jak długo to może potrwać?

napisał/a: messer1 2011-06-19 21:50
Zastanawiam się po co na to godzisz jak ty sama nie wierzysz ,ze to coś pomoże.Bo i jak może pomoc izolacja gdy związek 2 ludzi polega na zupełnie czymś innym :].



Zamotanie to wszystko, ale to nie ja jestem w tym związku:] i opierdzielanie Cie czy jakieś rady sytuacji nie naprawią, nie rozwieje wątpliwości..
Ja bym na cos takiego nigdy sie nie zgodził bo dla mnie by to było przedłożenie agonii, czekaniem na nieuniknione, próżnia . calkiem możliwe ,ze będąc w takiej sytuacji jedna czyt 2 osoba zechce się ratować ,ze tak powiem i faktycznie kogoś zacznie szukać :]

Vanillo ale zerwanie kontaktu, nie odzywanie się, nie widywanie to właśnie klasyczne rozstanie :].
napisał/a: Dorian 2011-06-19 22:32
Iza, piszesz, że nie chcesz czytać o sensowności czy bezsensowności przerwy. Nie będę więc o tym pisał.

Mimo, że pewnie mnie nie kojarzysz, ja za to bardzo dobrze kojarzę Twoją osobe z forum i trudno mi się czyta twój podpis w profilu, pamiętając poprzedni.

Stan zamrożenia... ehh... ja po rozstaniu nie płakałem, nie rwałem włosów z głowy, ale było ciężko. Każdy kolejny dzień jest trudniejszy od poprzedniego, aż do momentu kiedy zrozumiesz, która droga jest dla Ciebie właściwa. W każdym razie kilka, kilkanaście miesięcy może to wszystko trwać.

Powiem CI jeszcze tylko tyle: w ciągu kilkumiesięcznej przerwy może się wiele wydarzyć, może się coś zacząć, może się coś skończyć. Potem chęć powrotu itp. Pamietaj tylko, że jeśli uda Ci się przez ten czas zbudować siebie na nowo to zastanów się trzy razy nim postanowisz to zburzyć.

Wszystkiego dobrego Izo.
napisał/a: candela1 2011-06-19 22:35
Izaczek napisal(a):o to się rozchodzi - zeby umiał mi o tym także powiedzieć..
tak bardzo chciałabym to wreszcie usłyszeć z jego ust..


Czyli zasadniczo chodzi o to żeby powiedział Ci "Kocham Cię"?
Nigdy Ci tego nie powiedział?
napisał/a: ~gość 2011-06-19 22:51
messer napisal(a):Vanillo ale zerwanie kontaktu, nie odzywanie się, nie widywanie to właśnie klasyczne rozstanie :].
tak, ale formalnie są ze sobą i dopiero się rozstrzygnie co dalej, więc może się przygotować na oba warianty. Ja wiem, że to są takie dość pozory, oszukiwanie samego siebie, ale to czasem pomaga :)
napisał/a: Lojer 2011-06-19 22:58
messer napisal(a):Zastanawiam się po co na to godzisz jak ty sama nie wierzysz ,ze to coś pomoże.


Trafiłeś w 10tkę!
Izaczek, chciałem to napisać w tym temacie, ale zapomniałem. Także odnoszę wrażenie, że powoli zaczynasz zakładać, że dojdzie do rozstania.
napisał/a: ~gość 2011-06-19 23:13
Lojer napisal(a):powoli zaczynasz zakładać, że dojdzie do rozstania.
tak, powoli oswajam się z bólem..

Dorianie, przeczytałam dla przypomnienia kilka Twoich postów..
i nieśmiało zapytam - doszedłeś do siebie po rozstaniu.. tyle miesięcy minęło.. nadal Cię boli? czy ona chciała powrotu? odrzuciłes ją? (nie moglam tego nigdzie znalezc)

znam już tez Twoje zdanie o przerwach - padły tam słowa w stylu - ze naprawiac mozna tylko wspolnie, a przerwa to uniemozliwia..(calkowicie się z tym zgadzam) tylko problem polega na tym, ze u nas nic się nie zepsuło, oboje zgodnie twierdzilismy (nawet podczas tej ostatniej rozmowy), ze bylismy calkiem szczesliwym zwiazkiem, do tego prawie bez kłotni.. on po prostu przez trzy długie lata nie wiedział czy kocha..

i odpowiedajac na pytanie candeli - przez 3 lata nie powiedział mi tego ani razu..
napisał/a: Lojer 2011-06-19 23:18
Izaczek napisal(a):tak, powoli oswajam się z bólem..


