Konkurs "Niezapomniane spotkanie"

napisał/a: aka79 2009-02-16 22:07
Upalny sierpień 2004 roku. Ślub mojej siostry, ja przejęta świadkowa - pierwszy raz w takiej roli :) On - świadek pana młodego. Nikt do tej pory nie wie dlaczego nie spotkaliśmy się wcześniej, ale tak jakoś wyszło... Zabawa weselna była cudna, o północy oczepiny i oczywiście my- świadkowie złapaliśmy welon i muszkę...potem wspólny taniec, pocałunek :) a za rok wszyscy goście bawili się na naszym weselu, swiadkami byli oczywiście moja siostra i jej mąż - poniekad ich ślub nas "wyswatał"
napisał/a: gretchen1 2009-02-16 22:43
Poznałam Go przez internet więc nasze pierwsze spotkanie było zaplanowane. Ale jak się okazało, nie wszystko co zaplanujemy odbywa się tak jak byśmy tego chcieli. Czasami los lubi płatać figle i tak właśnie było tym razem. Umówiliśmy się, że spotkamy się na PKP w moim mieście. Przed Nim była długa podróż, a przede mną długi dzień wypełniony obowiązkami i długimi przygotowaniami. Kapitalne porządki, doskonalenie urody... Wreszcie podekscytowana wyszłam z domu. Podczas zajęć zadzwonił mój telefon. Usłyszałam męski, silny głos:
- Dzień dobry, spółdzielnia mieszkaniowa się kłania. Proszę pani, mieszkanie piętro niżej zostało zalane, niezwłocznie musimy dostać się do pani. Sprawa nie może czekać, ponieważ sytuacja z każdą minutą się pogarsza.
Słysząc, że nie mam wyboru, zdenerwowana odpowiedziałam:
- Będę za godzinę.
I odłożyłam słuchawkę zrezygnowana. Przecież miałam wyjechać po Niego na dworzec. Szybko przekazałam Mu kłopotliwą informację. Rzekł, że poradzi sobie i zupełnie nie mam się czym martwić.
Wszystko tego dnia działo się tak szybko. Pobiegłam do domu i już za moment przed drzwiami stawili się panowie hydraulicy i niemal w tym samym momencie On. Byłam okropnie zaaferowana obecnością fachowców oraz strasznie zawstydzona i skrępowana całą sytuacją. Przecież widziałam Go po raz pierwszy, a nie mogłam usiąść z Nim spokojnie i porozmawiać. W tym stresie i zamieszaniu zapomniałam też zapytać czy napije się herbaty. Aż wreszcie pęknięta rura została naprawiona, panowie wyszli, a ja mogłam usiąść, złapać oddech i w końcu poświęcić Jemu moją uwagę. Patrzyliśmy na siebie bez słowa uśmiechając się. I już od pierwszego momentu nie umieliśmy patrzeć inaczej jak tylko z zachwytem. Kim byliśmy dla siebie? Spędziliśmy przecież tak wiele wspólnego czasu przed szklanym ekranem. Widzieliśmy o sobie dużo? Czy tak naprawdę w ogóle się nie znaliśmy? Nie mieliśmy czasu na przemyślenia. I czuliśmy głęboko, że nie są one nam potrzebne. Nie próbowaliśmy nawet zbierać myśli, wyciągać logicznych wniosków. Cieszyliśmy się swoim widokiem, swoją obecnością, bliskością. Nasze ręce spotkały się po raz pierwszy... a ja poczułam jakbym dotknęła płomienia, który nie parzy, ale w którego cieple można grzać się całe życie. Było mi dobrze, spływał po mnie miły spokój. Topniałam z zachwytu i czekałam na ciąg dalszy. A ciąg dalszy ku mojemu szczęściu nie okazał się być prozaiczny. To spotkanie z Nim odmieniło moje życie...

