Dlaczego zdradzacie??
napisał/a:
ineska6
2008-10-05 23:06
To przyjaciółka czarnej, nie koleżanka. A to zmienia nieco postać rzeczy. Ja bym wolała wiedzieć na miejscu tej kobiety. I chciałabym, aby moja przyjaciółka mi o tym powiedziała. Spójrzcie na problem z tej strony.
napisał/a:
~tedybear27
2008-10-06 09:48
ja jestem za Hajnym
jak w malzenstwie jest wszystko i partnerzy sa dobrani pod kazdym wzgledem nie ma zdrad. niestety tak jest ze po jakims czasie jednej ze stron zaczyna mniej zalezec mniej sie stara i zaczyna CZEGOS brakowac. jesli oboje podsycaja ogien namietnosci to zapewniam ze nie byloby zdrad.
zgadzam sie z Hajnym
jak w malzenstwie jest wszystko i partnerzy sa dobrani pod kazdym wzgledem nie ma zdrad. niestety tak jest ze po jakims czasie jednej ze stron zaczyna mniej zalezec mniej sie stara i zaczyna CZEGOS brakowac. jesli oboje podsycaja ogien namietnosci to zapewniam ze nie byloby zdrad.
zgadzam sie z Hajnym
napisał/a:
hajny22
2008-10-06 10:01
A ja wcale nie jestem taki pewien czy byś chciała . Terraz tak mówisz .A stawianie się na czyimś miejscu mija się z sensem . A co jeśli to był tylko jego jedyny raz ? Może nie , a może tak . On może tego już nie powtórzy i wszystko będzie nadal dobrze . Właśnie ..... będzie jeśli jakaś przyjaciółka tego nie zaprzepaści .
Czemu ludzie przeważnie ingerują tam gdzie nie powinni ? Czemu nie widzą krzywdy np. dzieci ? One nie umieją się same bronić . Tylko że wtedy to jest przeważnie nie nasze zoo , prawda ???
napisał/a:
~tedybear27
2008-10-06 10:03
ja tam zawsze uwazalem i uwazam ze dzieci nie powinny byc karta przetargowa. zdradzilas mnie to spadaj. ja bede walczyl o swoje i wywalcze
napisał/a:
hajny22
2008-10-06 10:07
nie o taką krzywdę dzieci mi chodziło Tedy . nie wiązałem tego z zdradami rozwodami itp.
napisał/a:
MalaTerrorystka
2008-10-06 10:14
Wydaje mi się, że ludzie zdaradzają, bo czują się niedowartościowani.
Nigdy nie zdardziłam, nigdy nie byłam zdradzona.
Zdrada to nie tylko wina osoby, która się jej dopuszcza, ale też tej, z która się zdradza. bo w końcu dała komuś "okazję" wiedząc często, że ta osoba jest w związku...
Osoba, które została zdradzona - niech się zastanowi dlaczego... a później niech ma prentensje do żony/męża/chłopaka/dziewczyny, że to zrobiła... Jeśli nie znajdzie w sobie winy... Nie, nie twierdzę, że to te wierne żony, czy wierni mężowie są winni i gorsi... Ale nic nie dzieje się bez przyczyn...
Okropne jest to, że ludzie nie potrafia już w dwójkę do czegoś dojść... Potrzebują podniet, skoków adrenaliny, przygód... Tylko dlaczego nie szukaja ich z ludźmi, których kochają...? Dlaczego nie powiedzą, że jest im źle, że to się nie podoba, że może warto coś zmienić, przemyśleć...?
Codziennie dziękuję wszystkiemu, czemu mogę za to, że mam obok siebie tak Wspaniałą Osobę... że mogę być za nią pewna... Że On może być pewny... Za to, że wiem, co to znaczy prawdziwa miłość...
I szkoda, że nie każdy tak ma...
Nigdy nie zdardziłam, nigdy nie byłam zdradzona.
Zdrada to nie tylko wina osoby, która się jej dopuszcza, ale też tej, z która się zdradza. bo w końcu dała komuś "okazję" wiedząc często, że ta osoba jest w związku...
Osoba, które została zdradzona - niech się zastanowi dlaczego... a później niech ma prentensje do żony/męża/chłopaka/dziewczyny, że to zrobiła... Jeśli nie znajdzie w sobie winy... Nie, nie twierdzę, że to te wierne żony, czy wierni mężowie są winni i gorsi... Ale nic nie dzieje się bez przyczyn...
