Informujemy, że w dniu 17.07.2024 r. forum rozmowy.polki.pl zostanie zamknięte. Jeśli chcesz zachować treści swoich postów lub ciekawych wątków prosimy o samodzielne skopiowanie ich przed tą datą. Po zamknięciu forum rozmowy.polki.pl, wszystkie treści na nim opublikowane zostaną trwale usunięte i nie będą archiwizowane.
Dziękujemy!
Redakcja polki.pl

Dodatkowo informujemy, że w dniu 17.07.2024 r. wejdą w życie zmiany w Regulaminie oraz w Serwisie polki.pl

Zmiany wynikają z potrzeby dostosowania Regulaminu oraz Serwisu do aktualnie świadczonych usług, jak również do obowiązujących przepisów prawa.

Najważniejsze zmiany obejmują między innymi:

  • zakończenie świadczenia usługi Konta użytkownika,
  • zakończenie świadczenia usługi Forum: Rozmowy,
  • zakończenie świadczenia usługi Polki Rekomendują,
  • zmiany porządkowe i redakcyjne.

Z nową treścią Regulaminu możesz zapoznać się tutaj.

Informujemy, że jeśli z jakichś powodów nie akceptujesz treści nowego Regulaminu, masz możliwość wcześniejszego wypowiedzenia umowy o świadczenie usługi prowadzenia Konta użytkownika. W tym celu skontaktuj się z nami pod adresem: redakcja@polki.pl

Po zakończeniu świadczenia usług dane osobowe mogą być nadal przetwarzane, jednak wyłącznie, jeżeli jest to dozwolone lub wymagane w świetle obowiązującego prawa np. przetwarzanie w celach statystycznych, rozliczeniowych lub w celu dochodzenia roszczeń. W takim przypadku dane będą przetwarzane jedynie przez okres niezbędny do realizacji tego typu celów, nie dłużej niż 6 lat po zakończeniu świadczenia usług (okres przedawnienia roszczeń).

Konkurs "Bajki dla brzuszka"