*wolałabym wygrać zestaw z serii Delicata
napisał/a: cocaXcola 2009-02-16 23:29
Kiedy zobaczyłam Go po raz pierwszy pomyślałam "Fajny facet". Lecz drugi raz, trzeci... Zdałam sobie sprawę, że wstrzymuję oddech. Miałam wrażenie, że nie stoję na własnych nogach. Nigdy, przenigdy mi się to nie zdarzyło, żeby w sposób tak fizyczny zareagować na obcego mężczyznę. Jego obraz wracał do moich myśli stale. Jego oczy, Jego wzrok, cała Jego sylwetka. Zachwycił mnie. Spotykałam Go na trasie Uczelnia - Akademik. Nocami śnił mi się, a gdy tylko otwierałam oczy mysl o Nim towarzyszyła mi cokolwiek robiłam. Po raz któryś ujrzałam go w windzie. Cudem jakimś nie przewróciłam się w niej z wrażenia. Wysiadł na szóstym piętrze i skierował w prawą stronę. Wiedziałam już, że mieszka w 601, 601A, 602 lub 602A. Szybki wywiad wystarczył mi by wiedzieć, że ma na imię Dawid, Rafał albo Szymon. A troszkę dłuższy by mieć pewność, że mój wymarzony książę to książę Rafał;) Kiedy wychodziłam na Uczelnię tak naprawdę interesowało mnie tylko jedno. Czy spotkam Kogoś, czy Go znów zobaczę. Dni bez Niego były bladym świtem, a każde następne platoniczne spotkanie rodziło światło, które rozszczepiało się na wszystkie kolory tęczy, a ja karmiłam się nim z zachwytem. A gdy nie było mi dane Go ujrzeć moje oczy powiększały się, a w ich środku pojawiały się krople rtęci. Bez Niego wszystko było smutne, pomarańcze były pomarańczowe, ale ich smak już nie ten. Czułam się źle. Bolący ząb można wyrwać, bolący żołądek skazać na dietę, na nogę przyłożyć kompres, ale co zrobić z bolącą duszą? Moje zaangażowanie przeszkadzało mi w logicznym myśleniu, do żadnej pracy umysłowej nie byłam zdolna. Ten stan nie mógł trwać, był nie do zniesienia. Nie umiałam żyć wyłącznie marzeniami. Za namową, a raczej tysiącem namów moich przyjaciółek odważyłam się zaprosić Go na półmetek. Naprawdę to zrobiłam... Pewnego dnia wpół przytomna ze stresu, niepewna i wypełniona burzą negatywnych przewidywań, ale także z nadzieją w sercu zapukałam do Jego drzwi.
- Cześć Rafał. Mogłabym z Tobą porozmawiać?
- Aaaaale mmmmy się przecież nie znamy?
- Tak, ale.... i tu rozpoczęłam moją pierwszą nieudolną rozmowę. Zatkało mnie z wrażenia. Roztropna kobieta powinna wykazać się zbiorową mądrością swojej płci, ale mi przy Nim jej brakowało. Nie popisałam się i zdawałam sobie z tego sprawę. Zniknęła gdzieś moja naturalna swoboda. Na Jego pytania odpowiadałam używając wyłącznie "tak" lub "nie". Nie zdobyłam się żart, byłam wręcz sztywna, prawie niemowa. Zwracałam się do siebie w myślach per jołopie, durniu, kapuściana głowo. Ale w Jego towarzystwie na nic się to nie zdało. Odpowiedział, że się zastanowi. Zła na siebie, ale też mimo wszystko zadowolona udałam się do swojego pokoju.

Półmetek był szalony, udany, niezapomniany, a On jest tutaj obok mnie i śmiejąc się wspomina czasem moją nieudolność i zakłopotanie podczas pierwszego spotkania... Dziękując jednocześnie za moją odwagę;)


