on chce bym go zdradziła
napisał/a:
otylia3
2008-03-09 16:43
a wy faceci jesli możecie to odpowiedzcie na moje pytania zadawajcie również swoje wiem napisałam ze koncze watek ale nie potrafie tu nie zajrzec
napisał/a:
otylia3
2008-03-22 14:23
Z okazji Świąt Wielkanocnych życzę
Miłości, która jest ważniejsza od wszelkich dóbr,
Zdrowia, które pozwala przetrwać najgorsze.
Pracy, która pomaga żyć,
Uśmiechów bliskich i nieznajomych,
które pozwalają lżej oddychać.
I szczęścia, które niejednokrotnie ocala nam życie.
Miłości, która jest ważniejsza od wszelkich dóbr,
Zdrowia, które pozwala przetrwać najgorsze.
Pracy, która pomaga żyć,
Uśmiechów bliskich i nieznajomych,
które pozwalają lżej oddychać.
I szczęścia, które niejednokrotnie ocala nam życie.
napisał/a:
jeepka
2008-03-25 04:28
Nie był to teścik związany z rozłąką?
Niekoniecznie facet - świnia. Niekoniecznie wszyscy do leczenia i tym podobne recepty. Wydaje mi się, że cały problem powstał z powodu planowanego, przymusowego, czasowego, rozstania. Z jednej strony obowiązek, a z drugiej ryzyko związane z rozstaniem.
Propozycja, na wszelki wypadek (jak u księdza w spodniach :D ) - "Gdyby coś, to ja się nie gniewam. Wręcz przeciwnie - zapewniam - mnie to kręci. Wiedz Mała, że jak nie wytrzymasz, to z nami nie koniec, bo mi na Tobie zależy. Tylko bądź szczera i powiedz o tym - pokaż, że nie robisz mnie w lolo."
Dla mnie to heroiczny akt oddania.
Twój facet jak mniemam, nie wyskoczył na laski w cieplutkie rejony, tylko "za chlebem".
Gdzieś tam w postach piszesz o jakiejś dziewczynie. Tak to odbierasz? To kolejny objaw Waszej destabilizacji emocjonalnej, jak najbardziej usprawiedliwionej okolicznościami.
Potraficie ze sobą godzinami rozmawiać. Niczego lepszego nie można Wam życzyć, jak zdolności - odwagi do długich, szczerych rozmów. Okazja do przyznania - "jaka byłam głupia, bo myślałam...".
Jesteście na "półeczce" osiągalnej dla niewielu. Reszta, nie tylko w sytuacjach podbramkowych, na wszelki wypadek nie rozmawia wcale lub tylko w celu. Wy natomiast otwieracie się przed sobą, poznając wzajemne pragnienia. Owszem, prowokacja jest potrzebna i nie wińmy za nią. Jakoś trzeba zagaić...
W obliczu rozłąki, też starałabym się ustalić potencjalne zagrożenia i wskazać swój sposób postrzegania i rozwiązania zastanych po powrocie faktów.
"Tamtejszą" dziewczynę postrzegałabym w kategorii pod?- świadomego wskazania - "uważaj ja też mogę!" I nie dopatrywałabym się perfidnego działania w tym przekazie. Normalna obawa i taka próba zabezpieczenia kontynuacji więzi po powrocie.
Wolałabyś inną? Groźby, że jak się dowiem to...?
Wiem, co się czuje. Byłam po obu stronach. Wyjechałam i zostawałam. Zostać jest prościej.
Natomiast tam... W obcym miejscu... Zdecydowanie za dużo czasu na myślenie.
Dlatego tak ważne są pozytywne prognozy nabyte przed wyjazdem.
Nie czepiajmy się metod. Czasu wściekle mało, wyjazd się zbliża i działania są czasami chaotyczne. Skupmy się na celu i nie oceniajmy wykonania, które w innych uwarunkowaniach byłoby bardziej wyważone.
