Dziecko z rozsądku

napisał/a: duszek1 2011-06-20 07:55
Ja napiszę w skrócie mam nadzieję że przekaz będzie dobry...

"Co z tego że mam pracę i zarabiam kilka tysięcy jak czasy są takie że z dnia na dzień mogę jej nie mieć..."

"Co z tego że mam dom, w którym dobrze będzie nawet 3 dzieci, jak starcę pracę no to nie będzie mnie na niego stać i jeszcze dzieci..."

"A może mąż mnie zostawi za jakiś czas, będzie miał romans... co ja sama zrobię..."

"Zycie takie drogie, hmmm czy my sobie poradzimy, wszystko coraz droższe, może jeszcze poczekamy..."

My staramy się o dziecko intensywnie już od 9 miesięcy, decyzję podjęliśmy rok temu, na zasadzie " jak bozia da to będzie..." Nie było dla mnie istotne to że może będę wyglądać jak słoń na własnym ślubie jak się uda, nie przestaliśmy się starać jak straciłam pracę i żyliśmy za 1300 zł miesięcznie, nie patrzyliśmy się na to że mieszkają z nami teście...
Mamy obydwoje 30 lat, wszyscy znajomi dookoła mają dzieci, nawet mój młodszy brat... nie myślimy o pieniądzach ile nam ich brakuje skąd je brać itd...żyjemy mając ich mało, mamy wsparcie rodziny dajemy radę...ale jadąc ulicą mijamy rodziny z wózkami i mówimy...:

"boże wszystko byśmy oddali żeby mieć takiego maluszka..."

Każdemu kto czeka życzę tego cudu jak najszybciej, każdemu kto zwleka i myśli priorytetem pieniądza, kariery, wakacji, mieszkania czy super auta... życzę tego aby nigdy nie musiał czekać dniami, miesiącami i latami na dziecko tak jak my...

PS. w ramach pytania jesteśmy zdrowi wydaliśmy setki zł na badania nawet mąż zrobił komplet, jedyne co wyszło to tarczyca którą zbiłam do pięknego wyniku... i nic... i czekamy... teraz odpoczywamy bo długie starania wpływają destrukcyjnie na psychikę i sam sex miedzy małżonkami... staje się mechaniczny ustawiony na konkretne dni i godziny...
Naprawdę wam tego nie życzę...
napisał/a: Brawurka84 2011-06-20 09:12
Duszek,pięknie napisane,i mam nadzieję,że da coś do myślenia tym którzy odkładają bóg wie ile,bo w kółko jest jakieś ale...
Aczkolwiek warto się zastanowic czy naprawdę się tego dziecka pragnie...
my z niemężem zanim podjęliśmy decyzję o staraniach,że to właśnie już:to wyobraziliśmy sobie nasze życie za parę lat,co robimy,kim jesteśmy,co mamy.I stwierdziliśmy,że po co dla nas dwojga to duże mieszkanie,po co nam te pieniądze(które absolutnie nie są duże,przeciętne,żyjemy raczej skromnie)jak nie będzie dziecka,na które będziemy mogli je wydawac...że po co nam to wszystko...I jednogłośne zapadła decyzja,że chcemy,żeby po naszym domu biegała gromadka dzieci...że to jest ten moment,że czegoś bardzo brakuje.A czego nie zastąpi kariera i pieniądze
Duszek,ma rację,że dziecko to jest cud...kto nie wie co to znaczy bezskutecznie się starac,ten może nie do końca zrozumie,jaki to jest ból
ja 1,5 roku temu dowiedziałam się zupełnym przypadkiem,że mam wirusa hpv-tego co może powodowac raka szyjki macicy.W kółko badania,czekanie,czy z szyjką nic się nie dzieje,czy ja urodzę dziecko,czy zajdę w ciążę-i wiara czyni cuda
Duszek,na pewno Wam się uda,jesteś taką mądrą kobitką-podczytuję Cię na starających się.życzę Ci dużo zdrowia i dzidziusia
napisał/a: igmu 2011-06-20 10:20
Necia, ale ty jesteś młodą dziewczyną, niedługo dopiero ksończysz studia!! Czego od siebie wymagasz? Tutaj piszą dwie kobiety - jednej mąż już pod 40stkę, drudzy koło 30. Ustawieni (no bo dla mnie ustawionym jest ktoś kogo stać na wszlekie rozrywki, narty, mieszkanie, wyjazdy i wakacje) i wiecznie niezdecydowani. Wkurza mnie takie podejście, bo to są ludzie bojący się życia. A co jesli to, a co jeśli tamto, a dziecko dorasta, a pyskować będzie, a bić będzie, a ssr-ta-ta-ta. Pewnie, ze będzie. A wy co, grzeczne wszystkie byłyście, rodzice przez was nie płakali? To są uroki macierzyństwa... dziecko się rodzi a ty masz je WYCHOWAĆ a nie marudzić że w podręcnziku psychologii nie było o tym jak oduczyć dwulatka bicia po twarzy... to jest życie, laski, je trzeba przeżyć, a nie przeczekać w oczekiwaniu na bóg-wie-co. A jak jutro wybuchnie wojna? Albo wpadniesz pod samochód? Albo zginiesz w wypadku? Tego nie zaplanujesz... A na stare lata zostaniesz sama - bo bez dzieci i wnuków... i mąż kiedyś odejdzie, badz tez ty zostawisz jego samego... ja sobie tego nie wyobrażam. Odkładajcie jeszcze trochę, a póxniej w wieku 40stu czy 50ciu lat stwierdzicie, że "cholera, za późno"...

