Zdrada - kto jest winien?

napisał/a: Kawitator 2010-08-04 14:29
Ten brak uczuć to nie jest przyczyna to jest usprawiedliwienie

Taka kobitka ściągając majtki przed kochankiem czuje ze robi źle a to utrudnia zaspokojenie podstawowej potrzeby psychicznej człowieka potrzeby dodatniej samooceny
Zaczyna wiec kombinować, że mąż nie zaspokajał jej potrzeb Jeszcze nie wie jakich ale wie, że nie zaspokajał więc ona jest niepokalana jako ta lelia mimo że przed chwila wylazła z wyrka gdzie sie kotłowała z kochankiem a winien jest on ten facet co to nie zaspokajał

W drodze powrotnej zaczyna kombinować czego to nie zaspokajał
Pił – nie
Bił - nie
pomagał w domu - no niby tak
zabierał do kawiarni kina teatru - niby tak
Wiec może dzieckiem się nie opiekował wredny ojciec. Oczywiście krzyknął kiedyś na dzieciątko gdy pchało paluszek do kontaktu brutal jeden ale poza tym opiekuje się, bawi się i dziecko za nim przepada
Pozostają wtedy takie pojęcia wytrychy które są nie do zweryfikowania
Czuła się niedoceniana Sama nie ma pojecie na czym to docenianie miało by polegać, ale jest bingo
Czuła się niedoceniania wiec nie puściła się jak szmata tylko zmuszona była podreperować swoje poczucie godności
Jak już nie ma w czym przypieprzyć się do swojego faceta to pisze
Zakochałam się w Kochanku sama nie wiem jak. Uczucie było Och! i Ach!
Każda uważa, stan „zakochania” wszystko usprawiedliwia pozwalając zachować wianek niewinności i poczucie ze jest się odpowiedzialną i porządną pomimo prowadzenia podwójnego życia

Przykładów takiego rozumowania na pęczki

Tak wiec nie wierz co piszą kobitki bo to bajki z tysiąca i jednej nocy. One nawet nie kłamią bo pojęcie kłamania zakłada, że kłamca wie, że mija się z prawdą. One natychmiast wierzą we wszytko co podsunęła im usłużna wyobraźnia nawet jeżeli diametralnie różni się od tego co mówiły jeszcze tydzień temu To co mówią teraz to szczera prawda i tak było.
To co mówiły wcześniej to też szczera prawda i tak było, a to ze obie wersje się wzajemnie wykluczają to ponad ich rozumienie.
napisał/a: ~gość 2011-03-25 20:24
Kto jest winien? Oczywiście kobieta,a raczej jej uroda;


"Nie podejrzewaj swej żony,
byś nie nauczył jej złego postępowania przeciw sobie.
2 Nie zaprzedawaj kobiecie swej duszy,
by się nie wyniosła nad twoją władzę.
3 Nie wychodź na spotkanie kobiety rozpustnej,
byś nie wpadł w jej sidła.
4 Nie wchodź w zażyłość ze śpiewaczką,
by jej zamiary cię nie usidliły.
5 Nie wpatruj się w dziewicę,
abyś przypadkiem nie wpadł w sidła kar z jej powodu.
6 Nie oddawaj się nierządnicom,
abyś nie stracił swego dziedzictwa.
7 Nie rozglądaj się po ulicach miasta
ani nie wałęsaj się po jego pustych zaułkach.
8 Odwróć oko od pięknej kobiety,
a nie przyglądaj się obcej piękności:
przez piękność kobiety wielu zeszło na złe drogi,
przez nią bowiem miłość namiętna rozpala się jak ogień.
9 Z kobietą zamężną nigdy razem nie siadaj
ani nie ucztuj z nią przy winie,
aby przypadkiem twa dusza nie skłoniła się ku niej,
byś przez swą namiętność nie potknął się aż do zagłady. "

napisał/a: Ijo 2011-06-07 14:01
Wiatam. Sytuiacja,która opisujesz jest naprawde cięzka. Jestem kobieta i jak na moja nut to twoja zona poprostu cie nie kocha. Istnieje jeszcze możłiwość,że może cierpi na jakies dolegliwości po waszym stosunku i wstydzi sie powiedzieć lub boi. mozliwe,ze ma kogos na boku albo może przejadł jej sie seks , bo jak piszesz dość często się kochaliście na początku. przydałoby sie poprpstu szczerze porozmawiać- jeśli przyczyna tkwi w stersujacej racy i przemeczeniu to jak najbardziej ja rozumiem - ciagły stres naprawde odbiera ochote na seks-znam toz autopcsji.

