Informujemy, że w dniu 17.07.2024 r. forum rozmowy.polki.pl zostanie zamknięte. Jeśli chcesz zachować treści swoich postów lub ciekawych wątków prosimy o samodzielne skopiowanie ich przed tą datą. Po zamknięciu forum rozmowy.polki.pl, wszystkie treści na nim opublikowane zostaną trwale usunięte i nie będą archiwizowane.
Dziękujemy!
Redakcja polki.pl

Dodatkowo informujemy, że w dniu 17.07.2024 r. wejdą w życie zmiany w Regulaminie oraz w Serwisie polki.pl

Zmiany wynikają z potrzeby dostosowania Regulaminu oraz Serwisu do aktualnie świadczonych usług, jak również do obowiązujących przepisów prawa.

Najważniejsze zmiany obejmują między innymi:

  • zakończenie świadczenia usługi Konta użytkownika,
  • zakończenie świadczenia usługi Forum: Rozmowy,
  • zakończenie świadczenia usługi Polki Rekomendują,
  • zmiany porządkowe i redakcyjne.

Z nową treścią Regulaminu możesz zapoznać się tutaj.

Informujemy, że jeśli z jakichś powodów nie akceptujesz treści nowego Regulaminu, masz możliwość wcześniejszego wypowiedzenia umowy o świadczenie usługi prowadzenia Konta użytkownika. W tym celu skontaktuj się z nami pod adresem: redakcja@polki.pl

Po zakończeniu świadczenia usług dane osobowe mogą być nadal przetwarzane, jednak wyłącznie, jeżeli jest to dozwolone lub wymagane w świetle obowiązującego prawa np. przetwarzanie w celach statystycznych, rozliczeniowych lub w celu dochodzenia roszczeń. W takim przypadku dane będą przetwarzane jedynie przez okres niezbędny do realizacji tego typu celów, nie dłużej niż 6 lat po zakończeniu świadczenia usług (okres przedawnienia roszczeń).

Życie po rozstaniu...

napisał/a: Alison1 2009-07-17 00:10
musze to gdzies napisac... juz jest o wiele lepiej, utrzymujemy kontakty przyjacielskie... zaprosilam go do siebie na kilka dni bo mam wolna chate. siedzieismy ogladalismy film, przytulil mnie, siedzielismy sobie tak jak kiedys tacy wtuleni w siebie, bylo swietnie, myslalam ze wlasnie do siebie wracamy. ale potem powiedzilam zeby polozyl sie ze mna spac skoro i tak jestesmy juz zmeczeni, on na to ze lepiej nie, ze przespi sie na kanapie, ze tak bedzie lepiej. potem juz mnie nie przytulil, tak jakby zwatpil, dziwnie sie zrobilo... jeszcze tylko jutro i wyjezdza. nie wiem co o tym wszystkim myslec
napisał/a: Piotras07 2009-07-17 00:20
szczerze wrzuc na luz

Ja mailem taki przypadek hm poznalem dziewczyne umowilem sie z nia na 2 dniowe spotkanie no i zostalismy na noc w Hotelu w Toruniu. Byl to maj 2008 roku no tak sobie siedzymy gadamy i wyladowalismy w lozku jakos d tego doszlo ona sie zakochala a ja wlasnie nie i to bylo straszne bo ona sie starala a ja nic obiecac nie moglem nie czulem potrzeby zeb yz nia pogadac widzac ze ona sie meczy i chce
takie znajomosci trzeba konczyc szybko bo niszcze sie 2 osobe nie mozna jej dawac nadzieji tylk ozniknac by ulozyla sobie zycie
Ona latala za mna ponad rok nawet gdy mailem dziewczyne starala sie nas sklocic nie wiem jak to nazwac ale koles ktory sie do niej podstawial
schakowal mi gg tam mieszali jakies wypowiedzi ze ja cos tam i takie a teraz z nim jest juz kilka nascie miechow i zyja razem oczywiscie nie utrzymuje z nia kontaktu
Ta dziewczyna mnie szpiegowala dzwonila pisala wszystk orobila byle mnie zdobyc moja sympatie a nicyzm mnie nie fascynowala lecz cignelo mnie jeszcze do innej panny iwolalem byc sam dy mysallem o takim przesladowaniu jakiego doznalem :P czasem kobiety sa straszne
napisał/a: ~gość 2009-07-17 00:29
Piotras07 napisal(a):czasem kobiety sa straszne


