Konkurs "Niezapomniane spotkanie"

napisał/a: ~jenasiasta 2009-02-09 21:31
Zaczęło się całkiem banalnie… Pierwsza klasa liceum... pokątne spojrzenia Jego w moją stronę, następnie wyciąganie potajemnych informacji o mnie od moich koleżanek. Myślałam całkiem, całkiem ten chłopaczek, ale zupełnie nie w moim stylu. Nie chcę robić mu żadnych nadziei. Czas mijał, a On wymyślał nowe sposoby by przykuć moją uwagę - niestety nieskutecznie. W połowie listopada odbyła się klasowa wycieczka integracyjna. Masz ci los :). Wspólne ognisko, śpiew, rozmowy i czułam, że ten chłopak jest mi coraz bliższy. Jednak ostatecznie podbił moje serce swoją troską i opiekuńczością, gdy podczas mojego grudniowego pobytu w szpitalu codziennie przynosił mi świeże drożdżówki... nie odstraszyła Go moja rozwichrzona, potargana szpitalnym leżeniem fryzura czy zmęczone oczy…i tak jesteśmy ze sobą bardzo szczęśliwi już ponad 6 lat i ciągle wspominamy, że połączyły nas słodkie bułki. W końcu miłość to sama słodycz :) i powiada się, że przez żołądek do serca… coś w tym jest :)!

p.s. w razie co wolałabym zestaw delicata :)
kamil2s
napisał/a: kamil2s 2009-02-10 09:56
Ja poszłam ze znajomym na przyjęcie ślubne naszych znajomych.Tam poznałam najlepszego kumpla mojego partnera .Coś zaiskrzyło,z przyjęcia zostałam odprowadzona przez nowo poznanego mężczyznę do domu.
CXhłopaki trochę się posprzeczali z tego powodu,ale doszli do porozumienia.Nowo poznany chłopak po półrocznej znajomości został moim mężem i jesteśmy razem już13lat.Nasza data poznania to 13 styczeń.Zawsze w totolotku sreślam 13,bo to szczęśliwa liczba.
napisał/a: jupiter 2009-02-10 10:48
Złapany w szalik

Jechałam rano do pracy, w autobusie tłok. O tej porze zazwyczaj jeżdżą stali pasażerowie, wszystkich znam z widzenia. Tym razem jednak stałam twarzą w twarz z jakimś nieznanym mężczyzną. Był ładny, a ja stałam tak blisko, że czułam jego zapach.
Dojechałam do swojego przystanku, przecisnęłam się przez tłum i wysiadłam z autobusu, a tajemniczy pasażer za mną, trzymając się mnie jakoś podejrzanie blisko. No tak, naiwna, pomyślałam, pewnie już nie mam portfela i telefonu… Autobus odjechał, a mężczyzna stał za moimi plecami. Odwróciłam się zdecydowanie z zamiarem nawyzywać go od kieszonkowców… i zobaczyłam jak tajemniczy nieznajomy rozplątuje frędzle mojego długiego szalika, które się zaplątały o jego guzik…

(zestaw Delicata)
rakastan
napisał/a: rakastan 2009-02-10 14:15
Miejsce:
Wyższa uczelnia w jednym z większych miast w Polsce. Korytarz przed salą wykładową.

Sytuacja:
Jego rozmowa z wykładowcą na temat możliwości przeniesienia się z jego grupy do jej grupy.

Jego intencje:
Tylko, żeby wykładowca sie zgodził, bo on musi być w grupie tej dziewczyny, która go tak urzekła.

Jej przemyślenia:
Dziwne....
Hmm, całkiem niezły ten chłopak, tylko taki spokojny.
Ooo! W słońcu wydaje się jakby jego zarost był w kolorze rudym.

Jego przemyślenia:
Uff! Udało się będę miał szansę zbliżyc się do niej.
Ooo! Przygląda się, to dobry znak. Na przerwie zagadam do niej.