(Couperose)
napisał/a: syl1020 2009-02-16 23:32
Niezapomniane spotkanie... Jak to dawno było?.. Muszę cofnąć się, aż do 1997 roku, ponieważ wtedy to, doszło do tego cudownego zdarzenia, które jednak w tamtym okresie nie uchodziło za takie.
Niektórym może wydawać się, że to takie archaiczne czasy, że to przeżytek. A jednak czasami warto przenieść się do tego, co było już w innym wieku.
Chodziłam wtedy do pierwszej klasy liceum i na zabój kochałam się w pewnym chłopcu z innej szkoły o imieniu Piotrek. Taka młodzieńcza miłość, która wydawała mi się całym światem. Los pokazał, że to nie on był jednak mi przeznaczony.
Był grudzień. Dzień był pochmurny i deszczowy. Koleżanka zaproponowała mi bym wybrała się z nią na jasełka do jej szkoły. Pomysł od razy przypadł mi do gustu, ponieważ była to dodatkowa okazja by spotkać moją sympatię. Urwałam się z zajęć i poszłam razem z nią i jeszcze jedną znajomą.
Gdy przekroczyłam tylko szkolny próg od razu ściągnęłam okulary z nosa i poprosiłam Magdę, aby rozglądała się po sali czy nie widać Piotrka. Ja oczywiście wzrokiem sięgałam zaledwie 2 metrów, ale czego się nie robi, żeby wyglądać lepiej(tzn. ładniej). Stałam, więc jak ślepa kura pod ścianą, wytężałam wzrok, mrużyłam jedno oko, a potem drugie, aby tylko go ujrzeć i ciągle zadawałam Magdzie to samo pytanie: "Widzisz go? Jest na sali?". I ciągle nic.
Wypad na jasełka okazał się nie pomyślny, bo nie dostałam tego, czego chciałam. Poszłam, więc z Magdą i Anią na przystanek autobusowy, aby wrócić najbliższym autobusem do domu. Stałam na przystanku ze spuszczoną głową, najsmutniejsza ze wszystkich… a one rozmawiały. Ja w tamtym momencie nie kontaktowałam. Myślałam tylko o tym, że teraz nastąpi długa przerwa świąteczna w zajęciach szkolnych i w związku z tym nie zobaczę Piotrka. Było mi smutno…
W pewnym momencie do naszej grupki na przystanku podszedł jakiś chłopak. Pomyślałam: „Pewnie chce przejść”. Najzwyczajniej w świecie odsunęłam się, aby ów ktoś mógł sobie przejść, nie zwróciłam nawet uwagi, że ten ktoś coś do mnie powiedział. Nie słyszałam… Nie umknęło to jednak uwadze Magdy, stanowczym tonem rzekła: „Ten chłopak chce coś od Ciebie”. Podniosłam wzrok. Nieznajomy poprosił mnie na bok, aby porozmawiać. Nigdy wcześniej go nie spotkałam. Zaczął pytać się, czy mam czas i coś jeszcze. Nie bardzo wiedziałam, o co mu chodzi. Przecież go nie znałam…
Na szczęście podjechał autobus. Lecz ów chłopiec ciągle coś mówił, spytał się nawet o mój adres, a ja, aby jak najszybciej uwolnić się od nieznajomego, podałam mu go i uciekłam do autobusu. Miałam go z głowy. Nie pomyślałam nawet o konsekwencjach podania adresu. Osobiście nie polecam tego typu rozwiązań na spławienie chłopaka. Nie wiedziałam, że to dopiero początek tek niezwykłej znajomości.
Jak tylko minęły Święta Bożego Narodzenia wyjechałam na rekolekcje do sióstr zakonnych, a po powrocie czekała mnie niespodzianka. Mama poinformowała mnie, że dostałam list. Spojrzałam na adres nadawcy, nieznany mi wcześniej Tomasz. Myślę sobie, co za Tomek? Nikogo takiego nie znam. Otworzyłam, a tam duża świąteczna kartka w dodatku grająca. Ładna, ale, od kogo? Nie wiedziałam…
Wkrótce wróciłam do szkoły. I już pierwszego dnia, gdy tylko wysiadłam z autobusu szkolnego, czekał na mnie On- chłopak z przystanku. Okazało się, że kartka była od niego, no i, że ma na imię Tomek. Odprowadził minie pod szkołę a potem poszedł na swoje zajęcia. A ja byłam zszokowana. Parę lat później dowiedziałam się, że wypatrzył mnie właśnie na jasełkach w jego szkole, w dodatku myślał, że się na niego patrzyłam. Ironia losu.
Za kilka dni zaprosił mnie na studniówkę, na którą z resztą nie zabrał mnie… Za to ja zaprosiłam go na swoją. Potem był okres, że się unikaliśmy. Potem znowu zaczęliśmy się spotykać. A dzisiejszego dnia jesteśmy razem ze sobą bardzo szczęśliwi i zadowoleni, że nasze losy tak się ze sobą zbiegły. I czekamy na cud narodzin naszej córeczki.

(Jeśli udałoby mi się, to proszę o kosmetyki linii Delicata)
napisał/a: dzo83 2009-02-19 10:36
Gratuluję
napisał/a: nagietkaa 2009-02-19 12:35
Dziękuje za wyróżnienie - nagrody rewelacja:)

Ekstra niespodzianka:)

Gratuluje dziewczyny:) :) :)
napisał/a: ~marzenka77 2009-02-19 13:26
Gratuluję,
napisał/a: justynaXsanko 2009-02-19 13:41
gratuluję!!
napisał/a: agnes_joan 2009-02-19 16:03
gratulacje:))
napisał/a: gretchen1 2009-02-19 16:28
Gratki Dziewczyny;)
laurence
napisał/a: laurence 2009-02-19 16:35
Gratulacje!
Ja odpuściłam sobie kilka ostatnich konkursów, bez żalu:)
Choć akurat w tym były fajne nagrody...
ale
napisał/a: ale 2009-02-19 19:07
Dziękuję serdecznie i gratuluję wszystkim!