Życie po rozstaniu...

napisał/a: plainofwhite 2014-05-03 08:04
Nie martw się, każdy tak ma. Ja to się sypię średnio co miesiąc. Niby na kilka dni, ale też wiem, że na własne życzenie. Bo też dręczę się myślami tak, jak Ty. Dobrze, że nie łapiesz się tego kontaktu - zazdroszczę samodyscypliny :)
napisał/a: 834 2014-05-04 01:50
Czyli wciąż smsy i rozmowy telefoniczne z byłym u Ciebie? Ja stwierdziłem, że skoro i tak średnio sobie radzę z tym tematem, to rozmowy, śledzenie na fb czy inne akcje mogą tylko napędzać ten młyn.

Ale szkoda. Bo w czasie naszego związku ona zakolegowała się z wieloma moimi znajomymi, z którymi teraz spędza czas. Z prostych powodów musiałem się nauczyć unikania wspólnych spotkań. Ale nic z tym już nie zrobię. Ani im nie zabronię spotykania się z nią, ani tym bardziej jej nie zabronię się spotykania z nimi.

Trzeba brać się w garść. Jutro mam pierwszy dzień pracy o której marzyłem przez wiele lat. Aż nie wypada się smucić
napisał/a: plainofwhite 2014-05-04 08:02
No może nie wciąż, ale my od dwóch lat mamy takie przepychanki. Miesiąc pisania dzień w dzień/miesiąc nienawidzenia siebie wzajemnie. Taka kompletnie chora sytuacja. Przez ten czas już ja miałam kogoś, on miał kogoś, toczyliśmy wojnę, byliśmy kochankami, znowu toczyliśmy wojnę, on 6 chciał wrócić i 6 razy rezygnował, zrywaliśmy 10 razy kontakt i 10 razy go odmawialiśmy - nikomu nie polecam takich huśtawek. Ostatnio też coś pisał, że żałuje tych decyzji, które podjął, ale on cały czas tak pisze i nic z tego nigdy nie wynika, więc pewnie dla zasady. Ostatnio próbowałam zerwać z nim kontakt całkowicie, ale się trochę zachwiałam. dalej będę próbować :)
Co do znajomych: też się przyjaźnie z jego znajomymi, z którymi on sam już nie ma takiego kontaktu. I też go to irytuje, ale nic z tym się nie zrobi. Też możesz utrzymywać z nimi kontakt, tylko uważaj żeby jej wtedy nie było jeśli jest dla Ciebie za wcześnie.
A pochwalisz się, co to za praca? :)
napisał/a: 834 2014-05-05 23:02
Czyli on też nie zerwał kontaktu? To już podwójnie trudne zadanie.

Żeby się za dużo nie zdradzić; pracuję w mediach, a ostatnio dostałem dobre stanowisko w centrali jednego z największych nadawców ;) I bardzo się cieszę
napisał/a: plainofwhite 2014-05-06 07:28
No nie, on jest przeciwny zerwaniu kontaktu, bo "bardzo mnie lubi i chyba nic się nie stanie, jak od czasu do czasu porozmawiamy". Dobrze wie, że dalej go kocham i najlepsze dla mnie byłoby zerwanie kontaktu i zapomnienie, ale mu nie bardzo się chce czegokolwiek mi ułatwiać. Zawsze pisze, że żałuje, bo wie, że wtedy głupia zostanę z nadzieją, że może naprawdę, a potem jest tylko płacz... Miejmy nadzieję, że już nie. Teraz jest pierwszy raz jak napisał, że żałuje, a ja nie pomyślałam, że jednak żałuje, tylko się uśmiechnęłam i pomyślałam "jak zawsze" :)

No to jakiś ogólny zarys już mam ;p
napisał/a: ccalineczkaa 2014-05-30 10:46
Moim zdaniem najlepsze co można zrobić po rozstaniu, to zmienić klimat, jeżeli się tylko da. Wyjechać do innego miasta, znaleźć nowych znajomych, zaczać rozwijac swoje pasje, zaczac zyc na nowo!!!!!!!!!!!!!!
napisał/a: Valkiria_ 2014-05-30 10:52
No faktycznie... Zostawic ew.studia, prace, rodzine, przyjaciół i przez miłosny zawod zwiewać do innego miasta. Genialne w swej prostocie...
napisał/a: Annie 2014-05-31 12:30
Valkiria_ napisal(a):No faktycznie... Zostawic ew.studia, prace, rodzine, przyjaciół i przez miłosny zawod zwiewać do innego miasta. Genialne w swej prostocie...




