Bezstresowe wychowanie czy trzymanie krótką ręką

napisał/a: KarolciaK 2011-06-23 22:28
basia1125 napisal(a):Albo wlasnie moze byc na odwrót.
Bedzie pamietalo, ze bolalo i jak np w przedszkolu inne dziecko zabierze mu/jej zabawke, to go walnie w glowe, bo wie, ze wtedy nie bedzie mu do smiechu

no to wlasnie zalezy od dziecka znam takie ktore by sie zniechecily i takie ktore nie
she_velvet
napisał/a: she_velvet 2011-07-21 19:14
Misiaq napisal(a):No właśnie te sklepy mnie przerażają, bo tam tyle ciekawych rzeczy, które mogą się naszemu dziecku spodobać

w ramach ciekawostki, to akurat robiłam niedawno zakupy w kauflandzie i nad kasą widniał napis: "drodzy rodzice, w trosce o wasze dzieci nie znajdziecie przy tej kasie słodyczy" - fajna sprawa, gorzej jak maluch bierze w ręcę kolorowe opakowanie truskawkowych prezerwatyw i nalega by mu to kupić
napisał/a: ~gość 2011-09-10 21:35
bellanka napisal(a):gorzej jak maluch bierze w ręcę kolorowe opakowanie truskawkowych prezerwatyw i nalega by mu to kupić
wyobraziłam sobie sytuację

Moja Siostra wychowuje bezstresowo swojego starszego syna (młodszy jest jeszcze malutki, więc zbyt wiele nie może Mu jeszcze przekazać) i tłumaczy to tym, że urodził się chory ( w czasie porodu miał wylew i groziło Mu kalectwo) i chce Mu to wynagrodzić... staramy się Jej wytłumaczyć, że dziecko nie znając granic, gdzie wszystko, absolutnie wszystko mu wolno jest nie nagrodą a karą, bo dziecko w takim świecie nie czuje się bezpiecznie... niestety jak grochem o ścianę....

