Wygraj zestaw dezodorantów i gadżetów od Rexony!

marcika
napisał/a: marcika 2016-02-07 14:11
Należę do gatunku dziewczyn staroświeckich. Nie dlatego, że ubieram niemodne sukienki za kolanko, czeszę włosy w warkocz i zaplatam go wokół głowy, czy też wychodzę na imprezy w towarzystwie przyzwoitki. Nie. Ja po prostu reaguję zdrowym, różowym pąsem na widok mężczyzny, który mi się podoba. W dodatku też szybko zaczynam ze stresu się pocić. Ot, takie moje znaki ostrzegawcze - "Uważaj! Podobasz mi się!". Pewnie niektórzy uznać to zjawisko mogą za urocze, jednak dla mnie to znak, że zbyt szybko zdradzam się z tym, że ktoś wpadł mi w oko. A po co? Przecież ponoć mężczyźni najbardziej cenią te kobiety, które - przynajmniej na początku znajomości - wydają się lekko niedostępne i takie... obojętne.

Pamiętam więc sytuację sprzed kilku lat, gdy byłam na karnawałowej imprezie w klubie. Wśród licznego grona obecnych tam mężczyzn był ten on. Od razu wpadł mi oko. Wysoki, ładnie zbudowany, z mądrym spojrzeniem i jakąś taką dobrocią wypisaną w tych niebieskich oczach. Pąs się pojawił od razu. Ale opanowałam go, uznając, że może "robić" za element makijażu. Nie było za to nerwowego spocenia, bo była ona - REXONA. Choć podczas rozmowy z obiektem moich westchnień trzęsłam się w środku jak galareta, a motyle w brzuchu żwawo harcowały, nie zdradziłam się. Być może to właśnie było powodem, że ów mężczyzna uznał mnie za kogoś lekko niedostępnego i obojętnego na jego "umizgi", że zaprosił mnie na randkę. A potem drugą, trzecią, czwartą i ... zaprasza na nie do tej pory. Chociaż staż w związku mamy spory. REXONA nie tylko ratuje w kryzysowych sytuacjach, ale i ewidentnie sprzyja miłości. Polecam!
napisał/a: WiedzmaAnula 2016-02-07 16:08
Pracuję w teatrze - to jest czasem istny dom wariatów,
w którym antyperspirantu zapas stanowi mój atut,
a zawsze mam jakiś w biurku produkt Rexony sprawdzony
- opowiem Wam tu przypadek, gdy się przydał, ulubiony!

Była premiera w teatrze, a po niej - bankiet z jedzeniem
w bufecie w naszej piwnicy - niestety prądu sprzężenie
sprawiło, że się kuchenka (płyta razem z piekarnikiem)
zepsuła w dzień wielkiej fety. Kucharz uciekł z wielkim krzykiem...

Ci, co zostali, zaczęli szybko za to kombinować,
jak tu podgrzać wszystkie dania, no i przy tym nie zwariować.
Na szczęście mamy gościnnych pokoi zapas na górze,
tuż pod dachem kamienicy. Odkryłam na własnej skórze,

w szpilkach, kiecce eleganckiej - czyli w rynsztunku bojowym -
jak daleko jest na piętra, kiedy gania się z gotowym
jedzeniem tam i z powrotem poprzez 3 piętra po schodach
- a przecież jestem pulchniutka, no i cóż - nie taka młoda...

Zrobiliśmy wraz z ekipą kilka rundek (już bez szpilek).
W biegu - by oszczędzić każdą przed bankietem cenną chwilę.
Nie powiem, jak się zziajałam, bo to wstyd jest dla niewiasty,
ale nie była to dla mnie lekka partyjka kanasty... ;)

Na szczęście - chociaż ganiałam niczym konik wyścigowy -
pod pachami było sucho - choć ten problem miałam z głowy!
Wystarczyło więc makijaż poprawić oraz fryzurę,
a potem - ruszyć na bankiet, mając wszędzie suchą skórę!

