Ciężarne Wrocławianki
napisał/a:
czujka23
2008-09-01 05:06
mamuski ... juz nie zaglądacie tu???
ja znow nie moge spac wiec zagladnelam:)
zaczynam sie zastanwiac czy wszystko jest ok... zaczynam sie coraz lepiej czuc i czasami sobie mysle ze az za dobrze :( w dodatku mam coraz mniejszy apetyt , nie mam zandych zachcianek zywieniowych ani marzen o dziwnych zestawieniach, malenstwa nie czuje ... zaczynam sie zastanawiac czy wszystko ok. jedyne co to mam napiecie nerwowe i płaczliwosc :/
A u Was jak tam?
ja znow nie moge spac wiec zagladnelam:)
zaczynam sie zastanwiac czy wszystko jest ok... zaczynam sie coraz lepiej czuc i czasami sobie mysle ze az za dobrze :( w dodatku mam coraz mniejszy apetyt , nie mam zandych zachcianek zywieniowych ani marzen o dziwnych zestawieniach, malenstwa nie czuje ... zaczynam sie zastanawiac czy wszystko ok. jedyne co to mam napiecie nerwowe i płaczliwosc :/
A u Was jak tam?
napisał/a:
tazjaa
2008-09-01 07:43
Hej
Ja w pewnym momencie też miałam huśtawkę nastrojów. Teraz jakoś przeszło. Leżę sobie w łóżku (bo muszę) i też czytam wszystko co się da. Po ostatnim tygodniu ilość wód płodowych poprawiła się ale i tak dla pewności wybiorę się na usg 3d jeszcze raz.
Ja w pewnym momencie też miałam huśtawkę nastrojów. Teraz jakoś przeszło. Leżę sobie w łóżku (bo muszę) i też czytam wszystko co się da. Po ostatnim tygodniu ilość wód płodowych poprawiła się ale i tak dla pewności wybiorę się na usg 3d jeszcze raz.
napisał/a:
katie3006
2008-09-01 12:48
Co do huśtawki nastrojów to ja nie musiałam być w ciązy żeby mieć huśtawke... Choć jednak jak juz byłam to przez pierwsze pare miesięcy to była masakra mogłam sie rozpłakać dosłownie o wszystko, ale teraz jest juz lepiej i czasem tylko mi sie zdarza że wybucham płaczem sama niewiedziąc dlaczego... A jeśłi hodzi o maleństwo to wszystko zn im w porzadku teraz sobie właśnie buszuje po brzuszku i kopie mnie po pęcherzu hehe;) A w środe idziemy na kontrole, moze dostane skierowanie na USG i mi może w koncu powiedzą co bedzie bo jak narazie sie sprytnie ukrywa:D:D:D
napisał/a:
czujka23
2008-09-01 13:18
no ja niestety tez czesto miewalam humorki bez ciazy nie mowiac ju zo napieciu przedmiesiaczkowym ;) ale teraz normalnie chwilami mam sama siebie dosc i w wdodatku wiem ze uprzykrzam zycie mezowi ...w takich chwilach wyslalabym sie w kosmos i wrocila jak znormalnieje . W ogole tez przestalam sie znac na zaratach -wszsytko biore do siebie i rycze rycze rycze :/
napisał/a:
nitus
2008-09-01 13:42
Hej dziewczyny to że macie napady płaczu albo że macie dość wszystkiego to normalne. Ja na początku ciąży miałam wrażenie że nikt mnie nie kocha, miałam wcąż pretensje do męża że mnie nie dotyka, nie przytula chociaż cześniej mi to nie przeszkadzało. W nocy znowu nie chciałam żeby mnie dotykał bo jakoś wciąż miałam mało miejsca i denerwowało mnie to że wchodzi na moją połówkę.
Końcówka ciąży też jest denerwująca czasami też płaczę bez powodu.
Przykład ze soboty staliśmy na CPNie i 2 laski w mini szły na balety a ja do męża że fajne on na to że tak a ja już łzy w oczach bo nie wiem czy po ciąży wrócę do formy z przed ciąży i mam wątpliwości czy dalej będę się mu podobać.
Tak więc na każdym etapie ciąży jest jakieś załamanie i humorki ciężarnej.
Końcówka ciąży też jest denerwująca czasami też płaczę bez powodu.
Przykład ze soboty staliśmy na CPNie i 2 laski w mini szły na balety a ja do męża że fajne on na to że tak a ja już łzy w oczach bo nie wiem czy po ciąży wrócę do formy z przed ciąży i mam wątpliwości czy dalej będę się mu podobać.
