jak długo to może potrwać?
napisał/a:
~gość
2011-06-19 13:07
nie, widujemy się codziennie, nie robimy sobie przerw. Dlatego po jakimś czasie monotonii (niestety mam #$%$%^ starego, więc o jakiś wyjazdach, nocowaniach u chłopaka i innych ciekawych rzeczach razem mogę zapomnieć) i ciągłego narastania problemów związanych z moim starym ma się ochotę odpocząć od siebie żeby przemyśleć conieco. Ale jakoś póki co obchodzimy się bez takowych przerw.
Jakbyśmy nie miały możliwości zrobić coś kreatywnego to w końcu byśmy się znudziły ;) Tak jak mówię nie mam zbyt wielkich możliwości dopóki jestem na utrzymaniu pana i władcy, więc pozostają rozrywki w miejscu zamieszkania a one się z czasem wyczerpują... I w moim przypadku to nie kwestia z kim się jest, bo pomysłów to my mamy wiele, ale kwestia wyprowadzki i wolności od despoty...
[ Dodano: 2011-06-19, 13:08 ]
btw może poczekajmy na jakieś info od Izaczka, bo jej trochę wątek rozwalamy dyskusją coraz bardziej zbaczającą z głównego toru :P
Jakbyśmy nie miały możliwości zrobić coś kreatywnego to w końcu byśmy się znudziły ;) Tak jak mówię nie mam zbyt wielkich możliwości dopóki jestem na utrzymaniu pana i władcy, więc pozostają rozrywki w miejscu zamieszkania a one się z czasem wyczerpują... I w moim przypadku to nie kwestia z kim się jest, bo pomysłów to my mamy wiele, ale kwestia wyprowadzki i wolności od despoty...
[ Dodano: 2011-06-19, 13:08 ]
btw może poczekajmy na jakieś info od Izaczka, bo jej trochę wątek rozwalamy dyskusją coraz bardziej zbaczającą z głównego toru :P
napisał/a:
~gość
2011-06-19 13:22
no tak, mogłąm sie spodziewać, ze pięknie popłyniecie w stronę sensownosci PRZERW w ZWIĄZKU.. a to nie o tym miało być
ja tylko grzecznie zapytałam, jak długo u Was trwał stan 'zamrozenia' (o ile w ogole) i nakresliłam kontekst..
a czy moja/nasza decyzja jest słuszna - to niech Wam głowek nie zajmuje ;) oboje tego nie chcielismy, bo warunki są naprawdę ciezkie: zero smsów, rozmow, spotkan, spotykania się ze sobą, spotykania sie z innymi, ale oboje uznalismy, ze nie mamy w tym momencie innego wyboru, bo bujac się moglismy w nieskonczonosc.. i nasz związek bez tego by nie ewoluował - a tak wreszcie to pojdzie w którąs stronę.. i być moze będzie nią rozstanie
to nie tak...
ja tylko grzecznie zapytałam, jak długo u Was trwał stan 'zamrozenia' (o ile w ogole) i nakresliłam kontekst..
a czy moja/nasza decyzja jest słuszna - to niech Wam głowek nie zajmuje ;) oboje tego nie chcielismy, bo warunki są naprawdę ciezkie: zero smsów, rozmow, spotkan, spotykania się ze sobą, spotykania sie z innymi, ale oboje uznalismy, ze nie mamy w tym momencie innego wyboru, bo bujac się moglismy w nieskonczonosc.. i nasz związek bez tego by nie ewoluował - a tak wreszcie to pojdzie w którąs stronę.. i być moze będzie nią rozstanie
to nie tak...
napisał/a:
~gość
2011-06-19 13:50
Nie ma nic złego w tym,że ktoś Ci pisze nt. przerw,bo "gwoździem programu",to one są.I nie miej tego za złe.
