Informujemy, że w dniu 17.07.2024 r. forum rozmowy.polki.pl zostanie zamknięte. Jeśli chcesz zachować treści swoich postów lub ciekawych wątków prosimy o samodzielne skopiowanie ich przed tą datą. Po zamknięciu forum rozmowy.polki.pl, wszystkie treści na nim opublikowane zostaną trwale usunięte i nie będą archiwizowane.
Dziękujemy!
Redakcja polki.pl
Dodatkowo informujemy, że w dniu 17.07.2024 r. wejdą w życie zmiany w Regulaminie oraz w Serwisie polki.pl
Zmiany wynikają z potrzeby dostosowania Regulaminu oraz Serwisu do aktualnie świadczonych usług, jak również do obowiązujących przepisów prawa.
Najważniejsze zmiany obejmują między innymi:
- zakończenie świadczenia usługi Konta użytkownika,
- zakończenie świadczenia usługi Forum: Rozmowy,
- zakończenie świadczenia usługi Polki Rekomendują,
- zmiany porządkowe i redakcyjne.
Z nową treścią Regulaminu możesz zapoznać się tutaj.
Informujemy, że jeśli z jakichś powodów nie akceptujesz treści nowego Regulaminu, masz możliwość wcześniejszego wypowiedzenia umowy o świadczenie usługi prowadzenia Konta użytkownika. W tym celu skontaktuj się z nami pod adresem: redakcja@polki.pl
Po zakończeniu świadczenia usług dane osobowe mogą być nadal przetwarzane, jednak wyłącznie, jeżeli jest to dozwolone lub wymagane w świetle obowiązującego prawa np. przetwarzanie w celach statystycznych, rozliczeniowych lub w celu dochodzenia roszczeń. W takim przypadku dane będą przetwarzane jedynie przez okres niezbędny do realizacji tego typu celów, nie dłużej niż 6 lat po zakończeniu świadczenia usług (okres przedawnienia roszczeń).
Konkurs "Bajki dla brzuszka"
W leśnej kniei, hen za wzgórzem,
Mieszkał Borsuk, co łobuzem
Był tak wielkim, że o rety
Każdy wiał przed nim … niestety!
Dnia pewnego gdy tak broił,
Tam dokuczał, tu swawolił,
Wieś się bardzo oburzyła,
I nauczkę mu sprawiła.
Jak on innym, oni jemu,
Dokuczali po swojemu.
Tu wyrwali mu marchewkę,
Tam porwali mu poszewkę.
Ubrudzili okna błotem,
Rozsypali mu pod płotem
Popiół, co mu wszystko brudził.
Borsuk stękał i marudził.
Do myślenia mu to dało,
Choć to wszystko bardzo mało,
W porównaniu jest do tego,
co uczynił on im złego.
Zachowanie me się zmienia!
Już nie będzie swawolenia!
Będę dobrym przyjacielem,
I w tygodniu i w niedziele!
Borsuk poznał życia sztukę
I odebrał on naukę:
Nie uczyni już niczego,
Co nie miłe jest dla niego.
Jak widać wszystko(a nawet wszytkich) można zmienić na lepsze:)"
Ja tak sobie cicho siedziałam do tej pory ale to przeszło moje najśmielsze oczekiwania. Było już kilka bajek o małych dzieciach, które mieszkały w różowych domkach a po dziewięciu miesiącach szczęśliwego życia otrzymywały wewnętrzny pejoratyw przeciskania się przez ciasne, ciemne tunele ale ta... ta bajka, Proszę Pań, zasługuje na szczególne względy!
Ale nie powinnyśmy się dziwić. Moje Drogie, logicznym jest przecież, że gdy dziecko jest niegrzeczne powinno je się zamknąć w klatce, w piwnicy na co najmniej dwa lata i w tych sterylnych, bezpiecznych dla dziecka... otoczenia... dla dziecka i otoczenia warunkach poddać je resocjalizacji. A wiadomo, że najlepsze środki resocjalizacji wymyślono już dawno. Świetnie sprawdziły się w wielu systemach, krajach i kulturach - od Rosji po Chiny... Do tego jeszcze odrobina muzyki poważnej i możemy być pewne, że nasze dziecko będzie "przeuprzejme".
