Konkurs "Niezapomniane spotkanie"

napisał/a: izabela_77 2009-02-08 19:30
Nasze spotkanie nastapiło późnym wieczorem i trwało do rana. Spędziliśmy ze sobą całą noc. Cóż, czasem zaczyna się od takich spotkań. Rano, niewyspana, pożegnałam go i choć poprosił o mój numer telefonu, myślałam, że go wziął "pro forma", aby zgrabnie zakończyć nocne spotkanie. Jakież było moje zdziwienie, gdy zadzwonił i gdy okazało się, że ta pierwsza noc zapoczątkowała cos tak pięknego! Dlatego każdemu polecam nocne podróże dalekobieżnymi autobusami, z pasażerami odmiennej płci obok siebie :)
napisał/a: nadzieja6 2009-02-08 19:53
Spotkałam go na imieninach mojego chłopaka. Okazał się jego bratem - jakoś do tej pory nie skrzyżowały się nasze drogi. A gdy się już skrzyżowały, pokrzyżowało sie wszystko, mój chłopak stał się moim szwagrem, a jego brat - moim meżem już od 30 lat.

Delicata
napisał/a: blanca 2009-02-08 20:29
Ta historia działa się bardzo, bardzo dawno temu...

Ona kończyła studia magisterskie, On zaczynał podyplomowe. Spotkali się pewnego pięknego wiosennego poranka całkiem przypadkiem we wspólnej akademikowej łazience (gdzie, jak się okazało później On waletował u znajomych). On "chlapał" się nad umywalką, Ona przyszła chyba poprawić fryzurę(hmm...nie pamiętam dokładnie). Widząc jak woda się leje na prawo i lewo zrobiła mu nieziemską awanturę, że nikt za niego tej powodzi nie posprząta. On na to stwierdził, że gdyby miał ścierkę, to by pościerał. Ona, jako osoba konkretna i konsekwentna, niewiele się zastanawiając odwróciła się szybko na pięcie, wpadła do pokoju, złapała mokrą ścierę od podłogi i wróciła do łazienki. Krzycząc łap rzuciła - On biedak nie zdążył się uchylić i oberwał prosto w twarz. Tak się poznali. Przez jakieś pół roku spotykali się w akademiku, zawsze w większym gronie. Podobali się sobie, coś ich ciągnęło do siebie, była tzw. chemia ale nic z tym nie zrobili, bo żadne nie odważyło się wykonać tego pierwszego najważniejszego kroku.No i takich drogi rozeszły się na długie 6 lat. W tym czasie każde z nich było w innym związku. Po tych 6 latach (bądź, co bądź straconych) ona wpadła na pomysł aby sprawdzić,co też tam słychać u starych znajomych z akademika, aby powspominać. Zorganizowała ze znajomymi niezapomniany weekend majowy w dawnym akademiku. Już w czasie tego spotkania On i Ona wiedzieli, że to jest to, że drugi raz nie pozwolą sobie zniknąć nawzajem ze swojego życia.

I tak od tego spotkania minął rok, a w przyszłym będzie ślub Jej i Jego.....- Nasz ślub:)


* DELICATA
napisał/a: kalafiorek 2009-02-08 20:33
Gdy byłam nastolatką, uwielbiałam zjeżdżać z górki na sankach. Pech chciał, ze moje sanki się połamały i smętnym wzrokiem patrzyłam na szczęśliwych posiadaczy sanek. Jakież było moje zdziwienie, gdy jeden "szczęściarz" zaproponował, bym z nim zjeżdżała. Zgodziłam się, bo lepszego wyjścia nie miałam. Zjechaliśmy i od razu wpadlismy na jakąś dziewczynę. Ojjjj, bolało!!! Zmyliśmy się z górek jak niepyszni i tyle było zjeżdżania. Ale pamięć o sobie w nas się nie zmyła, wręcz przeciwnie! Od tej pory stanowimy parę, choć minęło dobrych kilka lat.
napisał/a: Brzoskwinkaa 2009-02-09 08:16
Opowiem Wam o naszym pierwszym spotkaniu, ale innym niż te wszystkie randki w knajpach i dyskotekach. Nasze pierwsze spotkanie było z nami, ale jednak bez nas!

Nasza miłość to wyjątkowa historia miłosna. Nikt nigdy nie przeżył czegoś podobnego, jeszcze nikt nie czytał o tym w książkach albo nie oglądał podobnej historii w kinie. Wszystko zaczęło sie od telefonu. Jeden telefon może połączyć dwie osoby na zawsze. Jeden dodam pomyłkowo wykonany telefon!

