Wygraj zaproszenie na pizzę w Pizza Hut!

napisał/a: drewienko 2014-06-17 18:39
Niby zwykła grzanka - ale proszę mi wierzyć, była najbardziej nietypowa z grzanek jakie smakowałam. Była z pomidorem, chili i oregano. Na złotym niczym ciasto toście piętrzyły się niewielkie kosteczki cynobrowego pomidora, lśniącego od oliwy i jego soków oraz od przyprószonego drobinami zieleni ziół. Grzanka eksplodowała chrupkością, a w jej smaku pobrzmiewała nuta słodu. Pomidor był soczysty i słodki..., jego smak podkreślony był przez upojną intensywność suszonego oregano, a przez warzywo i przyprawę przebijał się niezwykły smak chili. Myślałam, że spadnę z krzesła po każdym kęsie, który z uwielbieniem przechodził przez gardło do żołądka. Te błogie uczucie zawdzięczam prostocie tej potrawy. Dla mnie ta grzanka była niesamowitym, nietypowym wdziękiem smakowym - jeśli w ogóle można to tak opisać. Polecam.
napisał/a: kubabe67 2014-06-17 19:05
Najdziwniejsza rzecz jaką jadłem?
Już sama jej nazwa może wywołać mdłości! Blut zungenwurst, w wolnym tłumaczeniu salceson ozorowy.
Najciekawsze jest w nim to, że w przekroju poprzecznym widać dokładnie wszystkie języki, z których został zrobiony! W Niemczech, bo właśnie stamtąd pochodzi, uważany jest za doskonały dodatek do chrupiącej, świeżej bułki, jednak w moim odczuciu mieszanka krwi, łoju, płatków i kawałków marynowanego jęzora to nie jest posiłek godny króla!

Ale pomimo pewnych problemów ze zjedzeniem tego "rarytasu", jego smak z pewnością długo jeszcze będę wspominał, tak samo jak minę mojej dziewczyny po zobaczeniu co mam na talerzu! ;)
napisał/a: appetita 2014-06-17 19:23
Najbardziej nietypową potrawą jaką jadłam była zupa cytrynowa. Nazwa wydaje się niewinna, lecz nic bardziej mylnego! Skosztowałam jej na pierwszym spotkaniu z przyszłą teściową.. nie wypadało nie zjeść. Nie musze chyba wspominać, że najzwyczajniej w świecie mi nie smakowała. Na talerzu ujrzałam wodę w której pływały cytryny. Smakowało to nijak- niby kwaśno niby słodko, ale nigdy więcej!
napisał/a: zakupoholicz 2014-06-17 19:40
Uwielbiam podróżować i cały rok odkładam, aby podczas urlopu zwiedzić kolejne, egzotyczne miejsce. Nie interesują mnie popularne, ekskluzywne kurorty, ani modne hotele. Moim celem są państwa wyjątkowe, o nietypowej kulturze, niezwykłej tradycji i oszałamiającym klimacie.
Zdarzało mi się mieć na talerzu żywe jeszcze owoce morza, owady czy nawet zwierzęce jądra. Jednak to podróż sprzed 2 lat odbiła na mnie najmocniejsze piętno, pozostawiając kulinarny niesmak, ale i ciekawość.
Wietnam. Będąc osobą, której drugiej imię to podróżnik, i nie spróbować miejscowej "pyszności" to naprawdę nie w moim stylu. Mimo wielu oporów i przypływu wyrzutów sumienia sięgnęłam po to, co w Polsce jest zakazane. Kilka dni wahałam się zanim zdecydowałam się podjąć ryzyko, aż w końcu na moim talerzu wylądował.. pies. Wahałam się między różnymi rodzajami tego dania, ale tym wolę Was nie zadręczać. Naprawdę nie warto.
W końcu wzięłam pierwszego gryza. I..? I nie było warto! Mięso jest ciągnące, niesmaczne i abstrahując od tego co myślałam jedząc je, nie nadaje się na miano najlepszego przysmaku tego miejsca. Chyba żaden posiłek tak bardzo mnie nie zawiódł, jednocześnie sprawiając, że byłam z siebie dumna za odwagę. Smak, który do tej pory czasem mi się przypomina, gdy widzę na ulicy psa. Smak, który pozostawił po sobie tylko nieprzyjemne wspomnienia. Ale również smak, który spowodował, że chyba już żadne danie świata mi niestraszne!
napisał/a: kalunia9 2014-06-17 19:54
Witam serdecznie :)

