Życie po rozstaniu...

napisał/a: majka1986 2014-11-13 10:50
Rooda666 napisal(a):To mi wygląda na całkiem poważny i sensowny powód.
Popieram!

[ Dodano: 2014-11-13, 10:59 ]
Bolls napisal(a): Efekt jest taki, że jestem studentem z wybitnymi osiągnięciami, wysokim stypendium naukowym co poprawiło naszą sytuację finansową, ale zostałem sam.
Bo kochany pieniądze to nie wszystko! Co z tego, że zapewniasz dobry byt rodzinie, jak wcale nie masz dla niej czasu.
Może Twoja żona zrozumiała, że znów zostanie ze wszystkim sama. Nie dość, że cały dom jest na jej głowie, wychowanie waszego syna itp. to teraz dojdzie jej jeszcze jeden obowiązek - maluszek, który będzie potrzebował stałej opieki. A ona zostanie z tym wszystkim sama, bo ty nie masz czasu na "takie" rzeczy!
Może po prostu czuła się nie kochana i zaniedbywana i dlatego odeszła!?
napisał/a: enhunter 2014-11-13 13:08
majka1986 napisal(a): A ona zostanie z tym wszystkim sama, bo ty nie masz czasu na "takie" rzeczy!


No odchodząc od niego tym bardziej nie "odstanie" się sama. Przynajmniej ze względu na dzieci powinna poczekać, aż autor skończy studia i przeczekać ten okres. Taka decyzja przy posiadaniu już rodziny to na moje trochę zbyt pochopna. Rozumiem, gdyby tak zrobiła, kiedy autor będzie już pracował w zawodzie, a nie na studiach i nadal nie miałby czasu. Ale teraz? Ma dziecko w wieku przedszkolnym, a wytrzymać jeszcze tego roku, dwóch nie mogła?

Brak czasu w mojej opinii to taki puder na syf. Możliwe, że ktoś inny się nią zaopiekował lepiej.
Mam dwie siostry, jedna ma już trzecie dziecko, druga pierwsze. Jedna gnije całymi dniami w domu na totalnej wsi, gdzie mąż wychodzi o 6:00 rano a wraca wypompowany późnym wieczorem i też jest z tym sama. Jakoś daje radę, bo mąż pomimo, że nie ma sił to ona rozumie to, że pracuje teraz na pełnych obrotach bo inaczej przyszłość nie będzie kolorowa.
napisał/a: DonDon 2014-11-13 14:00
enhunter, jak nie zgadzam się z Tobą w Twoim temacie, to tutaj poprę Twoją stronę.
napisał/a: majka1986 2014-11-13 15:02
enhunter napisal(a): Jedna gnije całymi dniami w domu na totalnej wsi, gdzie mąż wychodzi o 6:00 rano a wraca wypompowany późnym wieczorem i też jest z tym sama. Jakoś daje radę, bo mąż pomimo, że nie ma sił to ona rozumie to, że pracuje teraz na pełnych obrotach bo inaczej przyszłość nie będzie kolorowa.
I myślisz, że jest szczęśliwa? Że nie brakuje jej męża? Ja tez jestem często sama w domu, bo mój mąż ciągle siedzi w firmie lub ma coś do załatwienia. Zarabia duże pieniądze i co z tego?! Myślisz, że jestem z tego powodu szczęśliwa... Jestem zła na niego i smutno mi, że ma tak mało czasu dla mnie... Na szczęście zaczyna do niego docierać, że przez to nie jest w naszym małżeństwie tak jak powinno być i zaczyna to zmieniać (mam na myśli więcej czasu spędzonego w domu)...
napisał/a: e-Lena 2014-11-13 15:12
Bolls, kto zawalił wtedy, kiedy mieliście AŻ 1,5 roku przerwy? No i co się stało, że po takim czasie w ogóle chciało wam się do siebie wracać?
Dziwna historia i wątpię, żeby książki były tutaj sprawcą rodzinnego dramatu, podobnie jak dziwne jest to, że ona odeszła bez wyjaśnienia a on nie zainteresował się specjalnie, żeby je otrzymać.
napisał/a: majka1986 2014-11-13 15:52
Bolls napisal(a):Teraz wiem, że gdybym tylko wiedział, snuł domysły, że go stracę, to bawiłbym się z nim całymi dniami i kiedy by spał trzymałbym go na rękach do samego rana.
Szkoda, że doceniłeś to co miałeś dopiero jak to straciłeś...
napisał/a: enhunter 2014-11-13 16:48
majka1986 napisal(a):I myślisz, że jest szczęśliwa? Że nie brakuje jej męża? Ja tez jestem często sama w domu, bo mój mąż ciągle siedzi w firmie lub ma coś do załatwienia. Zarabia duże pieniądze i co z tego?! Myślisz, że jestem z tego powodu szczęśliwa... Jestem zła na niego i smutno mi, że ma tak mało czasu dla mnie... Na szczęście zaczyna do niego docierać, że przez to nie jest w naszym małżeństwie tak jak powinno być i zaczyna to zmieniać (mam na myśli więcej czasu spędzonego w domu)...