No i zagadał....
napisał/a: basiag89 2009-02-10 14:24
w moim zyciu zawsze byly same przypadki..ja mieszkalam z nim w internaciejuz 2 lata, ale znalismy sie tylko na czesc...az tu pewnego dnia ja ze swoimi znajomymi on ze swoimi znajomymi..razem ale osobno pilismy tanie wino..ehh...i wieczorkiem niewiem do dzisiaj dlaczego ale poszlam z kolezanka do niego do pokoju ..bylo tam mnustwo osob a ja akurat usiadlam obok niego ...nachyli sie nademna i ..zaczelismy sie namietnie calowac.., kolezanka wspomina mi ze tak calowalismy sie ponad godzinke, a 3 tygodnie pozniej bylismy juz para...:*
napisał/a: niania5 2009-02-10 21:35
Mojego ukochanego M poznałam... w drodze na szkolne Obchody Dnia Dziecka;)
Miałam wtedy 8 lat, a mój chłopak 9. Razem z sąsiadem wybrałam się do szkoły. Po drodze wstąpiliśmy po M. Wtedy pierwszy raz byłam u niego w domu i w wieku 8 lat poznałam nawet przyszła teściową;) Z kuchni czuć było piękne zapachy - postanowiłam, że muszę tu bywać częściej;) i jak postanowiłam - tak zrobiłam. Dziś co niedzielę jesteśmy na rodzinnym obiedzie u teściowej i nadal tak samo dobrze gotuje;)

Tak więc mnie i mojego M połączyły zdolności kulinarne jego mamy;) ;) ;)