Wykozystujesz je a puzniej masz pretensje o to ze sie angazuja, kto tu jest straszny ? ;)
napisał/a: Piotras07 2009-07-17 00:32
Raczej nei wykorzystuje nie mnialem duzo partnerek po prostu nic nie czulem a zycie nie zmarnuje sobie na pilnowaniu osoby ktora jest mi obojetna to byla ycieczka ponioslo nas a ze soba nic wspolneo nei mielismy jedynie to nei porozumienie
i tak nei mowi;p
napisał/a: Alison1 2009-07-17 23:53
Piotras to bylo do mnie tak?:) ja juz nie wiem... co prawda jutro wyjezdza bo musi, ale za to powiedzial ze jesli chce to moze przyjechac jeszcze raz w niedziele. oczywiscie powiedzialm ze chce... eh tak jak tu widzialam u kogos w stopce "hope dies last"
napisał/a: vrb 2009-07-18 11:48
Z tego co mówicie dobrym lekarstwem jest zerwać wszelkie kontakty. I poczekać aż czas zaleczy rany, mój kumpel mówi to samo, wykasuj z telefonu usuń gg. Tylko że w moim przypadku tak się nie da. Pracujemy w jednej firmie widzę ją codziennie przechodzimy koło siebie wiele razy, traktuje mnie jak powietrze. Teraz dowiedziałem się że wychodzi za mąż za chłopaka z innego działu wszyscy się znamy, to jest po prostu nie do zniesienia.
napisał/a: Nikita8 2009-07-18 13:38
Wszystko można przetrwać. Można nawet być szczęśliwym samemu - i ja jestem. Tak generalnie. Poznaję nowych ludzi, poznaję siebie wciąż i bywam niekiedy bardzo zdziwiona :)
Problem pojawia się w takich dniach jak dziś. Kiedy nikt nie pisze, nikogo nie ma na GG, wszyscy mają już plany, nikt nie ma czasu się spotkać, a ja mam wrażenie że moje życie jest puste, czuję się bardzo samotna.
Na szczęście to tylko czasem, a na co dzień mam kontakt z ludźmi, wciąż coś się dzieje i nie ma takie smucenie się czasu.
napisał/a: Darek1985 2009-07-18 16:37
Nikita8 napisal(a):Wszystko można przetrwać. Można nawet być szczęśliwym samemu - i ja jestem. Tak generalnie. Poznaję nowych ludzi, poznaję siebie wciąż i bywam niekiedy bardzo zdziwiona :)
Problem pojawia się w takich dniach jak dziś. Kiedy nikt nie pisze, nikogo nie ma na GG, wszyscy mają już plany, nikt nie ma czasu się spotkać, a ja mam wrażenie że moje życie jest puste, czuję się bardzo samotna.
Na szczęście to tylko czasem, a na co dzień mam kontakt z ludźmi, wciąż coś się dzieje i nie ma takie smucenie się czasu.


Właśnie po jakimś czasie miałem zamiar tu napisać. Nie miałem czasu, sesja później chciałem trochę odpocząć od tego wszystkiego. I wypowiedź wyżej jest podobna do moich myśli, które chciałem tu przekazać. Mija właśnie 9 miesięcy od rozstania, jak pisałem wyleczyłem się do tego stopnia, że jak Ją nawet widzę z chłopakiem to jest obojętne. Od nowa poznaje siebie, w sumie sam nie wiem nadal kim jestem. Raz jestem introwertykiem, który woli spotykać się z wąską grupą ludzi i samemu w domu usiąść i rozmyślać. Ale i też jestem ekstrawertykiem , gdzie nie mam problemów z poznawaniem ludzi.