Bawiłam się tam do rana, ciesząc się ciepłym jedzeniem,
udaną imprezą, licznych gości też zadowoleniem...
A Rexona? Cóż, jak zwykle zdała egzamin jak prymus
i nie piszę tego tutaj li i jedynie dla rymu!

Ba, nawet noc przetańczoną przetrwałam też bez kłopotu.
Bo REXONA jest najlepszym rycerzem - zwycięzcą potu!
napisał/a: bella121 2016-02-07 20:37
To była impreza w akademiku. Byłam początkującą studentką i wyrwałam się na weekend do stolicy. Prosto z dworca, a zatem ze wszystkimi manatkami pojechałyśmy z koleżanką do domu studenckiego Politechniki Warszawskiej. Już na korytarzu roiło się od znacznej ilości mężczyzn. Byłam na tyle podekscytowana i oszołomiona, że ze stresu łamał mi się głos i miałam wręcz mokrą koszulkę.

Na początku siedzieliśmy w pokoju, ściśnięci jak sardynki w puszce ze względu na niewielki metraż. Po kilku godzinach atmosfera na tyle się rozluźniła, że wszyscy zaczęli się wygłupiać i łaskotać. I w tym momencie zapaliła mi się w głowie czerwona lampka, żeby uciekać do łazienki. :confused: W końcu miałam ze sobą torbę ze wszystkimi niezbędnymi akcesoriami, żeby się odświeżyć. Antyperspirant i świeża bluzka okazały się zbawienne, żeby miło przeżyć ten wieczór, który zresztą wspominam z ogromnym sentymentem. Tańczyliśmy i wygłupialiśmy się do białego rana, a ja do dziś żałuję, że nie mieszkałam w akademiku :)
napisał/a: muushuu 2016-02-08 18:23
Otrzymałam zaproszenie na bal maskowy, na którym miał być także chłopak, który od dawna chodził mi już po głowie. Znajome przed imprezą pochwaliły się spektakularnymi kreacjami, więc i ja nie chciałam być gorsza. Jak wiadomo - internet często potrafi nas pozytywnie zaskoczyć i w jednym ze sklepów internetowych odnalazłam suknię swoich marzeń - długa, czarna, dopasowana, drapieżna i jednocześnie subtelna. Zamówiłam - pozostało już tylko czekać. Sklep napędził mi niezłego stracha, ponieważ moje zamówienie dotarło w dzień przed imprezą. Suknia okazała się idealna, poza jednym, jedynym mankamentem - towarzyszył jej naprawdę przykry i odrzucający zapach. Nie wiem, czy wspomniany zapach był wynikiem transportu z innymi rzeczami, niewiadomego mi pochodzenia, czy materiału sprowadzonego z niepewnych źródeł - wiedziałam tylko jedno, musiałam się szybko pozbyć tego odoru! Wszystkie próby spełzły na niczym - pranie, wietrzenie nie dały oczekiwanych rezultatów, więc w akcie desperacji sięgnęłam po antyperspirant rexona. To był strzał w dziesiątkę - żadnych białych śladów, pomimo że sukienka była czarna, natomiast przykry zapach odszedł w niepamięć! Sukienka towarzyszyła mi cały wieczór, natomiast sądząc po nieukrywanych zalotach chłopaka - antyperspirant bez wątpienia osiągnął spodziewany efekt! :)
gloria81
napisał/a: gloria81 2016-02-08 19:08
