Milosc po milosci !!!
napisał/a:
MEE
2007-08-23 03:21
Octavio PAZ
"Ponad miłość"
Wszystko nam zagraża:
czas, który na drgające odcinki potnie i oddzieli
tego, kim byłem
od tego, kim będę,
niczym maczeta żmiję:
na świadomość - prześwity prześcigane,
na spojrzenia - oślepione patrzeniem
na to, w jaki sposób patrzę,
na słowa - rękawiczki zszarzałe, kurz myśli na trawie, wodzie, skórze,
na imiona nasze, które powstają między mną a tobą,
na mury z pustki, których głos żadnej trąby
nie powali.
Nie pomieścimy się
ani w marzeniu, w jego zbiorach spękanych obrazów,
ani w pianie proroczej szaleństwa,
ani w miłości - wojaczce zębów i pazurów.
Poza nami,
na granicy bycia i przebywania,
wabi życie, o ileż prawdziwsze, przyzywa,
na zewnątrz noc przeciąga się i oddycha,
pełna wielkich liści gorących
i skłóconych zwierciadeł:
walczą o lepsze owoce, szpony, oczy, grzywy liści,
łuki pleców błyszczące,
ciała, co przedzierają się pośród innych ciał.
Połóż się tutaj, na brzegu, gdzie jest tyle piany,
tyle życia, które się trwoni, nieświadome siebie:
ty także należysz do nocy.
Odpręż się i oddychaj pełnią swojej bieli,
niech poczuje twój puls szczodrobliwej gwiazdy,
bądź kielichem, chlebem,
który przechyla szalę w stronę jutrzni,
przerwą krwi, która płynie między czasem
policzalnym a czasem bez miary.
"Ponad miłość"
Wszystko nam zagraża:
czas, który na drgające odcinki potnie i oddzieli
tego, kim byłem
od tego, kim będę,
niczym maczeta żmiję:
na świadomość - prześwity prześcigane,
na spojrzenia - oślepione patrzeniem
na to, w jaki sposób patrzę,
na słowa - rękawiczki zszarzałe, kurz myśli na trawie, wodzie, skórze,
na imiona nasze, które powstają między mną a tobą,
na mury z pustki, których głos żadnej trąby
nie powali.
Nie pomieścimy się
ani w marzeniu, w jego zbiorach spękanych obrazów,
ani w pianie proroczej szaleństwa,
ani w miłości - wojaczce zębów i pazurów.
Poza nami,
na granicy bycia i przebywania,
wabi życie, o ileż prawdziwsze, przyzywa,
na zewnątrz noc przeciąga się i oddycha,
pełna wielkich liści gorących
i skłóconych zwierciadeł:
walczą o lepsze owoce, szpony, oczy, grzywy liści,
łuki pleców błyszczące,
ciała, co przedzierają się pośród innych ciał.
Połóż się tutaj, na brzegu, gdzie jest tyle piany,
tyle życia, które się trwoni, nieświadome siebie:
ty także należysz do nocy.
Odpręż się i oddychaj pełnią swojej bieli,
niech poczuje twój puls szczodrobliwej gwiazdy,
bądź kielichem, chlebem,
który przechyla szalę w stronę jutrzni,
przerwą krwi, która płynie między czasem
policzalnym a czasem bez miary.
napisał/a:
MEE
2007-08-23 03:23
Leopold STAFF
"Zdarzenie"
Podarłem w gniewie białą kartę
I w piec rzuciłem cztery rymy,
Co się nie chciały sprząc uparte,
I bure z nich powiały dymy.
I gdy mnie otrzeźwiła proza,
Nagle z czarnego kałamarza
Strzeliła śnieżna tuberoza.
To się czasami w życiu zdarza.
"Zdarzenie"
Podarłem w gniewie białą kartę
I w piec rzuciłem cztery rymy,
Co się nie chciały sprząc uparte,
I bure z nich powiały dymy.
I gdy mnie otrzeźwiła proza,
Nagle z czarnego kałamarza
Strzeliła śnieżna tuberoza.
To się czasami w życiu zdarza.
napisał/a:
MEE
2007-08-23 03:53
Ernestina de CHAMPOURCÍN
"Prośba"
Więcej już na mnie nie patrz! Przelałam ci w oczy
mojego żalu gorzką, niezmierzoną otchłań,
i twoje – w mroku zgasłych powiek niewidoczne –
źrenice przez mą własną umierają rozpacz.