Iza,nie myśl,że coś robię tutaj złośliwie.Rozumiem,że jesteś w niekomfortowej sytuacji,byłaś z kimś przez dłuższy okres czasu i teraz się to zawaliło.No i pewnie rodzice mogą Ci brzęczeć coś za uchem o ile do nich pojedziesz.Rozumiem,że kochasz swojego mężczyznę i przestać kochać nie jest łatwo tak od razu.Ale zastanów się,czy chciałabyś,aby Twój D,jak to określasz był Twoim mężem,ojcem Twoich dzieci?Sama czasem zadajesz innym tego typu pytania.Ja rozumiem,że są w związkach nieporozumienia,burze,bo przecież sama jestem w związku,ale naprawiać coś jeśli widać jakieś perspektywy bycia razem,to trzeba wspólnie,będąc ze sobą,a nie osobno,czekać,zatęsknić.
Nie znam Twojej całej historii,odnoszę się jedynie do Waszej decyzji,o której napisałaś tutaj.
PS.Vanilla teraz rozumiem Twoją sytuację po tym jak napisałaś o warunkach.W takim razie,to jakieś dziwne nie jest,że robicie sobie takie "przerwy".
napisał/a:
~gość
2011-06-19 13:57
mężatka, jest tyle wątków o przerwach.. ja naprawdę chciałam tylko usłyszeć ile moge trwac w tym zawieszeniu bez łez..
są momenciki, kiedy czuje napływające łzy, ale to zaraz przechodzi.. i chyba kluczowe jest to, na co sama wpadłam i na co uwagę zwróciła vanilka:
być moze dopiero, kiedy nasza przerwa zamieni sie w rozstanie (a ustalilismy ze nastąpi to z dniem 1.10.11) popłyną łzy..
raczej pojadę, ale nie zamierzam im mówić..
[ Dodano: 2011-06-19, 14:08 ]
zresztą, czym są trzy miesiące oczekiwania na wiedzę, przy trzech latach trwania w niewiedzy..
tak, kocham go, jego brak boli, ale nie mogłam dłuzej funkcjonować w takiej niewiedzy..
są momenciki, kiedy czuje napływające łzy, ale to zaraz przechodzi.. i chyba kluczowe jest to, na co sama wpadłam i na co uwagę zwróciła vanilka:
być moze dopiero, kiedy nasza przerwa zamieni sie w rozstanie (a ustalilismy ze nastąpi to z dniem 1.10.11) popłyną łzy..
raczej pojadę, ale nie zamierzam im mówić..
[ Dodano: 2011-06-19, 14:08 ]
zresztą, czym są trzy miesiące oczekiwania na wiedzę, przy trzech latach trwania w niewiedzy..
tak, kocham go, jego brak boli, ale nie mogłam dłuzej funkcjonować w takiej niewiedzy..
napisał/a:
~gość
2011-06-19 14:20
tzn tak jak pisałam nie robimy ich póki co (chyba że takie z przymusu wynikną), ale chodziło mi o to, że nie zawsze muszą być gwoździem do trumny :) ale już koniec
nawet jeśli się rozstaniecie na amen może nic nie poczuć, tak jak ja po 3- letnim nie oszukujmy się toksycznym związku
no trochę długo i w dość specyficznym okresie czasu macie tą separację, tu z mężatką się zgodzę o tyle, że wakacje sprzyjają jakimś nowym znajomościom... chociaż z drugiej strony ja się do tej pory wiązałam w zimie :P
nawet jeśli się rozstaniecie na amen może nic nie poczuć, tak jak ja po 3- letnim nie oszukujmy się toksycznym związku
no trochę długo i w dość specyficznym okresie czasu macie tą separację, tu z mężatką się zgodzę o tyle, że wakacje sprzyjają jakimś nowym znajomościom... chociaż z drugiej strony ja się do tej pory wiązałam w zimie :P
napisał/a:
~gość
2011-06-19 14:29
Iza,może pisałaś,a ja nie doczytałam.Czy teraz jeszcze mieszkacie razem,czy już osobno?