Urocza bajka. Doprawdy.
pozdrawiam
Mieszkały trzy wykałaczki
Natomiast na bliskiej grzędzie
Miasteczko miały żołędzie
Tak to się wszystko złożyło
Że całkiem blisko do nich było
Raz żołędzie przyjęcie urządziły
I do siebie wykałaczki zaprosiły
Jedzenia i picia było bez liku
Mnóstwo frykasów i smakołyków
Fantazje smakowe i pyszne dania
A było tego aż nie do opisania
O godzinie 20 miało być przyjęcie
Więc wykałaczki się szykują zawzięcie
W najlepsze piórka się wystroiły
Piękny makijaż sobie sprawiły
Buciki na obcasach założyły
I już do wyjścia gotowe były
A gdy dotarły już do żołędzi
Jedna pod nosem coś sobie smęci
Druga sobie coś w ziemi skrobie
A trzecia wciąż się przygląda sobie
Nagle do drzwi stuk, puk zapukały
I pięknie się z żołędziami witały
Zaczęła się już na dobre zabawa
Wiwaty, oklaski i gromkie brawa
Chichoty, łoskoty i głośne śmiechy
I by nie było końca uciechy
Lecz nagle ktoś się w pobliżu zjawił
I trochę szyki żołędziom przestawił
To przywędrował tu mały chłopczyk
Nikomu nieznany i całkiem obcy
Pierw do swej ręki wykałaczki wziął
I zaraz je do koszyczka wepchnął
A chwilkę potem i zebrał żołędzie
Aj co się wydarzy? Co teraz będzie?
Chłopiec zabrał zdobycze do domu
Usiadł w pokoju swym po kryjomu
Z koszyczka wyjął skarby zdobyte
I zaczął z nich robić ludki znakomite
Ułożył żołnierza z tarczą z łupinek
I wciąż wymyślał mu setki minek
I jeszcze wiele stworzonek ułożył
A później pięknie na półce położył
I teraz w jego izdebce są ozdobą
I chce pochwalić się nimi przed Tobą
Bo to okazy są niezastąpione
I własnoręcznie przez niego zrobione
Żołędzie się nawet ucieszyły
Bo dzięki temu się bardziej zżyły
Z ich niedawnymi sąsiadkami
Grymaśnymi wykałaczkami
A dla Ciebie morał taki z bajki tej
Patrz na życie wesoło a będzie lżej
Trzeba się cieszyć z tego
co nas spotyka nowego
i umieć zmienić minusy
na okazałe plusy
i nie tylko od parady
na zalety zmienić wady!
W jego własnym bereciku
Dnia pewnego blisko środy
Obudził się jeżyk młody
Wnet otworzył jedno oko
I przeciągnął się szeroko
Wypił szybko łyczek wody
I czym prędzej wszedł na schody
Na podwórko wybiegł szybko
„witam Ciebie złota rybko”
Zaraz dalej powędruję
„cześć kangurku, cmok, całuję”
Bardzo grzeczny zawsze był
Ze wszystkimi w zgodzie żył
I przyjaciół wielu miał
Zawsze o każdego dbał
Bo najlepiej jest być takim
Wiedzą to nawet dzieciaki
Bo gdy często miły jesteś
Czy w słowie czy nawet w geście
Radość wielką innym dasz
I swój humor lepszy masz
A inni mówią, że dobrze wychowany
Pamiętaj o tym mój smyku kochany!
Pan Astronom na komecie
podróżował po wszechświecie.
Wziął lornetkę oraz świeczkę
na kosmiczną swą wycieczkę.
Mleko ma i pajdę chleba,
i mknie szybko w stronę nieba.
Wziął jedzenia worek duży,
by nie zgłodniał w tej podróży.
Kamień zabrał Księżycowy
on wskazuje proste drogi.
I już prosto mknie w ciemności,
włos mu jeży się z prędkości.
Pierwsze zwiedził Drogę Mleczną,
raczej bardzo niebezpieczną,
gdyż miliardy gwiazd zawiera
dziwna tam jest atmosfera.
Droga Mleczna to łuk ciasny,
lecz Astronom pomysł własny,
swe marzenie spełnić musi,
bo na Ziemi się już dusi.
Poznał więc wszystkie planety,
siedząc na grzbiecie komety.
Wszystkie zbadał i oglądał.
Dzisiaj pisze o swych sądach.
Dziewięć planet wszyscy znamy,
my na trzeciej z nich mieszkamy.
Wszystkie krążą wokół Słońca.
Trzeba roku, nie miesiąca
by dokładnie wszystko zbadać,
i móc bajki opowiadać.
Saturn wita pierścieniami,
czyli wielkimi kołami,
które pięknie wyglądają
i planetę otaczają.
