Ile zarabia nauczyciel?

napisał/a: ~Jotte" 2009-05-28 18:46
W wiadomości news:pqjyi8nhttfo$.219ve3d35lo.dlg@40tude.net waruga
pisze:

>>> Nie rozumiem celu tego pytania.
>> Celem zadania pytania jest zwykle uzyskanie odpowiedzi.
>> Ściganie ideału to fajna zabawa, jak się ma byt zapewniony.
>> Trochę inaczej to wygląda, jak o byt trzeba walczyć.
> No to się nie dogadamy, bo według mnie zasady się ma bez względu na byt.
Idealistka - znaczy się. Widocznie jeszcze w d...sko od życia nie
dostaliśmy, co?
Stracisz (z dowolnego powodu) pensję męża, dziecko (dzieci) i gówniana
pensyjka nauczycielska zostaną, trzeba będzie podjąć dodatkową pracę aby
połatać domowy budżet i hołdowanie wydumanym zasadom zejdzie na dalszy plan.
A nie daj bóg jeszcze jakie inne nieszczęście losowe, to zweryfikujesz
priorytety zaś uwielbiane zasady pójdą w kibel. Będziesz kombinować jak tu
czas wygospodarować na dorobienie paru złotych.
Ot, życie...

> Mogę walczyć o swoje podwyżki równocześnie rzetelnie wykonując swoją
> pracę, czy jak wolisz ścigając ten ideał. Jedno drugiego nie wyklucza.
A co to znaczy w tym zawodzie rzetelnie?
Jak i czym zmierzysz, czy było rzetelnie?

>>> Czyli co, dlatego, że uważam, iż moja
>>> pensja powinna być wyższa mam zrezygnować ze swoich zasad, olać
>>> wszystko, bo mi źle płacą? To może naiwna jestem, ale nie potrafię.
>> Ale potrafisz spokojnie żyć za cudze. Fajna zasada.
> Przepraszam za jakie cudze? Pracuję zarabiam, mąż również, stanowimy
> rodzinę, jest to nasze, a nie cudze.
Napisałaś, że środki utrzymania czerpiesz m.in. z pensji męża. Czyli z kasy
zarobionej nie przez ciebie. Znaczy - cudzej.

>> Pozwolę sobie jednak na supozycję, że nie mając na chlebuś
>> potrafiłabyś tej niewyobrażalnej rezygnacji dokonać.
>> Mylę się?
> Mylisz się. Zasady, o których piszę to proste codzienne sprawy. I to te
> najpzwyklejsze począwszy od wzrotów grzecznościowych poprzez punktualność
> itd. W tych prostych sprawach właśnie należy być wzorem. A ty mi tu z małą
> kasą wyjeżdżasz, tzn., że jak ci mało płacą to nie mówisz "dzień dobry"?
Serio nie kapujesz, czy udajesz?
A propos "dzień dobry" opowiem ci historię autentyczną, znaną mi z pierwszej
i wiarygodnej ręki.
Mała szkółka. Dyrektor cham, prostak, dureń i kanalia. Nauczyciel,
wielokrotnie przez niego zaczepiany, obrażany, wręcz można powiedzieć -
mobbingowany, przestał go (dyrektorzynę) poza absolutnie niezbędnymi
kontaktami natury służbowej dostrzegać, co przejawiało się m.in. mijaniem
jak powietrze, odwracaniem się plecami, pogardliwą miną(sic!) oraz właśnie
brakiem "dzień dobry".
I, wyobraź sobie, został pewnego dnia wezwany przez tegoż farmazona, który
zarzucił mu, że on go nie traktuje z szacunkiem, nie mówi mu "dzień dobry" i
oznajmił, że sporządził na ten temat notatkę słuzbową, której kopię dołączył
do jego akt osobowych...
Niewiarygodne, ale ręczę za autentyzm tego kuriozalnego zajścia.

>> A co w tym dziwnego, że człowiek po pracy idzie do domu?
> W tym nic,
To coś się plączesz. Przedtem stawiałaś jako zarzut, że "odbębnić swoje 18
zabrać taszeczkę i do domu".
Teraz przyznajesz, że to nic.

> tylko, że tu akura składa się całokształt. Pokój nauczycielski,
> dzwonek, nauczyciele wychodzą do sal, pani siedzi dalej konsumuje bułkę,
> czas ucieka. SDo pokoju wchodzi dyrektor, zwraca pani uwagę, że klasa
> czeka jest po dzwonku "ale ja nie skończyłam śniadania" i to niestety
> autentyk.
To jest naruszenie obowiązków pracowniczych. Co to ma wspólnego z pójściem
do domu po pracy?