Był to 25. grudnia 2006 roku. Zmulona po rodzinnej posiadówce przy stole położyłam się wcześniej spać. I tak oto nagle ze snu wybudza mnie telefon. Jakiś nieznany numer się wyświetlił, odebrałam i rozpoczęła sie pasjonująca ponad 100 minutowa rozmowa. Jak dwoje ludzi, którzy nic o sibie nie wiedzą przegadali tyle? I nie było to tylko tłumaczenie, ze to nie pomyłka!!! Oto dwoje ludzi z różnych stron świata zakochało się w swoim głosie! Tak mocno, ze musieli sie później zobaczyć, poznać i porozmawiać w 4 oczy! Ale wracając do tematu ja rozczochrana, w piżamie w małpki, wyrwana ze snu. On z kolegami w drodze na dyskotekę, juz po kilku głębszych. Ja uczennica liceum, on był w klasie maturalnej w technikum. Nie widzeliśmy się, ale rozmawialiśmy jak dobrze znajomi! O wszystkim... napierw trzeba było się poznać! Mowiliśmy o sobie, o swoich ulubionych rzeczach, o swoich nałogach i zaletach... Rozmowa się tak kleiła, jak zadna dotychczas... W końcu rozmowa sie zakończyła... a on codziennie dzwonił... codziennie rozmawialiśmy po kilka godzin... Codziennie na inny temat!

Nasze drugie-pierwsze spotkanie to to już w realu. Umówiliśmy się, ze on przyjedzie do mnie 19. października 2006 roku. Podróż była długa i ciężka... 12 godzin tułaczki autobusami... Wiele przesiadek, cały kraj odwiedzony przelotem! Spędziliśmy ten weekend w moim domu z moimi rodzicami poznając siebie... i tak oto poznajemy i zaskakujemy siebie do dziś. A nasi znajomi namawiają nas na opowiedzenie historii milości w telewizji!
napisał/a: Fraggy 2009-02-09 10:43
Można b y rzec , że warunki były sprzyjające, bo okres wakacyjny, nad morzem....
Ale ....
Ekipa (z moim lubym włącznie) już była na miejscu, ja dojechałam do nich, po 10h podróży, padnięta, na pewno nie wyglądająca powalająco pięknie... Byłam w dodatku tak zmęczona, że jakoś nie zarejestrowałam kolejnych osób z ekipy kumpla (który to właśnie mnie zaprosił), przedstawili się, a że byliśmy w barze na obiedzie, to każdy zajął się swoim jedzeniem, a nie wnikliwszą obserwacją ;) dopiero wieczorem, na pierwszej oficjalnej powitalnej imprezie dokładniej się przyjrzałam wszystkim, a zwłaszcza Jemu.... No i od tamtego wieczory byliśmy, jesteśmy nierozłączni....
Czy była to miłość od pierwszego wejrzenia, może nie, ale od pierwszego wspólnego wieczoru - na pewno TAK;) :)

w przypadku wygranej, wybrałabym zestaw Natura
napisał/a: itap07 2009-02-09 12:07
Ja mojego chłopaka poznałam w wieku 15 lat. Byłam wtedy u babci na wsi i on też tam mieszkał. Zapoznała nas moja kuzynka. Po paru spotkaniach z jego i mojej kuzynki znajomymi Przemek zapytał czy nie zechcę zostać jego dziewczyną. Była to moja pierwsza miłość i trwała baaardzo krótko bo aż 5 miesięcy. Z racji tego że Przemek postanowił zdradzić mnie przy pierwszej lepszej okazji. Rozstaliśmy się więc i od tamtego czasu przez okrągłe pięć lat nie odzywaliśmy się do siebie. Aż pewnego razu zadzwonił telefon, odebrałam i usłyszałam głos w słuchawce : " Cześć z tej strony Przemek, wiesz o kogo chodzi?", wiedziałam - poprosił o spotkanie, nie wiem dlaczego ale zgodziłam się. Pomimo tego że nie chciałam się z nim już nigdy więcej zadawać spotkaliśmy się u mnie w domu!!! Rozmawialiśmy dosyć długo, padały pytania : " co u ciebie?", itp. aż w końcu padło z Przemka strony " Wróć do mnie proszę, zmieniłem się po naszym rozstaniu na prawdę- teraz jestem innym człowiekiem, żałuję tego co zrobiłem" Wiedziałam, że to nie ma sensu ale serce mi mówiło " weź spróbuj nic ciebie to nie kosztuje". Zeszliśmy się. Po trzech latach , trzech miesiącach i trzech dniach wzięliśmy ślub i chociaż minęły już trzy lata naszego małżeństwa nadal jesteśmy razem bo on na prawdę się zmienił.
napisał/a: polciaN 2009-02-09 14:49
Mojego ukochanego poznalam w dośc dziwny sposób,któregos razu zgubilam portfel wraz dokumentami.Ogłoszenia w gazecie nic nie dały.Po kilku dniach straciłam nadzieje.Az pewnego wieczoru zapukał ktos do drzwi :przystojny brunet z mim porfelem w ręku.Był tak mily,że nie chcial znaleznego wiec żeby mu sie odwidzęczyc zaproponowałam kawę.To byla nasza pierwsza i nie ostatni randka.Nie dosc ,że odnalazlam dokumenty to jeszcze miłośc mojego życia

