Konkurs "Niezapomniane spotkanie"

napisał/a: gemi17 2009-02-15 13:18
był to piękny dzień jak na wrzesień poznaliśmy się przez internet wiec zarówno dla mnie jak i dla niego była to nowość i powiem wam ze choć nie wiedziałam ze to a osoba przyszła wcześniej na umówione spotkanie to w głębi serca czułam ze to ona.W pierwszym momencie wiedziałam ze ta osoba zostanie tylko moim znajomym ale myliłam się. Pierwszy raz zdarzyło się ze osoba którą dopiero co spotkałam tak się przede mną otworzyła jakbym znała ja od kilku lat. To mnie urzekło i zaraz po rozstaniu pomyślałam czy on zadzwoni?A jednak zadzwonił i od tego momentu jesteśmy razem już od 1.5roku
i od teraz wierze ze miłość można znaleźć w internecie
napisał/a: boniah 2009-02-15 14:01
Czerwiec, ponad 25 stopni na termometrze, galeria handlowa

Cieply poczatek weekendu to idealna pora zakupy. Dlugo nie trzeba bylo sie zastanawiac, razem z kolezanka postanowilysmy opanowac galerie i kupic sobie cos extra nowego. Czas lecial powoli a my zachwycalysmy sie jak piekne sa ubrania. Kiedy wybralysmy te idealne magicznymi kartami zapalacilysmy za nasze zdobycze. Calosc nalezalo uczic pucharkiem przepysznych lodów. Magiczne truskawkowo-pistacjowe-tofii galeczki pamietam do dzis. Ten smak ahhh az slinka cieknie na sama mysl. Madzia - moja najlepsza koleznka wypatrzyla samotnie siedzace "ciacho". Zalozylysmy sie czy zdobede jego numer telefonu. Nic prostszego, mój osobisty czar i elokwencja sprawily ze wyslalam z jego numeru sms do Madzi :) Nastepny etap to sms rozmowy ktore zakonczyly sie spotkaniem i dluzsza znajomoscia ktora trwa do dzis.

Nawiasem mowiac ladny mial ubaw kiedy to mu opowiadalam, a on przyznal mi sie ze domyslal sie moich zamiarow i dlatego zgodzil sie pozyczyc telefon.
Ciesze sie ze tak banalnej sytuacji wyszedl piekny zwiazek z ktorego jestem dumna i zadowolona.
PS
Kocham Cie ciacho ;)))
eliza88
napisał/a: eliza88 2009-02-15 18:16
Czy można oszukać przeznaczenie?

