Seks przedmałżeński - grzech????
napisał/a:
errr
2012-05-14 16:25
no chyba że na zasadzie wszyscy jesteśmy trenerami, pomarzmy sobie, poopowiadajmy głupoty.
Seks przedmałżeński jest grzechem i nie da się tego podważyć.
Seks przedmałżeński dla osoby niewierzącej nie jest grzechem i tego też nie da się podważyć.
pokażesz różnice? :)
Seks przedmałżeński jest grzechem i nie da się tego podważyć.
Seks przedmałżeński dla osoby niewierzącej nie jest grzechem i tego też nie da się podważyć.
pokażesz różnice? :)
napisał/a:
Lojer
2012-05-14 16:55
Może pisz "Kościół", bo dla mnie "KK" to Kodeks karny.
napisał/a:
Rooda666
2012-05-14 18:04
owszem, ale czy to znaczy, że nie możemy o tym dyskutować?
przecież można wierzyć w boga, a być niezwiązanym z Kościołem
przecież można wierzyć w boga, a być niezwiązanym z Kościołem
napisał/a:
~gość
2012-05-14 18:10
Proszę bardzo:
Osoba niezwiązana to katolik lub niekatolik nie należący do struktur kościoła.
Osoba niewierząca to każdy kto nie wierzy w jedynego prawdziwego boga, którego syn był chodzącym po wodzie rybakiem z opcją respawnu po 3 dniach.
Poza tym na jakiej podstawie seks przedmałżeński jest grzechem ?
napisał/a:
Nadiya1
2012-05-14 22:06
Jak widać- każdy ksiądz inaczej do tego podchodzi...
To, że robią to przed ślubem, bez udzielonego im sakramentu "zezwalającego" na seks. Zresztą... seks w małżeństwie to też grzech jeśli stosuje się antykoncepcję hormonalną, mechaniczną czy seks przerywany. I bądź tu mądry, człowieku
No pewnie. I to jest tzw. katolik niepraktykujący...
napisał/a:
Lojer
2012-05-15 01:03
Seks ( i jego brak) determinuje nasze życie (nas - ludzi). Seks na kluczowe znaczenie. Nie jest tajemnicą, że człowiek to zwierzę. Tyle że rozumne. Arystoteles (ale nie tylko on) już wskazywał, że człowiek to zwierzę, gdy podawał przykłady sylogizmów logicznych w swoich analitykach czy twierdząc, że człowiek to zwierzę polityczne (zoon politicon). Seks łączy ludzi. Seks też ich może rozdzielić. Gdzieś na, właśnie we dwoje.pl był taki artykuł, w którym wskazano, że naukowo udowodniono, iż brak seksu zabija miłość, bowiem na bazie seksu budują/wzmacniają się uczucia. Jaki z tego wniosek ? Że bez seksu nie ma miłości, a jeśli jest, to w razie jego zaprzestania uczucie umiera. Jaki dalej wniosek ? Że nie może być mowy o miłości między dwojgiem ludzi, jeśli nigdy nie spróbowali seksu. I przestańcie pieprzyć bzdury. Wszystko opiera się na seksie. W trakcie seksu i na jego skutek wydzielają się hormony tzw. endorfiny, zwane hormonami szczęścia, one wpływają na nasz nastrój, nastawienie, one nadają nam widzenie i postrzeganie świata. Związek, w którym nie ma czy nigdy nie było seksu to nie jest związek. To jakieś koleżeńskie się bujanie. A miłość platoniczna to wymysł idealistycznych filozofów poszukujących bezskutecznie sensu życia.
napisał/a:
Rooda666
2012-05-15 05:36
a ZUS prawda :>
po pierwsze - nie zgadzam się z Tobą.
Po drugie - przyhamuj trochę ze słownictwem.
Po trzecie - zaraz nam zaczniesz wmawiać, że miłość między dwojgiem ludzi zaczyna się dopiero w momencie, kiedy idą do łóżka... litości
prawda. Ale wydzielanie endorfin pobudzne jest przez wiele innych rzeczy, ot choćby stary poczciwy 'stan zakochania' (do którego seksu nie potrzeba), śmiech czy czekolada... więc nie uznawałabym tu 'seksualnych' endorfin za jedyny czynnik wpływający na 'nastrój, nastawienie, widzenie i postrzeganie świata', bo to jakby za duże uproszczenie :>
Tak na przyszłość - jeżeli już cytujesz wyniki badań naukowych, to lepiej powołuj się na stosowne publikacje naukowe, a nie 'artykuł na we-dwoje' ;)
jeżeli chcesz być 'mądra' z seksu po katolicku, to polecam publikacje o. Ksawerego Knotza :) ('Seks jest boski, czyli Erotyka katolika' czy 'Seks jakiego nie znacie. Dla małżonków kochających Boga')
o nie, nie, nie i jeszcze raz NIE.