Tak więc na każdym etapie ciąży jest jakieś załamanie i humorki ciężarnej.
napisał/a:
czujka23
2008-09-01 14:52
Nitus normalnie jakbym czytala opis moich sytuacji. Ja mialam ostatnio taka schize ze masakra wyobrazcie sobie ze z moim mezem sobie zartujemy on stara sie zrobic wszystko zebym sie jak najczesciej usmiechala i jak zobaczyl ze rzucanie we mnie poduszeczkami tak mnie rozbawia to rzucalismy tak dla funu w siebie i nagle z glosnego smiechu przeszlam do placzu :/ nie wiedzialam o co mi chodzi a moj maz tymbardziej hehe trzeba bylo widziec jego mine .. jedyne co zrobil to mnie przytulil -kochany ;)
tak te wszystkie schizy ze jestem nieatrakcyjna i ze bede brzydka to masakra ...
Jak tylko sie popsztykamy o jakis drobiazg to ja mam kolejna schize ze sie nam malzenstwo rozpada ii ze jestem beznadziejna bo to przeze mnie a maz mnie juz pewnie nie kocha a mily jest pewnie z litosci i z poczucia obowiazku.
Mam pretensje tak samo ze mnie nie tuli a jak chce tulic to zaczyna mi byc nie wygodnie i w ogole jak chce mi dac buzi to przeszkadza mi to :/ no i skumac tu taka ???? :confused:
tak te wszystkie schizy ze jestem nieatrakcyjna i ze bede brzydka to masakra ...
Jak tylko sie popsztykamy o jakis drobiazg to ja mam kolejna schize ze sie nam malzenstwo rozpada ii ze jestem beznadziejna bo to przeze mnie a maz mnie juz pewnie nie kocha a mily jest pewnie z litosci i z poczucia obowiazku.
Mam pretensje tak samo ze mnie nie tuli a jak chce tulic to zaczyna mi byc nie wygodnie i w ogole jak chce mi dac buzi to przeszkadza mi to :/ no i skumac tu taka ???? :confused:
napisał/a:
Kobietaaa
2008-09-02 08:04
Najpierw niemerytorycznie, bo sama zaczęłaś: czemu mają służyć uwagi, kto kogo skrzywdził i jakie ma nastawienie do świata? Nawet nie zamierzam dementować, bo to nie mój poziom dyskusji. To tak jakbym ja zapytała Cię dlaczego Twoje posty są takie infantylne. Przejdźmy może do rozmów o konkretach..? Otóż nie wypatruję kłopotów - po prostu nie wpadałaś może na to, że są to PRAWDZIWE obrazki z czyjegoś życia - częściowo z mojego, częściowo zmagają się z tymi problemami moi znajomi. Super, że masz inaczej, ale jeśli nie potrafisz postawić się w cudzej sytuacji, może po prostu nie komentuj w takim momencie?
Teraz merytorycznie:
Po czym wnosisz, że na Kamieńskiego mają 4 sale do porodu rodzinnego i innych nie? Właśnie ze wzgl. na liczbę porodów rocznie wydaje się, że mają tylko 4 do rodzinnego, a pozostałe do nierodzinnego i stąd moje pytania. Są zasadne, tym bardziej, że znam osobiście osoby które tam rodziły. To dobrze, że Ty znasz inne przypadki. Widać bywa różnie.
Co do porodu na korytarzu - o tym w ogóle nie mówiłam. Zapędzasz się. A z moją siostrą było rzeczywiście tak, że miała rezerwację do porodu na Chałubińskiego i o świcie szukała z mężem po mieście wolnego miejsca na porodówce - znalazła na Kamieńskiego, tyle że płatne.
Pozdrawiam
napisał/a:
tazjaa
2008-09-02 09:07
Moja znajoma która rodziła na kamieńskiego mówiła że sale do porodów rodzinnych są oddzielone jakimiś cienkimi ściankami więc wszystko słychać. Więc może za salę osobną w której nie słychać trzeba płacić. Sama nie wiem ...
napisał/a:
czujka23
2008-09-02 12:24
co do pierwszej częśći :Po prostu z Twoich postów bije cynizm i jakis zal do niewiem -systemu opieku zdrowotnej i czepiasz sie ze my wszystkie odpowiadajace tylko piszemy jak ominac i "wyrolowac " owy system -no bo po co sie rozwodzic nad czyms czego sie nie da zmienic -trzeba sobie radzic w sytuacji takiej jaka jest .Szkoda czasu na rozwodzenie sie nad tym . Nie mowie ze nie bo fakt faktem nie mam ciezko w zyciu ale tez pewnie dzieki temu ze nie szukam problemow tylko najlatwiejszej drogi i rozwiazania .