Mars czerwony jest ze złości,
on nie lubi witać gości,
więc mu lepiej nie przeszkadzać,
i gdzie indziej nos swój wsadzać.
Jowisz z satelitów słynie,
krążą jak wiatraki w młynie.
On jest piąty w kolejności
i największy w swej wielkości.
Wenus pokryta górami
wyrzeźbiona dolinami,
dziwna krzywa jej powierzchnia,
tam nikt raczej nie zamieszka.
Pluton zimny, lodowaty,
wiatry chłoszczą niczym baty,
taka wielka zamrażarka,
tu potrzebna ciepła czapka.
A Merkury jak piekarnik,
lub iskrzący się zapalnik.
Upał tutaj w dzień panuje
Słońce wciąż na niego pluje.
Uran olbrzym wielka sprawa,
to za krótka jest wyprawa,
aby cały obejść mógł
jeden człowiek, jeden but.
Astronoma wielka duma
to wycieczka na Neptuna.
Na nim kończą się planety
bo ostatni jest niestety.
Tak skończyła się wycieczka,
Bo na Ziemi sam już mieszka.
Śpi gdy jasne Słońce świeci,
lecz wieczorem, drogie dzieci
swe podróże wciąż planuje,
wszystko skrzętnie zapisuje.
Czy faktycznie był w kosmosie?
Nie, gra tylko nam na nosie!
Wszystko widział w swej lunecie,
wyśnił bajkę o komecie.
Lecz nie skłamał o planetach
ich wyglądzie i zaletach.
Dzięki niemu dziewięć ciał,
każdy z was już będzie znał.
Wiewiórka nie potrafiła dogadać się z innym leśnymi zwierzątkami, bowiem uważały Ją za odmieńca. Była szaro-ruda,miała oklapnięty ogon, krzywe nóżki i wyglądała strasznie! Niektórzy mieszkańcy lasu bali się Jej...Ale Wiewiórka wciąż robiła sobie nadzieję,że to się zmieni.No i pewnego razu nadszedł ten dzień....
Dzień był pochmurny,zapowiadało się na burzę.Zwierzęta dorosłe przygotowywały schronienie,ptaki pochowały się do opuszczonych drzew i dziupli, inne kopały głębokie norki. W końcu nadeszła okropna burza, wszyscy sie ukryli tylko Dzięcioł nadal szukał swojego synka który bawił się w pobliżu rzeki. Na niebie błyskawice,grzmoty,wielki hałas, aż w końcu Dzięcioł ujrzał synka nad brzegiem rzeki,niestety silny podmuch wiatru zwiał go do rzeki! Mały ptaszek nie umiał jeszcze latać a jego tata w tej chwili stracił go z oczu. Z wielką paniką zaczął poszukiwania.Zwołał wszystkie zwierzęta na pomoc,ale nikomu nie udało się znaleźć małego dzięciołka...
Wiewiórka znów poszła na spacer się wypłakać i nagle usłyszała piski ptaszka!
Natychmiast ruszyła na pomoc! Wyciągnęła malca z rzeki i okryła liśćmi. Wtem zobaczyli ją zwierzęta. Choć trochę przestraszeni, ku jej zdziwieniu zaczęli po koleji dziękować za uratowanie życia dzięciołkowi.
Zaprosili Wiewiórkę do siebie i pogodzili się z nią:)
I tak samotna Wiewiórka stała się ulubienicą wszystkich leśnych zwierzaków,zamieszkała z nimi, była rozchwytywana podczas zabawy i praktycznie nie miała już czasu by pobyć chwilę sama. I pomyśleć,że to stało się dzięki straszliwej burzy i wypadkowi dzięciołka.
Tak to już jest:
Nieszczęścia zbliżają do siebie nawet największych wrogów.
chłopczyk bardzo grzeczny a dziewczynka jak malinka!
Razem się bawili,śpiewali i tańczyli,
często w kałużach, więc kataru się nabawili!
Mama do lekarza swe dzieci zabrała,
i się okazało,że choroba ich dorwała!
Doktor powiedział:"Dzieciaczki do łóżek!
Żadnego biegania,lekarstwa do buziek!"
No to mama do apteki pojechała,
najlepsze syropki swym malcom wybrała.
W domu po łyżce każdemu podała,
i do snu, dzieciom bajkę czytała.
Tak też kolejne dni mijały,
dzieci z tym się oswajały
i już wkrótce po tygodniach,
znów będą biegać w mokrych spodniach!