Nie ma czegoś takiego jak 'niepraktykujący katolik'. Można być wierzącym i niepraktykującym, ale wtedy - niejako z automatu - przestaje się być katolikiem. (kłaniają się zasady wiary)
po pierwsze - nie zgadzam się z Tobą.
Po drugie - przyhamuj trochę ze słownictwem.
Po trzecie - zaraz nam zaczniesz wmawiać, że miłość między dwojgiem ludzi zaczyna się dopiero w momencie, kiedy idą do łóżka... litości
prawda. Ale wydzielanie endorfin pobudzne jest przez wiele innych rzeczy, ot choćby stary poczciwy 'stan zakochania' (do którego seksu nie potrzeba), śmiech czy czekolada... więc nie uznawałabym tu 'seksualnych' endorfin za jedyny czynnik wpływający na 'nastrój, nastawienie, widzenie i postrzeganie świata', bo to jakby za duże uproszczenie :>
Tak na przyszłość - jeżeli już cytujesz wyniki badań naukowych, to lepiej powołuj się na stosowne publikacje naukowe, a nie 'artykuł na we-dwoje' ;)
jeżeli chcesz być 'mądra' z seksu po katolicku, to polecam publikacje o. Ksawerego Knotza :) ('Seks jest boski, czyli Erotyka katolika' czy 'Seks jakiego nie znacie. Dla małżonków kochających Boga')
o nie, nie, nie i jeszcze raz NIE.
Nie ma czegoś takiego jak 'niepraktykujący katolik'. Można być wierzącym i niepraktykującym, ale wtedy - niejako z automatu - przestaje się być katolikiem. (kłaniają się zasady wiary)
napisał/a:
errr
2012-05-15 08:46
no tak ale co to za dyskusja kiedy ktoś pisze'dla mnie seks przedm. nie jest grzechem bo nie wierze w boga'. Trudno by było oczekiwać by dla takiej osoby taki seks był grzechem.
Po prostu dziwnie to wygląda.
ale seks przedmałżeński jest grzechem chyba tylko w KK. No chyba, że jeszcze gdzieś.
thx:)
tylko że katolik nienależący do struktur to niekatolik. Tzn jak chce to może się nazywać katolikiem tak samo jak ja dr preszerem:)
VI przykazanie:)
ja się tylko zastanawiam kiedy na podstawie tej teorii się kończy. Zwłaszcza w przypadku Loyera.
Po prostu dziwnie to wygląda.
ale seks przedmałżeński jest grzechem chyba tylko w KK. No chyba, że jeszcze gdzieś.
thx:)
tylko że katolik nienależący do struktur to niekatolik. Tzn jak chce to może się nazywać katolikiem tak samo jak ja dr preszerem:)
VI przykazanie:)
ja się tylko zastanawiam kiedy na podstawie tej teorii się kończy. Zwłaszcza w przypadku Loyera.
napisał/a:
~gość
2012-05-15 09:44
Hmm 6 przykazanie mówi o cudzołóstwie czyli, że albo ona w moim wyrku albo ja w jej. A jak mamy wspólne i robimy to tylko w tym wyrku ?
Tak poza tematem to czemu prezerwatywy są zakazane przez kościół ?
Tak poza tematem to czemu prezerwatywy są zakazane przez kościół ?
napisał/a:
Nadiya1
2012-05-15 10:21
Wg mnie to Ty teraz piszesz bzdury. Patrząc na to, że bez seksu lub jego zaprzestania miłość umiera. A jeśli kobieta zachodzi w ciąże i całe 9 miesięcy ma zakaz uprawiania seksu to co? Znaczy, że miłość między małżonkami umrze bo zaprzestali seksu (i to nieważne, czy ze względu na zdrowie dziecka czy ot tak)? No weź już nie przesadzaj...
A przeczytam :D
Ale to niby dlaczego? Że nie pójdzie się do kościoła i nie słucha się niektórych "ciekawych" kazań księży? Może ktoś wierzy ale nie chodzi do kościoła bo woli pomodlić się w domu od czasu do czasu...
