Konkurs "Czerwone serduszko"

napisał/a: snupy3 2009-02-09 00:20
Święto Zakochanych kojarzy mi się z lekkim kiczem:Mam tu na myśli wszelkie czerwone serduszka,zwłaszcza te świecące,masakryczne aniołki i wszelką inną tandetę.
Samo Święto w sobie jest bardzo sympatyczne,ale nie znaczy dla mnie zbyt wiele.
Może dlatego,że sama jestem zakochana i wiem,że nie potrzebuję żadnego specjalnego Święta,by okazywać tę miłość na 1000 różnych sposobów swojemu partnerowi.I wydaje mi się,że liczą się właśnie takie drobne gesty każdego dnia,liczy się pamięć i głębia uczuć,której mi w "Walentynkach" jakoś brakuje.
Brakuje mi w nich prawdy.Bo gdzie przez cały długi rok są te tłumy "zakochanych" spacerujących ulicami za ręce z czerwonymi różami?Dlaczego widuję ich tylko jednego,jedynego dnia w roku,jeszcze rzadziej i krócej niż Bożonarodzeniową szopkę?
Święto Zakochanych niestety kojarzy mi się trochę z taką właśnie szopką...
LadyGryf
napisał/a: LadyGryf 2009-02-09 00:35
walentynki kojarza mi sie z tabunami ludzi w centrach handlowych i kiczowatymi dekoracjami.. no coz.. czewonymi!
napisał/a: dalila4 2009-02-09 09:17
Walentynki kojarzą mi się z trzema rzeczami:

- zatłoczone kina z ogromnymi kolejkami po bilety do kas… bo wszyscy nagle zapragnęli obejrzeć jakąś komedię romantyczną? :)
- przepełnione restauracje i kafejki, w progu każdej stoi bramkarz (kelner albo inna osoba z obsługi) rozkładający bezradnie ręce i mówiący: Niestety nie ma już wolnych miejsc
- gorący, domowy czerwony barszczyk…

To skojarzenie ma swoje źródło w sytuacji, która zdarzyła się 8 lat temu, kiedy z moim narzeczonym wyrwaliśmy się z naszej małej mieściny do „miasta wojewódzkiego”, aby po raz pierwszy (i na szczęście ostatni :)) spędzić Walentynki tak jak wszyscy, czyli najpierw do kina, potem na romantyczną kolację, a na końcu spacer uliczkami Starego Miasta. Plan się nie powiódł od początku do końca: Kino było tak zatłoczone, że stanie w kolejce oznaczałoby stratę ponad godziny, w kilkunastu odwiedzonych przez nas restauracjach nie było ani jednego wolnego stolika tak więc na głodnego postanowiliśmy nie iść także na żaden spacer, ale wrócić do mojego domu. Zziębnięci, głodni i z nosami zwieszonymi na kwintę weszliśmy do domu i od progu poczuliśmy aromatyczny zapach świeżo ugotowanego czerwonego barszczu. Nalałam dwa pełne kubki pachnącego czosnkiem, liściem laurowym i pieprzem napoju, łyknęłam, poczułam jak rozgrzewa się mój żołądek… i serce…
A potem już ze śmiechem wspominaliśmy całe to zdarzenie i nasze staranie się by być „tacy jak wszyscy…” . Zdaliśmy sobie sprawę, że nie potrzebujemy ani tego kina, ani restauracji, wystarczy nam nasza obecność i łyk czegoś tak pysznego jak barszczyk mojej mamy.
Od tamtego czasu w Walentynki tradycyjnie gotuję domowy barszczyk z dodatkiem dużej ilości czosnku, cytryny i innych ziół uznawanych za afrodyzjaki:)
napisał/a: viola88viola 2009-02-09 10:29
14 Luty w tym dniu;
W- jak wiosnę w serduszku mam
A-jak aromat kadzidełek się w naszym pokoju się unosi
L-jak LOVE-napisy na czekoladkach, kwiatach, itp
E-jak elegancki, seksowny wygląd zakochanych
N-jak nasza wspólna kolacja przy świecach
T-jak taniec we dwoje
Y-.....
N- nasze usta tworzą jedno, (romantyczne pocałunki)
K-jak Kocham, kocham, kocham.... - słyszę
I-jak inowacyjne pomysły jak zadowolić mojego mężczyznę....
napisał/a: kiciuniaaa 2009-02-09 11:13
Walentyki kojarzą mi sie z ogromem miłosci okazywanym przez mojego meża przez nasze wspolne lata, z naszym wzajemnym poswieceniem sie dla siebie. W ten dzien wyjątkowy zatrzymujemy sie na chwile by w sposob szczegolny okazac sobie milosc , by wynagrodzic sobie cały rok wspolnych trosk. Walentynki kojarza mi sie rowniez z winem - któro pijemy za nasze osiagniete cele i za trwała milosc, oraz z keczupem :) moj maz wie jak bardzo go uwielbiam dlatego zawsze w walentynki na sniadanie dostaje kanapki z dodatkiem keczupu w ksztalcie serduszek....
napisał/a: Luizjanna2 2009-02-09 11:17
Mój mąż - potworny przeciwnik wszelkiej komercjalizacji oraz atakującej nas z każdej strony kultury anglosaskiej, głośno wyrażał sprzeciw przed jakimkolwiek świętowaniem walentynek. Tak było przed ślubem. Bo po ślubie, mimo, że nie zmienił przekonań, co do samego święta, zawsze stara mi sie w tym dniu zrobić niespodziankę. Bo wie, jak było mi przykro, gdy kilka lat temu, jako jedyna z całego grona naszych znajomych pań, w tym dniu nie dostałam żadnego miłosnego wyznania.
Czyli można powiedzieć, że Dzień Zakochanych kojarzy mi się z kompromisem
A na pewno z moją mamą. Mama obchodzi w tym dniu urodziny. Więc śmieje sie czasem, że świętuje Dzień Zakochanych od urodzenia. I mimo, że jest to jej święto, to od lat dostajemy od mamy po czerwonym lizaku w kształcie serca lub czekoladce. Bo jak mawia z uroczym uśmiechem "14 luty to dzień miłości, a ja was zawsze kochać będę"
napisał/a: Tess54 2009-02-09 12:15
W ten dzien bardzo chcialabym przypomniec i pokazac najblizszym mi osobom moje uczucie do nich. Zrobic cos drobnego zeby poczuli sie dobrze.