Mam za sobą wiele imprez karnawałowych, ale tegoroczna całkowicie mnie zaskoczyła. Przedszkolanka mojego synka poprosiła mnie i kilku innych rodziców o pomoc w organizacji balu przebierańców dla dzieciaków. Każde z nas musiało przyjść w kostiumie, a ja zawsze chciałam być Supermenką. Niestety nie przewidziałam, że na niebieskiej, obcisłej bluzce będzie widać plamy potu. Sądziłam, że pomoc rodziców będzie polegała na ustawianiu stolików, nalewaniu soku i podawaniu ciasteczek, ale okazało się, że dzieciaki wciągnęły nas do zabawy. Wyścigi polegały na tym, że biegaliśmy tam i powrotem ciągnąc je w kocach, a tańce były bardzo skoczne i pozbawione jakichkolwiek odpoczynków. Już po chwili poczułam, że jest mi gorąco i zaraz obleję się potem. Bez przerwy dyskretnie spoglądałam czy na kostiumie nie mam mokrych plam. Jakie to szczęście, że przed wyjściem użyłam Rexony! Strój Supermenki pozostał bez skazy, a ja bawiłam się jak nigdy przedtem. Kiedy wieczorem kładłam szczęśliwego synka spać czułam się jak prawdziwa Super-Woman.
napisał/a: chmura99 2016-02-08 20:46
Impreza karnawałowa w przedszkolu i ja w roli dumnej mamy - pomocnicy. Stoję sobie pewnie, z przyklejonym uśmiechem na ustach obok Pani Przedszkolanki, aż tu nagle za oknem rozległ się jeden wielki huk. Była to chyba tona nietrafionych petard, chociaż Sylwestra obchodziliśmy już jakiś czas temu. Dzieci wystraszone, tylko moje stoi bez najmniejszego strachu w oczach. Pani pyta więc syna: "A Ty się w ogóle nie boisz Kacperku"? Na co malec odpowiada: "Mama to mi zazwyczaj w domu jeszcze większy dym robi"... Po tych słowach miałam ochotę zapaść się pod ziemię, a Pani od tej pory patrzy na mnie jakoś tak... spod byka. ;) ;)
napisał/a: tamlin111 2016-02-08 22:26
Antyperspirant uratował mi jedną "karnawałową imprezę", mój poród :) Wszystko szło nie tak, niby mialam jeszcze 3 tygodnie do terminu, czułam się dobrze, więc chcieliśmy z mężem wyjść ten ostatni raz na imprezę. I poszliśmy, było super, do czasu gdy nie zaczęłam mieć skurczy :) Na początku je bagatelizowałam, przeciez już nie raz się pojawiały. Ale jak odeszły mi wody, to wiedziałam że dla mnie imprezka dopiero się zaczyna. Nikt się nie zorientował, bo wody odeszły mi w toalecie, ale ja czułam że oblewam się potami, ogarnęła mnie panika bo balam się, że mąż coś wypił. Na szczęście zachowal się odpowiedzialnie jak na przyszlego tatę przystało, pojechaliśmy do szpitala. Ja odstrzelona, pełen makijaż, środek nocy... Położne patrzyly na mnie jak na kosmitkę, chyba myślały że rzeczywiście imprezowałam ale z procentami. Na szczęście szybko się zorientowały co i jak. Marzyłam o prysznicu, chciałam się odświeżyć, niestety nie pozwolono mi. I wtedy dziekowałam za antyperspirant, miałam Rexonę Linen, pod wpływem emocji uwalnia zapach, tak więc pachniałam aż miło :) Nasza karnawałowa impreza toczyła się przez długie godziny, ale szczęśliwie zakończyła narodzinami córki przy zapachu Rexony :)
napisał/a: biala1205 2016-02-09 11:26
Sytuacja, którą chcę opisać, wydarzyła się dwa lata temu. Dziś wspominam ją z uśmiechem, ale wtedy byłam bliska płaczu.

Wraz ze znajomymi postanowiliśmy wybrać się na imprezę kończącą karnawał. Kupiłam sobie piękną, czarną, koronkową sukienkę i czarne buty na wysokim obcasie. Sama zakręciłam sobie włosy i upięłam na boku. Paznokcie i usta pomalowałam na czerwony kolor. Gdy zobaczył mnie mój mężczyzna w nowej odsłonie, w obcisłej sukience, stwierdził, że wyglądam jak milion dolarów. Nie ukrywając, sama się czułam wyjątkowo atrakcyjnie.