Lepiej zadać sobie pytanie dlaczego antykoncepcja jest zakazana przez kościół zarówno przed jak i po ślubie.
Wg książeczki "Lekceważone zagrożenie czyli dlaczego antykoncepcja niszczy małżeństwo":
Antykoncepcja jest zła nie dlatego, że zakazuje jej Kościół. Kościół zakazuje jej dlatego, że jest ona niemoralna, sprzeczna z naturą człowieka i w konsekwencji godzi w niego samego
napisał/a:
Blanka:)
2012-05-15 10:34
G**** prawda. Ja nie mam wątpliwości, że między mną i moim narzeczonym jest miłość.
współczuję bardzo małego pojęcia o świecie. Nie wszystko się na seksie opiera. A jeśli dałeś sobie to wmówić, to Ci współczuję.
Ale one się nie wydzielają tylko w trakcie seksu.
współczuję bardzo małego pojęcia o świecie. Nie wszystko się na seksie opiera. A jeśli dałeś sobie to wmówić, to Ci współczuję.
Ale one się nie wydzielają tylko w trakcie seksu.
napisał/a:
kania3
2012-05-15 10:46
Wszędzie. Albo prawie wszędzie. Ciekawe właśnie jest to, że to taki punkt, w którym prawie wszystkie religie są ze sobą wyjątkowo zgodne.;) Piszę "prawię", bo jakoś nie może mi przyjść do głowy religia, która by do tego zachęcała.;)
No właśnie to zależy.;) Bo czym innym jest roztrząsanie plusów i minusów, które są uniwersalne bez względu na wyznanie (tak jak to sobie dyskutowaliśmy wcześniej), a czym innym kiedy argumentami są zasady dwóch różnych wyznań, które się wzajemnie wykluczają. Przez ileś tam stron tego tematu, osoby niewierzące i wierzące dyskutowały sobie co po ludzku daje czekanie. I była to bardzo kulturalna i sensowna rozmowa. Tak sobie możemy rozmawiać. :) Ale jaki jest sens tego drugiego? Taki sam, jak to, kiedy nie będąc żydówką kłóciłabym się z żydami, czy jedzenie mięcha jest grzechem. Oni mi podadzą fragment wg nich nie do podważenia, ja im podam fragment nie do podważenia, tylko, że dla nich Nowy Testament ma taką wartość jak dla mnie artykuły na we-dwoje. Co daje taka "dyskusja"? Dlatego zawsze mnie to bawi i zastanawia, czy osoby niewierzące tak samo roztrząsają zasady innych religii i w ogóle po jaką cholerę, skoro nikt ich nie zmusza, żeby żyć wg tych zasad?
Bo masz jak Abel krowie na rowie napisane, że się wszystko o wspólnotę rozchodzi i że trza się modlić w kupie, bo w kupie raźniej. To tak w wolnym tłumaczeniu i krótko, żeby offtopu nie było.
dr preszer, było już miliardy razy w tym wątku poruszane na jakiej podstawie seks przedmałżeński jest uznawany za grzech, to samo o prezerwatywach. Poczytaj sobie wątek. Ile razy można w kółko o tym samym pisać...?
[ Dodano: 2012-05-15, 11:02 ]
A tak jeszcze co do tego co Jurni pisała. Nam na naukach też mówili, że grzech, owszem, ale nie ma co się bać wyspowiadania z tego, bo to nie morderstwo i na prawdę są gorsze rzeczy. Seks poza małżeństwem nie jest jedynym grzechem, z którego się trzeba spowiadać. Tylko dlatego się o tym tyle w kółko gada i tyle miejsca temu poświęca namawiając do czekania, bo to bardzo delikatna i ważna dla człowieka kwestia i wszelkie błędne decyzje w tej sferze (jakieś zranienia po pójściu do łóżka z niewłaściwym człowiekiem, wypaczenie sobie obrazu seksu pornografią oglądaną od młodego wieku itd.) jeszcze długo się ciągną za człowiekiem i mają ogromny wpływ na późniejsze życie.
[ Dodano: 2012-05-15, 11:05 ]
A co wy się bulwersujecie, Lojer to po prostu fizyczną zdolność do seksu z miłością pomylił. Nawet nie z pożądaniem ani popędem, bo to się budzi już długo przed seksem. No cóż. Pozostaje współczuć końca miłości w momencie impotencji.