Odnośnie zdrady - kto winien?- to oczywiście każdy z tego tragicznego trójkąta po trochu. Nic sie samo nie dzieje.
Zdrada- jak każdy proces zachodzący w życiu- to nic innego jak reakcja na określoną sytuacje czy zachowanie. Ludzie zdradzaja z róznych powodów, przewąnie 3 powody głowne to:
- niedomagającą komunikacja w żwiązku
- niezaspokojone potrzeby seksualne tez ciekawość kontaktow seksualnych z innymi lub nowych pozycji seksualnych ( u niektorch temperament seksualny jest naprawde duzy)
- wewnetrzne rozdarcie jednego z partnerów ( zdrada efekt zagubienia i niepozbierania sie w własnymi myslami, zdrada jako proces prowadzacy do rozwoju osobistego, potrzeba rozprawienia sie z pewnymi podswiadomymi problemami natury psychologicznej)
To bardzo skomplikowana sprawa - trudno to wytlumaczyc, ale to prawdziwy powód.

Powodów zdrady jest wiele- powazniejsze i mniej powazne. Zawsze winne sa wszystkie osoby, których ona dotyczy. Nikt nie zdradza , jeśli nie ma zadnych problemów w zwiazku i jesli ktos mu nie da takiej szansy.
mozna by tez rzec ,że sa ludzie którzy niby ze swojej strony zrobili wszystko- starali sie , kochali, adorowali, a partner i tak zdradził... Powiem jedno czasami błąd polega na tym, że go sie nie popełnia! tzn. można tez być za dobrym dla partnera...tak, to nie bujda!! Wszystko zalezy od tego z kim mamy do czynienia. Ogólnie rzec ujmując , każdy chce byc kochany i wrecz rozpieczany miłością- tak mówią wszyscy i my powtarzamy po nch. niestety człowiek to bardzo skomplikowana bestia, bo jak sie okazuje potrzeba poniżenia jest u wielu silniejsza niz aprobaty. Zaobserujcie ,że często nawet w mediach , ci którzy wypowiadaja sie negatywnie o innych ciesza sie najwieksza popularnościa, jak ktos nas zbeszta to od razu czujemy przed nim respekt, jak dziewczyna lub chłopak nas odrzucaja, to czesto jeszcze bardziej o nich myslimy,a jak latają ciagle za nami to ich olewamy.....oczywiscie rzecz jest jak najbardziej indywidualna.

Niemniej jednak za zdrade jest winna kazda ze stron- i jak sie pojawi , to jest sygnałem dla wystapieniajakiegoś problemu, który nalezy szybko rozwiazać!! Pozdrawiam
napisał/a: niceone 2011-06-08 11:27
Ijo napisal(a):Niemniej jednak za zdrade jest winna kazda ze stron- i jak sie pojawi , to jest sygnałem dla wystapieniajakiegoś problemu, który nalezy szybko rozwiazać!!


Nie rozumiem tego - że ciągle istnieją osoby które tak twierdzą.

Kłopoty w związku - ok, oboje są winni, oboje muszą popracować nad tym. To nie jest tak że mi źle to muszę zdradzić. To jedno z wielu możliwych następstw, w dodatku najgorsze. Mogę odejść, zrobić awanturę czy parę innych rzeczy. Ale żadna z nich nie zostawia bólu i blizny takich jak zdrada.

Czemu wina za coś co sprawia ból tylko jednej osobie i jest świadomą decyzją drugiej - ma być rozłożona na równo po wszystkich? Bzdura.