napisał/a: okruszek1 2008-08-31 17:37
Dziś wieczorem żabko ma opowiem ci bajeczkę o zimie w której przyjdzie ci się urodzić i o dobrym duszku z gorącym seruszkiem takim samym jakim i ty napewno będziesz:
Gdzieś daleko, daleko na samym końcu świata, wszystko przykryte jest biła kołderką. Każde drzewko, krzaczek i każdy domek spowija puszysta chmurka śniegu. W tym odległym miejscu wszyscy i wszystko poświęca swą uwagę tańczącym w powietrzu srebrzystym płatkom. Panuje tam niezwykła cisza i spokój, której nikt ani nic nie zakłóciło….aż do pewnego dnia, dnia, w którym, w białym puchu pojawiło się coś niezwykłego. Z początku nikt nie zdawał sobie sprawy z tego co to może być ale z dnia na dzień rosło coraz większe, Wreszcie nad śniegiem pojawiła się główka jakiegoś niezwykłego kwiatka. Jego białe płateczki powoli zaczęły unosić się do nieba w poszukiwaniu pierwszych promieni słonka, jednak nie mogły ich odnaleźć. Kwiatek bardzo się zasmucił, zaczęło mu być coraz zimniej i zimniej, aż w końcu zamienił się w sopelek lodu.
Tego dnia dróżką na której rósł kwiatek przelatywała maleńka istotka, którą wszyscy nazywali Zosią Dobrym Duszkiem. Spojrzała ona na lodowy kwiatek i strasznie się zmartwiła. Dotknęła go i poczuła dojmujący chłód. Pomyślała, że to nie może być prawdą, że coś tak pięknego i kruchego może być takie zimne. Pomyślała że musi cos zrobić, jednak jak ona sama taka maleńka ogrzeje taki duży kwiatek? Wpadła na pomysł aby poprosić o radę słoneczko. Szybciutko pofrunęła więc w stronę nieba by odnaleźć pomocnika. Słoneczko jak się okazało spało smacznie przykryte błękitną chmurką. Zosia dobry duszek delikatnie je obudziła i opowiedziała o swoim odkryciu. Słoneczko zasmuciło się okropnie i obiecało że pomoże. Wręczyło Zosi jeden ze swoich promyczków i dokładnie wytłumaczyło jak go użyć, a następnie znowu pogrążyło się w głębokim śnie. Dobry Duszek poleciała do kwiatka szybko niczym kropla deszczu spadająca z nieba i wyciągnęła w jego stronę ciepluteńki promyczek. Z kwiatka powolutku zaczęły kapać kropelki topniejącego lodu i zaczęło mu być coraz cieplej. Zamachał swoimi jeszcze troszkę zdrętwiałymi płatkami i listkami i uśmiechnął się serdecznie do swojego wybawcy. Zosia Dobry Duszek ucieszyła się, że mogła pomóc i że znalazła kolejnego przyjaciela, którego nazwała Przebiśniegiem. Od tego dnia codziennie prosiła Słoneczko aby ogrzewało maleńki kwiatek i dawało mu swoje ciepło.
napisał/a: mati1509 2008-08-31 19:34
Rekin i podnawka
W wielkim i bezkresnym oceanie, żyła mała rybka zwana podnawką. Była tak mała, że wydawała się nikomu nie potrzebna i taka też się czuła.
Pływała smutna i zrozpaczona. Jestem do niczego, jestem samotna nic nie potrafię - zalewała się łzami nasza bohaterka. Płakała i płakała, a ocean stawał się co raz bardziej słony.
Któregoś dnia spotkała na swojej drodze rekina. Wielką rybę, przed którą wszyscy czuli respekt i nikt nie chciał się z nią przyjaźnić. Rekin też był smutny i pływał bez celu, co potęgowało jego podły nastrój i złość. Im bardziej był smutny i zły tym bardziej wszyscy mieszkańcy oceanu przed nim uciekali.
Małej podnawce było wszystko jedno w jakim nastroju jest rekin. Podpłynęła blisko i zagadnęła:
- Czy ty też jesteś taki samotny jak ja? Czy tobie tez tak źle przyjacielu?
- Przyjacielu? - zdziwił się rekin - ktoś nazywa mnie przyjacielem??
- Tak, mamy takie same troski i zmartwienia. Oboje jesteśmy samotni, może zostaniemy przyjaciółmi?
Rekin zdziwiony odparł - ale ja jestem zabijaka, zjadam takie rybki jak ty. Podnawka nie dawała za wygraną.
- Obiecuję, ze będę ci dotrzymywać towarzystwa, zabawiać.... i od czasu do czasu oczyszczę ci skrzela, by po jedzeniu łatwiej Ci sie oddychało...
Rekin pomyślał i doszedł do wniosku, ze to nie jest głupi pomysł.
Od tego dnia i mała rybka i rekin sa w lepszych nastrojach. Żyją razem, chronią się: on chroni podnawkę przed innymi drapieżnikami, a ona go przed chorobą skrzeli.... Są szczęśliwi, pomagają sobie i nie są samotni, a to najbardziej im doskwierało. I mimo, ze minęło wiele lat od tej historii i wiele wody upłynęło w oceanie zapoczątkowana między ta parą przyjaźń przechodzi z pokolenia na pokolenie. I do dziś w oceanie rekiny żyją w zgodzie z podnawkami...
Zrozumiały one bowiem jedna ważną życiowa prawdę: w życiu ważne jest nie tylko by brać, ale by i dawać.... Wtedy każde stworzenie, które to zrozumie jest szczęśliwsze.
napisał/a: mati1509 2008-08-31 19:49
Brzoza i koźlarz
W pewnym lesie, koło brzozy
Piękny koźlarz się rozłożył.
Ja bez Ciebie żyć nie mogę!
Zobacz jaką piękną nogę
Tu przy tobie dzisiaj stawiam
I urodę twą rozsławiam
Brzoza okiem nań rzuciła
I cichutko zanuciła:
Stój tu sobie przyjacielu,
Jak przed tobą stało wielu!
Koźlarzowy jest to zwyczaj
Więc do miejsca się przyzwyczaj.
Ty tu stoisz, dzieci staną
Tak jak było z Twoją mamą!

Bo natura zna to wszystko
i gdy brzoza rośnie, blisko
Koźlarz w lesie rośnie też,
Tam go szukaj jeśli chcesz!
napisał/a: kamka88 2008-08-31 22:22
Dawno temu był sobie śliczny Pudelek,
żył tak słodziutko jak cukierek!
Miał wszystko czego trzeba,
by dostać się do "ziemskiego nieba".

Nie wiedział co to życie na ulicy,
bez jedzenia,picia i w złej okolicy.
Tak wygląda życie piesków wielu,
wyrzuconych na śmieci przez właścicieli!

