Czy mieszkać razem przed ślubem?

napisał/a: errr 2011-08-02 15:44
fjaril napisal(a): A nawyki trudno zmienić.
przypominam że masz faceta bałaganiarza i chcesz go zmienić w czasie wspólnego mieszkania przedślubnego;)
napisał/a: kwiatlotosu2 2011-08-02 16:06
napisal(a):przypominam że masz faceta bałaganiarza i chcesz go zmienić w czasie wspólnego mieszkania przedślubnego;)

Właśnie dlatego chcę zacząć zmieniać go teraz, bo to zabierze duuużo czasu. A jeśli zobaczę, że nie ma żadnych postępów, a będzie mi to dalej mocno przeszkadzało to wtedy podejmiemy jakąś decyzję. Nie wyobrażam sobie, żebym mogła się potykać o jego ciuchy i denerwować z tego powodu przez całe życie
napisał/a: errr 2011-08-02 16:20
Twój chłopak Cię odwiedza? rozumiem, że stąd wiesz, że jest bałaganiarzem. I jak zachowuje się u Ciebie pod tym kątem?
napisał/a: candela1 2011-08-02 17:15
fjaril, i rzucisz chłopaka bo jest bałaganiarzem?
eee jakoś to do mnie nie przemawia...
Izaczek
napisał/a: Izaczek 2011-08-02 17:38
candela napisal(a):i rzucisz chłopaka bo jest bałaganiarzem?
(moim zdaniem) nie dlatego, ze jest bałaganiarzem, a dlatego ze miałby totalnie gdzies jej prosby i upominanie (czyli ją samą) i nie ruszałoby go (przykładowo) wymowne omijanie przez nią jego ciuchów rzuconych na środek pokoju, czekając az sam się złamie.. i wreszcie posprząta

to potrafi być baaaardzo wk...

da się z tym życ, tylko w imię czego? chyba masochizmu.. bo na pewno nie miłosci.. są pewne granice
napisał/a: ~gość 2011-08-02 17:41
Marmuzia napisal(a):Gadanie o lepszym poznaniu się po wspólnym zamieszkaniu to jest tylko takie pitu pitu.
nie zgadzam się. Widzisz Wasze warunki i studia na to pozwalały(zresztą sypiałaś u niego czasem więc widziałaś jaki jest wieczorem, rano itp) nie każdy może się tak poznać. Ja jestem za tym że jak jestem pewna że partner to nie f*** który będzie się ze mną bawił to spróbować jak nam się mieszka razem. Jak nie pasi nam to się rozstajemy i po krzyku.

kania napisal(a):Wiem jak jest u niego w domu i wiem, że nie będę miała lenia kanapowego do obsługiwania. Wiem, że obiad będzie gotował ten, kto wróci szybciej z pracy. Wiem np. że nienawidzi prasować, a ja to lubię, więc ja będę prasować, a on będzie odkurzał, czego ja nie znoszę.
no i właśnie goowno wiesz :P my mieliśmy identycznie i jak jest? Jak wracałam do domu z uczelni w mieszkaniu błysk, uprasowane, ciuchy poskładane, pranie powieszone i grillowany łosoś z pieczonymi ziemniaczkami na stole :P jak mąż później wracał też wszystko jak najszybciej stałam się zrobić żeby mieć wspólny gorący wieczór. Mąż wraca a tu nic nie zrobione bo grałam/czytałam cały dzień i mi się dzień mignął nawet nie wiem kiedy :P Z naszych wcześniejszych podziałów goowno wyszło ;) No i co że wiesz jak u niego jest w domu? u mnie obiad zawsze miałam pod nos, sprzątałam tylko u siebie w pokoju, byłam leniem kanapowym. Nic z naszych wcześniejszych reguł domowych teraz nie obowiązuje ;) Tak na prawdę życie to zweryfikuje ;) i nie zdziw się jak będziesz musiała gotować, prać, odkurzać bo mąż w nadgodzinach, w stresie bo szef daje nawał roboty, będzie czas poświęcać hobby bo musi się zrelaksować ;)