A jeżeli już chcemy mówić o winie za zdradę po obu stronach. To wymagam aby w świetle równouprawnienia tak samo poważnie traktować "zdradziłem bo ona mi odmawiała seksu" jak "zdradziłam bo on o mnie nie dbał". Bo o tej winie leżącej po obu stronach mówi się głównie przy zdradach kobiet.
napisał/a: Ijo 2011-06-08 17:23
Czemu wina za coś co sprawia ból tylko jednej osobie i jest świadomą decyzją drugiej - ma być rozłożona na równo po wszystkich? Bzdura.

Otóż nie jest to bzdura. Człowiek, jak czuje sie w zwiazku szczęsliwy- w pełni szczęsliwy - ie jest zaniedbywany przez partnera, to nie szuka przygód na boku.
wiec patner jest winny, gdyz jest slepy na potrzeby drugiego partnera. Zdradzajacy jest winien gdyz poprostu dopuszcza sie zdrady, a tajemnicza osoba trzecia jest tez winna, że wdaje sie w romans z kims , kto jest w zwiazku. Przeciez nie zdradzamy sami ze soba , tylko z kims ,kto równiez chce miec z nami kontakty seksualne. Do tanga trzeba dwojga.

Z tych oto powodów wszyscy sa winni, gdyz przyczynili sie do zaistnienia sytuacji zdrady.

Oczywiście masz racje, że zdrada to nie jest jedyny sposób na rozwiązywanie problemów, ale dyskusj adotyczyła pytania kto jest winny zdrady....

Pozatym musze tez stwierdzic ,że czasem rzeczywiście trudno mówic o winie , bo co np. w sytuacji, kiedy zdradzamy zwyczajnie dla pozadania. Kazdy w swoim zycoiu może spotkac kogos , kto ma niego takie działanie seksualne, ze nie da raduy sie opanowac. wiem, jestesmy lidzmi , mamy rozum po to, aby panowac nad popedami, ale sa sytuacje, gdzie natura jest silniejsza od czlowieka i zrozumie to tylko ten,kto tego doświadczył....reszta uzna to za ewidentna bzdure.
napisał/a: Stranger 2011-06-14 13:26
Jak tak czytam te różne opinie w tym temacie, dochodzę do jednego wniosku. Otóż zawsze i bez wyjątku, odpowiedź na podane w temacie wątku pytanie będzie inna jeśli zadamy je komuś kto zdradził, był zdradzony, albo temat zdrady zna tylko z teorii.
Inna sprawa, że roztrząsanie tematu w ogólnym ujęciu jest chyba sporym uproszczeniem, bo pomimo tego, że wiele czynników w przypadku każdej zdrady jest identycznych, to i tak każdy jej przypadek należałoby roztrząsać indywidualnie.
Dlatego wydaje mi się, że uniwersalnej odpowiedzi na tytułowe pytanie nie da się udzielić.

pzd
napisał/a: SmutanPrawda 2011-07-04 19:53
Moim skromnym zdaniem winę ponosi osoba która zdradza.
Owszem składa się na to sporo okolicznosci typu "zdradziłam bo nie czulam sie kochana,bo potrzebowalam ciepla " itd itp ,ale po to jest sie z drugą osobą by mowić o tym.Nie tylko o tym co jest dobre ale i o tym co jest złe.
Ważne by mowić za wczasu,że okazuje nam mniej ciepła,ze czujemy sie samotni itd.Jeśli prosciej jest komuś zdradzić niż porozmawiać szczerze z partnerem to faktycznie nie ma co takiego zwiazku żałować.
Ja nie potrafie akceptować ludzi ktorzy zdradzają,nie mam na to usprawiedliwienia czy wyjaśnień,nie umiem takich ludzi szanować,nawet eśli zdrada mnie bezpośrednio nie dotyczy.Po prostu mam swoje wartosci i szanuję ludzi którzy takowe posiadaja.esli ktos w 10minut jest zdolny wrzucic swoj związek czy małżenstwo do kosza,dla paru chwil uniesien to ja nie chce mieć w zyciu obok siebie takich ludzi.Obrzydza mnie wtedy małostkowość i zerowa mentalnosc,brak wartosci takich jednostek..
napisał/a: lordmm 2011-07-11 12:05
problem w tym, że kobiety nie wiedzą czego im brakuje do momentu aż nie dostaną tego od podrywacza...
napisał/a: ~gość 2011-07-11 16:33
Ludzie (pomijając niektóre jednostki) nigdy nie będą sobie wierni, nie jesteś my monogamistami z natury jak jakies łabędzie.