Czy znacie to uczucie,kiedy widząc kogoś po raz pierwszy wiecie,że
jeszcze wasze drogi się zejdą? Mnie zdarzyło się to tylko jeden jedyny
raz i pamiętam to do dziś...
Praktycznie początek jest bardzo banalny: Lato,wakacje na wsi u rodziny...
Msza w kościele i czuję,że za mną stoi ktoś,kto mnie obserwuje. Nie
przepadam za takimi sytuacjami i nie lubię się oglądać, ale wtedy coś
mnie wołało: Spójrz za siebie...no więc oglądnęłam się i zobaczyłam
najbardziej błękitne oczy na świecie bezczelnie we mnie wpatrzone.
Pomyślałam: Tego już za wiele- takie piękne oczy nie upoważniają go do
wpatrywania się we mnie z taką intensywnością! Zrobiłam minę obrażonej
księżniczki i wróciłam do obserwowania tego co przede mną.
Od owej niedzieli minęły 2 dni a ja nie mogłam zapomnieć tego
błękitu..Nikt z mojej rodziny nie znał właściciela tych oczu, co mnie
wprawiało w kiepski nastrój.
W tamtych czasach internet nie był jeszcze znany a jego namiastką było
CB Radio. Moja kuzynka owo urządzenie posiadała i miała wielu
znajomych, z którymi rozmawiała.Pewnego dnia okazało się, że jeden z
jej znajomych z eteru to właśnie ten osobnik o którym nie mogłam
zapomnieć. Opowiadał o dziewczynie w spódnicy w kropki ,która stała
przed nim w kościele. Kolana zrobiły mi się jak z waty i nie mogłam
uwierzyć,że mówi właśnie o mnie! Ale co robić dalej ? Za kilka godzin
wyjeżdżam do domu , nie zdążę już go zobaczyć :(
życie po wakacjach zaczęło wracać do normy, ale wciąż śniły mi się te
błękitne oczy. Listy od kuzynki utwierdzały mnie w tym,że on też o
mnie myśli i że w lecie na pewno się spotkamy.Ale do lata tak dużo
czasu....
Przez 3 lata nasza miłość była wystawiana na ciężkie próby- na
tęsknotę,zazdrość i rzadkie spotkania. Pewnego dnia jednak nie
wytrzymała i..rozstaliśmy się.Zdecydował o tym on, ale ja też byłam
temu winna.Napisał" życzę ci szczęścia,tego,którego mnie tak bardzo
brak" Moje życie zawisło w próżni. Budziłam się,jadłam,oddychałam-niby
wszystko robiłam normalnie-ale każda moja komórka umierała bez
niego.Codziennie kawałek mojego serca umierał i kiedy po 3 latach został już tylko jeden -podjęłam bardzo ważną decyzję: Muszę się z nim spotkać i dowiedzieć czy jest dla nas jeszcze jakaś szansa?
Jak postanowiłam tak zrobiłam. Pojechałam do kuzynki i na własnych
nogach w strugach deszczu szłam 20 km aby przeżyć albo umrzeć.
Niestety nie zastałam go w domu,zostawiłam jednak nr.komórki,choć
wątpiłam w to czy to coś da. W tamtych czasach telefonia komórkowa
dopiero raczkowała,więc zasięg w tamtych okolicach był rzadkością.
dopiero dojeżdżając do domu odebrałam wiadomość z poczty głosowej.
Brzmiała ona tak: Cześć Ania,tu Bartek.Zadzwonię jeszcze...
Prawie zemdlałam. Kiedy jednak zadzwonił i umówiliśmy się,że
przyjedzie moje nerwy były na krańcach wytrzymałości. musiałam
poczekać do soboty i przez kilka dni nie mogłam jeść,spać i myśleć o
niczym innym.
Nadeszła sobota i znów zobaczyłam mojego błękitnego. Po prostu podszedł
i mnie przytulił a ja rozpłakałam się jak dziecko. Moje serce wróciło
i została na nim tylko malutka blizna,która czasem daje o sobie znać.
Potem wszystko potoczyło się błyskawicznie: Szalone dni i noce,
ślub,przeprowadzka i nasz synek..
Dzisiaj jesteśmy już 8 lat po ślubie i nadal kochamy się tak samo.
Niedawno dowiedziałam się, że żeby mieć pieniądze na pociąg żeby do
mnie przyjechać musiał sprzedawać kanapki...
Dzisiaj twierdzimy,że to było przeznaczenie i że musieliśmy być razem..

Więc jeśli coś wam mówi,że osoba którą widzicie po raz pierwszy może
być dla was kimś ważnym - uwierzcie w to! Przeznaczenia nie da się
oszukać!
eliza88
napisał/a: eliza88 2009-02-15 18:30
Czy można oszukać przeznaczenie?

