Konkurs "Niezapomniane spotkanie"

napisał/a: amicaX 2009-02-13 11:23
W naszym przypadku to było zauroczenie od pierwszego wejrzenia, które z czasem przerodziło się w miłość...

Moje wersja: Był 1 czerwiec 2002 roku. Koncert Dżemu na placu w naszym niewielkim mieście. Byłam na koncercie z koleżankami i nowym chłopakiem jednej z koleżanek. W pewnym momencie podszedł do nas kolega chłopaka koleżanki i tak to się zaczęło... Pamiętam, że nie odezwałam się do niego ani słowem tylko się cały czas uśmiechałam, a on opowiadał różne dowcipy. Ogólnie na brak poczucia humoru nigdy nie mógł narzekać. Pamiętam, że od razu zwróciłam na niego uwagę. Był niesamowicie pogodną osobą. Później nie mogłam przestać o Nim myśleć.
Jego wersja: Był 1 czerwiec 2002 roku. Koncert Dżemu na placu w naszym niewielkim mieście. Poszedł sam na koncert w nadziei, że spotka jakiegoś swojego kolegę. W pewnym momencie zauważył kolegę z czterema dziewczynami. Podszedł do nas i mimo że czuł się trochę nieswojo od razu zaczął opowiadać dowcipy. Z tamtego dnia zapamiętał mnie jako małomówną, ale uśmiechniętą blondynkę. Pamiętał nawet jak byłam ubrana i nie mógł o mnie zapomnieć.

To była i jest nasza pierwsze i jedyna miłość. Miałam wówczas siedemnaście lat, a On dziewiętnaście. Niedługo po tym koncercie spotykaliśmy się co raz częściej w towarzystwie naszych znajomych, a potem już tylko sami. 14 lutego 2009 roku minie półtora roku od naszego ślubu:)



Wybieram zestaw Natura.
napisał/a: bialaaa_2 2009-02-13 12:48
Nasze pierwsze spotkanie miało miejsce na stoku.
Piękny zimowy dzień, lekko prószył śnieg.
Z grupą przyjaciół przyjechaliśmy nauczyć się jeździć na deskach, poszliśmy do szkoły jazdy, każdemu z nas został przydzielony oddzielny instruktor.
To był moment, pierwsze spojrzenie. Nie zapomnę tego do końca życia.
Jadąc tam nie myślałam, że poznam człowieka, który wypełni cały mój świat po brzegi.
Nie mogliśmy się nagadać, jeździć nauczyłam się ekspresowo, czas mijał szybko, myślałam sobie - "wszystko co dobre, szybko się kończy". Wracałam do domu, oglądałam wspólne zdjęcia, które przypominały cudowne chwile, każde lądowanie w jego objęciach podczas nauki jazdy, każde jego ciepłe słowo. "Ale przecież już nigdy go nie spotkasz!" - pomyślałam. 2 dni po powrocie, otwieram skrzynkę mailową: "Kiedy znów Cię zobaczę ?! Minęły dopiero 2 dni odkąd Cię nie ma, a dla mnie to wieczność. Odpisz proszę." Jesteśmy szczęśliwą parą :)


Zestaw Delicata.
napisał/a: beniamilka 2009-02-13 21:02
Z moim obecnym narzeczonym poznaliśmy się w bibliotece uniwersyteckiej. Akurat wyleciały mi z rąk wszystkie książki, które taszczyłam, a on mi pomógł to wszystko pozbierać... hmmm...potem było dosyć intensywny kontakt wzrokowy. Następnie ja mu podziękowałam i sobie poszłam. Potem widziałam jak krąży w pobliżu mojego stolika w czytelni, wyglądało, że niby szuka książki, ale kobiety są całkiem spostrzegawcze, więc widziałam, iż cały czas mnie obserwował. Aż podszedł i powiedział, że takiej pięknej i emanującej pozytywną energią dziewczyny jeszcze na tej uczelni nie spotkał. Po czym uśmiechnął się do mnie w tak ujmująco szczery sposób, że tym mnie urzekł z miejsca. Była już godzina wczesno wieczorna, więc zaproponował mi wspólną kolację w niedalekiej studenckiej knajpce. Ot co, całe nasze poznanie, jesteśmy już razem 3 lata.