"Prośba"
Więcej już na mnie nie patrz! Przelałam ci w oczy
mojego żalu gorzką, niezmierzoną otchłań,
i twoje – w mroku zgasłych powiek niewidoczne –
źrenice przez mą własną umierają rozpacz.
napisał/a:
MEE
2007-08-23 03:56
Nelly SACHS
"Motyl"
Jaki piękny zaświat
w proch twój wmalowany.
Poprzez płomienne ziarno ziemi
przez jej kamienną łupinę
zostałeś podany
tkaniną pożegnalną w miarach przemijania.
Motyl
Wszystkich istot dobranoc !
Ciężary życia
opadają twoimi skrzydłami
na różę
co usycha w świetle dojrzewającym do domu.
Jaki piękny zaświat
w proch twój wmalowany.
Jaki znak królewski
w tajemnicy powietrza.
"Motyl"
Jaki piękny zaświat
w proch twój wmalowany.
Poprzez płomienne ziarno ziemi
przez jej kamienną łupinę
zostałeś podany
tkaniną pożegnalną w miarach przemijania.
Motyl
Wszystkich istot dobranoc !
Ciężary życia
opadają twoimi skrzydłami
na różę
co usycha w świetle dojrzewającym do domu.
Jaki piękny zaświat
w proch twój wmalowany.
Jaki znak królewski
w tajemnicy powietrza.
napisał/a:
MEE
2007-08-23 04:00
Konstantinos KAVAFIS
"Termopile"
Chwała tym wszystkim, którzy sobie w życiu
wyznaczą dla obrony Termopile.
Obowiązkowi swemu zawsze wierni;
w postępkach wszelkich uczciwi i prawi
lecz współczujący i ludzcy zarazem.
Jeśli bogaci – hojni, a jeżeli
biedni – też hojni na swą skromną miarę,
wedle swych środków pomóc też gotowi.
Zawsze mówiący prawdę, choć nieskorzy
żywić nienawiść do tych, którzy kłamią.
A na najwyższą zasługują chwałę,
gdy czują przyszłość (przewidziało wielu) -
to, że ów zdrajca Efialtes się zjawi,
że jednak w końcu Medowie się przedrą.
"Termopile"
Chwała tym wszystkim, którzy sobie w życiu
wyznaczą dla obrony Termopile.
Obowiązkowi swemu zawsze wierni;
w postępkach wszelkich uczciwi i prawi
lecz współczujący i ludzcy zarazem.
Jeśli bogaci – hojni, a jeżeli
biedni – też hojni na swą skromną miarę,
wedle swych środków pomóc też gotowi.
Zawsze mówiący prawdę, choć nieskorzy
żywić nienawiść do tych, którzy kłamią.
A na najwyższą zasługują chwałę,
gdy czują przyszłość (przewidziało wielu) -
to, że ów zdrajca Efialtes się zjawi,
że jednak w końcu Medowie się przedrą.
napisał/a:
MEE
2007-08-25 17:12
Leopold STAFF
"Niech ze mnie szydzą"
Niech ze mnie szydzą ludzie,
Niech się śmieją w głos
Z mych lat przeżytych w złudzie
Której kłam zadał cios.
Niechaj się ze mnie śmieją
I z mej miłości mar,
Co była mi nadzieją
I ogniem moich wiar.
Niechaj się śmieją ze mnie,
Z mych błędów, klęsk i win,
Żem tężył się daremnie,
A trzciną był wśród trzcin.
Niech się śmieją ich usta
I przymrużenia ócz,
Że pierś ma dzisiaj pusta,
A myśl - do grobu klucz.
Niechaj się śmieją głośno
I urąganiem cisz
Z mogił mych snów, gdzie rosną
Dzisiaj przy krzyżu krzyż
Niech szydzi gardłem całem
Wiatr z mych cmentarnych bram.
Bo ja sam je wyśmiałem
I opłakałem - sam.
"Niech ze mnie szydzą"
Niech ze mnie szydzą ludzie,
Niech się śmieją w głos
Z mych lat przeżytych w złudzie
Której kłam zadał cios.
Niechaj się ze mnie śmieją
I z mej miłości mar,
Co była mi nadzieją
I ogniem moich wiar.
Niechaj się śmieją ze mnie,
Z mych błędów, klęsk i win,
Żem tężył się daremnie,
A trzciną był wśród trzcin.
Niech się śmieją ich usta
I przymrużenia ócz,
Że pierś ma dzisiaj pusta,
A myśl - do grobu klucz.