Nietypowe danie, potrawa, może bardziej nietypowe połączenie. Mój dziadzio jak miałam kilka latek dał mi ogórka świeżego prosto z pola przekrojonego na pół i posypanego cukrem, do dziś jestem fanką ogórka na słodko choć wszyscy w koło się krzywią na samą myśl, ja kocham to! Dzięki Dziadzio!
napisał/a: nadinka07 2014-06-17 20:53
Kubuś Puchatek uwielbia miód, bo jest pyszny, ale misio zapewne nie wie, że ów miodek fantastycznie komponuje się z ... Mięsem węża. A ja już to wiem, dowiedziałam się podczas pobytu w „Mieście dzikich śliwek”, Bangkoku. Tam miałam okazję spróbować potrawy tajskiej, zwanej Samatu Tamo. Jest to wąż w płynnym miodzie z dodatkiem trawy cytrynowej. To najbardziej nietypowe danie w moim życiu okazało się zadziwiająco sssmaczne.:) Smaku węża nie można bowiem porównać z niczym innym. Ma charakterystyczną goryczkę a ponadto jest kruchy i delikatny. Całości dania dopełnił słodko-słony sos, który finalnie okazał się również nieźle palić w gardło.;) Wątpię, aby Kubuś Puchatek miał odwagę jeść miód w ten sposób. Ja jednak wybieram to, co odważne kulinarne tygryski lubią najbardziej. Bo jak mawiał nasz rodzimy Pascal Brodnicki: „ Bariera kulinarna istnieje nie na talerzu, lecz w naszej głowie”.
napisał/a: efcek 2014-06-17 21:02
Moja najbardziej nietypowa potrawa może wielu zaskoczyc, gdyż była żywa. Ale od początku. Był piękny kwietniowy dzień, w ferworze nauki stwierdziłam, że już ładne pare godzin nic nie jadłam, więc trzeba coś szybko wrzucic na ruszt. Najszybsze będą oczywiście płatki owsiane, zalałam mlekiem ponieważ lubie jak są twardę, więc odrazu zabrałam się do konsumpcji nie zwracając zbytnio uwagi na to co mam w misce. Siedząc tak zajęta bardziej nauką niż tym co jem, stwierdziłam, że te płatki wyjątkowo dobrze smakują. Jakie było moje zdziwienie kiedy spojrzałam do miski w której nie było już większości dania a to co w niej zostało pływało w mleku! Zdenerwowana poszłam do kuchni sprawdzic jak wygląda paczka płatków owsianych, które właśnie zjadłam dodam, że nowo kupiona, paczka ta cała żyła, w środku było pełno robaczków kształtu wykrzyknika, koloru jasnobrązowego z ciemniejszą główką. Takie same znajdowały się w mojej misce i żołądku! Od tego mementu żadna dziwna potrawa nie jest dla mnie dziwna, ta przygoda choc niezbyt przyjemna nauczyła mnie jednej dobrej rzeczy- żeby nie oceniac jedzenia po wyglądzie, bo nawet robaczki potrafią byc całkiem smaczne ;)
wentula
napisał/a: wentula 2014-06-17 21:03
Za nietypowe uznajemy potrawy nieznane. Dla mnie najlepsze na babskie pogaduchy, grille, domówki i inne temu podobne to paluszki solone z musztardą- każdy kto nie próbował a widzi co jem, krzywi się i robi dziwne miny- no bo jak? paluszki z musztardą? Co to za smak?!! jednak nie dowiesz się jak nie spróbujesz:D tą właśnie metodą przekonuje swoich znajomych do posmakowania mojej słono- pikantnej przekąski:) I właśnie tak moja przypadkiem odkryta "potrawa" uzyskała miano kulinarnego odkrycia roku wśród moich znajomych i od tej pory króluje na naszych stołach :D
emeerald
napisał/a: emeerald 2014-06-17 21:06
Najdziwniejsze danie, jakie jadłam, to pizza z... kremem czekoladowym! Miałam okazję spróbować jej podczas pobytu na Sycylii. Byłam bardzo zaskoczona widząc w menu pizzerii pizzę przyrządzaną na słodko. Razem z koleżanką zaryzykowałyśmy i zamówiłyśmy ją. Była całkiem smaczna, ale muląca, więc po dwóch kawałkach miałyśmy dość. Zdecydowanie wolę pizzę z tradycyjnymi dodatkami - sos pomidorowy, ser, pieczarki, oliwki... mniam :D
napisał/a: palautiburon 2014-06-18 00:05
Najbardziej nietypowym daniem, jeśli można tak je nazwać, to maca z pastą kawiorową na śniadanie w Szwecji. Nietypowym, bo wybitnym, i choć z pośród moich polskich znajomych przy stole tylko ja miałem taką opinię, nadal uważam, że po prostu nie dorośli jeszcze do tego smaku :P Dla mnie, intensywnie, do przesady, słony smak pasty rozbudził moje zmysły niczym mocna kawa, co było mi potrzebne po nieprzespanej białej nocy. Również chleb maca, który smarowaliśmy pastą, pasował mi tu jak ulał. Mięki, praktycznie bez smaku, może trochę słodki dopełniał obraz posiłku nietypowego. Choć minęło już parę lat od kiedy skosztowałem te skandynawskie śniadaniowe specjały, nadal za nimi tęsknię ;)
napisał/a: mama_1985 2014-06-18 00:10
Najbrdziej nietypową potrawą jaką jadłam były małże(raczej małża), a najbardziej nietypowe było w niej to, ze nie posiadała smaku...nie gryzło się jej, nie żuło...po prostu połykało...dziwne uczucie jak coś tak dużego dosłownie"prześlizguje się" przez gardło...być moze byly zle przyrzadzone...trudno okreslic, w kazdym razie do dzis nie rozumiem fenomenu "jedenia" czegoś co kompletnie nie posiada smaku.....
napisał/a: floki 2014-06-18 08:54
Kiedy byłam na wyjeździe studenckim w Chorwacji, mieszkaliśmy w małym pensjonacie. Pewnego dnia właściciele tego pensjonatu zaprosili nas na kolację. Nie wiem, czy za nami przepadali, ciężko stwierdzić;), ale sądząc po podanym jedzeniu niekoniecznie. A może to był po prostu wyraz kulinarnych różnic między naszymi krajami? Podano kukurydzę, którą ja osobiście uwielbiam i miałam nadzieję chociaż jej skosztować. Kukurydza jednak okazała się na wpół surowa. Do kukurydzy, podano ziemniaki. Ziemniaki były już oczywiście gotowane, jednak posypano je surową cebulą. Na koniec podano rybę i rakiję. Nie był to śledź, tak jak to u nas podaje się tradycyjnie do wódki, ale ryba - z ogonem, główką. Całe szczęście nie była żywa.