> Na szczęście kilka takich akcji przeważyło na niekorzyść
> wspomnianej. Dyrektor dokonał negatywnej oceny pracy.
To oznacza jedynie zakończenie pewnego etapu oceny pracy, a nie orzeczenie
ostateczne.
Nie jest powiedziane, że "dokonanie" dyrektora się utrzyma.
Choć znając mechanizmy działania oświatowego bagna, układów zakulisowych,
kumoterstwa, tchórzostwa itp. podejrzewam, że odwołanie pewnie nic nie da.

--
Jotte
napisał/a: ~waruga 2009-05-28 19:05
Dnia Thu, 28 May 2009 18:45:45 +0200, Jotte napisał(a):

>> już raz napisałam mam rodzinę, wspólnie dbamy o jej warunki.
> Twoja rzecz.
Owszem moja i tobie nic do tego. A jednak to ty wyciągnąłeś to, chociaż
faktycznie mowa była o czymś innym.
>
>> Jak masz ochotę kogoś obrażać to ja z takiej wymiany rezygnuję, bo takimi
>> tekstami to raczej nikogo nie przekonasz.
> Jakbym kartofla czytał.
> Krytyka to atak albo obraza...

A przepraszam bardzo "dojenie kogoś" zaliczasz do krytyki?

--
waruga
napisał/a: ~Jotte" 2009-05-28 19:11
W wiadomości news:lyymzqmfkfht$.1xaz9lg4rf8g5.dlg@40tude.net waruga
pisze:

>>> już raz napisałam mam rodzinę, wspólnie dbamy o jej warunki.
>> Twoja rzecz.
> Owszem moja i tobie nic do tego.
Pewnie, że nic - cóz mi do nieszczęścia faceta, którego nie znam?
Ale co napisałaś publicznie i z własnej woli, to każdy może oceniać i
komentować jak mu się spodoba.

>>> Jak masz ochotę kogoś obrażać to ja z takiej wymiany rezygnuję, bo
>>> takimi tekstami to raczej nikogo nie przekonasz.
>> Jakbym kartofla czytał.
>> Krytyka to atak albo obraza...
> A przepraszam bardzo "dojenie kogoś" zaliczasz do krytyki?
A emotikonu nie udało się dostrzec?

--
Jotte
napisał/a: ~Roman Stachowiak 2009-05-28 19:17
pawelj pisze:
>
> Więc od początku zacznijmy.
> Problem taki, że skoro nauczyciel ma czas i siłę na pracę na dwa etaty
> to niesłusznie ktoś założył, że ma mieć tylko te 18 godzin.
> Dlaczego więc nauczyciel ma pracować tytlko 18 godzin i to się uznaje za
> cały etat?
>
No, popatrz.
A ja znam górnika (rodzina), który po powrocie z kopalni pracuje na
drugim etacie montując stalowe ogrodzenia.
Problem widzę taki, że skoro górnik ma czas i siłę na pracę na dwa etaty
to niesłusznie ktoś założył, że ma mieć tylko te 40 godzin w kopalni.

--
RomanS
______________________________
Ja zawsze mam rację.
Raz mi się wydawało, że nie mam racji, ale okazało się, że byłem w błędzie.
(G.J. Gigol)
napisał/a: ~waruga 2009-05-28 20:31
Dnia Thu, 28 May 2009 18:46:55 +0200, Jotte napisał(a):

> To coś się plączesz. Przedtem stawiałaś jako zarzut, że "odbębnić swoje 18
> zabrać taszeczkę i do domu".
> Teraz przyznajesz, że to nic.

A zwróciłeś może uwagę na owe "odbębnić"?
Naprawdę tylko dlatego, żeby koniecznie udowodnić, że ty masz rację
będziesz nawet popierać bylejakość? Chciałbyś żeby ktoś taki uczył twoje
dziecko? Moje niestety miało pecha być olane przez tę osobę.
--
waruga
napisał/a: ~waruga 2009-05-28 20:41
Dnia Thu, 28 May 2009 19:11:40 +0200, Jotte napisał(a):


> Ale co napisałaś publicznie i z własnej woli, to każdy może oceniać i
> komentować jak mu się spodoba.

Owszem sama napisałam, odpowiedź na twoje pytanie, co jest składową
utrzymania. Najprawdopodbniej jak w każdej rodzinie pensje obojga małżonków
i chyba nie ma w tym nic dziwnego. Najzwyklejsza infomacja. Natomiast
komentarze typu "dojenie" to już tylko twój brak kultury, ukryty pod
płaszczykiem prawa do oceny i komentowania.