Niechaj się śmieją głośno
I urąganiem cisz
Z mogił mych snów, gdzie rosną
Dzisiaj przy krzyżu krzyż
Niech szydzi gardłem całem
Wiatr z mych cmentarnych bram.
Bo ja sam je wyśmiałem
I opłakałem - sam.
napisał/a:
MEE
2007-08-25 17:14
Antoni SŁONIMSKI
"Żal"
Gdy cię spotkałem raz pierwszy,
Mokre pachniały kasztany.
Zbyt długo mi w oczy patrzyłaś -
Ogromnie byłem zmieszany.
Pod mokre płaty gałęzi
Szedłem za tobą w krok.
Serce me trzymał w uwięzi
Twój fiołkowy wzrok.
Dawno zużyte słowa
Wróciły do mnie znów
I zrozumiałem od nowa
Znaczenie prostych słów.
I tak się jakoś stało,
Że bez tak pachniał – jak bez,
I słowo „pachnieć” pachniało,
I łzy były pełne łez.
Tęsknota, słowo zużyte,
Otwarło mi swoją dal...
Jak różne są rzeczy ukryte
W króciutkim wyrazie: żal.
"Żal"
Gdy cię spotkałem raz pierwszy,
Mokre pachniały kasztany.
Zbyt długo mi w oczy patrzyłaś -
Ogromnie byłem zmieszany.
Pod mokre płaty gałęzi
Szedłem za tobą w krok.
Serce me trzymał w uwięzi
Twój fiołkowy wzrok.
Dawno zużyte słowa
Wróciły do mnie znów
I zrozumiałem od nowa
Znaczenie prostych słów.
I tak się jakoś stało,
Że bez tak pachniał – jak bez,
I słowo „pachnieć” pachniało,
I łzy były pełne łez.
Tęsknota, słowo zużyte,
Otwarło mi swoją dal...
Jak różne są rzeczy ukryte
W króciutkim wyrazie: żal.
napisał/a:
MEE
2007-08-25 17:17
Zbigniew HERBERT
"Wiatr i róża"
W ogrodzie rosła róża. Zakochał się w niej wiatr. Byli zupełnie różni, on – lekki i jasny, ona – nieruchoma i ciężka jak krew.
Przyszedł człowiek w drewnianych sabotach i grubymi rękami zerwał różę. Wiatr skoczył za nim, ale tamten zatrzasnął przed nim drzwi.
- Obym skamieniał – zapłakał nieszczęśliwy. – Mogłem obejść cały świat, mogłem nie wracać wiele lat, ale wiedziałem, że na zawsze czeka.
Wiatr rozumiał, że aby naprawdę cierpieć, trzeba być wiernym.
"Wiatr i róża"
W ogrodzie rosła róża. Zakochał się w niej wiatr. Byli zupełnie różni, on – lekki i jasny, ona – nieruchoma i ciężka jak krew.
Przyszedł człowiek w drewnianych sabotach i grubymi rękami zerwał różę. Wiatr skoczył za nim, ale tamten zatrzasnął przed nim drzwi.
- Obym skamieniał – zapłakał nieszczęśliwy. – Mogłem obejść cały świat, mogłem nie wracać wiele lat, ale wiedziałem, że na zawsze czeka.
Wiatr rozumiał, że aby naprawdę cierpieć, trzeba być wiernym.
napisał/a:
Mru
2007-08-25 23:09
Anna Achmatowa
Na szyi drobnych sznur korali
Na szyi drobnych sznur korali,
W szerokiej mufce chowam ręce,
Wzrok z roztargnieniem błądzi w dali,
A oczy nie zapłaczą więcej.
I bledsza jest niż jedwab lila
Twarz moja od przeczucia losu,
I brwi dosięga mi co chwila
Nie zakręcony pukiel włosów.
I niepodobny jest do lotu
Mój chód powolny, jak u chorej,
Jak gdybym dotykała stopą
Trawy, a nie parkietu wzorów.
Usta oddechem rozchylone,
Mgła dziwna oczy mi przysłania,
I drżą do piersi przytulone
Kwiaty naszego niespotkania.
[Przełożyła Gina Gieysztor]
Na szyi drobnych sznur korali
Na szyi drobnych sznur korali,
W szerokiej mufce chowam ręce,
Wzrok z roztargnieniem błądzi w dali,
A oczy nie zapłaczą więcej.