I nikt nie mówi, że to łatwa decyzja, bo jednak "zawsze może być lepiej, więcej, fajniej", ale mając odpowiednie warunki i jednak swoje lata na karku nie ma co odkładać tej decyzji... później już wielu rzeczy z dzieckiem nie zorbicie, wielu możecie nie zdążyć nauczyć, a może i zabraknie was w najważniejszych momentach jego życia...
napisał/a: ~gość 2011-06-20 10:36
igmu, doskonale ujęłaś to, co mi chodzi po głowie..
Bo rozsądne podejście, które bierze pod uwagę, czy nas stać, czy chcemy w tej chwili dziecko, czy damy mu to, co chcemy mu dać w tej chwili to jedno, a drugie to wymyślanie problemów. To nie dziecko wszystko zmienia - to my kształtujemy i wychowujemy dziecko, to od nas - rodziców - zależy najwięcej. To, w jaki sposób je wychowamy, jak sobie zorganizujemy czas, czy od najmłodszych lat przyzwyczaimy je do aktywnego spędzania czasu na powietrzu, tak by jeździło z nami na narty/rower i dzieliło nasze pasje zależy tylko od nas. Mam wrażenie, że rozpatruje się tutaj dziecko jako problem - który zżera pieniądze, ogranicza nasz czas, wszystko zmienia, wszystko może zniszczyć i usprawiedliwia rozsądkiem i dojrzałością..
napisał/a: candela1 2011-06-20 10:37
Necia napisal(a): W ogóle to obserwuję dziwne zjawisko, jakiś swego rodzaju ostracyzm społeczny, nie masz dziecka, nie jesteś w naszym "klubie"


Ja też to zauważyłam...nawet u mnie w rodzinie moja kuzynka wpadła na pomysł zjazdu rodzinnego kuzynostwa z dziećmi. Z tego grona zostaliśmy z oczywistych powodów wykluczeni ja z młodzym bratem i kuzyn...