Życzę Wam trzeźwego spojrzenia na problem i wiele uczucia, przy którym wszystko jest możliwe do zakceptowania, nawet jeśli nie pasuje do strefy klimatycznej, kulturowej lub orientacji "grup trzymających" aktualną władzę.
Jeśli nikt z zainteresowanych nie cierpi, to poglądy "Wstrętnego Typka" czy jak mu tam, namawiającego Cię na wstepie do "złego", też są do zaakceptowania. Tylko określenie "zdrada" jest nieporozumieniem, wynikającym z kierunkowego postrzegania zagadnienia. Zdrada to świadome działanie dla własnych celów, wbrew oczekiwaniom Partnera i skierowane przeciw Niemu a nie poglądom forumowiczów.
Niekoniecznie facet - świnia. Niekoniecznie wszyscy do leczenia i tym podobne recepty. Wydaje mi się, że cały problem powstał z powodu planowanego, przymusowego, czasowego, rozstania. Z jednej strony obowiązek, a z drugiej ryzyko związane z rozstaniem.
Propozycja, na wszelki wypadek (jak u księdza w spodniach :D ) - "Gdyby coś, to ja się nie gniewam. Wręcz przeciwnie - zapewniam - mnie to kręci. Wiedz Mała, że jak nie wytrzymasz, to z nami nie koniec, bo mi na Tobie zależy. Tylko bądź szczera i powiedz o tym - pokaż, że nie robisz mnie w lolo."
Dla mnie to heroiczny akt oddania.
Twój facet jak mniemam, nie wyskoczył na laski w cieplutkie rejony, tylko "za chlebem".
Gdzieś tam w postach piszesz o jakiejś dziewczynie. Tak to odbierasz? To kolejny objaw Waszej destabilizacji emocjonalnej, jak najbardziej usprawiedliwionej okolicznościami.
Potraficie ze sobą godzinami rozmawiać. Niczego lepszego nie można Wam życzyć, jak zdolności - odwagi do długich, szczerych rozmów. Okazja do przyznania - "jaka byłam głupia, bo myślałam...".
Jesteście na "półeczce" osiągalnej dla niewielu. Reszta, nie tylko w sytuacjach podbramkowych, na wszelki wypadek nie rozmawia wcale lub tylko w celu. Wy natomiast otwieracie się przed sobą, poznając wzajemne pragnienia. Owszem, prowokacja jest potrzebna i nie wińmy za nią. Jakoś trzeba zagaić...
W obliczu rozłąki, też starałabym się ustalić potencjalne zagrożenia i wskazać swój sposób postrzegania i rozwiązania zastanych po powrocie faktów.
"Tamtejszą" dziewczynę postrzegałabym w kategorii pod?- świadomego wskazania - "uważaj ja też mogę!" I nie dopatrywałabym się perfidnego działania w tym przekazie. Normalna obawa i taka próba zabezpieczenia kontynuacji więzi po powrocie.
Wolałabyś inną? Groźby, że jak się dowiem to...?
Wiem, co się czuje. Byłam po obu stronach. Wyjechałam i zostawałam. Zostać jest prościej.
Natomiast tam... W obcym miejscu... Zdecydowanie za dużo czasu na myślenie.
Dlatego tak ważne są pozytywne prognozy nabyte przed wyjazdem.
Nie czepiajmy się metod. Czasu wściekle mało, wyjazd się zbliża i działania są czasami chaotyczne. Skupmy się na celu i nie oceniajmy wykonania, które w innych uwarunkowaniach byłoby bardziej wyważone.
Życzę Wam trzeźwego spojrzenia na problem i wiele uczucia, przy którym wszystko jest możliwe do zakceptowania, nawet jeśli nie pasuje do strefy klimatycznej, kulturowej lub orientacji "grup trzymających" aktualną władzę.