Hmmm..., nawet nie zdawałam sobie sprawy jakie przebiegłe może być przeznaczenie...:)


Zestaw DELICATA.
napisał/a: Meleth 2009-02-13 23:35
Nasze pierwsze spotkanie miało miejsce...w sieci. W gąszczu kabelków, komunikatorów, numerów, loginów, napisał właśnie...do mnie! Głupią nastolatką byłam, on niewiele mądrzejszym nastolatkiem. Żart, zwyczajny psikus, jakiejś dziewczynie bardzo chciał sprawić. Napisał - dokuczliwie. Zadziorny był bardzo, lecz ja... kobietka waleczna, walczyć z nim poczęłam! I tak już walczymy ze sobą od lat kilku, a ja przewrotnie mówie, że w odwet jego niecnym żartom usidliłam Go..na dobre! i na złe także. Jeszcze tylko przed ołtarz zaprowadzić Go trzeba!

(zestaw Delicata)
napisał/a: asiaXb10 2009-02-14 01:27
to było jeszcze w liceum
ON: wyskoki, dobrze zbudowany brunet, pod którego spojrzeniem miękły dziewczęce serca. Lecz nie moje.
JA: no cóż... szara myszka, jedna z wielu niezauważonych. Typ kujonki z rozczochranymi włosami, ktora zawsze musiała wszystko najlepiej wiedzieć.
OGIEŃ I WODA tak najprosciej mozna było określić nasze charaktery, a do tego żadne z nas nie chciało miec z drugim do czynienia. On nie znosił mnie a ja jego. W jego oczach byłam nic nie znaczącym chudzielcem, a on dla mnie półgłówkiem, który całe swoje życie spędził na szukaniu mózgu i to z nienajlepszym rezultatem.
Jednak pewnego dnia wszystko w jednej chwili miało się zmienic... Po kilku głebszych na jednej zkolejnych takich samych imprez, w totalnym upojeniu alkoholowym, pod wpływem nagłej melancholii, umieściłam na jakimś forum ogłoszenie, której treść zawierała sie w jedym zdaniu: "Asia szuka męża hehe". rano na totalnym kacu, nie pamietając grama z tego co stało sie ubiegłej nocy, niczego nieswiadoma włączyłam gg i z przerazeniem zobaczyłam kilka dziwnych wiadomości... (na szczęście koleżanki w krotkim czasie poinformowały mnie o moich wyczynach) Chciałam utonąć w otchłani rozpaczy gdy nagle moja uwagę przyciągnęła jedna z wiadomości...Chłopak, który ją napisał był dowcipny ale i poważny zarazem, w jego słowach było coś co wywołało w moim sercu dreszczyk podniecenia i ciekawości. Postanowiłam, że nic nie mogę stracić a jedynie zyskać więc odpisałam mu. Nasze rozmowy stawały się co raz częstrze, mimo, ze go nie znałam czułam jakby był moim przyjacielem od lat. Pisaliśmy o wszyskim i niczym, liczyłam minuty od rozmowy do rozmowy. po jakimś miesiącu postanowiliśmy się spotkać.
Choć bardzo pragnęłam tego spotkania, jeszcze w ostatnich minutach przed, zastanawiałam się czy waro... jednak ciekawość okazała się silniejsza.
Czekając wyobrażałam sobie jaki on będzie, ale to co ukazało się moim oczom przeszło najsmielsze oczekiwania. Oto przede mną stał chłopak moich koszmarów, ten którego unikałam jak ognia... Kiedy już zamierzałam odejść, chwycił mnie za rękę, przyciągnął do siebie i obdarzył najpiękniejszym uśmiechem. Czas stanął w miejscu i wiedziałam, że nie będę mogła się od niego uwolnić.
Tego wieczoru wszystko odmieniło sie jak za dotknięciem magicznej różdżki... Ta okropna ropucha, która tak mnie odpychała, okazała się księciem z bajki, a gdy jego i moje usta złączyły się w gorącym pocałunku, cały świat zawirował, a serce szeptało: "to na Ciebie czekałam całe życie, szkoda że dopiero teraz zaczyna się nasza przygoda..."
Lecz trwa ona do dziś:)
Dylana
napisał/a: Dylana 2009-02-14 10:00
Trudno pisać o tym w kilku zdaniach, jednakże u mnie nie było rewelacji aż takich.
Nie pamiętam pogody, dnia czy padał deszcz czy świeciło słonce bo po co gdy najważniejsi byliśmy my. Poznali nas ze sobą nasi wspólni znajomi. On 4 lata starszy, ja miałam lat 14. kompletnie nie podobni z charakteru, już na początku mieliśmy odmienne poglądy i sprzeczaliśmy się. Jedno co nas łączyło to wyglądaliśmy bardzo podobnie jakby rodzeństwo. Po tym pierwszym spotkaniu koleżanka namawiała mnie żebym zainteresowała się nim, a go namawiał mój kolega. Kompletnie nie widzieliśmy w tym żadnej logiki ale była duża ochota do wyzwań. I stało się, pierwsza złapałam za rękę, pierwsza przytuliłam i pocałowałam i to pamiętam kilka dni po 13 kwietnia byliśmy już parą, burzliwą i ciekawą parą.
napisał/a: ipkisek 2009-02-14 11:20
opowieść napisana kiedyś przez mojego męża :)