Wszystkie Ci chcialysmy zyczliwie,dobrze doradzic .
Co do drugiej to moja mama pracuje w tym szpitalu , mój lekarz prowadzący rowniez tam pracuje i moja kuzynka tam rodzila ... czy to wystarczy?
napisał/a:
tazjaa
2008-09-02 14:52
Może też chodzisz do dr Winiarskiej?? Kobietaaa ty nie szalej bo my się najprawdopodobniej spotkamy na porodówce hehe. No chyba że jednak nie zamierzasz rodzić na Kamieńskiego. Pisałaś że ważysz 44 kg więc nie trudno cię bedzie odnaleźć :) Acha i dodaj sobie suwaczek.
napisał/a:
Kobietaaa
2008-09-02 17:37
Witaj
A co to jest suwaczek...? Nie jestem bywalcem forów, mam braki w wiedzy :) I przepraszam, że bardzo dorywczo odpowiadam - udzielałam się też w innych wątkach i powinnam to śledzić, ale nie mam czasu nawet ich czytać potem na bieżąco. Odpowiadam w biegu między jednym obowiązkiem a drugim, np. rano przed pracą lub kiedy gotuję ziemniaki jak teraz :) Chętnie sobie edytuję więcej info o sobie, ale jak mi pomożecie, nie umiem się poruszać po forum, a na szukanie gdzoe co jest nie mam czasu...
napisał/a:
Kobietaaa
2008-09-02 17:51
To wreszcie jest w jakimś stopniu przekonujące, choć pod pewnymi warunkami - bo przecież nie każdy w każdym dużym szpitalu zna wszyskie oddziały i warunki na każdym? Zakładam, że Twoja mama wywiedziała się dokładnie. Trzeba było tak od razu napisać. Ja opierałam się na opiniach znajomych i linku, który tu na forum chyba Ty podałaś - nie było tam mowy o tym, czy na Kamińskiego są wyłącznie sale do rodzinnego. Zresztą nie upierałam się, że tak nie jest, pytałam tylko skąd wiadomo, że nie inaczej, bo 4 sale to mało jak na taką liczbę porodów. Co do lekarki... Mój lekarz też tam pracował i powiedział mi, że tam nie ma wycieczek studentów medycyny i nie jest się narażonym na bycie gwiazdą spektaklu dla nich, a moja własna rodzona siostra niestety tam, w tym właśnie szpitalu to przeżyła... Jej poród oglądali studenci. Więc ja już sama nie wiem, komu wierzyć. Co do kuzynki: moja siostra miała inne doświadczenia, więc to jest argument taki sam jak mój mimo że jeden drugiemu zaprzecza...
.
Powiem tak: ja z kolei niezbyt dopatruję się cynizmu u ludzi w sytuacjach trudnych, co robisz Ty... Pisałam tylko o tym, że mam obiekcje iść na L4 od początku zdrowej ciąży mimo uciążliwości, bo nie chcę sobie za wszelką cenę robić dobrze kosztem drugiego człowieka - czyli np. szefa. To też człowiek. Ktoś, kto nie jest winny systemowi opieki zdrowotnej, a na nim właśnie musiałoby się odbić moje wygodnictwo - jeśli skorzystam od razu z L4. I gdzie tu cynizm? O wiele bardziej czuję go właśnie w - jak piszesz - szukaniu najłatwiejszej drogi dla siebie. To jest właśnie cyniczna postawa: inni niech się martwią o siebie, grunt, że ja mam dobrze. Obok nas są też ci inni... Może Tobie to umyka, skoro zarzucasz mi intencje skrajnie inne od tych, które mną powodują?
Nie wiem, czy pytania - dość konkretne, z przykładami i rzeczowe - są czepianiem się. Tak mówią ludzie nie potrafiący dyskutować, tylko tworzący towarzystwa wzajemnej adoracji i lubiący wyłącznie ludzi podzielających ich własne poglądy...
Za życzliwe rady dziękuję. Czasami brakowało mi w nich po prostu praktycyzmu, który nie oznaczałby automatycznie, że ktoś inny musi na nich ucierpieć...