Czy znacie to uczucie,kiedy widząc kogoś po raz pierwszy wiecie,że jeszcze wasze drogi się zejdą? Mnie zdarzyło się to tylko jeden jedyny raz i pamiętam to do dziś...
Praktycznie początek jest bardzo banalny: Lato,wakacje na wsi u rodziny...
Msza w kościele i czuję,że za mną stoi ktoś,kto mnie obserwuje. Nie
przepadam za takimi sytuacjami i nie lubię się oglądać, ale wtedy coś
mnie wołało: Spójrz za siebie...no więc oglądnęłam się i zobaczyłam
najbardziej błękitne oczy na świecie bezczelnie we mnie wpatrzone.
Pomyślałam: Tego już za wiele- takie piękne oczy nie upoważniają go do
wpatrywania się we mnie z taką intensywnością! Zrobiłam minę obrażonej
księżniczki i wróciłam do obserwowania tego co przede mną.
Od owej niedzieli minęły 2 dni a ja nie mogłam zapomnieć tego
błękitu..Nikt z mojej rodziny nie znał właściciela tych oczu, co mnie
wprawiało w kiepski nastrój.
W tamtych czasach internet nie był jeszcze znany a jego namiastką było
CB Radio. Moja kuzynka owo urządzenie posiadała i miała wielu
znajomych, z którymi rozmawiała.Pewnego dnia okazało się, że jeden z
jej znajomych z eteru to właśnie ten osobnik o którym nie mogłam
zapomnieć. Opowiadał o dziewczynie w spódnicy w kropki ,która stała
przed nim w kościele. Kolana zrobiły mi się jak z waty i nie mogłam
uwierzyć,że mówi właśnie o mnie! Ale co robić dalej ? Za kilka godzin
wyjeżdżam do domu , nie zdążę już go zobaczyć :(
życie po wakacjach zaczęło wracać do normy, ale wciąż śniły mi się te
błękitne oczy. Listy od kuzynki utwierdzały mnie w tym,że on też o
mnie myśli i że w lecie na pewno się spotkamy.Ale do lata tak dużo
czasu....
Przez 3 lata nasza miłość była wystawiana na ciężkie próby- na
tęsknotę,zazdrość i rzadkie spotkania. Pewnego dnia jednak nie
wytrzymała i..rozstaliśmy się. Zdecydował o tym on, ale ja też byłam
temu winna.Napisał" życzę ci szczęścia,tego,którego mnie tak bardzo
brak"
Moje życie zawisło w próżni. Budziłam się,jadłam,oddychałam-niby
wszystko robiłam normalnie-ale każda moja komórka umierała bez
niego.Życie dzieliło się na to w którym był mój błękitny i to, w którym go nie było. Codziennie kawałek mojego serca umierał i kiedy po 3 latach został już tylko jeden -podjęłam bardzo ważną decyzję : Muszę się dowiedzieć czy jest dla nas jeszcze jakaś szansa?Jak postanowiłam tak zrobiłam. Pojechałam do kuzynki i na własnych nogach w strugach deszczu szłam 20 km aby przeżyć albo umrzeć. Niestety nie zastałam go w domu,zostawiłam jednak nr.komórki,choć wątpiłam w to czy to coś da. W tamtych czasach telefonia komórkowa dopiero raczkowała,więc zasięg w tamtych okolicach był rzadkością.Dojeżdżając do domu odebrałam wiadomość z poczty głosowej.
Brzmiała ona tak: Cześć Ania,tu Bartek.Zadzwonię jeszcze...
Prawie zemdlałam. Kiedy jednak zadzwonił i umówiliśmy się,że przyjedzie.Moje nerwy były na krańcach wytrzymałości.Musiałam poczekać do soboty i przez kilka dni nie mogłam jeść,spać i myśleć o niczym innym.
Nadeszła sobota i znów zobaczyłam mojego błękitnego. Po prostu podszedł i mnie przytulił a ja rozpłakałam się jak dziecko. Moje serce wróciło i została na nim tylko malutka blizna,która czasem daje o sobie znać.
Potem wszystko potoczyło się błyskawicznie: Szalone dni i noce, ślub,przeprowadzka i nasz synek..
Dzisiaj jesteśmy już prawie 9 lat po ślubie i nadal kochamy się tak samo.
Niedawno dowiedziałam się, że żeby mieć pieniądze na pociąg żeby do mnie przyjechać musiał sprzedawać kanapki...
Dzisiaj twierdzimy,że to było przeznaczenie i że musieliśmy być razem..

Więc jeśli coś wam mówi,że osoba którą widzicie po raz pierwszy może
być dla was kimś ważnym - uwierzcie w to! Przeznaczenia nie da się
oszukać!