Okropne jest to, że ludzie nie potrafia już w dwójkę do czegoś dojść... Potrzebują podniet, skoków adrenaliny, przygód... Tylko dlaczego nie szukaja ich z ludźmi, których kochają...? Dlaczego nie powiedzą, że jest im źle, że to się nie podoba, że może warto coś zmienić, przemyśleć...?
Codziennie dziękuję wszystkiemu, czemu mogę za to, że mam obok siebie tak Wspaniałą Osobę... że mogę być za nią pewna... Że On może być pewny... Za to, że wiem, co to znaczy prawdziwa miłość...
I szkoda, że nie każdy tak ma...
napisał/a:
czarna77
2008-10-06 10:18
Ineska,ja też wolałabym wiedzieć...Lepsza najgorsza prawda od kłamstwa..Poczekam jeszcze trochę,zobaczę jak sprawy się potoczą.Może sam sie jakoś zdemaskuje.Żal mi jej bardzo.Ona tak kocha tego dupka.Jak ja go nie cierpię...W ciągu minuty straciłam całą swoją sympatię do człowieka,którego uwielbiałam.
napisał/a:
hajny22
2008-10-06 10:19
bo aby stworzyć taki związek trzeba wysiłku i drobnych poświęceń , ale gdy się uda mamy coś wyjątkowego . masz zupełną rację M.T
napisał/a:
MalaTerrorystka
2008-10-06 10:23
Żeby dać szczęście drugiej osobie potrzeba czasem tak niewiele...
Wysiłek i poświecenie mamy wszędzie... A chyba więcej wysiłku kosztuje np. stresująca praca, niż powiedzenie komuś "Kocham Cię, bo dziś jest poniedziałek i cieszę się, że ze mną jesteś"... To nic nie kosztuje...Takie proste, "banalne"słowa...A mogą tyle zdziałać...
Wysiłek i poświecenie mamy wszędzie... A chyba więcej wysiłku kosztuje np. stresująca praca, niż powiedzenie komuś "Kocham Cię, bo dziś jest poniedziałek i cieszę się, że ze mną jesteś"... To nic nie kosztuje...Takie proste, "banalne"słowa...A mogą tyle zdziałać...
napisał/a:
czarna77
2008-10-06 10:24
Zgadzam się z Wami.Zastanawia mnie fakt,dlaczego przez tyle lat zachowywali się jak najszczęśliwsze małżeństwo na ziemi?Zgłupiałam teraz,kto tu udaje?Ona czy on?Obojętnie które z nich to by było - są cholernie dobrymi aktorami.
napisał/a:
MalaTerrorystka
2008-10-06 10:28
Współczuję Ci czarna, jesteś w ciężkiej sytuacji...
A powiedzcie mi... Dlaczego ludzie wolą sobie podkładać wzajemnie świnie niż po prostu albo porozmawiać, albo się rozejść jak cywilizowane stworzenia...? Tylko razem przebywają, zatruwają sobie wzajemnie powietrze, wypuszczają tokstyny i... no właśnie... i co...?Bo ja właśnie tego nie rozumiem... Albo nie chcę zrozumieć....
A powiedzcie mi... Dlaczego ludzie wolą sobie podkładać wzajemnie świnie niż po prostu albo porozmawiać, albo się rozejść jak cywilizowane stworzenia...? Tylko razem przebywają, zatruwają sobie wzajemnie powietrze, wypuszczają tokstyny i... no właśnie... i co...?Bo ja właśnie tego nie rozumiem... Albo nie chcę zrozumieć....
napisał/a:
czarna77
2008-10-06 10:35
Znam tą parę 7 lat...Myślałam,że to kawał czasu i wystarczy by kogoś dobrze poznać.Zastanawiam sie teraz czy z jej strony to była przyjażń czy zwykłe koleżeństwo...Przykro mi będzie jeśli okaże się,że są małżeństwem "na pokaz"...Jak tak można żyć?Oszukując samych siebie i wszystkich bliskich???Ta sytuacja zaistniała niecały tydzień temu i do teraz jestem w szoku...Może razem trzyma ich kasa...