Necia, a mogę spytać ile masz lat?
napisał/a: candela1 2011-06-20 10:53
Necia, to tak jak ja :)
Młoda jesteś jeszcze i nie przesadzajmy, że już Ci zegar biologiczny tyka...ja co prawda mam ciśnienie na dziecko ale z tym to się chyba urodziłam :P

Wracając do tematu. Faktycznie trzeba rozróżnić pary, które W OGÓLE nie chcą mieć dzieci. Niektórzy po prostu nie czują takiej potrzeby i na starość wolą głaskać kota przy kominku a nie bawić wnuki. Nie każdy jest powołany do rodzicielstwa. I dobrze bo świat byłby nudny gdybyśmy wszyscy byli tacy sami.

Natomiast osoby, które chcą mieć dziecko ale...zawsze znajdują jakieś "ale" to przy 30 powinny się w końcu ogarnąć bo to naprawdę przesada czekać do 40 z maluchem. Wtedy to może być kłopot - z zajściem w ciążę, z dzieckiem u którego w tym wieku wzrasta prawdopodobieństwo, że urodzi się chore, z rodzicami półdziadkami nie mającymi już siły zagrać z 10 letnim synem w piłkę.

Wiadomo. Nie masz gdzie mieszkać nie ma co się pakować w dziecko ale z drugoej strony dziecko bez kolonii nad morzem też przeżyje i może być o niebo szczęśliwsze niż inne wysyłane całe życie na zagraniczne obozy.
napisał/a: igmu 2011-06-20 10:57
Necia, no cóż, u mnie jest odwrotnie - jesteśmy jednymi z pionierów wśród znajomych, jeśli chodzi chociażby o małżeństwo :) a dzieci nikt ze znajomych nie ma...
Necia napisal(a):W ogóle to obserwuję dziwne zjawisko, jakiś swego rodzaju ostracyzm społeczny, nie masz dziecka, nie jesteś w naszym "klubie", bo nie masz nic do powiedzenia gdy temat ZAWSZE schodzi na kupy, pieluchy, ulewanie itp
no cóż, ale tak jest chyba zawsze, jeśli wżyciu zachodzi jakaś ważna zmiana? Ślub - gadanie głównie u sukienkach, toratch, salach, bukiertach itp. Kupno psa - karmy, legowiska, choroby, kleszcze itp. Studia- koła, egzaminy, obrona, kucie... no cóż, jeśli rodzi się dziecko, świat staje na chwilę do góry nogami, a wszystko kręci się wokół maleństwa. Dlatego nie dziwi mnie ta "nudna" ematyka swieżo upieczonych rodziców ;) Po jakimś czasie przechodzi... :)

Moim zdaniem nie ma o co się obrażać w takich sytuacjach... bo wiem, że za rok/dwa/trzy, to będą także moej tematy rozmów, choćbym nie wiem jaksię zarzekała ;)

Necia, jestem w tym samym wieku, tak a propo :) I nie czuję jakiejś presji społeczeństwa....wręcz przeciwnie - najpierw studia, później ślub, później porządna praca i dopiero możecie "zacząć myśleć o dziecku" ;) a dziecko chcę mieć, jak najszybciej :D
napisał/a: NolaRice 2011-06-20 11:08
duszek napisal(a):Nie było dla mnie istotne to że może będę wyglądać jak słoń na własnym ślubie jak się uda, nie przestaliśmy się starać jak straciłam pracę i żyliśmy za 1300 zł miesięcznie, nie patrzyliśmy się na to że mieszkają z nami teście...


duszek, I dlatego inni nie mają prawa tej decyzji dogłębnie przemyślec? To, że Tobie nie przeszkadza, że mieszkacie z teściami a nie na swoim, że w pewnym momencie mieliście mało środków na utrzymanie (a nadal staraliście się o dziecko) nie znaczy, że inni nie mogą podejść do sprawy racjonalnie i zaplanować sobie pewnych rzeczy.