Coś mi mówi,że jeśli przez trzy mies. będziecie osobno,to już w ogóle nie popłyną Ci łzy.
Czas leczy rany,odzwyczaja,może pozwolić Ci zacząć żyć bez D w tle.Może zbiegiem okoliczności poznasz kogoś.
Nie wiem jak jest w Twoim przypadku Iza,ale w moim było tak,że jeśli ktoś mnie w jakimś stopniu krzywdził w związku i przez to płakałam,przez to było mi źle,to w momencie rozstania było mi owszem ciężko,ale prócz tego czułam ulgę i już nie płakałam.Zaczynałam "nowe" życie.
Jak to się mówi ;"umarł król,niech żyje król".
Coś mi mówi,że jeśli przez trzy mies. będziecie osobno,to już w ogóle nie popłyną Ci łzy.
Czas leczy rany,odzwyczaja,może pozwolić Ci zacząć żyć bez D w tle.Może zbiegiem okoliczności poznasz kogoś.
Nie wiem jak jest w Twoim przypadku Iza,ale w moim było tak,że jeśli ktoś mnie w jakimś stopniu krzywdził w związku i przez to płakałam,przez to było mi źle,to w momencie rozstania było mi owszem ciężko,ale prócz tego czułam ulgę i już nie płakałam.Zaczynałam "nowe" życie.
Jak to się mówi ;"umarł król,niech żyje król".
napisał/a:
~gość
2011-06-19 14:39
od czerwca nie mieszkamy razem (on w swoim domu rodzinnym, ja jeszcze w miescie studiowania), ale niedługo wracam na stare smieci...
a tam mamy (on w swoim domu rodzinnym, ja w swoim) oboje niemal zerowa mozliwosc poznania kogokolwiek.. zresztą, oboje nie zamierzamy szukać..
odczuwam ulgę z powodu swiadomosci, ze teraz coś musi się wyjasnić.. niewiedza w tym wszystkim była najbardziej wyniszczająca..
a tam mamy (on w swoim domu rodzinnym, ja w swoim) oboje niemal zerowa mozliwosc poznania kogokolwiek.. zresztą, oboje nie zamierzamy szukać..
odczuwam ulgę z powodu swiadomosci, ze teraz coś musi się wyjasnić.. niewiedza w tym wszystkim była najbardziej wyniszczająca..
napisał/a:
~gość
2011-06-19 15:07
W takim razie,jak już postanowiłaś nie mówić rodzicom co się stało,to póki co trzymaj się tego postanowienia,bo oni by Cię jeszcze dobijali tekstami w stylu że mieli rację,a Ty nie słuchałaś.
Nie mieszkacie przecież między stacją Wostok,a biegunem południowym.
Iza głowa do góry,jesteś młodą dziewczyną,która z pewnością pozna kogoś,kto nie będzie chciał od niej odpoczywać.Choć w sumie nie należy wykluczyć opcji,że D będzie chciał wrócić do Ciebie wcześniej,o ile Cię naprawdę kochał.
O właśnie,o to mi chodzi.
napisał/a:
~gość
2011-06-19 15:30
prawie ;) poza tym nie imprezujemy.. nie wyjezdzamy na wakacje.. naprawdę ciezko kogos poznać..
wlasnie o to się rozchodzi.. o jego wiedzę w tej kwestii... o stan jego uczuć..
wypowie się ktos jeszcze - ile to u niego trwało?
wlasnie o to się rozchodzi.. o jego wiedzę w tej kwestii... o stan jego uczuć..
wypowie się ktos jeszcze - ile to u niego trwało?
napisał/a:
Lojer
2011-06-19 16:25
Dlaczego ?
napisał/a:
~gość
2011-06-19 16:57
Izaczku kochany, ja najpierw powiem słówko o tej przerwie, którą bodajże mężatka uważa za bezsensowną. Może to i tak wyglądać, bo dwoje kochających się ludzi chce przebywać ze sobą non stop (no może troszkę przesadzam, ale często). A tu właśnie się rozchodzi o uczucia D. Co on czuje do Izy i czy chce z nią dalej być. Bo to, że ona go kocha chyba widać. Żeby się nad tym zastanowić Iza dała mu chwilę oddechu od siebie, by nabrał dystansu, zobaczył, czy brakuje mu jej, itp. Chociaż też uważam, że troszkę zbyt długa jest ta przerwa, bo faktycznie mogą się od siebie odzwyczaić.