wybieram zestaw natura
napisał/a: Alciaaa 2009-02-09 17:17
Było sobotnie popołudnie, wybrałam sie do sklepu po wino na wieczór, kolejny samotny sobotni wieczór..Zatrzymałam sie właśnie przy dziale z owocami ..truskawki..mmmmm.. pomyślałam, nic dziwnego przecież je uwielbiałam. Nagle usłyszałam za sobą znajomy głos mówiący...Te owoce wyglądają wspaniale!Odwróciłam się i zobaczyłam, że to Mirek! Stał prze demną i uśmiechał się. Przez głowie przemknęła mi myśl:..ochchchch moja wielka niespełniona miłość..:( Mirek spojrzał na mnie i powiedział ..uwielbiam
truskawki.. Ja też!- odpowiedziałam..Ciekawy jestem co jeszcze mamy wspólnego?..zażartował, a ja uśmiechnęłam sie słodko. Zaczęliśmy rozmawiać. Okazało sie że nie tylko lubimy te same owoce ale faktycznie mamy ze sobą mnóśtwo wspólnego.
Po miłej rozmowie, Mirek zapytał, czy poszłabym z Nim na kolacje. Byłam w szoku, miałam ochotę krzyczeć ze szczęścia, ale starałam sie zachować spokój. Jasne..powiedziałam i podałam mu swój adres , a On powiedział ze wpadnie po mnie o 19. Pożegnaliśmy się i szybko popędziłam do domu by wymyślić jakiś olśniewający strój na Naszą randkę:)) Długo nie mogłam sie zdecydować , aż w końcu postanowiłam włożyć ,,małą czarną" i swoje piękne nowe szpilki w których wyglądałam niewiarygodnie
seksownie..Mirek przyjechał punktualnie. Gdy Go zobaczyłam nie mogłam uwierzyć że to On. Wyglądał świetnie! Miał na sobie niebieską koszule i czarne spodnie na kant. W ręku trzymał bukiet przepięknych róż. Podszedł do mnie i delikatnie pocałował mnie w usta, potem powiedział że ślicznie wyglądam. Pojechaliśmy razem na kolacje, Mirek wybrał piękne miejsce, przytulny kącik z nastrojową muzyką i aromatycznymi świecami. Byłam ogromnie szczęśliwa i z wielkim zainteresowaniem słuchałam jak Mirek opowiada o swoich zainteresowaniach , o tym co ostatnio robił. Było naprawde cudownie Ale co piękne szybko się kończy, czas wracać do domu. Mirek odwiózł mnie do domu i odprowadził pod drzwi. Spojrzał na mnie tajemiczo i wyznał, że spędził ze mną bardzo miło czas.. Zapytał czy chciałabym to powtórzyć, a ja nie kryjąc radości odpowiedziałam..oczywiście z wielką przyjemnością.. Wtedy Mirek przysunął sie bliżej, delikatnie objął mnie i namiętnie pocałował..Nigdy nie zapomne tego wieczoru.. Fajne, co:)
napisał/a: Alciaaa 2009-02-09 19:58
Jeśli mój post wygra proszę o seriie Delicata (mleczko do demakijażu i krem Revival)
napisał/a: snupy3 2009-02-09 20:16
Poznaliśmy się w dość nietypowym i stosunkowo mało romantycznym miejscu,jakim jest męska toaleta.Ta "nasza" znajdowała się akurat na stacji benzynowej,a na dodatek pierwszej,jaką spotkałam na trasie od ponad 50 km.Dodam tylko,że byłam w nagłej i niepohamowanej potrzebie,wściekła na cały świat:mad:,że w promieniu tylu kilometrów nie ma porządnej latryny.Gdy tylko wpadłam na tą stację,odruchowo rzuciłam się w stronę toalet i z ulgą odkryłam,że pierwsza z brzegu o dziwo jest wolna.(Zwykle w takich sytuacjach wszystkie są zajęte bądź nieczynne z powodu awarii).
Kiedy już wychodziłam,z oburzeniem spostrzegłam,że za drzwiami stoi facet!
Coś podobnego!:confused:
Typ bezczelnie się na mnie gapił z dziwnym wyrazem twarzy,który wówczas odebrałam jako zbereźny.Uśmiechnął się do mnie.Poirytowana jego obecnością w damskim WC oraz głupim wyrazem twarzy,bez chwili namysłu mu wygarnęłam.
Nie obyło się bez "podglądaczy","zboków","samców" i paru innych epitetów,których ze względu na zasady obowiązujące na tym forum nie przytoczę.
Facet stał jak wryty i milczał.Gdy skończyłam mój barwny monolog,ku mojemu przerażeniu spostrzegłam za jego plecami rząd pisuarów.
Jeszcze gorzej poczułam się,gdy w tym samym momencie wszedł jakiś inny facet i zaczął beztrosko z jednego z nich korzystać.:o
Jednak pod ziemię zapadłam się dopiero,gdy ten sam Pan na odchodnym rzucił w naszą stronę:
"Wy,młodzi moglibyście TE sprawy załatwiać w domu,pod pierzyną a nie tu ludzi demoralizować!WSTYD!!!"
Nie wiedziałam czy śmiać się,czy płakać.
Na szczęście mój domniemany "podglądacz" wiedział i wybuchnął gromkim śmiechem.
Przeprosiłam go,a on zaprosił mnie na kawę.Jesteśmy już razem 5 lat i ta historia ciągle nas śmieszy.
Jeśli jury się również spodoba love story z pisuarem w tle,to ja poproszę o zestaw z kremem Couperose,na moje nieszczęsne pękające naczynka.
napisał/a: bidoneczka 2009-02-09 20:53
Ja poznałam swojego obecnego męża 5 lat temu, w marcu....w autobusie.