I bledsza jest niż jedwab lila
Twarz moja od przeczucia losu,
I brwi dosięga mi co chwila
Nie zakręcony pukiel włosów.
I niepodobny jest do lotu
Mój chód powolny, jak u chorej,
Jak gdybym dotykała stopą
Trawy, a nie parkietu wzorów.
Usta oddechem rozchylone,
Mgła dziwna oczy mi przysłania,
I drżą do piersi przytulone
Kwiaty naszego niespotkania.
[Przełożyła Gina Gieysztor]
napisał/a:
Mru
2007-08-25 23:13
Francesco Petrarca
Żądza wciąż gna mnie, miłość mnie prowadzi
Żądza wciąż gna mnie, miłość mnie prowadzi,
A przywiązanie niesie - lecz ku czemu?
Nadzieja schlebia i pociechą gładzi,
Rękę podaje sercu zmęczonemu.
Biedak ją chwyta i nie rozeznaje
Ślepej i złudnej swej towarzyszki.
Jedno pragnienie z drugiego powstaje.
Rozsądek umarł, tu panują zmysły.
Wdzięk, honor, piękno, dobroć, cnoty święte,
Wnet oplatają mnie słowa niewinne;
Oto złapane serce na przynętę.
Rok tysiąc trzysta dwadzieścia i siedem,
Dzień szósty kwietnia o rannej godzinie
Wszedłem w labirynt, dotąd nie wyszedłem.
[przełożył Jalu Kurek]
Żądza wciąż gna mnie, miłość mnie prowadzi
Żądza wciąż gna mnie, miłość mnie prowadzi,
A przywiązanie niesie - lecz ku czemu?
Nadzieja schlebia i pociechą gładzi,
Rękę podaje sercu zmęczonemu.
Biedak ją chwyta i nie rozeznaje
Ślepej i złudnej swej towarzyszki.
Jedno pragnienie z drugiego powstaje.
Rozsądek umarł, tu panują zmysły.
Wdzięk, honor, piękno, dobroć, cnoty święte,
Wnet oplatają mnie słowa niewinne;
Oto złapane serce na przynętę.
Rok tysiąc trzysta dwadzieścia i siedem,
Dzień szósty kwietnia o rannej godzinie
Wszedłem w labirynt, dotąd nie wyszedłem.
[przełożył Jalu Kurek]
napisał/a:
Mru
2007-08-25 23:20
Garcia Federico Lorca
Na uszko dziewczynie
Nie chciałem.
Nie chciałem ci nic powiedzieć.
Zobaczyłem w twoich oczach
dwa drzewka oszalałe.
Z wiatru, ze śmiechu i złota.
Chwiały się.
Nie chciałem.
Nie chciałem ci nic powiedzieć.
[Przełożył Jerzy Ficowski]
Na uszko dziewczynie
Nie chciałem.
Nie chciałem ci nic powiedzieć.
Zobaczyłem w twoich oczach
dwa drzewka oszalałe.
Z wiatru, ze śmiechu i złota.
Chwiały się.
Nie chciałem.
Nie chciałem ci nic powiedzieć.
[Przełożył Jerzy Ficowski]
napisał/a:
Mru
2007-08-25 23:24
Walt Whitman
O, żyć zawsze i zawsze umierać!
O, żyć zawsze i zawsze umierać!
O, pogrzeby mnie dawnego i teraźniejszego,
O, ja kroczący naprzód, materialny, widzialny, władczy jak zawsze,
O, ja i to, czym byłem latami, teraz umarły. (Nie płaczcie po mnie, bo jestem zadowolony.)
O, uwolnić się od tych zwłok mnie samego, na które odwracając się patrzę
tam, gdzie je rzuciłem,
Iść dalej (O, żyć zawsze!) i zostawić zwłoki za sobą.
[Przełożył Czesław Miłosz]
O, żyć zawsze i zawsze umierać!
O, żyć zawsze i zawsze umierać!
O, pogrzeby mnie dawnego i teraźniejszego,
O, ja kroczący naprzód, materialny, widzialny, władczy jak zawsze,
O, ja i to, czym byłem latami, teraz umarły. (Nie płaczcie po mnie, bo jestem zadowolony.)
O, uwolnić się od tych zwłok mnie samego, na które odwracając się patrzę
tam, gdzie je rzuciłem,
Iść dalej (O, żyć zawsze!) i zostawić zwłoki za sobą.
[Przełożył Czesław Miłosz]