W razie wygranej wybieram zestaw z mleczkiem i kremem z serii Delicata (mleczko do demakijażu i krem Revival)
napisał/a: megin11 2009-02-15 21:54
Dzień nie zapowiadał się na udany. Tata poprosił mnie o pomoc w organizowanym co roku rajdzie dla dzieci. Pomyślałam świetnie las, komary, same dzieci i ich rodzice...nuda. Po dotarciu do miejsca w którym odbywała się inauguracja rajdu, zabrałam się za robotę. Nie zauważyłam że prócz mnie do pomocy zostało zwerbowanych kilka młodych osób. W nowo poznanym towarzystwie dzień szybko minął. Zakończył się ogniskiem i dyskoteką pod gołym niebem. Na samym początku wpadł mi w oko pewien chłopak. Pod koniec dnia okazało się Tylko czekał aż nadarzy się okazja aby mnie poznać.Ognisko, dyskoteka pod gołym niebem dodała mu odwagi i odważył się ,,zagadać". Od tamtej pory jesteśmy razem..:) Co roku w dzień rajdu wspominamy chwile w których się poznaliśmy.
napisał/a: bendi9 2009-02-16 09:36
Ile to już dni minęło od naszego ostatniego spotkania, pocałunku, blasku oczu... Wciąż mam w pamięci chwile razem spędzone, miliony minut, nigdy niekończące się. Nie zapomnę tych dni, gdy byłeś blisko mnie, gdy mogłam dzielić z Tobą tak piękne chwile. W moich myślach pozostaniesz na zawsze żywy mimo, że nie mogę już patrzeć na Ciebie, dotykać Twych dłoni i ciała, które chroniło mnie przed światem, który czaił się wokoło nas. Tak ranią me serce te wspomnienia, ale cóż mi teraz pozostało? Czy pamiętasz nasze pierwsze spotkanie, wśród nocnej ciszy, gdy nad nami widniał wielki błyszczący księżyc? Jedyny i milczący świadek naszego romansu, rozświetlając nasze twarze malował na nich promienny uśmiech. Siedząc wtuleni wśród bujnej roślinności napajaliśmy się zapachem wiosennego bzu, lilii i dzikiej róży. Pod naszymi stopami uginała się trawa, która od promieni nocnych gwiazd wyglądała jak gęste włosy przechodzącego obok ciepłego wiaterku. W oddali słychać było rechot żab i ćwierkanie nocnych ptaków, które wraz z podmuchem wiatru grały cichą i przyjemną muzykę. I my... delikatnie muskający usta i głęboko wpatrując się w oczy cieszyliśmy się sobą - całym światem. Wspominasz to czasem? Wspominasz nas czasem? Ja ciągle wspominam. Ale na nic już moja pamięć. Wszystko przepadło! Zostaliśmy rozdzieleni przez kapryśny los. Nie, to nie los! Kochałeś mnie, jak mogłeś to uczynić? Zepsuć naszą miłość? Zbyt słabo Cię kochałam? Nie tego oczekiwałeś? Teraz, gdy samotność rozrywa moje serce wiem, że nie mogłeś mnie kochać Luby. Gdybyś darzył mnie miłością tak szczerą, piękną i prawdziwą, jaką ja Ciebie kochałam, nie oddałbyś swego serca innej! Serce moje zranione, pełne bólu i żalu nigdy nie zapomni, jak skrywając się w Twym ogrodzie, w obfitej roślinności zajrzałam przez okno do Twego domu i zobaczyłam Cię, stojącego obok innej, mówiący przysięgę wierności i miłości, z pełnym uśmiechem na twarzy, w końcu wkładający pierścień na jej palec. Ach, jakże to bolesne było ukłucie dla mnie. W mej głowie roi się pełno myśli. Uwodziłeś mnie dla zabawy? Zraniłeś mnie! Rysa na moim sercu już nigdy nie zagoi się, nie chcę jej leczyć. Każdy kiedyś umiera. Ja chcę umrzeć z miłością do Ciebie, wiecznie oddana i wierna. Śmierć wszystko kończy. Zakończy więc i mój żywot. Żegnam Cię Ukochany słowami naszego ostatniego pożegnania "Bądź zdrowy".
napisał/a: sniezka 2009-02-16 12:34
Miłość w sklepie internetowym.

Nie chętnie korzystam ze sklepów internetowych jednak w tedy coś mnie ruszyło i za pomocą jednego z nich postanowiłam kupić igłę do gramofonu. Przesyłka przyszła dosyć szybko.Opłata za pobraniem. Pomyślałam ze na pewno dbają o klienta dlatego nie musiałam za długo na nią czekać. Paczkę przyniósł młody chłopak. Uśmiechnęłam się do niego, on do nie tez. Zadowolona z szybkiej przesyłki i odwzajemnionego uśmiechu podpisałam szybciutko kwitek nie sprawdzając nawet co do mnie przyszło. Kiedy opadły mi emocje zajrzałam do pudełka a tam ...płyta!! Od razu zadzwoniłam by wyjaśnić sprawę. Okazało się ze moja igła została pomyłkowo wysłana w tym samym dniu do innej osoby. Cała moja sprawa zajmował się jeden chłopak. Kilkakrotnie dzwonił do mnie z przeprosinami. Za którymś razem nasza rozmowa wyszła poza tory rozmowy handlowej. Co do igły to dotarła do mnie w ciągu tygodnia.