Sebastian był kierowcą busa, który miał końcowy przystanek niedaleko mojego domu. Ja byłam wtedy na 3 roku dziennych studiów, on również na 3-cim, ale zaocznych. Nawet mi przez myśl nie przeszło, że dokładnie 4 lata później 10 marca zostanie on moim Mężem. Dojeżdżałam na studia codziennie, a Sebastian właśnie zaczął jeździć od marca na mojej trasie na uczelnię. Muszę przyznać, że od początku zrobił na mnie wielkie wrażenie, przede wszystkim tym jak ciepło potrafił rozmawiać z pasażerami, jaki był miły i uczynny dla kobiet próbujących wtaszczyć cięższe pakunki. Widywaliśmy się raz na jakiś czas na trasie, bardzo dobrze nam się rozmawiało i tyle. Widziałam bowiem obrączkę na jego dłoni. Rok później później kontakt się urwał, bo przestał jeździć na tej linii. I wydawałoby się, ze na tym nasza znajomość się skończy, ale los mnie strasznie zaskoczył i naprawdę zaczęłam wierzyć w przeznaczenie.

Niecały rok później, w autobusie, "podsłuchałam" rozmowę dwóch pań, które opowiadały o swoim znajomym, kierowcy busu, któremu umarła żona. Opis tego nieznajomego mężczyzny bardzo pasował mi do mojego znajomego, tym bardziej, że wskazały też dom, w którym mieszkał z żoną i dzieckiem. Mimo tego, myślałam, że to jakaś pomyłka. Ale dwa miesiące później, gdy szłam z domu do kościoła, ktoś się zatrzymał samochodem i okazało się, że to właśnie on. Okazało się, ze to wszystko, co słyszałam w autobusie to prawda. Zaczęliśmy się spotykać, ale długo trzymałam się na dystans, bo prawdę powiedziawszy bałam się-wdowiec, dziecko. Ale w końcu zdałam sobie sprawę, że nie wyobrażam sobie życia bez niego:) I tak od dwóch lat mieszkamy razem, wychowujemy wspólnie dwójkę dzieci -jego(teraz to już też moje, tak właśnie czuję) i nasze wspólne.

To nasze spotkanie było, jak ta gwiazdka szczęścia z nieba, a ja jestem naprawdę bardzo szczęśliwą kobietą:)


DELICATA