--
waruga
napisał/a: ~waruga 2009-05-28 20:45
Dnia Thu, 28 May 2009 18:11:12 +0200, pawelj napisał(a):

> Problem taki, że skoro nauczyciel ma czas i siłę na pracę na dwa etaty to
> niesłusznie ktoś założył, że ma mieć tylko te 18 godzin.

To skoro niektóre kobiety chodzą do pracy, a po pracy prowadzą gospodarstwo
domowe i wykonują wszelkie prace z tym związane, to znaczy, że należy im
dołożyć godzin w ich pracy, bo okazuje się, że są w stanie pracować więcej?
--
waruga
napisał/a: ~zairazki 2009-05-28 20:47
Użytkownik pawelj napisał:
...
> Nie mam najmniejszego zamiaru liczyć takich średnich. Nie ma takiej
> otrzeby.

Czyli jednak uchylenie się od odpowiedzi. A to samo zarzucasz
nauczycielom. Przyganiał kocioł garnkowi... ;P0128EUR

> Wystarczy że w prawie każdej szkole jest taki nauczyciel który ma dwa
> etaty.
> Poza jedną gminą w której nie ma takich zatrudnień

Czyli jednak zjawisko o którym piszesz to po prostu margines i sam to
przyznajesz. Jeżeli w szkole jest np. 50 sztuk grona nauczycielskiego
i jeden z nich to "dwuetatowiec", to jest to jakieś 2% grona -
margines, a nie norma. Mało tego - w kolekcji jest gmina, w której
wcale nie ma takiego przypadku! Cała gmina - wszystkie szkoły! Mój
prywatny wniosek - uwiera Cię możliwość, a nie skala zjawiska. Czyli
jednak szewc zazdrości proboszczowi, że ten został kanonikiem. ;)

> Nie widzę sensu w liczeniu średnich to roku poprzedniego i bieżącego.
> Mam jedną gminę "w kolekcji" w której ponad połowa nauczycieli ma więcej
> jak 20 godz. ponadwymiarowych.

Normalny statystyczny rozrzut. W jednej gminie nie ma dwuetatowców, w
drugiej gminie jest ponad połowa, w reszcie gmin przeciętnie. Rozkład
statystyczny zbliżony do normalnego. Czym się tu podniecać? Tym że
ekstremę bardziej widać? To akurat żadna nowość.

> A z tego potem się jeszcze średnią urlopową liczy. Za trud wakacyjnych
> zajęć :)

Zawsze jest lepiej tam, gdzie nas nie ma, a inni chapią niezasłużenie
straszną kasiorę. Szkoda, że ten pogląd w naszym kraju nad Wisłą jest
przeciętną. Na szczęście nie oznacza, że jest normą społeczną.

...
> Niezupełnie jedno równa się drugiemu. Nie na każdym stanowisku jest
> możliwość dorobienia. Nauczyciel każdy ma taką możliwość.

Urzędnik każdy ma taką samą możliwość. Tak samo każdy pracujący ma
możliwość. Czy z niej korzysta - inna sprawa.
Ale skoro nie chcesz przyjąć do wiadomości odrębnego zestawu pojęć
podstawowych, to nie zrozumiesz wnioskowania opartego o te pojęcia.
Zatem zgodnie z teorią komunikacji międzyludzkiej możemy pogadać o
pogodzie, a i to nie na pewno. Komunikacja jako wymiana informacji i
poglądów (nie mająca nic wspólnego z akceptacją argumentacji drugiej
strony, tylko ze zrozumieniem tej argumentacji) nie jest możliwa.

Nie jestem Siłaczką.

>> Różnica jest subtelna - nauczyciel na drugim etacie grzecznie płaci
>> komplet podatków, bo szkoły nie zatrudniają na czarno. "Drugi etat"
>> urzędnika proszę rozumieć niezbyt dosłownie - chodzi o równowartość
>> finansową drugiego etatu. Zatem podatki mogą być niekonieczne.
> O właśnie mi przypomniałeś o temacie dość często poruszanym przez media.
> Czyli korepetycjach jakich udzielają nauczyciele.
> Z pewnością wszyscy płacą podatki. Jak jeden :)