Uciec od problemu! Koleżanka Tereska od reklamy dała radę za milion dolców :)
napisał/a: antros 2014-06-21 17:41
Witam, jakieś 2 tygodnie temu zakończyłem związek ,który trwał ~1,3roku.

Jestem osobą młodą, 20lat, partnerka miała 16 - 4lata różnicy, jednak decyzji nie podejmowałem z dnia na dzień ,lecz obserwowałem rozwój sytuacji i w ten sposób byliśmy razem po ok. 2miesiącach rozmów.


Mieliśmy lepsze i gorsze okresy w związku, momentami byłem straszny, nie do zniesienia, a moje problemy objawiały się parę razy w sposób ..cóż - niedopuszczalny.

Przejdę do rzeczy, rozpoczął się czerwiec, mój stary znajomy zaprosił mnie na swoją działkę żeby uczcić urodziny - wpierw chciałem zabrać dziewczynę, nie mogła jechać ze mną, nalegała bym jechał (intencje miała dobre, mało spotykałem się z ludźmi z konkretnych pobudek - o tym ew. potem) i spędził czas ze znajomymi. W środę odbyliśmy sprzeczkę, na wieczór powiedzieliśmy sobie 'dobranoc, kocham cię' (telefonicznie, nie mieszkaliśmy w jednej miejscowości), na następny dzień - w czwartek, pojechałem z ww. znajomym i naszym kolegą na jego działkę by spędzić tam czas dzień wcześniej. Głównie zależało mi na tym by mieć łatwiejszy transport (normalnie musiałbym z namiotem kałatać się pociągiem) bo kolega prowadził auto. Po dotarciu na miejsce, ok godziny 16 zadzwoniła dziewczyna (czekałem na jej telefon specjalnie - niestety ,ale przez fakt, że mam nieograniczone rozmowy, a ona telefon na kartę częściej dzwoniłem ja przez co zrodziła się chora tendencja), powiedziałem ,gdzie jestem (mimo iż dni przed tym wspominałem jej ,że może wyjść taka okoliczność, że pojadę wcześniej - nie potwierdziłem tego, że pojadę w czwartek) - wkurzyła się, rzuciła słuchawką, zadzwoniłem po paru minutach, załagodziłem sytuację i było 'dobrze', kolejna nocka i kochane pożegnanie przed snem. W piątek mija dzień, rozmawiam z nią co jakiś czas by źle się nie czuła (siedziała w domu podczas ,gdy ja byłem tam), poprzyjeżdżali goście, dziewczyna mi powiedziała, że z koleżanką ok. 17 na piwo idzie - odparłem no dobrze, tylko nie siedź za długo (poszły nad jezioro), wróć przed 21. Godziny mijały, ja rozmawiałem ze starymi znajomymi, piłem piwo (wypiłem może 2 - nie przepadam za tym już), dzwoniłem do niej pare razy i ciężko było się skontaktować (krótkie rozmowy). W końcu ok 21 dzwoni do mnie i przeprasza 'jestem złą dziewczyną, przepraszam cię' - tak parę razy w nieco zmienionej formie to powtórzyła. Dobrze z jednej strony, że poczuła się źle z tym jak reagowała, ale z drugiej taki samo-lincz to nic dobrego, uspokoiłem ją i prosiłem by się nie rozłączała (była strasznie przygnębiona, z reguły lepiej jest wtedy człowieka słyszeć by czegoś nie zrobił). Parę minut rozmowy i stwierdzenia, że ona strasznie chce się we mnie wtulić, leżeć bez rozmowy i po prostu być wtulona, nalegałem na dalszą rozmowę póki nie wróci do domu - nic z tego, rozłączyła się bo chciała sama iść z muzyką w słuchawkach. Wynikło spięcie, potem jakoś to załagodziliśmy.