Ps: Wolałabym zestaw Delicata
napisał/a: ColorWomen 2009-02-10 23:22
Ja z moim mężem(przyszłym za parę dni) poznałam się w dość ciekawy sposób.
Poszłam ze znajomym (Oskar)do pubu , gdzie umówił się ze swoim przyjacielem (Tomasz)i jego dziewczyną.Poznaliśmy się , rozmawialiśmy itp.
Zauważyłam , że jego dziewczyna jest strasznie głupiutka:p jakby to napisać hmmm? O taka dziewczyna w różowej sukience , strasznie dużo mówiła , jak siadała wycierała krzesło parę razy sprawdzając czy nie jest brudne:eek:
My tu sobie gadu gadu i weszliśmy na temat komputerów , a mój właśnie złapał wirusa:( .Któregoś dnia przyszedł i powiedział że trzeba dokupić kartę graficzną większą a resztę naprawił.Zawsze tak w dziwny sposób na mnie patrzał , myślałam sobie może mam coś na nosie.
Spotkaliśmy się raz , drugi , trzeci oczywiście w tym samym składzie jak w pubie.
Któregoś dnia dzwonek do drzwi , otwieram i patrzę kurier z kwiatami (dzień przed walentynkami) , piękne białe lilię.Bilecik od T. , domyśliłam się od razu , że to od Tomasza.W ten sam dzień przyszedł Oskar który powiedział mi ,że dziewczyna Tomka rzuciła go parę dni temu dla kogoś innego a on sam nie chciał o tym nikomu mówić.Wcale mu się nie dziwiłam.
Po południu poszłam po kartę graficzną i zadzwoniłam do Tomasza z pytaniem czy nie mógłby mi jej zainstalować.Zgodził się bez wahania.Na drugi dzień (walentynki) przyszedł.Po pracy przy komputerze wypiliśmy kawkę , dłuugo rozmawialiśmy a tu już godzina 23 nastała:eek:. Lubiałam nadal lubię z nim rozmawiać, jej w nim coś co wciąga człowieka do rozmowy a i te motylki w brzuszku ,choć nie wiem jak się tam dostały.Tomasz zbierał się do wyjścia , podałam mu torbę a tu naglę buziak.Był fantastyczny , czułam euforię a za razem podniecenie.Chwila cudowna , nie do opisania aż motylki zwarjowały.
Od tamtego wieczoru minęły już 3 lata.Do dziś mile wspominamy ten wieczór , i napewno opowiamy go dzieciom.
Pozdrawiam
napisał/a: pakosia 2009-02-11 07:32
Spotkał Ją przypadkiem ale ujrzał w niej swoje słonko i gwiazdkę z nieba...błękit też widział i zachód słońca. I serce ujrzał porą wieczorową...bo wtedy własnie był wieczór. I tak świat zawirował, że i jemu sie "zawirowało ". Tak wirują już razem lat 12 choć różne są życiowe wiraże i waśnie. Jednak w chwilach szarych przypominają sobie to pierwsze spotkanie i znów słońce otula ich swymi ramionami!
napisał/a: INTA 2009-02-11 10:19
Pewnych i ważnych w życiu spotkań i pierwszych chwil nigdy nie byłam w stanie zapomnieć. Niekiedy podobne sytuacje sprawiają, że wracam do wspomnień tak na chwilę, a potem żyję daną sytuacją. W drobnych szczegółach pamiętam dzień kiedy poznałam swojego przyszłego męża, oczywiście wtedy nawet nie przeszła mi przez głowę myśl, że będziemy wieść wspólne życie i nieustannie czuć w sobie oparcie i zaufanie. Było to w trakcie studiów, jeden z wielu weekendów, które spędziłam w akademiku. Zawsze podczas tygodnia robiłam skrupulatne plany na sobotę i niedzielę, aby mój czas był pełen wrażeń i doznań estetycznych. Należę do osób, którym wiele przyjemności daje kontakt z szeroko rozumianą kulturą. Była wiosna i zaplanowałam sobie wyprawę do muzeum, w którym odbywała się nowoczesna wystawa malarska. Jedyne co nie pamiętam to tytuł tej wystawy. Podczas takich spotkań ze sztuką lubię eksperymentować, w trakcie wystawy oznaczono trasę zwiedzania - oglądania, a ja postanowiłam wszystko obejrzeć, ale w odwrotnej kolejności tak nieszablonowo. Z wielkim uporem kroczyłam wbrew wszystkim "pod prąd", od czasu do czasu kogoś potrąciłam. Gdy tak szłam i skupiłam się na sztuce trafiłam na kogoś kto okazał się równie uparty i zamierzał iść zgodnie z wyznaczonym kierunku. O i ktoś musiał ustąpić. Ja pomyślałam, że ten facet ustąpi i okazało się że tak ustępował mi drogi a ja jemu że nie mogliśmy zrobić kroku do przodu ani on ani ja. trwało to chwilę aż nagle on poprostu podniósł mnie do góry i przestawił oburzyłam się na niego. widział pewnie jaką mam wściekłą minę i postanowił zaprosić mnie na kawę i tak właśnie od tego spotkania zaczęła się nasza przygoda życia.
napisał/a: mariamariola1 2009-02-11 12:46
Mieszkaliśmy całe lata obok siebie-sąsiadujące ze sobą bloki,a tak naprawdę spotkaliśmy i pokochaliśmy się od pierwszego wejrzenia na obczyżnie.Zwiedzałam ze znajomymi słynny Zamek Blarney-8 km na północ od miasta Cork.Oczywiście dałam się uwieśc legendzie i wdrapałam się i ucałowałam słynny Kamień Blarnej-dzięki czemu miałam na wieki posiąśc dar elokwentnej wymowy.Tam ujrzała przystojnego młodzieńca,który ku mojemu zdziwieniu powiedział coś do kolegi po polsku.Nie dośc,że przystojny to jeszcze mówi po polsku-pomyślałam.Nasze spojrzenia przez chwilę skrzyżowały się i wpadliśmy jak przysłowiowe śliwki w kompot.Do chwili odjazdu do Polski kazdą chwilę spędzaliśmy razem-oczywiście oboje już bardzo elekwentni/czar legendy zadziałał/wysi.Kiedy znależliśmy się w Poznaniu i okazało się,że wracamy prawie pod ten sam adres-nie mogliśmy zrozumiec jak przez tyle lat sąsiadowania ze sobą mogliśmy się nie zauważyc nasze zdziwienie było jeszcze większe.Zauroczeni,zakochani postanowiliśmy zamieszkac pod jednym adresem i tak już do dzisiaj pozostało.Nie żałujemy tego,jest nam ze sobą bardzo dobrze.Czasami musimy byc gdzieś bardzo daleko,aby poznac to co jest na wyciągnięcie dłoni.
zestaw z serii Delicata
napisał/a: oliwkowa 2009-02-11 13:01
Był to bardzo mokry marcowy dzień. Doszłam na dworzec, usiadłam i czekałam na autobus. Byłam przemoczona do suchej nitki. Nagle z zamyślenia wyrwał mnie jakiś mężczyzna. Wręczył mi bukiet róż i się uśmiechnął. Było to 8 marca - Dzien kobiet tego dnia nie zapomne do końca życia. Zapytałam go jak ma na imie odpowiedział, nadjechał mój autobus i jeszcze zdążyłam mu krzyknąc jak ja mam na imie. Mineło 3 miesiące i znowu spotkałam go tym razem nad rzęką. Siedziłam na trawie z książką i apratem(fotografia to moja pasja), on podszedł i zapytał znowu o moje imie... Potem randki, rozmowy... To nie mógł byc przypadek a przeznaczenie. Obecnie jesteśmy zaręczni, jestem pewna, że to miłość na całe życie.

(w razie wygranej prosze o serie Natura)
napisał/a: cypkadrypka 2009-02-11 13:20
Karola pierwszy raz zobaczyłam 3 lata temu na szkoleniu BHP w naszej obecnej pracy.miejsce bardzo mało romantyczne,ale to nie przeszkadzało w niczym,a co najważniejsze-doprowadziło do tego,że już w sobote 14 lutego powiemy sobie sakramentalne TAK na zawsze :)


(ewentualnie proszę o kosmetyki z serii Natura )