Cała sytuacja miała miejsce około 3 lat temu. Kiedyś byłem z siostrą na zakupach w markecie. Po wejściu do marketu stanąłem jak wryty. Patrzę, a tam na kasie siedzi taka piękna dziewczyna. Zacząłem się zastanawiać, co ona robi za kasą, czemu w jakiejś agencji modelek nie pracuje. No i postanowiłem ją poderwać. To wcale nie było takie łatwe, tym bardziej, że było to przed świętami, po prostu zatrzęsienie klientów, każdy biegał za promocjami na ostatnią chwilę. Ale wymyśliłem sposób. Specjalnie kupowałem po jednym towarze np. jedna
bułeczka kajzerka za 23 grosze, paczka zapałek, długopis, i tak dalej, nie pamiętam ile tego było, ale było dużo. Po prostu ciągle podchodziłem do kasy i czekałem na jej
reakcje.

Skończyło się tym, że w pewnym momencie podszedł do mnie ochroniarz i
zapytał co ja kombinuję. Ja zrobiłem się czerwony, a siostra się wkurzyła okropnie. Że zaraz policja jakaś mnie zgadnie, że będą mnie przeszukiwać i że będzie wstyd.

Potem się okazało, że to dziewczyna z kasy zgłosiła temu ochroniarzowi, że "jakiś podejrzany typ dziwnie się zachowuje i chyba coś kradnie". Eccchhh.

Zniechęcony postanowiłem, że poczekam przed sklepem, aż skończy się jej zmiana, siostra zabrała zakupy do domu, a ja siedziałem na śniegu i czekałem jak głupi.

I w końcu się doczekałem, wyszła. I wyglądała jeszcze piękniej niż w sklepowym uniformie. Jak tylko mnie zobaczyła – zaczęła uciekać. A ja rura za nią! No i złapałem ją na następnym skrzyżowaniu, jeszcze nie zdążyła wezwać policji. Najpierw przeprosiłem grzecznie, a potem przyznałem się, że po prostu strasznie mi się spodobała.

Potem już był ogień. Wspólne spacery, kolacje, wakacje. No i w końcu ślub w lipcu ubiegłego roku. I jesteśmy razem, mieszkamy razem i świata poza sobą nie widzimy. A na wspomnienie tamtych wydarzeń oboje zanosimy się śmiechem.
napisał/a: ANN 2009-02-14 14:04
Spotkaliśmy się w pociągu-Ja, dziewczyna z miasteczka na Mazurach wracająca na ferie zimowe do domu ze studiów, i On student Politechniki Warszawskiej również jadący do rodzinnego domu. Siedzieliśmy w tym samym przedziale. Coś zaiskrzyło...Potem On często odwiedzał mnie w podwarszawskim miasteczku, gdzie studiowałam. W czasie wakacji oświadczył mi się, niestety nie byłam gotowa na małżeństwo.Potraktowałam Go lekceważąco. Uniósł się ambicją i więcej się do mnie nie odezwał. Po 37 latach odnalazłam Go w internecie. Ożenił się, Ja również w tym czasie wyszłam za mąż.Spotkaliśmy sięl Zaiskrzyło ponownie...Spotykamy się, rozmawiamy...i czuję żal, straszny żal, że coś pięknego jednak mnie ominęło. W swoim małzeństwie nigdy nie byłam taka szczęśliwa jak podczas spotkań z Nim, ciekawych rozmów, czasami wspólnych wycieczek-niestety, każdy z nas ma swoje zobowiązania...Ale wiem, że kochałam i kocham Go nadal!
napisał/a: trzpiot 2009-02-14 18:01
Bo historia lubi sie powtarzac

