Zdrada - kto jest winien?

napisał/a: timon1 2008-11-20 17:47
SASUKE19,

Naprawdę się rozpisałeś. Z pewnością po tak obszernym poście otrzymasz morze odpowiedzi:)

Pozdróweczka i napisz coś więcej
napisał/a: ~gość 2008-11-24 23:08
norka napisal(a):Ze zdradą to jest tak, że czasem winę ponoszą obie strony w związku a czasem tylko sam zdradzający. Wezmy tą drugą sytuację pod uwage.. ja kompletnie nie rozumiem, jak facet czy kobita moze zdradzać partnera, skoro zwiazek jest szczesliwy itd, jest np dom, rodzina, cudnie pięknie, a tu sobie ktos zdradzi.. bo co za nudno?


Znalazłam gdzieś w necie, Brytyjski psychiatra i ekspert ds. doradztwa partnerskiego Frank Pittman wyróżnia cztery typy niewierności.
1. Przypadkowa - niezamierzona, dokonana pod wpływem emocji albo alkoholu.
2. Niewierność romantyczna to taka, do której dochodzi z powodu fascynacji, uczucia do innej osoby.
3. Świadoma - jest odskocznią od codzienności, jednym z punktów dnia, zdradzający "urozmaica" w ten sposób nudne, ustabilizowane życie w małżeństwie, które nie przechodzi kryzysu, ale nie jest też szczęśliwe.
4. I ostatni typ niewierności - zaliczeniowy, kiedy nie chodzi o konkretną osobę, tylko o podbój z powodu chęci dowartościowania się, potwierdzenia swojej atrakcyjności.


Moim zdaniem winę za kryzys mogą ponosić oboje małżonkowie, natomiast za zdradę tylko zdradzający.
napisał/a: This_is_my_life 2009-01-13 01:20
Komuś się pomyliło na tym forum, to prawda zawsze leży po środku a wina nigdy.
napisał/a: ~gość 2009-01-14 23:07
Na interii jest ankieta "Zostałeś kiedyś zdradzony?" głosowało prawie 4 tysiące ludzi
Wyniki:
Tak - 51% !!!
Nie - 17%
Nie mam pojęcia - 32% !!!

Ojaa załamka
napisał/a: Fragma_88 2009-01-23 21:18
O jej, Romantyczny:P, nie pomyliły Ci się cyferki? Boże straszna statystyka...
napisał/a: sorrow 2009-01-24 10:00
Liczby się zgadzają. Trzeba tylko wziąć pod uwagę, że ankieta była na serwisie Facet (http://facet.interia.pl/) i oddano niecałe 4000 głosów. Nie wiem na ile środowisko zainteresowane tym serwisem wpłynęło na rozkład głosów.
napisał/a: ~gość 2009-01-24 13:41
sorrow napisal(a):Liczby się zgadzają. Trzeba tylko wziąć pod uwagę, że ankieta była na serwisie Facet (http://facet.interia.pl/) i oddano niecałe 4000 głosów. Nie wiem na ile środowisko zainteresowane tym serwisem wpłynęło na rozkład głosów.


Tak oczywiście masz rację, niemniej wyniki powinny być raczej odwrotne, zresztą nawet anonimowo nikt nie lubi sie przyznawać że był zdradzony, więc tym bardziej jest to zaskakujące.
napisał/a: Miśka 156 2009-01-27 16:41
Hej wszystkimm..
mam do was pytanie i czekam
na Rade... mam mały Problem..
Miesiąc temtu mnie zdradził
chłopaka dowiedziałąm się bo
sam mi powiedziałą ale błagał o wybaczenie to
wybaczyłam.. Tylko wiecie boje się teraz
czy on tego nie zrobi jeszcze raz???
Jak myślicie..;) czy dobrze zrobiłam??/ g:
napisał/a: Stranger 2009-01-29 14:35
ula_jente napisal(a):
Chodzi mi o to, kogo obwinia się o zdradę. Niektórzy pomyślą, że mam jakieś feministyczne zapędy (no dobrze, mam, ale nie o to chodzi), ale naprawdę zaobserwowałam ciekawą właściwość, a mianowicie - zazwyczaj winą obarcza się kobietę.

A ja się nie zgodzę. Powiem więcej, mam wrażenie że jest dokładnie odwrotnie. Że to facetów obarcza się winą za większość zdrad, poza tym ogólnie wiadomo, że facet przecież nie przepuści okazji... Nie? :)

A tak na poważnie, to uważam, że jak świat światem zawsze będzie tak że Wy, panie będziecie uważać, że częściej się Was obwinia, a my, faceci, że nas. I nie ma w tym nic dziwnego.

Chciałbym natomiast wtrącić kilka słów komentarza dotyczącego innych poruszonych kwestii (przepraszam, jeśli ktoś już napisał coś podobnego, ale przyznaję, że nie przekopałem całego wątku...).
Chodzi mi głównie o to kogo powinno obarczać się winą za zdradę. Niektórzy z Was gwałtownie protestują gdy ktoś mówi, że za zdradę winę ponoszą obie strony w relacji. I ja się pod tym podpisuję, choć oczywiście nie powiem, że wina jest symetryczna. Zauważyliście, że taki właśnie gwałtowny sprzeciw zgłaszają wyłącznie te osoby, które kiedyś zostały zdradzone (poczuły się więc bardzo skrzywdzone przez los) bez słowa wytłumaczenia i te, które ze zdradą nigdy nie miały do czynienia. Ci, których ten problem dotknął widzą sprawę z innej perspektywy. Gdy partner zdradzi, łatwo jest zrzucić na niego całą winę. Nikt wówczas nie myśli o tym skąd u partnera wzięła się chęć zdrady. Nikt nie pamięta o swoich zaniechaniach, przemilczanych sprawach, zignorowanych prośbach, apelach czy wręcz żądaniach. Bo przecież czymże jest kilka razy powtórzone słowo "nie" w porównaniu ze zdradą!