Nie raz włączamy wieczorem gramofon i słuchamy starych płyt...czasem sie śmieje ze muszę zamówić sobie nowa igłę:D
napisał/a: Tess54 2009-02-16 13:10
Uczucie ktore spadlo jak GROM z jasnego nieba...

Przez okragly miesiac nie zwracalam uwagi na niego.
Nawet na to, ze sie staral...
Zaprosil mnie na wspolne kupowanie OBUWIA - odmowilam.
Zaprosil 4 razy na kawke - odmowilam.
Na kolacje - odmowilam!!!

Zaczepial na korytarzu - zbywalam krotka rozmowa, nie dajac mu szansy wcisnac sie w moj swiat.

O maly wlos nie ominela mnie ta MILOSC.
Znudzona jakims nudnym dniem zgodzilam sie na kolacje u turkow,
on powiedzial ze to byla jego ostatnia proba.
Od dnia kiedy dalam mu szanse jestesmy razem! :)))

Miejcie oczy szeroko otwarte i nie zamykajcie sie na podejrzanych nieznajomych krzatajacych sie wokol was!!
napisał/a: Nusiakova 2009-02-16 16:20
Hmmm, styczeń 2003...
Było mi ciężko, bo jakiś czas temu rozstałam się z moim partnerem. A że
wynajmowaliśmy razem mieszkanie, musiałam się wyprowadzić. Musiałam, ale
i chciałam. Zdecydowałam się na prywatny akademik, żeby nie siedzieć sama w
domu, w obcym mieście (bo właśnie zaczynałam studia) ale żeby mieć z kim
pogadać. Przeprowadzka była ekspresowa, ale jeszcze na kilka dni pojechałam
do domu, do rodziców. Odpocząć...
Kiedy wróciłam w niedzielny poranek w akademiku panowała cisza. Pomyślałam,
sobie że pewnie wszyscy balowali i teraz odsypiają. No nic, zrobiłam sobie
herbatę i zaczęłam układać swoje rzeczy. Wtedy ktoś zapukał do mojego pokoju.
Otworzyłam... Nie wyglądałam jakoś specjalnie seksownie (bluza, jeansy, okulary
na nosie) ale jemu podobno serducho zaczęło bić mocniej jak tylko mnie
zobaczył. W akademiku był taki zwyczaj, że wszyscy szli witać razem nową
osobę. A mój teraz już mąż stwierdził, że musi iść do mnie sam :) Tak mu coś
w duszy podpowiedziało.
I jak wszedł do mojego pokoju tak już został :)
napisał/a: kamilaM2 2009-02-16 17:26
Jak poznałam mojego męża?jak wyglądało nasze pierwsze spotkanie?
uczyłąm go myć podłoge...Byłam wolontariuszem w hospicjum on także chciał nim zostać.wprowadzałam go w zwyczaje panujące w placówce,pokazałam jak myć podłogę i szorować naczynia.traktowałam go jak jednego zwielu początkujących.od zakochania dzieliłą nas wtedy jeszcze dłuuuuuuuuuga droga
napisał/a: ~marzenka77 2009-02-16 19:00
Już kiedyś był podobny konkurs o spotkaniu, niestety wyszłam za mąż dopiero 1 raz i mam nadziję, że do rozwodu nie dojdzie dlatego chciałabym przypomnieć o moim spotkaniu z moim mężem,