Pudel bawił się i spał ile tylko chciał,
bo wszystko czego potrzebował pod nosem miał!
Lecz w końcu nadszedł dzień taki,
że jego Pan przyniósł nowe zwierzki!

Nie był to ani piesek ani kotek,
lecz mała małpka skacząca przez płotek!
Dla Pudelka miejsca już nie było,
więc mieszkanie w luksusie się skończyło!

Wyrzucił Pan małego Pudelka,
zwyczajnie tak jak starego mebelka!
Smucił się piesek,co robic nie wiedział,
wnet spotkał Kundelka co mu wszystko opowiedział!

Historia podobna do tej psiaka naszego,
zamienił go Pan na Harta szybkiego!
Lecz szybko nauczył się życia na ulicy,
i powiedział do Pudla:"Możesz na mnie liczyć:)"

Przygarnął do siebie opuszczonego Pudelka,
choć jego norka nie była zbyt wielka.
Podał kolację i pokazał mu spanie,
rano poszli wspólnie upolować śniadanie!

Tak się zaprzyjaźniły dwa bezdomne psiaczki,
cieszą się sobą jak małe dzieciaczki:)
Choć czasem deszcz na głowę zaczyna kapać,
Pudelek do domu nie chce już wracać!

Bezdomność uczyniła biednym bogatego,
lecz cieszy się Piesek z tego,
bo teraz jest naprawdę szczęśliwy
i wie kto to przyjaciel prawdziwy:)


.
napisał/a: monia7805 2008-09-01 00:00
Bajeczka dla maleńkiego Stasia, który ma przyjść na świat 16 lutego 2009r.

„Pierwsza wyprawa Stasia z pieskiem Burkiem, kotem Murmurando i kurczątkiem Mimio”

Pewnego zimowego wieczoru, rozświetlonego gwiazdami i odbijającymi się w blasku księżyca płatkami śniegu, przyszedł na świat mały Staś. Pokonał daleką podróż, by przedostać się tutaj z brzuszka Mamy, w którym przebywał i rósł 9 miesięcy. Dzięki wrodzonej wielkiej ciekawości we właściwym czasie szybko pożegnał Ocean Wewnętrzny swojej Mamy i wyjrzał dzielnie z radosnym wrzaskiem na ten nowy wspaniały świat, odważnie radząc sobie z przeciętą pępowiną, powietrzem, światłem i całym zamieszaniem związanym z porodem. Wszyscy cieszyli się z jego przybycia – począwszy od Rodziców, Babci, Dziadka, ich Przyjaciół, a skończywszy na piesku Burku merdającym wesoło ogonkiem i miauczącym kotku Murrnurando. Radości było co niemiara! Staś polubił mały, przytulny żółty domek w lesie, w którym przyszło mu dorastać. Tutaj w otoczeniu najbliższych, dzięki ich miłości, nauczył się nie tylko chodzić, mówić, bawić, cieszyć życiem, ale i kochać, współodczuwać, szanować każde żywe istnienie. Stasiu poza tym uwielbiał Przygody! Był od urodzenia małym wędrowniczkiem, może dlatego, że zanim przyszedł na ten świat jego rodzice przemierzyli wszystkie kontynenty – byli w Australii, w Afryce, Stanach Zjednoczonych, Ameryce Południowej, w Azji... Już wtedy w myślach przywoływali Stasia, kochali go bardzo i przywozili mu różne pamiątki z dalekich wypraw. A Stasiu już wtedy tak naprawdę im towarzyszył, jego duch wędrował po zaświatach i szukał kochającej się, pełnej pasji pary, która mogłaby zostać jego rodzicami. I wędrował tak za nimi kilka lat po świecie, zanim zdecydowali się przyjąć go do siebie... Był szczęśliwy, bo ich wybrał, a oni na niego czekali i nosili w sercu od dawna. Zamiłowanie do wędrowania miał już więc Stasiu wrodzone. Na swoją pierwszą samodzielną wycieczkę zdecydował się mając 5 lat. W wakacyjny słoneczny dzień zebrał swoich towarzyszy z domowego podwórka w postaci pieska Burka, kota Murmurando, kurczaczka Mimio, po czym sprawnym ruchem otworzył zamkniętą na skobel furtkę i wymknął się z całą ferajną w stronę Wielkiej Przygody.