Jak urzędnik pójdzie do kolegi na budowę i tam położy instalację
elektryczną, to też zapłaci od tego podatek, prawda? Powtórzę na
wszelki wypadek. Każdy ma możliwość. Dorobienia lub nie. Zachowania
etycznego lub nieetycznego. Zachowania zgodnego z normą prawną i
łamania prawa. A co do korepetycji - nie przeczę, są nauczyciele
zarabiający na tym sporą kasę, są także tacy, którzy tą kasę zarabiają
w sposób daleki od etyki tego zawodu. Podobnie są policjanci biorący w
łapę za przymknięcie oka na to i owo, i lekarze przyjmujący poza
kolejnością pacjentów z kopertami w dłoniach, i księża tacy co
przedostatnie buty biednemu oddadzą i tacy, co na jednym oddechu "co
łaska, nie mniej niż 200" powiedzą. Ludzie są różni, stąd pytanie o
normę i statystykę, ale to już chyba za trudne do pojęcia i znacznie
odbiega od założeń tego wątku, stąd zmierzam w kierunku EOT. Podsumuję
na własny użytek:
Argumentacja na poziomie początkującego gimnazjalisty.
"Szkoda howoryty"

zairazki
napisał/a: ~Jotte" 2009-05-28 20:48
W wiadomości news:cb1glkw0geuz.11r7it5qaz4lu.dlg@40tude.net waruga
pisze:

>> To coś się plączesz. Przedtem stawiałaś jako zarzut, że "odbębnić
>> swoje 18 zabrać taszeczkę i do domu".
>> Teraz przyznajesz, że to nic.
> A zwróciłeś może uwagę na owe "odbębnić"?
> Naprawdę tylko dlatego, żeby koniecznie udowodnić, że ty masz rację
> będziesz nawet popierać bylejakość?
Bez sensu. Popieram bylejakość?
Naprawdę to widzę jak usiłujesz ratować swoje "poglądy" przekręcając własne
nieprecyzyjne, nielogiczne wypowiedzi.
Trochę mi to nie konweniuje z prezentowaniem siebie jako odpowiedzialnego i
ideowego pedagoga.
Bylejakość usługi edukacyjnej fundunduje przecież obywatelom nasz system
edukacji. Nie mieszaj do tego wykonawców - robią tak, jak im płacą, to chyba
proste, nie?

> Chciałbyś żeby ktoś taki uczył twoje dziecko?
To znaczy jaki ktoś?

> Moje niestety miało pecha być olane przez tę osobę.
Nie znam sytuacji, nie wypowiadam się.

--
Jotte
napisał/a: ~pawelj" 2009-05-28 20:50
> No, popatrz.
> A ja znam górnika (rodzina), który po powrocie z kopalni pracuje na drugim
> etacie montując stalowe ogrodzenia.
> Problem widzę taki, że skoro górnik ma czas i siłę na pracę na dwa etaty
> to niesłusznie ktoś założył, że ma mieć tylko te 40 godzin w kopalni.
A ja nie znam żadnego górnika i nie o nich tu jest dyskusja.

Tylko powiedz mi czy twój znajomy górnik to pracuje na dwa etaty po 8 godz
dziennie?
Czyli 16 godz. A jeszcze trochę zejdzie z dojazdami do pracy i zejdzie mu
17-18. Dzień w dzień.
To faktycznie cyborg jakiś.

--
PawełJ
napisał/a: ~Jotte" 2009-05-28 20:57
W wiadomości news:20w2k240nttv$.359cqcs7hgk7.dlg@40tude.net waruga
pisze:

>> Ale co napisałaś publicznie i z własnej woli, to każdy może oceniać i
>> komentować jak mu się spodoba.
> Owszem sama napisałam, odpowiedź na twoje pytanie, co jest składową
> utrzymania. Najprawdopodbniej jak w każdej rodzinie pensje obojga
> małżonków i chyba nie ma w tym nic dziwnego. Najzwyklejsza infomacja.
> Natomiast komentarze typu "dojenie" to już tylko twój brak kultury,
> ukryty pod płaszczykiem prawa do oceny i komentowania.
Byłbym kłamcą gdybym stwierdził, że twoja ocena mej kultury ma jakiekolwiek
znaczenie.
Jednak wyraźnie występujący u ciebie brak rozumienia czytanego tekstu (a
podajesz się się za nauczyciela) jest o tyle znamienny, że potwierdza moją
tezę o niskiej ogólnie jakości członków tej grupy zawodowej.