Niektórzy mówią, ze to przeznaczenie, bo jak wytłumaczyć fakt, że dla tej jednej osoby gotowi jesteśmy zrobić wszystko?
Zobaczyłam go na na przystanku autobusowym. Wracałam do akademika po świętach. Od razu mi się spodobał, rozmyslałam jaki przystojny i postawny chłopak, na pewno
nie zwróci na mnie uwagi- zakompleksioną 21-latkę. Próbowałam udawać, że go nie widzę. Za nic na świecie nie podeszłabym do chłopaka pierwsza-
moja duma i głupie zasady mi na to nie pozwalały.
Autobus przyjechał z lekkim spóźnieniem, kiedy weszłam do autobusuze swoimi bagażamy, torebakami i reklamówkami - zauważyłam, że "mój obiekt" zniknął.
Zaczęłam szukać sobie miejsca aż wreszcie usiadłam, po chwili zobaczyłam, jak ON idzie w moim kierunku i pyta grzecznie swoim pięknym jakże aksamitnym męskim głosem "Przepraszam, wolne?"
"YYY Tak, wyjąknęłam i poczułam jak krew zaczęła mi szybciej krążyć a co w związku z tym ... zrobiłam się czerowna jak burak.
Przez 30km myślałam tylko o moim sąsiedzie z sąsiedniego siedzenia i rozmyślać co zrobić żeby się chociaż spojrzeć na niego. Rozmyślałam i rozmyślałam a kilometry uciekały aż zorientowałam sie,
ze już jestem w Warszawie i lada chwila będę musiała wysiadać.Jak ja wyjdę z tego autobusu z tymi swoimi bagażami?? Gdy autobus podjechał na dworzec ja szamotałam się ze swoimi bagażami , pakowałam się,
ręcę mi się zaczęły pocić i drżały w końcu wstałam aż tu nagle ... autobus niespodziewanie ruszył i siadłam na kolanach swojego piękniego obiektu westchnień. Nigdy w życiu tak się nie czułam zła,
upokorzona, zawstydzona - szkoda, ze nie mogłam zapaść się pod ziemię.
Owy Pan uśmiechnął się do mnie i poprosił, ze mi pomoże krzyknął na cały autobus- ze jedna Pani jeszcze nie wysiadła i żeby kiierowca się zatrzymał.
Dżentelmen wziął moje torby i wyniósł przed autobus postawiła na ławce a ja ... nawet mu nie podziękowałam, szybko odwróciłam się, złapałam pakunki i pędem pognałam na dworzec.Plułam sobie cały czas w twarz,
że po co tyle tego zabierałam- ujrzałam mężczyznę marzeń i wypadłam w jego oczach jak fajtłapa.
Los jakże jest łaskawy - dał nam szansę spotkania się jeszcze raz.
OSTATKI koleżanki z roku wyciągnęły mnie na dyskotekę. Bawiłyśmy się super. Aż tu nagle wszystkie dziewczyny poszły tańczyć a ja ...
poszłam do baru próbowałam wspiąć się na krzesło aż tu nagle BUM - spadłam z krzesła ktoś podaje mi rękę łapie ją i się podciągam i ... oczom nie wierzę- Boze to ON,
chyba umrę ze wstydu po raz drugi. Podziękowałam grzecznie i szybkim krokiem ruszyłam w stronę WC. Tym razem pobiegł za mną (do wc nie dotarłam)
Odprowadził mnie do akademika. Zaczeliśmy się spotykać.
Po letniej sesji wracałam do domu - razem z Mateuszem kupiliśmy bilety siedliśmy jak zawsze obok siebie, Mateusz pobiegł do kierowcy i zaczęli rozmawiać po czym uśmiechnął się
podał Mateuszowi mikrofon a on uklękł przede mną i oświadczył mi się. Cały autobus zaczął bić brawo i gratulować.