Ale do rzeczy, moi dobrzy znajomi pytają czy szukam kogoś i stwierdzają "Jak dobrze, że już z Nią nie jesteś bo wróciłeś dawny Ty". Fakt w zeszły weekend pojechałem za Warszawę do bardzo dobrego znajomego, z którym nie utrzymywałem znajomość przez moją EX, która walnęła Go parę razy w twarz bo rzekomo "wpieprzał" się w Nasz związek. No i kontakt się urwał na dwa lata. Ale jestem szczęśliwy, że znów utrzymuję jak za dawny lat. Jestem pewne "ale" moi znajomi maja już poważne związki. Jak byłem na ten domówce a w zasadzie "willówce" ;) to ja byłem jedynym singlem wraz z kumplem jednego z najlepszych moich kumpli. Ale jakoś nie czułem się z tym źle. Fakt są momenty przytłaczające, że nie ma się do nikogo odezwać, przytulić.

Wczoraj tak siedzę u tego z najlepszych moich kumpli do czwartej rano grając w gry, słuchając muzyki i robiąc jakieś jedzenie. On mieszka z bardzo fajną dziewczyną, która jest straszna trochę od Niego ale do siebie bardzo pasują. Trafił w w dziesiątkę z wyborem drugiej połowy. I tak rozmawiamy na tematy relacji damsko-męskiej i również czy się spotykam z jakimiś. I tak mówi "Tego kwiatu to pół światu..." ale ja dodaje "... ale 3/4 gówna warte" Dlatego uważam, że trzeba szukać ale nic na siłę i nie być na siłę z kimś po to aby nie być samotnym bo to więcej szkód spowoduje niż w ogóle. Napisał bym jeszcze więcej lecz Ojciec mnie pogania na rower bo mu obiecałem wspólny po południowy wypad po Warszawie ;) Pozdrawiam Was i do zczytania się :)
napisał/a: vrb 2009-07-18 20:02
Nie wierzę że można być szczęśliwym samemu. Człowiek nie został stworzony do życia w samotności. Kumple czy przyjaciele tego nie zastąpią.
napisał/a: wroclawianin 2009-07-19 20:02
Przeglądam tak sobie to forum i stwierdziłem, że pozwolę sobie podzielić się z wami moją historią.

Jeśli chodzi o związki to jestem typem długodystansowca. Nigdy nie interesowały mnie jakieś przelotne romanse. Swoją pierwszą poważną miłość spotkałem w wieku 18 lat. Praktycznie od początku wiedziałem, że to jest to. Przeżyliśmy razem wiele wspaniałych chwil.Naprawdę mocno i z całego serca kochałem tą dziewczynę. Po 6 latach bycia razem postanowiliśmy pojechać na wakacje do Londynu sobie zarobić. Szybko znaleźliśmy sobie prace na miejscu i niestety nie wiem co się stało ... czy to była ta zachodnia wolność którą ona się zachłysnęła czy jak ale dziewczyna zmieniła się nie do poznania. Później mi powiedziała, że jestem jej pierwszym facetem i że przeraziła ją wizja tego, że już nikogo nie pozna i że generalnie ona chce sobie pożyć jako singielka. W głowie mi się to wszystko nie mieściło. Ona została tam a ja wróciłem do kraju.Pierwsze trzy miesiące to była totalna męka. Na zajęcia na uczelnie w ogóle prawie przestałem chodzić. Ze znajomymi jak już w ogóle wyszedłem to upijałem się do nieprzytomności a jak siedziałem w domu to tylko patrzyłem w ścianę i słuchałem muzyki. Później po tych trzech miesiącach zacząłem jakoś stawać na nogi. Zająłem się sobą, nadrobiłem zaległości na uczelni .. nawet znalazłem sobie pracę i zmieniłem tryb nauki na zaoczny. Po kolejnych trzech miesiącach na całkiem przypadkowej imprezie w klubie poznałem dziewczynę która przeszła to samo co ja .... 6 lat w związku i koleś jej podziękował. Dużo o tym rozmawialiśmy oraz generalnie o życiu i zainteresowaniach i planach. Ona nie była z mojego miasta więc większość rozmawialiśmy przez neta. Szybko nam te rozmowy na necie nie wystarczały i zaczęliśmy się spotykać. Często zaczęła przyjeżdżać do mnie. Zakochaliśmy się w sobie ... w końcu ona przeprowadziła się do mojego miasta i wynajelismy sobie mieszkanko. I tak sobie mieszkaliśmy przez 8 miesięcy razem .. wspólne mieszkanie dużo weryfikowało ... nie było już tak sielankowo jak na początku no i ona ze mnie zrezygowała mówiąc, że jej nie szanowałem. Próbowałem o nią walczyć ... smsy , kwiaty do pracy , propozycje spotkań. Powiedziała, że już nic się nie da zrobić,