Następnego dnia wracam do domu, jest godzina około 11 - wchodzę na komputer, co widzę? Zdjęcie jej, koleżanki + nieznany mi kolega ,który przytula obie. Poczatkowo na pytanie 'co to jest? Skąd to, co to ma znaczyć?' usłyszałem, że to stare zdjęcie i tyle, odparłem ,że nie wierzę i to sprawdzę - pękła i przyznała się ,że to zdjęcie robione było dnia poprzedniego, okazało się także, że trochę wypiła i tyle. Wpadłem w bezpodstawny szał, zacząłem krzyczeć, wyzywać ją i na tym się skończyło. Przyszła do niej znajoma, zaczęła do łagodzić (była prowodyrem całej sytuacji) i ok. Rozmawiałem nawet z ów człowiekiem by usłyszeć na moją prośbę skasowania zdjęcia 'nie lubię jak mi się grozi'. Nastepnego dnia dziewczyna w zasadzie zmieniła podejście, stwierdziła ,że nie jesteśmy razem ,a dalszy rozwój sytuacji no cóż.. po dwóch tygodniach moja juź 'ex' jest właśnie z tym człowiekiem.

Zanim cokolwiek zostanie napisane odnośnie mojej reakcji - zrobiłem co zrobiłem, natomiast jej odpowiedź na pytanie "dlaczego to zrobiłaś i mnie okłamałaś?" -bo chciałam dowalić jego byłej (jak na ironię), spytałem: w takim razie nie liczyłaś się z tym, że ja mogę się z tym źle poczuć? -cisza, nic. Odparłem na to [tym bardziej wściekły, że nie tyle kłamie co po prostu nie jest w stanie nic na to odpowiedzieć i szuka głupich argumentów] ,gdyby ten sam chłopak klęknął przed tobą i się rozpłakał to zrobiła być mu l..?! [przedtem tłumaczyła się, że chciała go pocieszyć, więc - nie znam człowieka, więc słowa tego typu do mnie nie trafiają] .Nie kryję poleciały słowa 'suka, szmata', jestem człowiekiem szczerym, zawsze, cokolwiek się nie dzieje - natomiast jej kłamstwa przychodziły ot tak, zawsze był powód. Żeby coś zrobić z sytuacją i wyjść ew. z 'twarzą' z tego związku po 2 dniach od tamtej awantury pojechałem do niej z kwiatami, rozmawiałem z nią, przeprosiłem - chciałem pokazać, że żałuję swojego zachowania, sama stwierdziła, że spotkamy się w piątek i porozmawiamy. W czwartek musiałem załatwić parę spraw w urzędzie i w zasadzie cały dzień byłem poza domem, dzwoniłem do niej raz i bez odezwu (rano rozmawialiśmy i jakoś ta rozmowa poszła). Załatwiłem co miałem, wróciłem do domu ok. 19 - zadzwoniłem, nadal nic, wróciła do domu ok 21 - rozmawiała oburzona, wściekła prawie - twierdząc, że to już koniec, a w piątek ona ze znajomą na zakupy idzie i to koniec.

Minęły od tamtej pory dwa tygodnie - człowiek z którym wtedy miała zdjęcie jest aktualnie jej partnerem (niby), dziewczyna natomiast mnie traktuje jak wroga jeżeli nie lepiej.

Nie wiem co mam o tej sytuacji myśleć, wyciągnąłem wnioski - to jest pewne. Pozostaje jednak pustka i parę pytań bez odpowiedzi.
napisał/a: Valkiria_ 2014-06-21 18:09
A po co ci odpowiedzi? 4 lata w takim wieku w jakim jestescie to PRZEPASC. to nie mialo prawa sie dobrze skonczyc. Wymagasz dojrzalosci od 16 letniej siksy, a sam masz jeszcze mleko pod nosem i tej dojrzalosci ci brak... obydwoje pokazaliscie klase, nie ma co. Wez chlopie pojdz swoja droga, kolekcjonuj doswiadczenia, koko dzambo i do przodu. Nie taplaj sie juz w tym.
napisał/a: Rooda666 2014-06-21 18:26
antros napisal(a):Nie wiem co mam o tej sytuacji myśleć
nic. Tak jak pisze Valkiria:
Valkiria_ napisal(a):Wez chlopie pojdz swoja droga, kolekcjonuj doswiadczenia, koko dzambo i do przodu. Nie taplaj sie juz w tym.
napisał/a: antros 2014-06-21 18:56
Po prostu ,mimo wszystko jest mi źle i nie mogę zrozumieć jak osoba z ,którą się obcuje ponad rok, podziela się uczucia, współżycie - nagle w dwa tygodnie ma innego partnera, to prawie nieludzkie podejście jest. Zrozumiałbym gdyby była mowa o jakiejś latawicy ,ale tutaj po prostu śmietnik się robi w głowie na samą myśl :P. Kwestia wieku, wartości, wychowania?