Punkt 20.00 dotarliśmy na bal dla 50 par. Wszyscy pięknie wystrojeni, eleganccy. Gdy tylko zespół zaczął grać, wszyscy z kopyta ruszyli na parkiet. Jako że uwielbiam tańczyć, przez ponad 20 minut szalałam na parkiecie. W końcu zespół zagrał wolniejszą piosenkę, więc mój mężczyzna przytulił mnie i lekko wirowaliśmy po parkiecie. I nagle...ręka do góry, by zrobić obrót. Zobaczyłam bardzo zdziwioną minę mojego mężczyzny. Szepnął mi do ucha: chyba zapomniałaś wydepilować pachy :D Odpowiedziałam, że nie zapomniałam i szybko wybiegłam do łazienki, by sprawdzić, co się stało.

Stojąc przed lustrem, podniosłam w górę obie ręce. Moim oczom ukazał się następujący widok: moje obie pachy były całe czarne! Jakim cudem? Ta piękna, koronkowa sukienka, którą kupiłam, tak się mechaciła, że wszystko przykleiło się do antyperspirantu, którego użyłam przed wyjściem z domu. Na szczęście do łazienki przyszła z pomocą moja koleżanka. Umyłam pachy wodą z mydłem i właśnie wtedy koleżanka zaproponowała mi użycie jej antyperspirantu Rexony. Rexona sprawiła, że moje pachy przestały być klejące i dzięki niej mogłam się znów zacząć swobodnie bawić do białego rana - z czystymi pachami ;)