Pochodzimy z tego samego miasta. Poznałam go w przedszkolu, razem chodziliśmy do jednej grupy. Był inny, często ubrany na biało, pachniał perfumem od taty ale miał miły uśmiech, jednak w przedszkolu nie zwracał na żadną z dziewczyn uwagi. W szkole podstwowej kontakt sie urwał, jednak w głowie miałam nadal jego nazwisko. Po 8 latach, w 1 dzien liceum spotkalismy sie ponownie. On mnie nie poznal, za to ja od razu... Rywalizowalismy ze soba o stopnie, nie raz dokuczalismy na przerwach.. no a teraz jestesmy razem i wspominamy dawne lata... cyasem smiejemy sie i droczymy ze jestemy tylko koledzy z liceum heheheh
napisał/a: agawa78 2009-02-14 22:58
Może nie było to pierwsze spotkanie - znaliśmy się już dosyć dobrze, w końcu studiowaliśmy w tej samej grupie - ale jedna z chwil, w której poczuliśmy, że chcemy być razem...
Jak co roku całą paczkę w przerwie zimowej wybraliśmy się na tygodniowy wyjazd narciarski. Było naprawdę świetnie, bawiliśmy się przednio, jeździliśmy na nartach i nie tylko - zajadaliśmy się ciastkiem z dziurką, lepiliśmy bałwany, tańczyliśmy na dyskotece w butach narciarskich, graliśmy w karty, jeździliśmy na sankach - właśnie, sanki, to one nas zbliżyły...
Pewnego wieczoru, właściwie nocy wracaliśmy ze spaceru. Nagle zachciało mi się jazdy na sankach. Rzuciłam hasło, ale jakoś nie było chętnych. Tylko On przystał na mój pomysł z ochotą. To super, bierzemy sanki i z górki na pazurki - ucieszyłam się jak dziecko. Tak jakoś wyszło, że wzięliśmy tylko jedne, razem się na nich usadowiliśmy, On mnie objął - i tak wszystko się zaczęło....Poczuliśmy nasze ciała i coś jakby nas połączyło, jakaś niewidzialna nić. Poczuliśmy przeszywające nas ciepło...Jeszcze bardziej się do siebie przytuliliśmy. Nie musieliśmy nic mówić. Po prostu chłonęliśmy siebie i chcieliśmy być razem. Wcale nie chciało nam się z tych sanek schodzić, tak objęci spędziliśmy sporo czasu....
I tak już zostało....A teraz - jesteśmy razem kolejne już lata, mamy wspaniałe dzieci, ciągle cieszymy się sobą - a na wyjazdy narciarskie zawsze bierzemy też sanki. Niby to ze względu na dzieci, ale zawsze uda nam się też na nich posiedzieć, poprzytulać, być tak blisko - jak wtedy, 10 lat temu :)