--
Jotte

napisał/a: ~pawelj" 2009-05-28 21:31

Użytkownik "zairazki" napisał w wiadomości
> Użytkownik pawelj napisał:
> ...
>> Nie mam najmniejszego zamiaru liczyć takich średnich. Nie ma takiej
>> otrzeby.
>
> Czyli jednak uchylenie się od odpowiedzi. A to samo zarzucasz
> nauczycielom. Przyganiał kocioł garnkowi... ;P0128€
>
>> Wystarczy Ĺźe w prawie kaĹźdej szkole jest taki nauczyciel ktĂłry ma dwa
>> etaty.
>> Poza jedną gminą w której nie ma takich zatrudnień
>
> Czyli jednak zjawisko o ktĂłrym piszesz to po prostu margines i sam to
Rozpędziłeś się za bardzo w tych wyliczankach.
> przyznajesz. JeĹźeli w szkole jest np. 50 sztuk grona nauczycielskiego i
> jeden z nich to "dwuetatowiec", to jest to jakieś 2% grona -
Takich "licznych" szkół jest mało. Napisałem, że w każdej szkole jest
przynajmniej jeden ktĂłry ma dwa etaty a nie tylko jeden.
Na tym przynajmniej jednym sprawdzam często pewne funkcje w programie.

> margines, a nie norma. Mało tego - w kolekcji jest gmina, w której wcale
> nie ma takiego przypadku!
NIe podniecaj się tak - po prostu złe założenia przyjąłeś.
>Cała gmina - wszystkie szkoły!
Wszystkie 4 szkoły w których jest ok 60 nauczycieli w sumie.
>MĂłj
> prywatny wniosek - uwiera Cię możliwość,
Nie możliwość a sposób - nie można krzyczeć że jest się przeciążonym pracą
jednocześnie szukając sobie dokładnie drugie tyle roboty.


> Zawsze jest lepiej tam, gdzie nas nie ma, a inni chapią niezasłużenie
> straszną kasiorę. Szkoda, że ten pogląd w naszym kraju nad Wisłą jest
> przeciętną. Na szczęście nie oznacza, że jest normą społeczną.
W przyadku nauczycieli to chyba nawet jest przewyższający.
Zwłaszcza ten pogląd że na wakacjach nic nie robią.

>
> ...
>> Niezupełnie jedno równa się drugiemu. Nie na każdym stanowisku jest
>> możliwość dorobienia. Nauczyciel każdy ma taką możliwość.
>
> Urzędnik każdy ma taką samą możliwość. Tak samo każdy pracujący ma
> możliwość. Czy z niej korzysta - inna sprawa.
Ne ma urzędnik fizycznej możliwości pracy na dwóch pełnych etatach.
Zajęło by mu to ponad 16 godzin.
Raczej nierealne
> Nie jestem Siłaczką.
>
>>> Różnica jest subtelna - nauczyciel na drugim etacie grzecznie płaci
>>> komplet podatków, bo szkoły nie zatrudniają na czarno. "Drugi etat"
>>> urzędnika proszę rozumieć niezbyt dosłownie - chodzi o równowartość
>>> finansową drugiego etatu. Zatem podatki mogą być niekonieczne.
>> O właśnie mi przypomniałeś o temacie dość często poruszanym przez media.
>> Czyli korepetycjach jakich udzielają nauczyciele.
>> Z pewnością wszyscy płacą podatki. Jak jeden :)
>
> Jak urzędnik pójdzie do kolegi na budowę i tam położy instalację
> elektryczną, to też zapłaci od tego podatek, prawda? Powtórzę na wszelki
> wypadek. Każdy ma możliwość. Dorobienia lub nie.
Że każdy ma możliwość nie przeczę. Ale nie każdy może mieć dwa pełne etaty.
Urzędnikowi "straci " na to 16 godzin podczas gdy nauczyciel niecałe 8.
I nadal nikt mnie nie przekonał że jest inaczej. No może dla sprawiedliwości
tym ambitnym nauczycielom dołożę ze 3 godz. dziennie.

> Argumentacja na poziomie początkującego gimnazjalisty.
Moja czy twoja? Bo ja ci tylko piłeczkę odbiłem.

W zasadzie to ta dyskusja i tak nie ma większego sensu. To nie ja mam
problem z argumentacją tylko szanowne ciało pedagogiczne.
Uzasadniając tak jak uzasadniacie swoją wyższość (czyli swoim
wykształceniem) udowadniacie w dlaszym ciągu jedną prawdę - uważacie że wam
się należy więcej niż innym.
Poza postem, w którymś ktoś wyliczał ile godzin pracuje i kilkoma ostatnimi
postami warugi - reszta jest g.... warta.

--
PawełJ