Nie mówię, że jest szczęśliwa, ale odchodząc od niego myślisz, że znajdzie większe szczęście? Nie dość, że zostanie z problemami dziecka tak samo sama jak była, to dojdzie teraz to, że nikt już w nocy do niej nie przyjdzie, do nikogo nie otworzy gęby, do nikogo się nie przytuli albo nawet nie wydrze. Na moje to jest jeszcze gorsze, a jeżeli ma choć odrobinę instynktu samozachowawczego i chociaż troszku interesuje jej to co synek może przeżywać zarówno teraz, jak i potem wychowując się bez ojca to na bank nie poszła sobie być sama gdzie indziej. Jakaś alternatywa musiała być, bo brak jej oznaczałby masochizm.

A co do autora to jak? Przez spędzanie większego czasu w domu z dzieckiem, zacznie mu siadać na głowę (zacznie się zastanawiać, czy jest odpowiednio dobrze przygotowany do egzaminów, czy da radę dzięki temu znaleźć pracę, zapewnić byt rodzinie itp.) Zacznie myśleć wbrew pozorom jeszcze bardziej o przyszłości - może zawalić końcówkę studiów co przyniosłoby efekt wręcz przeciwny - wydłużyłby walkę na uczelni o kolejny rok, dwa. Zacząłby być z tego powodu nerwowy, zdekoncentrowany jeżeli chodzi o opiekę nad dzieckiem, spowodowałoby to zaostrzenie konfliktów, bo żonka powiedziałaby, że nie umie się tym dzieckiem zająć. On byłby nieszczęśliwy i zmartwiony + gratis problemy finansowe. Miód malina.

Jeżeli faktycznie sobie poszła być sama gdzie indziej (w co szczerze wątpię), to on skończy studia, znajdzie prace i chociażby ze względu na dziecko wrócą do siebie i będzie si. Jeżeli nie poszła być sama, tylko być z kimś to jak to powiedział Bartłomiej Sienkiewicz - "ch*j, d*pa i kamieni kupa"
napisał/a: Bolls 2014-11-13 16:55
Dziewczyna miała we mnie wsparcie, byliśmy oboje w domu bo ja zlecenia brałem do domu. Czułą się źle przez pierwsze tygodnie ciąży, wtedy miałem jeszcze na głowie dom (naczynia pranie).

Żadne z powyższych mi nie przeszkadzało. Taka jest już kolej rzeczy. Czy nie na tym polega wsparcie?

Ja nie napisałem, że z dzieckiem się nie bawiłem i w cale nie poświęcałem czasu. Za dnia byłem do jego dyspozycji odrywając się co chwila na chwilę od książek (chciał mi coś pokazać, coś się zapytać, bawiliśmy się w "szybkiego berka" itp) wieczorem zawsze leżeliśmy razem w jego pokoju i rozmawialiśmy dość długo.

Nie zaniedbałem dziecka. Chciałem przez powyższe powiedzieć, że gdybym wiedział jak się sprawy potoczą to miałbym naukę gdzieś, przynajmniej nie na takich wynikach by mi zależało. Ale również chciałbym wtedy nadrobić czas, którego teraz nie będziemy mieli.

Czy jeszcze dwa lata studiów moich nie mogła wytrzymać. Tylko ona się poświęcała tym, że mamy ciężko. A co jej z resztą przeszkadzało w tym, że to ja przesiaduje do późnych nocy przy książkach, że to ja zarywam nocki.

P.S. Przepraszam za następujące: Wierze, że może część z was chciałaby może pomóc, ale niektóre z waszych wypowiedzi jest nieprzemyślana. Chyba nie powinno się stawiać diagnozy nie znając sprawy.
Poza tym "życie po rozstaniu" początkowo wymieniano się tutaj uczuciami po rozstaniu. Chciałem tylko opisać to jak się czuje, bo wiem, że to bywa pocieszające kiedy wiemy, że nie my pierwsi i ostatni.

W dobrych intencjach.
napisał/a: Rooda666 2014-11-13 17:27
Bolls, odpowiadasz chyba tylko na te pytania, na które Ci wygodnie.

e-Lena napisal(a):Bolls, kto zawalił wtedy, kiedy mieliście AŻ 1,5 roku przerwy? No i co się stało, że po takim czasie w ogóle chciało wam się do siebie wracać?
napisał/a: Bolls 2014-11-13 17:29
Apropos rozstania 1,5 rocznego. Wtedy odeszła ode mnie bo też mieliśmy kryzys finansowy. Lecz jak to później okreslila: nie wiedziała czy ja jestem jej jedynym. Wtedy związała się ze swoim byłym zaraz po naszym rozstaniu. Po tych 1,5 roku związalem się z nią znów z nadzieją, że przejrzala na oczy.

Mieszkaliśmy razem dokładnie dwa lata.
napisał/a: enhunter 2014-11-13 18:04
Bolls napisal(a):mieliśmy kryzys finansowy... ...Wtedy związała się ze swoim byłym zaraz po naszym rozstaniu.


Dziękuję, dobranoc. Na moje wszystko jasne.

Na pewno, gdyby zaczął poświęcać więcej czasu rodzinie zamiast pracy to ten kryzys by się znów nie pojawił. Na pewno!

Przecież pieniądze to nie wszystko :o

A nie wiesz, czy jej były jest teraz wolny przypadkiem?
napisał/a: Bolls 2014-11-13 18:07
Ok dziękuję. Wiem polubiłem się w tym przedobrzylem. Chciałem jak najlepiej. Straciłem wszystko. ;-( Na prawdę juz chce natychmiast przerwać ten stan.