Żeby nie było, że usprawiedliwiam zdradzających, ale nad przyczyną takiego kroku czasem warto się zastanowić, a nie bezkrytycznie zrzucać winę na partnera. O ile nadwątlonego zdradą związku raczej się już nie uratuje, o tyle warto nie popełniać takich samych (czasem nieświadomych) błędów w kolejnych...

pzd
napisał/a: sorrow 2009-01-29 15:15
Stranger, ponieważ na całe zagadnienie również patrzysz przez pryzmat własnych doświadczeń umyka ci pewien szczegół. Winą symetryczną, czy mniej symetryczną możesz obie osoby obarczyć za rozkład związku... za rutynę, lenistwo, brak okazywania uczuć i sto innych rzeczy, które wraz z czasem kumulują się do prawdziwych gigantycznych problemów. Zdrada jako efekt tych zaniedbań nie jest naturalnym i nieuniknionym rezultatem. Co więcej... niektórzy w sytuacjach beznadziejnych po prostu odchodzą zanim zwiążą się z kimś innym. Zdrada więc zawsze jest świadomą i dobrowolną decyzją... że właśnie w ten sposób chcemy zareagować na kryzysową sytuację w naszym związku. Zresztą... często nawet kryzysu w związku nie trzeba, a zdrada i tak sie zdarzy (po pijaku, żeby sprawdzić i z innej głupoty).

Tak więc za zaniedbanie wobec ciebie ktoś bez problemu może winić twoją partnerkę, ale za zdradę wyłącznie ciebie. Czasem jak ja osobiście to widzę niektóre zaniedbania mają o wiele większą wagę niż następująca po nich zdrada. "Zaniedbania" tak niewinnie brzmią w stosunku do "zdrady".
napisał/a: Stranger 2009-01-29 15:39
sorrow napisal(a):Stranger, ponieważ na całe zagadnienie również patrzysz przez pryzmat własnych doświadczeń umyka ci pewien szczegół. Winą symetryczną, czy mniej symetryczną możesz obie osoby obarczyć za rozkład związku...

Okej, zgadzam się z Tobą. Być może za bardzo utożsamiłem w swojej wypowiedzi rozpad związku ze zdradą.

sorrow napisal(a):za rutynę, lenistwo, brak okazywania uczuć i sto innych rzeczy, które wraz z czasem kumulują się do prawdziwych gigantycznych problemów. Zdrada jako efekt tych zaniedbań nie jest naturalnym i nieuniknionym rezultatem. Co więcej... niektórzy w sytuacjach beznadziejnych po prostu odchodzą zanim zwiążą się z kimś innym.

Nie pozostaje mi nic innego jak tylko się zgodzić.

sorrow napisal(a):Zdrada więc zawsze jest świadomą i dobrowolną decyzją... że właśnie w ten sposób chcemy zareagować na kryzysową sytuację w naszym związku.

Sam akt zdrady, bez względu na to czy fizycznej, czy nie, jest jak najbardziej działaniem świadomym. W końcu nikt za rękę do kochanki/kochanka nie ciągnie.

sorrow napisal(a):Zresztą... często nawet kryzysu w związku nie trzeba, a zdrada i tak sie zdarzy (po pijaku, żeby sprawdzić i z innej głupoty).

Nie mówię o bezmyślnych, jednorazowych skokach w bok po zakrapianych imprezach, bo dla mnie to nie tyle zdrada, co bezgraniczna głupota i dowód braku dojrzałości.

sorrow napisal(a):Tak więc za zaniedbanie wobec ciebie ktoś bez problemu może winić twoją partnerkę, ale za zdradę wyłącznie ciebie. Czasem jak ja osobiście to widzę niektóre zaniedbania mają o wiele większą wagę niż następująca po nich zdrada. "Zaniedbania" tak niewinnie brzmią w stosunku do "zdrady".

Okej. Po raz kolejny się całkowicie zgadzam, kajając się pokornie. Całe to nieporozumienie wynikło z faktu, że zrównałem zdradę z kryzysem w związku. A choć jedno często jest następstwem drugiego (i to w obie strony), to faktycznie są przecież dwie kompletnie odrębne sprawy.
Za zamieszanie przepraszam.

pzd
napisał/a: dgw 2009-01-30 23:23
Zdrada z bardzo rożnych powodów pozostawia w polu tą lub tego zdradzonego, co oczywiście powoduje że ta jedna konkretna osoba nie dotrzymuje słowa a jej/jego sakramentalne tak będące potwierdzeniem przysięgi małżeńskiej było żartem z partnera. Nie ma na to innego wytłumaczenia, elementy jakie składają się na akt zdrady są w wielu przypadkach bardzo skomplikowane i trafiają się małżeństwo z dużym stażem nie rzadko znających się wiele lat przed ślubem. Natomiast w większości potrafią zaskakiwać i głęboko w pamięci każdy zdradzony ma wyrytą tą chwilę w której dociera do niego świadomość, że to co pielęgnowała/pielęgnował z pietyzmem ma wartość może tylko muzealną.

Czy dać pokryć się kurzem albumom ze zdjęciami z przeszłości nierzadko takiej pięknej to już osobna sprawa.