U nas już różne scenariusze były więc nie pisz że wiesz czego się spodziewać, bo chłop wymęczony po pracy przyjdzie Ci do domu to serce będzie Cię boleć i zrobisz dookoła niego wszystko - nawet tego co nienawidzisz :P a jak dobrze trafiłaś to będzie Ci się odwdzięczać jak mój(oczywiście chodzi mi o o to mega pozytywne odwdzięczanie ;) ) Czego Ci życzę oczywiście :)

Śmieszy mi tekst ja "wiem jak to będzie", "on będzie odkurzać bo lubi a ja nie, a ja będę prasować bo to lubię a on nie" troszkę dziecinne podejście ;) można napisać ja wiem że będziemy sobie pomagać, wiem że jestem dla połówki najważniejsza, wiem że zrobi wszystko dla mnie a ja dla niego. A podziały życie Wam samo porozdaje.
napisał/a: errr 2011-08-02 18:08
tylko równie dobrze takie zmiany może wymusić życie czy wrodzone lenistwo po np 3 latach mieszkania przed ślubem i roku po nim.
Nie ma gwarancji, że mąż będzie tak samo dzielił obowiązki jak chłopak a potem narzeczony.
napisał/a: kwiatlotosu2 2011-08-02 22:37
Marmuzia napisal(a):Twój chłopak Cię odwiedza? rozumiem, że stąd wiesz, że jest bałaganiarzem. I jak zachowuje się u Ciebie pod tym kątem?

Tak, ale to nie jest temat o moim bałaganiarzu, tylko o wspólnym mieszkaniu przed ślubem. Ja sobie z nim poradzę prędzej czy później

ice_queen napisal(a):(moim zdaniem) nie dlatego, ze jest bałaganiarzem, a dlatego ze miałby totalnie gdzies jej prosby i upominanie (czyli ją samą) i nie ruszałoby go (przykładowo) wymowne omijanie przez nią jego ciuchów rzuconych na środek pokoju, czekając az sam się złamie.. i wreszcie posprząta

Dokładnie! A ja też służącą nie jestem, żeby za nim ciągle chodzić i sprzątać.

Marmuzia napisal(a):tylko równie dobrze takie zmiany może wymusić życie czy wrodzone lenistwo po np 3 latach mieszkania przed ślubem i roku po nim.
Nie ma gwarancji, że mąż będzie tak samo dzielił obowiązki jak chłopak a potem narzeczony.

Tylko zauważ, że z chłopakiem nie jest się związaną żadną przysięgą i nie trzeba brać rozwodu jakby coś nie wyszło podczas wspólnego mieszkania. Z mężem jest inaczej, a po co pakować się w coś, co nie będzie funkcjonować i później się rozwodzić?
napisał/a: kania3 2011-08-02 23:31
izuniaaa napisal(a):Śmieszy mi tekst ja "wiem jak to będzie", "on będzie odkurzać bo lubi a ja nie, a ja będę prasować bo to lubię a on nie" troszkę dziecinne podejście ;) można napisać ja wiem że będziemy sobie pomagać, wiem że jestem dla połówki najważniejsza, wiem że zrobi wszystko dla mnie a ja dla niego. A podziały życie Wam samo porozdaje.

Nie no, rzeczywiście, jak parę razy on sobie coś wyprasuje, a ja odkurzę, to już jest cały plan rozwalony i faktycznie, straszna tragedia, bo tego nie przewidziałam i gówno wiem. Jak on będzie miał nadgodziny, to też mu nie zrobię kolacji, bo według przedślubnego planu jest tym razem jego kolej. Jak plan to plan. Nie ma odstępstw, nie ma pomagania sobie, nie będzie wspólnych wieczorów, bo postanowione, że ma odkurzać w tym czasie. Jak ja mało wiem o życiu, dobrze, że mi powiedziałaś, bo kto by pomyślał, że któreś może kiedyś wrócić zmęczone z pracy... Izunia, zlituj się.;) Czy Ty masz mnie za idiotkę? Nie mam szczegółowej nienaruszalnej rozpiski obowiązków, od której nie będzie odstępstwa. Jest ustalone, że dzielimy się obowiązkami, a nie że jedno leży, a drugie obsługuje. Mówiąc o tym, że wiem, jak jest u niego w domu, mam na myśli, że wiem jakie ma nawyki stamtąd wyniesione, jakie jest jego podejście do podziału obowiązków (właśnie takie, jak wyżej). Podane przeze mnie (nie)lubienie prasowania, czy odkurzania jest takim przykładem wiedzy o drugiej osobie i miało ten sam cel jak podane przez Izaczka wcześniej "czy wiesz, co jada na śniadanie i na którym boku zasypia". Jakoś nikt nie zareagował "gówno wiesz, Ty sobie nie wyobrażasz jakie życie pisze scenariusze, a jak on raz zje coś innego albo zaśnie na brzuchu!!?! ".