Po powrocie do domu swój stary antyperspirant od razu wyrzuciłam do kosza (powodował, że pachy były bardzo klejące i widoczny był na nich biały osad) i następnego dnia zakupiłam Rexonę. Jestem jej wierna do dziś, bo uratowała mnie przed kompletną porażką przed tyloma ludźmi :)
napisał/a: tiriokiem 2016-02-09 12:34
Piątek, końcówka stycznia ubiegłego roku. Zwykle nie chodzę na dyskoteki czy do klubów tego dnia jednak dwóch dobrych kumpli urządzało swoje urodziny - dobrzy kumple, dobra zabawa. Poszedłem. Tłok, zaduch ZBYT głośna muzyka - typowy osiedlowy klub. Po 10 min miałem ochotę uciec, słownie nic tego dnia mi nie wyszło, począwszy od szkoły, poprzez powrót i spotkanie miłości z poprzednich lat zwłaszcza, że z zadowoleniem w oczach trzymała rękę swego nowego chłopaka. Miało być fajnie, albo przynajmniej "znośnie". Mówi się trudno. Czyniąc długą historię krótką - w tłumie ludzi, ktoś urządzał swój wieczorek kawalerski a dwie naprawdę skąpo ubrane panie bawiły się w najlepsze, nie tylko z przyszłym panem młodym ale wszystkimi młodzieńcami stanu wolnego obecnymi w klubie. Już prawie trzymam klamkę, ubrany w kurtkę i typowe gadżety zimowe gdy jedna ze wspomnianych wyżej kobiet (ruda) z figlarnym uśmiechem zabiega mi drogę przez drzwi i szybkim gestem zdejmuje kolejne części MOJEJ garderoby. Na sali krzyk, oklaski i skandowanie mojego imienia. Zażenowany, zaczerwieniony, pchnięty na kanapę uległem wdziękom uroczej tancerki. Do domu wróciłem w wiele lepszym nastroju po kilku godzinach z zamysłem w sercu - nigdy więcej. Stres przeogromny, ale dałem radę ja i mój przyjaciel w aerozolu. Przynajmniej tak mi się wydaje, bo pamiętam z tej zabawy naprawdę niewiele więcej niż rysy twarzy Kamili. Pozdrawiam.
napisał/a: mdm1979 2016-02-09 12:38
To było kilka lat temu.Nie chciałam iść na imprezę bo co ja sama,singielka będę tam robić.Podpieranie ścian nie sprawia mi radości a wszędobylskie zakochane pary jakoś też nie wprawiają mnie w euforię,zwłaszcza,że miesiąc temu rozstałam się z ukochanym.
Zycie jednak płata figla i kiedy już miałam wskoczyć w swój ulubiony rozsciągnięty dres i usta zanurzyć w kieliszku czerwonego wina zadzwonił dzwonek.Mało zgrabnym i entuzjastycznym krokiem podeszłam do drzwi a tam moje przyjaciółka z uśmiechem nadającym się na czerwony dywan mówi:
-Wskakuj w jakąś szałową kiecke idziemy na imprezę.Czas poszaleć w karnawale.
Jej entuzjazm niemal doprowadzaił mnie do furii zwłaszcza,że nie chciałam nigdzie iść.Miałam zamiar spędzic ten wieczór użalając się nad swym losem jako singielki.Tłumaczenie na nic się nie zdały zwłaszcza,że nim jeszcze zdąrzyłam zaprotestować ta wygnała mnie pod prysznic i grzebiąc w mojej szafie wybrała sukienkę w którą miałam się ubrać.W pośpiechu zapominając o balsamie do ciała spryskałam tylko się w nefralgicznych miejscach antyperspirantem Rexona i podkreślając rzęsy czernia tuszu z nosem na kwintę wyszłam z łazienki.Ubrałam się w wybraną przez przyjaciółkę sukienkę i nakładając szpilki smętnym krokiem podreptałam za nią na imprezę.
Głośnia muzyka i cała masa szczęsliwych zakochanych twarzy napawała mnie wstrętem ale już pierwszy kieliszek wina odpędził smutki i już po paru chwilach szalałam na parkiecie znów odczuwając w sobie moc i siłę.Uśmiech sam zaczął pojawiać się nieśmiało na twarzy a ja wsłuchując się w kubańskie rytmy ruszałam bioderkami i wszelkimi kończynami.Pot zalewał mi oczy więc w duchu dziękowałam za wodoodporne tusze do rzęs i nie zwarzając na nic szalałam ile sił na parkiecie.
Nagle pojawił się on.Nie sądziłam żeby taki jegomość nie miał swojej księżniczki więc tylko na chwilę zatrzymując na nim swój wzrok znów ruszyłam w tany szczęśliwa,że moja przyjaciółka ma w sobie taką moc przekonywania.Kiedy już włosy niemal mokrymi z potu kosmykami przykleiły mi się do twarzy tuż przy mnie zjawił się on.Przyjaciółka nimal zajekła z przejęcia a ja z przerażeniem stwierdzam ,że on,mój wymarzony ideał podaje mi dłoń i prosi do tańca.