Trzeba przyjąć, że nasza partnerka wcale tak mocno nie kocha, że dla chwili przyjemości z jakimś przystojniakiem jest w stanie pogrzebać wiernośc i przy okazji własne uczucia względem nas, że kobieta dla której jesteśmy w stanie zrobić wszystko, może nas zawieźć i zmieszać z błotem.

Trzeba przyjąć, że te kochane oczy mogą kiedys patrzeć na nas bez wyrazu, a te pełne wargi mogą złożyć sie w grymas i szepnąć "zdradziłam cię".

Nie ma nic pewnego.

Zdrada to (moim zdaniem) zawsze winna partnera który zdradził, tak jest łatwiej myśleć mnie jako osobie kiedyś tam zdradzonej.
napisał/a: mężatka 2011-07-11 21:47
Eastwood napisal(a):

Trzeba przyjąć, że nasza partnerka wcale tak mocno nie kocha, że dla chwili przyjemości z jakimś przystojniakiem jest w stanie pogrzebać wiernośc i przy okazji własne uczucia względem nas, że kobieta dla której jesteśmy w stanie zrobić wszystko, może nas zawieźć i zmieszać z błotem.

Tak,to samo tyczy się naszego partnera.Ileż Ziemia nosi zdradzonych,sponiewieranych kobiet,których uczucia zostały podeptane....


Eastwood napisal(a):Zdrada to (moim zdaniem) zawsze winna partnera ....

Nie zgodzę się z tym.Jeśli w małżeństwie źle się dzieje,to zawsze jest wina dwóch stron;żony i teściowej.
napisał/a: Afazja 2011-07-12 13:42
Eastwood napisal(a):
Zdrada to (moim zdaniem) zawsze winna partnera który zdradził, tak jest łatwiej myśleć mnie jako osobie kiedyś tam zdradzonej.


I ja tu zgadzam się w 100% - zawsze winny jest zdradzający bez względu na to co by twierdził.
Bo i na odmawianie seksu jak i zaniedbywanie jest milion możliwych reakcji począwszy od rozmowy a skończywszy na awanturze lub zerwaniu związku. I jeśli ktoś z tych wszystkich możliwości wybiera zdradę, to on (ona) ponosi winę w całości. Bo skoro ten partner jest taki be to czemu potem chce się z nim nadal być?


Eastwood napisal(a):Ludzie (pomijając niektóre jednostki) nigdy nie będą sobie wierni, nie jesteś my monogamistami z natury jak jakies łabędzie.


I ciągnąc metaforę o łabędziach to można powiedzieć, że z zdradzacz z łabędzi to ma brak kontroli zwieraczy - i w mózgu i w......
Więc chyba winna jest ewolucja?
napisał/a: lordmm 2011-07-12 14:11
Ludziom sie we łbach poprzewracało, a że jakieś tam zapędy na moralność istnieją, to szerzy się hipokryzja.

Faktem jest, że monogamia była by zagrożeniem dla naszego gatunku, tak więc normalnym jest, że kobiety ulegają ściemniaczom a faceci zdobywają kolejne kobiety.

Wystarczy spojrzeć na statystyki ilu facetów wychowuje nie swoje dzieci. Gdyby nie zdrady ich partnerek, nie było by dziecka, a to poważne zagrożenie dla przetrwania gatunku...

Jesteśmy bardzo prymitywną cywilizacją, dla której przyjemność seksualna jest bardzo ważna, na tym nie buduje się cywilizacji, bo przez to robota stoi. Ileż historia nam już pokazała, że przez to, że dwoje ludzi chce się bzykać muszą ze sobą walczyć całe armie.

Niedobrze nas stworzyło cokolwiek nas stworzyło...