Po tym kolejnym epizodzie jestem znowu sam i już kompletnie nie mam ochoty na kolejne związki. Spotykam sie z ludźmi , spotykam nowe kobiety w moim życiu ale czuje się już tak totalnie wypalony i samotny że się w pale nie mieści. Jedna dziewczyna która się zaangażowała teraz w naszą znajomość oczekuje ode mnie związku a ja wiem że nie mogę :( W myśli mam cały czas te dwie byłe dziewczyny. Śnią mi się one naprzemian po nocach i rano budzę się nie wyspany i z myślami, że już nic mnie na tym świecie nie cieszy.

Nie jest lekko no ale trzeba iść do przodu.
Boje się kolejnych związków i ewentualnych rozczarowań.
:(
napisał/a: Zakk 2009-07-19 23:31
a może po prostu za szybko zacząłeś nowy związek, kiedy wciąż jeszcze myślałeś o starym.
Ja właśnie tak miałem; po ponad 6 latach rozstałem się z kobietą i chociaż byłem w wielkiej rozpaczy, to od razu szukałem kogoś następnego i następnego. Od tamtego rozstania minął rok, a ja miałem w tym czasie 5 dziewczyn i nigdy nie byłem sam dłużej niż 2 tygodnie. I chociaż w miarę "starannie dobierałem" je sobie, to z każda wytrzymałem po kilka tygodni, chociaż były to pod każdym względem wartościowe kobiety. Ale ja wciąż myślałem o tamtej. I wciąż myślę, tylko jakby z tygodnia na tydzień mniej. Ale postanowiłem pobyć na razie sam i zobaczę co będzie. Muszę jakoś w sobie obudzić ten "głód". Ale najpierw chyba uśpić stare myśli.
napisał/a: Nikita8 2009-07-20 09:40
I dlatego właśnie ja szukam znajomości, spotykam się z ludźmi ale od początku mam założenie że nie chcę się angażować - zresztą mówię o tym że raczej nie jestem jeszcze gotowa na związek, że szukam kumpla, jeżeli coś tam kiedyś wyjdzie to fajnie, ale naprawdę nie musi. Dzięki temu jest szczerość od samego początku, nikt nie musi ukrywać swoich wad żeby wypaść lepiej, a ja nie czuję się źle że kogoś oszukuję.
Od rozstania minęły prawie 2 miesiące. Przez 7 lat byliśmy razem, nie jestem przyzwyczajona do bycia samemu. A on... On wyglądał okropnie jak go ostatnio widziałam. Nigdy go nie widziałam w takim stanie - jakby był chory. Mówi że to stres. A przecież jest z tamtą, jest szczęśliwy, zakochany. Więc o co chodzi? Ale nie cieszy mnie to, żal mi go, choć to on odszedł. Widzę że się niszczyliśmy, że to nie miało sensu. Ale... czasem powraca żal, złość, zazdrość o nią i samotność - po prostu samotność. Poczucie jakbym siedem lat stała oparta o mur, a teraz mur zniknął, a ja mam problem z utrzymaniem równowagi samemu. Ale też po zniknięciu muru ukazał się świat pełen ludzi, niespodzianek, a ja codziennie zaskakuję samą siebie innym spojrzeniem na wiele spraw. To była nauczka - po prostu. I tak to trzeba traktować. Sposób czy szansa na dojrzewanie, na zrozumienie siebie, na kolejny dużo lepszy i mądrzejszy związek. I tak do skutku. Aż będziemy naprawdę szczęśliwi.