Kiedy czasem go pytam, dlaczego wlaśnie mnie wybrał na żonę, odpowiada, ze żadna dziewczyna na jego widok nie robiła się tak purpurowa jak ja i żadna nie siadała tak ochoczo na kolana.
Jest kochany, szanujemy się wzajemnie i ...
Życzę nam, zebyśmy razem szli przez życie, żebyśmy przezwyciężali przeciwności losu, ale gdzieś w później starości umieli sobie powiedzieć: "A nasza miłość mimo wszystko trwa..."
napisał/a: oliwia180 2009-02-16 19:10
Szczerze mojego przyszłego męża poznałąm przypadkowo znjajomej maż ma firme samochodową i pewnego dnia mieli odstawic dwa samochody do kientów w miejscowosci koszalin a ze od naszej miejscowosci jest dosc spory kawałek do koszalina znajomi poprosili mnie bym dotrzymała towarzystwa kierowcy by nie zasnął za kierownicą zgodziłam sie mimo ze sie bałam jechac z obcym czlowiekiem pomimo tego ze znajomi jechali za nami.Miła pogawętka przez całą droge rozmawialismy o sobie o swoim zyciu dokładnie o wszystkim i o niczym tamtej nocy gdy wrócilismy do firmy znajomi wiadomo co robili wkoncu byli u siebie a obok firmy był ich dom i zostalismy zaproszeni do nich na noc by nie jezdzic juz po nocy tylko przenocowac do rana tej nocy nigdy nie zapomne siedzielismy na kanapie i rozmawialismy aon delikatnie mnie przytulił poczułąm sie wyjątkowo tak jak bym znała go juz od dawna nie mozna opisac tego uczucia i wtedy czar miłego spotkania prysł zwierzył mi sie i powiedział ze zyje w zwiazku z kobietą z która ma 4 letnią córke a sa ze soba ze wzgledu na dziecko i rodziny a ona ma innego i chiał by sie z nią rozstac i poznac kogos dla kogo byłby tym jedynym kogos dla kogo był by wazy kogos kto go sczerze pokocha dziwinie sie wtedy poczułam ale cóż nie moja sprawa wiec nie mogłam sie mieszac.Zdziwiło mnie to poniewaz przy innych wyjazdach również mnie prosili o dotrzymanie towarzystwa temu samemu kierowcy az wkoncu zaprzyjaznilismy sie.po 3tygodniach znajomości zapytałam go czy dotrzymał by mi towarzystwa na weselu siostry zgodził sie.Ta noc była jak marzenie przyjechał po mnie dostałąm kwiaty bukiet czerwonych róż i udalismy sie na wesele gdy tanczylismy w jego ramionach czułam sie bezpiecznie tak jak bym znalazła wkoncu tego jedynego miłość swego życia ,w trakcie wesela pojechalismy do mnie i tam poniosły nas emocje kochalismy sie do rana ale gdy musiał wracac do domu łży stawały mi w oczach i płakałąm jak mała dziewczynka na samą mysl ze wraca do niej i ze to pewnie tylko przelotne.nastepnego dnia poprosiłąm go o spotkanie widywalismy sie wieczorami poniewaz on pracował do pozna chciałąm powiedziec mu ze to nie ma sensu ze nie moge odebrac komus faceta i ojca ze mam wyrzuty sumienia a wtedy on mi przerwał i powiedział ze odszedł od niej bo przy mnie kazda sekunda jest najspanialsza chwilą w jego zyciu potrafie go zrozumiec wesprzec doradzic ze własnei ze mna chce byc nie wiedziałąm co mam ze sobą zrobic miałam chec rzucic mu sie na szyje płakac całowac go przytulac ze szczescia.zapytałam sie go jak przyjeła to jego juz byłą powieział ze jest cos o co musi mnie zapytac zapytałam co a on mnie zapytał czy pomoge mu wychowywac jego córke bo ona powiedziała ze nie bedzie zajmowac sie dzieckiem bo juz dosc czasu na to poswieciła a teraz jego kolej zgodziłąm sie.ale co to była za wychowywanie jak uniej mała była cały czas a u nas tylko na sobote i niedziele po trzech miesiacach okazało sie ze jestem w ciąży oboje bylismy zadowoleni i razem płakalismy ze szczescia.mienło kupe czasu nasza córeczka urodziłą sie w dzień babci ma na imie Gabriela i jest bardzo podobna do swojego taty.w dzien w momecie gdy rodziłam zadzwonił telefon z paniki odebrałam go a w nim usłyszałam głos Roberta i słowa tak bardzo cie kocham czy zostaniesz moją żoną zgodziłąm sie bez wachania i oznajmiłąm mu ze włąsnie podczas naszej rozmowy przyszłą an swiat nasza córeczka.slub zaplanowalismy na rocznice naszego poznania sie i szczerze jestem najszczesliwszą osoba na ziemi mam swoje dwa skarby i kocham je najbardziej an świecie.a jego była mieszka z bogatym facetem 20km od nas i szasta pieniedzmi an prawo i lewo chwaląc sie czego to ona teraz nie ma a zmarnowała życie z biednym mechanikiem.moze bogaci nie jestesmy za to szczesliwi i bardzo sie kochamy.to juz koniec histori jak poznałam swoje szczescie i miłośc na całe zycie!