Chłopiec z dziewczynką lekarstwa brali,
w łóżkach porządnie się wygrzali,
więc gdy tylko wyzdrowiali,
po kałużach znów biegali:)
Proponuję najpierw zapoznać się z regulaminem tego konkursu. Punkt 8 brzmi: Zgłoszenia muszą być unikalnymi treściami, stworzonymi specjalnie na potrzeby danego konkursu. Teksty, które dostępne są już w Internecie, na innych serwisach będą dyskwalifikowane.
Więc nie mam za co przepraszać, regulamin został złamany.
Pewnego dnia zaczęły dziać się niesamowite rzeczy…Brzuszek zaczął rosnąć. Bardzo powoli, ledwo zauważalnie ale jego właścicielka wiedziała, że z dnia na dzień zaczyna się powiększać. Od tego dnia zaczęła mówić na siebie mama.
Każdego dnia mama bardzo dbała o swój brzuszek, rano kiedy tylko otwierała zaspane oczy przesyłała mu buziaczka i delikatnie go głaskała. Nie wiedział on jeszcze wtedy kto go głaszcze i po co ale sprawiało mu to wiele przyjemności. Kiedy brzuszek troszkę urósł mama zaczęła rano i wieczorem smarować go jakimiś zimnymi substancjami. Było to dla niego zupełnie nowe i dziwne uczucie na początku bardzo się kurczył i nie chciał poczuć chłodu tego czegoś co go opływało, ale mama robiła to tak szybko, że od razu robiło się cieplutko i brzuszek znowu zasypiał.
Pewnego dnia rano mama zapomniała przesłać brzuszkowi buziaczka więc stwierdził on, że musi jej o tym przypomnieć i z całych sił wygiął się w jedną stronę. Mama aż podskoczyła i zaczęła się śmiać, potem ciepło zaczęła mówić do brzuszka i jeszcze czulej niż zwykle głaskać, więc brzuszek stwierdził że wszystko wróciło do normy. Jednak coraz częściej dopominał się głaskania i codziennej porcji czułości. Wyginał się wtedy w różne strony niczym góry, a mama zawsze wtedy poklepywała taką górkę albo głaskała ją czule. Pewnego dnia stwierdził nawet że z mamą można się bawić. Ona go głaszcze a on się wygina albo wtacza pod jej ciepłą rękę.
Jedno z kolejnych odkryć jakiego dokonał brzuszek to, to, że czasami ma czkawkę. Nie lubił tego bo bardzo często musiał się wtedy wyginać, ale w sumie mama wtedy okazywała mu wiele miłości i czkawka jakoś przechodziła.
Pewnego dnia brzuszek zrozumiał, że nie są z mamą sami. Ponieważ umiał już rozpoznawać dźwięki i głosy, doskonale wiedział kiedy słyszy bicie serca mamy i bulgoty i szmery pochodzące z bardzo bliska Wiedział też kiedy mówi mama – bo uwielbiał jej głos, szczególnie kiedy mówiła właśnie do niego albo śpiewała mu do snu, ale tego dnia pojawił się jeszcze jeden głos, mówił on o sobie tata i też zaczął go głaskać. Na początku brzuszek się zdenerwował…jak to możliwe żeby ktoś oprócz mamy mógł go głaskać!? Zrozumiał jednak że to głaskanie jest bardzo przyjemne, a skoro i mamie nie przeszkadza więc jakoś to będzie. „Tata” zaczął mówić coś o jakiejś piłce nożnej i o tym że brzuszek będzie najlepszym zawodnikiem w drużynie, brzuszek cieszył się bo chciał być najlepszy.
Od tego momentu codziennie rano i wieczorem brzuszek czekał na dwa głosy z utęsknieniem, głos mamy i taty, na czułe głaskanie i śpiew. Spędzał tak dużo czasu, rósł i rósł, aż zaczęło mu być bardzo niewygodnie. Nie mógł się wiercić tak jak wcześniej, mama też tak często nie chodziła z nim na spacery a tak ubił to kołysanie na świerzym powietrzu. Stwierdził więc, że tak dłużej być nie może i że ma tego dość.
Tego dnia obok mamy i taty pojawił się zupełnie nowy, mały członek rodziny, i chociaż może nie będzie piłkarzem tylko baletnicą, to był najbardziej wyczekiwany przez ostatnie 9 miesięcy. Troszkę również czasu upłynie, zanim zrozumie, ze nie był on brzuszkiem, tylko jego wspaniałym lokatorem.