Chcąc jakoś poprawić swój spocony wizerunek i zmęczone tańcem ciało wykonując półobrót w jego kierunku nieznacznie podnosząc ręce by wyczuć mało przyjemny zapach potu pod pachami tak niefortunnie wrócilam do pozycji wyjściowej że potykając się wpoadłam wprost w jego ramiona.Silne i męskie ramiona muszę nadmienić.Uśmiechłam się najpiękniej jak potrafię i wiedząc już że pod pachami pachnie tylko Rexoną pozwoliłam mu prowadzić się w tańcu.
Po kilkunastu minutach tańca i zamienionych paru zdaniach usiedliśmy w zacisznym miejscu i nagle odkryłam,że ów przystojniak jest wyraźnie mną zainteresowany.Szczęście i euforia w sercu wciąż malowały się na mojej twarzy w postaci uśmiechu i niemal od razu zgodziłam się na wspólne wyjście do kina.
Tamtego dnia lekka mgiełka Rexony uratowała mi życie bo nie sądzę żeby ów przystojniak ,który kilka lat później stał się moim mężem zwróciłby na mnie swoją uwagę czując nieprzyjemną woń potu.Rexona stała się wówczas moim ratunkiem a dziś jako mężatka i mama dwójki dzieci jestem wdzięczna nie tylko przyjaciółce,że zabrała mnie wówcza na imprezę karnawałową ale i Rexonie ,że zapewniła mi świeżość i komfort podczas spotkania z miłością mojego życia.Dziękuję!
napisał/a: 11paoolace11 2016-02-09 13:00
To było 3 lata temu.. Jak co roku z chłopakiem planowaliśmy wyjście na imprezę karnawałową. Oboje uwielbiamy tańczyć i spędzać czas w sporym gronie ludzi. Bardzo cieszyliśmy się na to wyjście. Kupiłam sukienkę i buty, wybrałam się do kosmetyczki i fryzjerki, zrobiłam sobie wieczorowy makijaż i byłam tak podekscytowana tym wieczorem, że strasznie "nosiło" mnie po domu. W końcu nadszedł ten moment.. Tańce, zabawy, braliśmy udział też w różnych konkurencjach, które miały urozmaicić wieczór.. Było super i praktycznie nie schodziliśmy z parkietu, aż do pewnego momentu.. Wysiłek fizyczny był niemały i w pewnej chwili poczułam, że mam mokro pod pachami i pachnie już dość nieprzyjemnie.. Uciekłam do łazienki, by się upewnić.. I tak... Byłam pewna, że to już koniec zabawy.. Przybiegł za mną mój chłopak, żeby sprawdzić co się dzieje, a ja siedziałam już na ławeczce i płakałam, bo byłam zażenowana tą sytuacją (wprawdzie nikt tego nie zauważył, ani nie poczuł :P, ale i tak było mi głupio) i zawiedziona, że dla nas kończy się już impreza.. Wytłumaczyłam o co chodzi, a mój chłopak podniósł mnie szybko na duchu, bo nie widział w tym jeszcze straconej szansy.. Ja poszłam do łazienki się odświeżyć, a On, ponieważ było jeszcze na tyle wcześnie, że kilka sklepów było otwartych, poszedł kupić sprawdzony od lat antyperspirant.. Muszę przyznać, że kilka tygodni przed tą imprezą zachciało mi się eksperymentów i postawiłam na inny niż zwykle antyperspirant. Nie miałam jednak okazji testować go w warunkach ekstremalnych, a na co dzień sprawował się bez zarzutów, dlatego nawet nie pomyślałam, że będzie o krok od zepsucia nam tego wieczoru. Okazał się jednak za słaby, a ja nie popełnię już więcej takiego błędu.. Mój chłopak wrócił z Rexoną, antyperspirantem, który używałam wcześniej, który używam znów od tamtego wieczoru i który nigdy mnie nie zawiódł. Dzięki niemu bawiliśmy się do samego rana
napisał/a: cygareta1 2016-02-09 14:16
Zawsze marzyłam sobie po cichu
Urządzę kiedyś przyjęcie na strychu
Wiosna nastraja mnie nostalgicznie
Robi się jakoś tak romantycznie
A przecież jutro mam urodziny
Zaproszę do siebie trzy wspaniałe dziewczyny
Poproszę by kolor biały przywdziały
By pasowało do mojej zastawy
Ja także włożę białą sukienkę
Będę udawać grzeczną panienkę
Ze stresu z tego,no i z emocji
Spociłam się,jak teraz powitać gości?
Na szczęście miałam cudo w łazience
Rexona w biało-czarnej sukience
Sięgnęłam po nią i oniemiałam
Z potem na zawsze się pożegnałam
Więc toast za nią za chwilę wzniesiemy
Wspominać miło ten wieczór będziemy