Na początku cała czwórka była zachwycona przede wszystkim wolnością i niesamowitą przestrzenią, która w całości należała tylko do nich! Żadnych płotów i zagród, żadnych łańcuchów i bud, żadnych zakazów... Hasali po łąkach, przeskakiwali szemrzący strumyk, machali przelatującym nad głowami ptakom, liczyli ilość kropek na biedronkach, biegali za motylkami i beztrosko tarzali się w sianie. Było wspaniale przez wiele godzin…aż do chwili, gdy… kurczaczek Mimio nie złamał sobie skrzydełka, kot Murmurando nie poczuł głodu i zaczął rozglądać się za jakąś myszą do schrupania, a pies Burek stanął po prostu w miejscu i zaczął szczekać nie chcąc nigdzie dalej iść. Mały Staś poczuł się zagubiony tą sytuacją i zaniepokojony, ponieważ nie wiedział dokąd w tej sytuacji pójść i co zrobić... Znaleźli się bowiem już daleko od domu, od Rodziców, którzy na pewno go szukają i martwią się o niego. Przez chwilę zaczął płakać z całej swojej bezsilności, ale Burek podszedł i polizał przyjaciela w policzek, pomerdał ogonkiem dodając mu otuchy. Murmurando przytargał złapaną w polu mysz i chciał się nią podzielić z trójką towarzyszy, ale nikt z nich nie był chętny na taki obiad. Mimio zapiszczał krótko i przytulił się do Stasia. W ciężkiej sytuacji wszyscy byli razem. Staś otarł łzy, uśmiechnął się do swoich wiernych przyjaciół, wstał, wsadził Mimio ze złamanym skrzydełkiem do swojej kieszonki, pogłaskał kotka i psa, po czym zarządził powrót do domu. Drogę wskazywać miał Burek swoim czujnym nosem. Szli i szli mijając łąki, którymi jeszcze nie tak dawno się cieszyli, a słońce powoli zaczęło chylić się ku horyzontowi. Nagle zobaczyli w oddali dym wydobywający się z komina, Burek zaczął szczekać... Zbliżali się do domu. Wieczór po zachodzie słońca przenikał Stasia chłodem. Marzył tylko o tym, by dojść do domu z przyjaciółmi, przytulić się do ukochanych Rodziców, ogrzać przy kominku...

Po wielu godzinach marszu dotarł do żółtego domku, gdzie z otwartymi ramionami czekali na niego zatroskani Rodzice. Było mu smutno, że wyruszył w świat nie pytając ich o zgodę... „To już ostatni raz Mamo, Tato... – powiedział. - W następną podróż wybierzemy się razem. Razem oczywiście z Burkiem, Murmurando i Mimio” – i uśmiechnął się do nich zawadiacko. Pomimo wszelkich trudności była to jego PIERWSZA prawdziwa samodzielna wyprawa i co by nie powiedzieć Wielka Przygoda.
napisał/a: mati1509 2008-09-03 18:55
I już sie skończyło, to nasze bajanie,
miejmy choć nadzieję, moje drogie panie,
że bajki swym dzieciom, dalej będziem mówić
i swymi rymami, zawsze się już chlubić

Niech nie zaginie, wraz z konkursem owym
bajanie dla brzuszka, w zaciszu domowym.
Nasze słodkie dzieci, te bajki kochają.
i bardzo sie cieszą, że je otrzymają
napisał/a: havajana 2008-09-04 11:55
Piękne te bajeczki, zastanawiam sie tylko czy większość z nich kwalifikuje sie jako "bajki dla brzuszka" czyli dla takiego maluszka.
napisał/a: AGAta1313 2008-09-05 09:42
a kto wygrał ???
napisał/a: angie300 2008-09-05 12:57
Dziś wyniki;)
Redakcja_Babyonline
napisał/a: Redakcja_Babyonline 2008-09-05 16:18
Drodzy obecni i przyszli Rodzice!
Z uwagi na dużą ilość zamieszczonych przez Was postów w ramach konkursu, redakcyjne jury informuje, że ogłoszenie wyników III etapu konkursu Bajki dla brzuszka zostaje przesunięte na 08.09.2008.

Za opóźnienie przepraszamy i życzymy powodzenia!

Redakcja Babyonline.pl
napisał/a: okruszek1 2008-09-05 18:18
i wyniki w poniedziałek.....:p
napisał/a: AGAta1313 2008-09-06 09:55
trzymamy ksciuki :)