Wybieram zestaw Natura
napisał/a: Malwika 2009-02-15 06:52
Zimny styczniowy wieczór. Leżę na łóżku zwinięta w kłębek i nasłuchuję odgłosów ciszy, dobiegających z pokoi współlokatorów. Widać i oni pogrążyli się w zadumę w ten nostalgiczny podmuch zimy. Jestem zmarznięta. Jak kot łaszę się do pościeli szukając ciepła, czułości, a może i litości. Odnoszę wrażenie, że to śnieg otula mnie swym zimowym płaszczem, a nie ciepły, ptasi puch. Ze łzą w oku i ołowiem na sercu wspominam zerwane zaręczyny, późniejszą nieodwzajemnioną miłość i otaczającą mnie teraz pustkę. Z zadumy wyrywa mnie ciche pukanie do drzwi. Adam, właściciel mieszkania, wchodzi jak co wieczór do mojego pokoju z ciepłym „dobranoc” na ustach. To jedyny rozgrzewający powiew tej nocy. Melancholię musiałam mieć wymalowaną na twarzy, bo Adam od razu mówi: „Oj, kogoś tu trzeba mocno przytulić”. I natychmiast siada obok na łóżku i bierze mnie po kumpelsku w swoje wielkie, ciepłe ramiona. „Chłop jak dąb” – powiedziałaby moja mama. Ale dusza delikatna i też widać spragniona czułości, bo w tym ciepłym uścisku zostajemy do samego rana. Tuląc się do siebie i od czasu do czasu rozmawiając dobrnęliśmy zaskoczeni do świtu. Zaskakuje nas jeszcze poranny, delikatny pocałunek. Pierwszy, bo będzie ich jeszcze tysiące. I choć znaliśmy się juz od roku, dopiero tej nocy poznaliśmy się jako kobieta i mężczyzna.
Dzisiaj w tym domu nie ma już współlokatorów i ponurej ciszy. Puste pokoje wypełnili nasi synowie. Moja pustelnia zamieniła się w piękną, wielobarwną sypialnię. Jak widać, miłość zaskakuje nas właśnie tam, gdzie się jej najmniej spodziewamy.

(zestaw delicata)
napisał/a: marilyn27 2009-02-15 12:52
Pierwsze spotkanie: AKT I SPOTKANIE PRZYPADKOWE

Miejsce: Chata (knajpa)

Ilość osób: 12

Okazja: urodziny znajomego

Rekwizyty: niezliczone kufle z piwem, flaszka w plecaku.

Scena I i jedyna:
Kilka osób znajomych i nieznajomych wychodzi na zewnątrz zaczerpnąć świeżego powietrza, pewna panna (JA!) wymyśla wyprawę nad pobliskie jezioro.
Wszyscy posłusznie się zgadzają.
Pewien panicz (ON!) myśli sobie: Co za głupia idiotka dyryguje wszystkimi, zimno jak *** a ona lezie nad jezioro. Niech jej będzie. Wszyscy idą to ja też. Towarzystwo siada na chwilę na piasku (jest zimny marzec!), po czym pewna panna ogłasza: WRACAMY! Pewien panicz myśli sobie: no nie! Idiotka, ledwośmy przyszli...

AKT II Żuraw i Czapla.
Kilka dni później: Pewien panicz puszcza sygnał na komórkę, potem przeprasza-pomylił numery. Pewna panna myśli sobie: Jasne, pomylił, wysępił numer od wspólnego kumpla, kiepski podryw :/ Odpisuje jednak uprzejmie: nic nie szkodzi, pozdrowienia itp.
Pewien panicz jednak nie daje z wygraną i che się spotkać. Pewna panna nie chce, bo ma maturę niebawem, dużo pracy i nie w głowie jej teraz miłostki. Pewien panicz daje sobie spokój. No to pewna panna zaczyna się niepokoić i pisze, że może by się spotkać. Na to pewien panicz, że ma egzamin i różne sprawy.
Istny Żuraw i Czapla J. Brzechwy...

AKT III SPOTKANIE NIEPRZYPADKOWE
(No dobra, w końcu się dogadali)

Odważna, pewna panna zaprosiła na pierwsze spotkanie pewnego panicza do siebie do domu (sic!). Coś w tym musi być- myśli pewien panicz - co to za laska, która od razu zaprasza faceta do domu, no ale dobra....
Pewna panna myśli sobie- co to za facet który siedzi u nowo poznanej laski do 22.30!

Tematy spotkania:
-dziwni ludzi w naszych rodzinach
-kompletnie różne jak się okazuje gusta muzyczne
-filmy dla dorosłych (sic!)
-narkotyki

Efekty:
kolejne umówione spotkanie, zakład o autora pewnego utworu.

EPILOG:
I tak się spotykali, rozmawiali o dziwnych rzeczach, grunt że w końcu udało im się spotkać. Grunt, że oboje byli wybitnie zrzędliwymi jednostkami. Grunt, że z tą swoją zrzędliwością wytrzymali ze sobą 6 lat... Grunt, że pierwsze wrażenie się NIE liczy jednak.


W razie wygranej, będę wdzięczna za którykolwiek zestaw