My z Mężem mamy wspólny front, oboje jesteśmy za stanowczym wychowywaniem dzieci, natomiast jesteśmy przeciwni biciu czy krzykom na dzieci (co chyba oczywiste). Zaczniemy wprowadzać nasze metody jak Patryk będzie już pewne rzeczy rozumiał, choć Młody już teraz czasami jak Zajączek ot z nudów marudzi, to tatuś zmienia ton głosu, grozi palcem i mówi: Patryk, nie marudkuj
co lepsze, Patryk się uspokaja i nawet zaczyna śmiać przy takich ,,groźbach''
napisał/a: J-Duck 2011-09-13 19:18
Myślę, że w przypadku wychowania dziecka nie należy popadać w skrajności. Często obserwuję, jak ludzie podchodzą do swoich dzieci, zarówno tych małych, jak i zupełnie dorosłych. Mam wrażenie, że dzieci wychowywane w bardziej tradycyjny sposób (bez bicia, ale z jasnym ustalaniem zasad, gdzie rodzic ma autorytet) mają później lepiej poukładane w głowie i radzą sobie w życiu. Totalnie przeciwna jestem wychowaniu dziecka w modelu, który można streścić słowami "Dziecko, nie kop pana, bo się spocisz". Kiedyś wydawało mi się, że to podejście wyjęte rodem z kawałów, ale wystarczy wyjść gdzieś do ludzi (np. na plażę) i poobserwować podejście niektórych młodych matek do swoich pociech, by przekonać się, że niestety nie jest to fikcja filmowa :)
napisał/a: AILATAN.ka 2011-09-14 08:01
J-Duck napisal(a):"Dziecko, nie kop pana, bo się spocisz".
napisał/a: eska1 2011-09-14 13:17
Obserwuję i widzę wiele, czasami aż za wiele. Moim zdaniem samym tłumaczeniem, stonowaniem NIC się nie zdziała. Trzeba podnieść głos od czasu do czasu, pogrozić palcem, żeby dziecko wiedziało,że "nie wolno" = "NIE WOLNO", a nie "proszę cię syneczku/córeczko kochana uspokójcie się". Nie jestem za biciem - WYKLUCZAM całkowicie. Jednak mocniejsze złapanie za rękę i pokazanie, że rodzic jest górą jak najbardziej tak.
Kiedyś miałam taką sytuację. Szliśmy wszyscy na spacer, ja w ciąży, moja siostra z mężem z dwójką dzieciaczków (wtedy 2 i 5). I starszy nagle się cofnął i zaczął biec na ulicę. Mój szwiagier zaczął głośniej mówić: "Synku stój! Proszę zatrzymaj się! Synku stój! Synkuuuu!". Ja stałam akurat obok wielkiego drzewa przy pasach, kiedy Maciek wbiegł dwoma nogami na ulicę, a tam jechał rozpędzony tir. Długo nie myśląc rzuciłam smycz, kazałam psu biec do przodu a sama się odwróciłam i łapiąc małego siłą przeciągnęłam go na chodnik. Mało nie dostałam zawału, siostra również, a szwiagier? Stwierdził, że źle zrobiłam, bo użyłam SIŁY, a mały na pewno by się opamiętał i wrócił. Wściekłam się i wydarłam na niego, że jest durny i chyba ślepy! Że wróciłby rozplaskany przez tira. Obraził się na mnie, a siostra nie zostawiła na nim suchej nitki. To jest właśnie wynik bezsresowego wychowania. Dzieci nie wiedzą co jest dobre, a co złe i gubią się w tym wszystkim..
napisał/a: AILATAN.ka 2011-09-14 13:29
dlatego wciąż podkreślam, że miłość i kosekwencja idą w parze
nie mam zamiaru tłuc dziecka na każdym kroku, klaps - mimo, że czasem zastosowałam (na palcach jednej ręki policzę ile razy) uważam za moją porażkę
ale absolutnie nie będę wychowywać bezstresowo
moim zdaniem trzeba mieć do tego duże postawy teoretyczne i umiejętność, która pozwoli je odpowiednio zastosować praktycznie
z przykrością stwierdzam, że nie znam NIKOGO, kto proawidłowo stosuje zasady bezstresowego wychowania....tak...zasay bo wychowanie bezstresowe również ma pewne zasady o czym rodzice w moim otoczeniu chyba nigdy nie słyszeli
she_velvet
napisał/a: she_velvet 2011-09-18 23:53
Dorośli powinni chyba najlepiej wiedzieć, jakim stres potrafi być dobrym motywatorem. Gdyby nie negatywne uczucia w życiu dziecka, nie szukałyby same rozwiązań, by poprawić swoją sytuację, emocje. Dziecko wiecznie obdarowywane zachciankami, komplementami, nagrodami i aprobatą nie będzie miało żadnej motywacji do zmian, bo nie musi się o nic starać, żeby byc chwalone..
napisał/a: Monini 2011-09-19 00:27
Ja powiem szczerze, ze niestety bylam bardzo zle wychowywana, moj maz rowniez... mnie bil ojciec, meza matka. Nigdy tego nie zapomne, bo to nie bylo za jakies konkretne przewinienia, dostawalam lanie za to, ze za brzydko pisze w zeszycie w 2 klasie szkoly podstawowej, pozniej dawalam mamie lekcje zeby mi przepisywala, zeby nie obrywac, w koncu nauczylam sie pisma mamy, to oberwalam, ze dalam jej przepisac, w koncu napisalam przy ojcu literki, to powiedzial, ze za to nastepnym razem lania nie dostane. Mojego meza matka tlukla non stop, nie zawsze z jego winy i powiem szczerze, ze tacy ludzie jak nasi rodzice nie powinni miec dzieci, absolutnie nie
Nigdy przenigdy nie uderze mojego dziecka, co najwyzej podniose glos jesli normalny ton nie przyniesie rezultatu ale nie udrerze. Bo nawet jak plakalam po laniu to bylo, zebym juz nie plakala, bo znowu oberwe, ojciec myslal, ze rycze zeby mu sie przykro zrobilo a nie z powodu ran jakie zadal mojej tylnej czesci ciala, nie mam komentarza, kiedys na pewno wypomne
napisał/a: postmortem69 2011-09-20 12:35
Monini napisal(a): Mojego meza matka tlukla non stop, nie zawsze z jego winy i powiem szczerze, ze tacy ludzie jak nasi rodzice nie powinni miec dzieci, absolutnie nie

Gdyby tacy ludzie nie mieli dzieci, to byś tu tego nie pisała.
Jako że żart jest dość ponury nie będę wstawiał emotikonki.

Monini napisal(a):Nigdy przenigdy nie uderze mojego dziecka, co najwyzej podniose glos jesli normalny ton nie przyniesie rezultatu ale nie udrerze.

Nigdy nie mów nigdy, są momenty, kiedy to przychodzi samo, nagle, znienacka, niekontrolowane; po prostu w jednej chwili tłumaczysz, po chwili krzyczysz i nagle Twoja ręka laduje na "czterech literach" Twojego dziecka. Czy jest to porażka? Pewnie tak, ale są sytuacje kiedy naprawdę nie wypada "przyklapsić", albo przynajmnie klapsem postraszyć. Problem jednak tkwi w tym, że żeby straszyć klapsem, to dziecko musi wiedzieć z "czym się to je".
Ja nie jestem ani za bezstresowym wychowanie, ani za trzymaniem krótka ręką. Ustalanie granic i zasad, tłumaczenie (na tyle ile się da, a nieraz się nie da) nagrody i kary. Dziecko musi wiedzieć, że w życiu wszystko ma swoje konsekwencje i na wszystko (dosłownie) wszystko trzeba pracować. Pewnie jestem wyrodnym, a przynajmniej surowym ojcem, ale staram sie byc sprawiedliwym.
napisał/a: errr 2011-09-20 12:44
krótką ręką nie musi znaczyć od razu kar cielesnych. I za takim właśnie wychowaniem jestem.