Przygotowac ich ukochana mala czarna z piecioma lyzeczkami cukru,

Poscielic lozko,

Pocalowac w policzek,

Powiedziec ze ich kocham:)

Dla mnie ten dzien kojarzy sie ze szczeroscia, prostota i usmiechem na twarzy:D
SIMPLE LIFE IS GOOD!
napisał/a: kosia2 2009-02-09 12:36
A mnie Walentynki kojarzą się z usilnym poszukiwaniem argumentów na to, że Dzień Zakochanych jest pustym, czysto komercyjnym Świętem. Z ironią na pokaz, wyśmiewaniem wszystkiego tego za czym tak naprawdę tęsknimy i co nadaje sens naszemu życiu czyli MIŁOŚCIĄ i wszelkimi jej oznakami. Bo czyż nawet najbardziej "twarde" i niewrażliwe serce nie drgnie w tym dniu kiedy zostaje obłaskawione czerwoną różą, czekoladką w kształcie serca....czy czasem wydawać by się mogło banalnym wyznaniem "KOCHAM CIĘ"...z ust tego jedynego/jedynej...TAK TAK! Krytycyzm "na pokaz" będący przykrywką uczuć samotnych ludzi ...łatwo zdmuchnąć w to może "wymyślone" Święto "kochanymi" wyznaniami z czerwonymi dodatkami:)...
napisał/a: maloryknox 2009-02-09 12:38
Walentynki sa po to zeby uwypuklic/ przypomniec/ znalesc czas na pokazanie uczuc do drugiej osoby. Jak najbardziej jestem za walentynkami - minimum raz dziennie! A z czym mi sie kojarza....:

Oto burza, sztorm, piorun bije raz po raz, balwany szaleja dookola mnie,
ja w obdartej sukienczynie trzymam sie patykow na mojej tratwie "zycia/codziennosci" i krzycze w otchlan gluchego Posejdona:

Czemu ja, ach! Chce zyc, chce zyc, ach ach!!

Wtedy nagle, zza spienionej fali pojawia sie wielki, piekny zaglowiec krolewski, caly stabilny oraz blyszczacy, i przystojny kapitan zabiera mnie na podklad jednym machnieciem lassa!!
Naturalnie kapitan po wprowadzeniu na poklad zamaszyscie lapie mnie w polpasie(?:)) i odchylajac w dol uracza siarczystym pocalunkiem - poniewaz naturalnie od razu sie zakochalismy!!!
Przyciemnienie obrazu, napis :the end:
napisał/a: EwaT 2009-02-09 12:49
Święto Zakochanych kojarzy mi się z dniem dla mnie bardzo szczególnym, z dniem, w którym to przyjęłam oświadczyny mojego męża. Każdego roku w tym dniu powracają wspomnienia i pojawia się refleksja, że była to najmądrzejsza decyzja, jaką podjęłam w życiu.
napisał/a: zwierzaczek8 2009-02-09 14:27
''Rudy''
Walentynki kojarzą mi się z....czasami szkolnymi ,kiedy to czekało się z utęsknieniem na choćby jedną jedyną kartkę ,która świadczyłaby ,że ktoś kocha:)Oraz ze wspomnieniem wypieków na twarzy kiedy to sama drżącą ręką pisałam wyznanie miłości ''Rudemu'' z ósmej klasy:)Właśnie wtedy kiedy jesteśmy na skraju dzieciństwa a jeszcze nie dorośli to święto daje nam najwięcej emocji...Ponieważ pierwsze miłości pamięta się zawsze:)
kaczka89
napisał/a: kaczka89 2009-02-09 17:08
Walentynki kojarzą mi się poprostu z miłością, ale nie tylko miłością kobiety do mężczyzny! Walentynki to szczególna okazja do przypomnienia innym jak bardzo ich kochamy czyli rodzicom, dziadkom, naszym dzieciom a nawet bliskiej koleżance - bo przecież każda miłość jest inna a jednocześnie tak bardzo ważna w naszym życiu.