Moim zdaniem brak zakładania jest złotym środkiem. Zakładanie, że wszystko będzie dobrze między Wami i przezwyciężycie ten kryzys swego rodzaju, Cię osłabi i nie przygotujesz się w żaden sposób na to co życie MOŻE przynieść. Ale Ty nie zakładasz. Ale zakłądanie też, że dojdzie pewnie do rozstania... Cię może znieczulić.
napisał/a: errr 2011-06-19 23:19
od razu piszę, że przeczytałam tylko Twój pierwszy post i jestem po trzech napojach chmielowych...
Jakieś sto lat temu chciałam na moim lubym wymusić przerwę.
Nie pozwolił mi.
A gdyby pozwolił to dzisiaj nie bylibyśmy małżeństwem...
Przerwa w związku według mnie to ZUO wcielone.
Albo jesteś z kimś na dobre i na złe albo mu dziękujesz za dotychczasową współpracę i życzysz powodzenia
Jak się nie daj Boże ożenicie to też będziecie robić przerwy?
tak co pół roku czy rok?
no sory kochanie ale wiesz... mam gorsze dni... potrzebuje przerwy. W dupie mam nasz związek partnerski, bo wiesz... partnerujemy się wtedy kiedy jest cacy zajebiście... ale kiedy jest źle to wiesz... ja potrzebuje pobyć sam... no zrozum kochanie... wrócę jak znów będzie mogło być zajebiście.


Sorry Izaczek, wiem że piszę trochę chamowato, obserwuję Wasz związek od czasów mojego poprzedniego nicka i jakoś nie widzicie mi się.
Jesteście z dwóch róznych światów...
ale na pocieszenie dodam, że ja i mój najzajebistrzy na świecie facet też jesteśmy z dwóch różnych światów i spędzimy ze sobą resztę swojego życia.
napisał/a: ~gość 2011-06-20 09:44
Marmuzia napisal(a):Jak się nie daj Boże ożenicie to też będziecie robić przerwy?
tak co pół roku czy rok?
no sory kochanie ale wiesz... mam gorsze dni... potrzebuje przerwy. W dupie mam nasz związek partnerski, bo wiesz... partnerujemy się wtedy kiedy jest cacy zajebiście... ale kiedy jest źle to wiesz... ja potrzebuje pobyć sam... no zrozum kochanie... wrócę jak znów będzie mogło być zajebiście.
hihi to szkoda, że reszty nie przeczytałaś, bo padły podobne słowa i było również napisane, żeby nie porównywać małżeństwa do związku osób mieszkających osobno (bo Izaczek od niedawna mieszka z D. osobno), bo to całkowicie co innego :) myślę, że dyskusję ułatwi jednak przeczytanie całości jak będziesz miała luźną chwilkę :)
napisał/a: ~gość 2011-06-20 10:10
Marmuzia, przeczytaj resztę..

Marmuzia napisal(a):obserwuję Wasz związek od czasów mojego poprzedniego nicka
jakiego? err? zdepresjonowana? nie mam innych pomysłow

Marmuzia napisal(a):no sory kochanie ale wiesz... mam gorsze dni... potrzebuje przerwy. W [cenzura] mam nasz związek partnerski, bo wiesz... partnerujemy się wtedy kiedy jest cacy [cenzura]...
ale obiektywnie nadal było dobrze.. subiektywnie tez.. momentami były kryzysiki, ale to nie one wpłynęły na decyzję.. decyzja był naprawde wspolna, swiadoma i przemyslana..
napisał/a: Gvalch'ca 2011-06-20 10:36
vanilla napisal(a): bo padły podobne słowa i było również napisane, żeby nie porównywać małżeństwa do związku osób mieszkających osobno

A nie porównywać bo...? Gdyby ktoś tu pisał "a co będzie jak już będziecie małżeństwem" ludziom którzy spotykają się ze sobą pół roku, albo jakimś nastolatkom to również wzbudziłoby to mój sprzeciw. Bo to rzeczywiście nie ma co porównywać. Ale para która jest ze sobą 3 lata z hakiem, przez 2 mieszkała ze sobą, Izaczek się zdaje udzielała w tym takim wątku panien wzdychających do zaręczyn to jak najbardziej powinna myśleć o tym "a co będzie po ślubie". Dokładnie tak jak pisała Marmuzia (całkiem składnie i bez literówek jak na trzy browarki ), ślub to nie jest takie czary mary, które sprawia, że nagle wszytko jest ok i problemy znikają.
napisał/a: candela1 2011-06-20 10:44
Izaczek, to ja Cię doskonale rozumiem.
Ja jestem z moim nieco ponad 8 miesięcy a już bym chciała żeby mi powiedział, że mnie kocha..3 lat bym chyba nie wytrzymała.

No bo jak to? Jest gotowy na sex ale na to żeby pokochać już nie? To czym jest dla niech sex właściwie? Okazywaniem uczuć czy zaspokojeniem potrzeb fizycznych? Wygodne bardzo...taki związek bez zobowiązań właściwie.