fjaril napisal(a):
kania napisal(a):Rozstają się, bo się dogadać nie potrafią ani uszanować uczuć drugiej osoby, a nie przez porozrzucane ciuchy. Porozrzucane ciuchy to nie choroba nieuleczalna. Jak Ci zależy na tym, żeby druga się z Twoimi nawykami nie męczyła, to te ciuchy po prostu zbierasz, albo chociaż się starasz ich nie rozwalać. Nie ciuchy czy brudne kubki są problemem, tylko to, że ktoś ma gdzieś, to co się do niego mówi w jakiejkolwiek sprawie.

Ale wszystko zaczyna się od tych ciuchów. A nawyki trudno zmienić. Jeśli np. przez 25 lat facet rozbiera się tam gdzie stoi, albo zostawia wszędzie kubki, to sądzisz, że w mgnieniu oka to zmieni? I tu nie zawsze chodzi o szanowanie czyichś uczuć.

Nie zgodzę się. Jak się chce, to można zmienić. Nie z dnia na dzień, ale można. Jakoś byłam w stanie zlikwidować moją drugą szafę na krześle, którą namiętnie tworzyłam przez 24 lata (23;) bo się oduczyłam). To samo z rozstawianiem kubków wszędzie. Właśnie ze względu na szanowanie uczuć drugiej osoby i na to, że nie chciałabym, żeby go całe życie mój burdel wkurzał.

fjaril, my tu wszyscy mamy to samo podejście do poznawania się i do małżeństwa. Tylko Ty mówisz o poznaniu się przed ślubem, a ja o poznaniu się przed zamieszkaniem.;)
napisał/a: kwiatlotosu2 2011-08-02 23:38
kania napisal(a):Nie zgodzę się. Jak się chce, to można zmienić. Nie z dnia na dzień, ale można.

No to właśnie o tym mówię. Nawyki trudno zmienić, ale nie powiedziałam, że jest to niewykonalne.
Ale jak się razem nie zamieszka, to nic z tego nie wyjdzie, bo facet będzie dalej robił tak jak robi wiedząc, że nikomu to nie przeszkadza.

kania napisal(a):Jakoś byłam w stanie zlikwidować moją drugą szafę na krześle, którą namiętnie tworzyłam przez 24 lata

Skąd ja to znam
napisał/a: kania3 2011-08-02 23:46
fjaril napisal(a):Ale jak się razem nie zamieszka, to nic z tego nie wyjdzie, bo facet będzie dalej robił tak jak robi wiedząc, że nikomu to nie przeszkadza.

A to już zależy od chęci i samozaparcia. My wyszliśmy z założenia, że likwidujemy takie rzeczy do minimum i czas po ślubie wykorzystujemy na odbijanie sobie wszelkich niedogodności, a nie marnowanie czasu na docieranie się i walkę o ciuchy.

fjaril napisal(a):
kania napisal(a):Jakoś byłam w stanie zlikwidować moją drugą szafę na krześle, którą namiętnie tworzyłam przez 24 lata

Skąd ja to znam



A rozstawiania kubków mnie w jeden dzień oduczył, jak mi wszystkie na tydzień schował.
napisał/a: kwiatlotosu2 2011-08-02 23:50
kania napisal(a):A to już zależy od chęci i samozaparcia.

Wybacz, ale nie wierzę w chęci i samozaparcia mężczyzn A przynajmniej nie Mojego, jeśli nie będę nad tym czuwała.

kania napisal(a):A rozstawiania kubków mnie w jeden dzień oduczył, jak mi wszystkie na tydzień schował.

Pomysłowy To z czego Ty piłaś? Chyba, że zostawił Ci tylko jeden