałem , postanowiłem jeszcze jeden zrobić nie dla kobiety która mnie kocha tylko dla kobiety którą jeszcze kocham i która jest dla mnie piekna bez względu na wiek ale do której czuję żal że mi złamała serce ale nie złość, i nie moge czuć , nie umiem prawdziwej urazy....
napiszecie - nie warto - odpuść sobie - no cóż nikt nie gwarantuje że miłość jest mądra
napisał/a: Ankaaaa 2008-04-30 08:32
no i ja uwazam,ze super:)jesli sie komus daje prezenty w oczekiwaniu na poprawe zwiazku to jest to dosc interesowny prezent.dlatego kobiety patrza na to podejrzliwie i nie chca przyjmowac.co innego prezent albo slowo,ktore zwiazku nie ratuja,ale znacza duzo wiecej.
napisał/a: gigus 2008-04-30 09:12
widzisz tylko Ty to rozumiesz moja żona nie ... ona mysli że to zawsze prezent w oczekiwaniu na poprawę związku albo cos - nie wiem - ona mówi że prezentów nie chce - ja jej robię nie wiedziec czemu ( tak naprawę myslę sobie że bedzie naprawdę ładna w tym czy w tamtym i sie oprzeć nie moge :) tylko kiedyś była to dla mnie przyjemność teraz to powód do czego do znienawidzenia mnie?)- to zbyt poplatane
tym razem takich gestów kobiety nie rozumieją
napisał/a: agnes771 2008-04-30 09:26
Twoja sytuacja przypomina trochę wątek mężamojejżony i ty też na tym wątku się wypowiadałeś, czytałeś komentarze kobiet i niestety niczego się nie nauczyłeś. Kobiety uwielbiają prezenty ale od męzczyzn , których kochają. nie dziwię się twojej żonie,że nie potrafi do ciebie powtórnie zapałać miłością, ona ci mówi: nie kocham ,a ty jej buch - prezent, smieszne jak dla mnie. Tak jakbys nie zwracał uwagi na jej słowa, skoro mówi,że w tej sytuacji nie chce prezentów powinnieneś to uszanować. a tak na marginesie to jeszcze bardziej szkodzi twojej pozycji, trochę męskiej dumy.
napisał/a: greg 2008-04-30 09:53
gigus

Nie narzucaj się żonie, zachowaj dystans, daj jej odpocząć od siebie. Bądź twardszy, pokaż jej że potrafisz dać sobie bez niej radę, że masz ciekawe zaiteresowania, stań się bardziej tajemniczy.

Na siłę nic nie wskurasz.

Staję sie monotematyczny ale twój przypadek to znowu syndrom braku Prawdziwego Mężczyzny.
Jak zwykle za późno dowiadujemy się, facet nie może być przyjacielem kobiety a tym bardziej dawać jej wszystkiego - choć naturalnie wydaje sie nam to szczytem tego co mamy najcenniejsze do zaoferowania dla naszej ukochanej.