Jeśli nikt z zainteresowanych nie cierpi, to poglądy "Wstrętnego Typka" czy jak mu tam, namawiającego Cię na wstepie do "złego", też są do zaakceptowania. Tylko określenie "zdrada" jest nieporozumieniem, wynikającym z kierunkowego postrzegania zagadnienia. Zdrada to świadome działanie dla własnych celów, wbrew oczekiwaniom Partnera i skierowane przeciw Niemu a nie poglądom forumowiczów.
napisał/a:
olcia1990
2008-03-28 19:53
Dla mnie to dziwne ;|. Mąż Ci mówi, że chce, abyś go zdradziła.. No a potem pewnie powie, że skoro na to poszłaś, to jesteś taka i owaka i koniec z wami. Nie słuchaj go - może to tylko podpucha żeby zobaczyć, jak się zachowasz.
P.S. Interpunkcja nie boli ;].
P.S. Interpunkcja nie boli ;].
napisał/a:
otylia3
2008-03-29 11:01
olcia 1990 czy ty przeczytałaś cały post? bo po tym jak piszesz nie słuchaj go podejrzewam że nie czytałaś całości
napisał/a:
olcia1990
2008-03-29 22:20
Przeczytałam cały :/.
I uważam, że mimo jego namów nie powinna tego robić.
I uważam, że mimo jego namów nie powinna tego robić.
napisał/a:
iwa222
2008-03-29 22:23
To jednak chyba nie przeczytałaś
napisał/a:
otylia3
2008-04-01 19:54
tak chyba nie przeczytałaś lektura dość długa a tak dodam że umnie klarownie co bardzo mnie cieszy myślę że na wszystko potrzeba czasu ale kłamać to cos okropnego można wpasć w takie łajno że szok
napisał/a:
jolkaXp
2008-04-14 10:59
Wiesz co? Dziewczyny piszą, że podejrzewają twojego męża o podstęp, że rozwiedzie się z tobą, jak go zdradzisz....nie wiem czy tak będzie, ale coś ci powiem...przypuszczam, że jego kręci taka opcja, że sobie wyobrazi ciebie z kimś innym, być może do wstęp do zaproponowania ci trójkąta..jest to możliwe..natomiast powiem ci coś jeszcze, jeśli on cię namawia do zdrady, to skorzystaj..tak po prostu, a wiesz dlaczego? bo twojemu mężowi chyba na tobie nie zależy skoro chce cię oddać innemu facetowi, więc ryzyko, że będzie chciał rozwodu, to naprawdę nic specjalnie strasznego w tej sytuacji...a może będziesz miała szczęście poznać kogoś, kto cię pokocha....wiem, że to co pisze jest pewnie kontrowersyjne, ale znam wielu facetów i oni naprawdę nie widzą możliwości, żeby się dzielić swoją kobietą z innymi mężczyznami...tak było, jest i będzie
napisał/a:
jolkaXp
2008-04-14 11:32
wiesz co ci powiem Otylio? Daj sobie spokój. Ten facet jest delikatnie mówiąc szurnięty, a ty wyjątkowo naiwna. Czy ty naprawdę wierzysz w to, że on ciężko przeżył twoją zdradę i nie może się z tego otrząsnąć??? On się chciał ciebie pozbyć i zamiast ci normalnie powiedzieć, że ma kogoś na boku i że musicie się rozstać, zastawił na ciebie pułapkę, w którą wpadłaś po uszy. Tak naprawdę nie masz o co walczyć, bo ten człowiek w ogóle cię nie kocha.Wykorzystał perfidnie twoją naiwność, a teraz zasłania się wielkimi przeżyciami, że niby to go zabolało i nie może się uwolnić od tych jakże tragicznych przeżyć i dlatego nie może być jak dawniej... a moim zdaniem mógłby powiedzieć po prostu: odwal się kobieto, nie kocham cię, mam cię w dupie, dałaś się zrobić w ch..ja..to masz, naiwna babo...
napisał/a:
otylia3
2008-04-17 16:21
wiesz jola powiedziane bardzo ostro ale dziekuje za wypowiedz w poscie
napisał/a:
jolkaXp
2008-04-21 13:50
Ostro! To prawda! A wiesz po co? Żebyś nawet pięciu minut nie płakała po tym dupku