My co prawda nie mieliśmy takiej "postanowionej" przerwy, ale jak mieliśmy "zły czas" w naszym związku to pod wpływem chwili zerwałam z nim i przestałam się do niego odzywać. Na początku płakałam- tak jak Ty tylko podczas "zerwania". Później na drugi dzień był spokój i zero łez... Kolejne dni były najgorsze. Zaczęło mi go strasznie brakować. Nie mogłam jeść, spać, na niczym się skupić, same płynęły mi łzy.
Myślę, że na razie jest zbyt wcześnie i jeszcze tak bardzo nie odczuwasz jego braku, stąd takie "zamrożenie" u Ciebie. Wydaje mi się, że kolejne dni przyniosą Tobie tak naprawdę smutek i łzy i wtedy dopiero poczujesz brak swojego D.
Zresztą pewnie masz nadzieję, że on odezwie się jednak wcześniej, prawda? Ale jakby tak się nie stało, to ta nadzieja z każdym kolejnym dniem może być coraz mniejsza i wtedy pojawi się zwątpienie i łzy...
My co prawda nie mieliśmy takiej "postanowionej" przerwy, ale jak mieliśmy "zły czas" w naszym związku to pod wpływem chwili zerwałam z nim i przestałam się do niego odzywać. Na początku płakałam- tak jak Ty tylko podczas "zerwania". Później na drugi dzień był spokój i zero łez... Kolejne dni były najgorsze. Zaczęło mi go strasznie brakować. Nie mogłam jeść, spać, na niczym się skupić, same płynęły mi łzy.
Myślę, że na razie jest zbyt wcześnie i jeszcze tak bardzo nie odczuwasz jego braku, stąd takie "zamrożenie" u Ciebie. Wydaje mi się, że kolejne dni przyniosą Tobie tak naprawdę smutek i łzy i wtedy dopiero poczujesz brak swojego D.
Zresztą pewnie masz nadzieję, że on odezwie się jednak wcześniej, prawda? Ale jakby tak się nie stało, to ta nadzieja z każdym kolejnym dniem może być coraz mniejsza i wtedy pojawi się zwątpienie i łzy...
napisał/a:
MARLENUSZ
2011-06-19 17:45
Przerwy i rozstania to nie latwa sprawa. Tak samo jak podjecie swiadomej decyzji.
Izaczek, odpowiadajac na twoje pytanie, zdazylo sie, ze ja z moim H bylismy daleko i klocilismy sie na odleglosc. A bedac daleko, wiadomo, latwiej milczec i sie nie odzywac. Z tym ze u nas takie dni milczenia trwaly mx 3-4 i dla mnie to bylu dni najwiekszych tortur i cierpien. Totez uwazam, ze jesli jest milosc w zwiazku to mimo klotni czy przerw, czlowiek dosc szybko uswiadamia sobie czego tak naprawe chce. Czego Ci z serca zycze
Izaczek, odpowiadajac na twoje pytanie, zdazylo sie, ze ja z moim H bylismy daleko i klocilismy sie na odleglosc. A bedac daleko, wiadomo, latwiej milczec i sie nie odzywac. Z tym ze u nas takie dni milczenia trwaly mx 3-4 i dla mnie to bylu dni najwiekszych tortur i cierpien. Totez uwazam, ze jesli jest milosc w zwiazku to mimo klotni czy przerw, czlowiek dosc szybko uswiadamia sobie czego tak naprawe chce. Czego Ci z serca zycze