Ja zawsze wiedziałam (już jak miałam 20 lat), że dziecko to dopiero po studiach, jak znajdę pracę i (przede wszystkim) jak będziemy na swoim a na kupie z teściami. Oczywiście fajnie się mówi kiedy się nie wie o czym się mówi. Mieszkamy z teściami, fajnie jest na pewno wszystko się ułoży. A za rok: "dziewczyny pomocy nie wiem co robić, dziadkowie rozpieszczają mi dziecko, futrują je słodyczami, podważają moje zdanie" ew. "teściowa wtrąca mi się do dziecka, bez przerwy mnie nachodzi i daje dobre rady" etc....

Moje drogie, tak już jest, że niektórzy patrzą na życie realnie a niektórzy żyją w świecie "oj tam oj tam, jakoś to będzie". I Ci ludzie którzy mówią że jakoś to będzie są w przewadze. Dlatego jak napiszesz, że chcesz zrobić to czy tamto, kupić dom czy samochód zanim urodzisz dziecko to powiedzą, że jesteś materialistką. A prawda jest taka, że to nie Ty jesteś materialistką tylko one są egoistkami bo liczy się dla nich tylko to że

duszek napisal(a):wszyscy znajomi dookoła mają dzieci, nawet mój młodszy brat...


No więc co z tego, że nas nie stać! Robimy dziecko! Jesteśmy tacy szlachetni, bo nie myślimy o pieniądzach tylko o dziecku...

Necia napisal(a): Przeraża mnie, że większość osób, które mają już dzieci nie potrafią już o niczym innym rozmawiać, a mnie może średnio interesuje ile kup i jakiej konsystencji zrobiło czyjeś dziecko


Necia, no baaaa!! Rozumiem Cię i popieram w całej rozciągłości. A tu ilustracja tego co napisałaś: https://www.youtube.com/watch?v=tJRzBpFjJS8
napisał/a: igmu 2011-06-20 11:17
NolaRice napisal(a):Necia napisał/a:
Przeraża mnie, że większość osób, które mają już dzieci nie potrafią już o niczym innym rozmawiać, a mnie może średnio interesuje ile kup i jakiej konsystencji zrobiło czyjeś dziecko


Necia, no baaaa!! Rozumiem Cię i popieram w całej rozciągłości.
ojj dziewczyny, po pierwsze oceniacie wszystkich jedną miarą, po drugie - wypowiedzcie się na ten temat jako mamy kilkumiesięcznego bobasa... ciekawe czy wtedy z takim zaintereswoaniem będziecie rozmiawiały o hossie, bessie i sytuacji w libii, jesli wasze dziecko będzie miało biegunkę już 5 dzień, i nic na nią nie będziecie mogły poradzić...
napisał/a: Agusiek 2011-06-20 11:20
Necia napisal(a):tak, czyli powinnam była starać się o dziecko (od razu zaznaczam, że chcę je mieć) niemając własnego kąta, pracy, albo mając pracę dorywczą i niemając stabilizacji finansowej?

są dziewczyny, które tak robią (dwie takie znam), ale ja sobie tego absolutnie nie wyobrażam. nie rozumiem jak można świadomie starać się o dziecko nie mając warunków żeby zapewnić mu to czego będzie potrzebować. widzę po kuzynce, która jest w ciąży trochę starszej ode mnie, jak bardzo jest im ciężko a co dopiero jak dziecko się urodzi. Ona nie ma pracy, jej chłopak nie ma stałej pracy, zdarza się że tygodniami siedzie w domu, co chwilę od kogoś pożyczają pieniądze, nie mają za co kupić dziecku wyprawki. A zdecydowali się na dziecko świadomie, o początkach ich starań mówiła już w zeszłe wakacje. Dla mnie to jest bardzo nieodpowiedzialne.
Pomimo że od początku wiedzieliśmy że chcemy mieć dziecko, z początku był plan aby starać się od razu po ślubie, to jednak rozsądek wziął górę. Wiadomo że z pracą w dzisiejszych czasach różnie bywa, teraz jest a zaraz może jej nie być, dlatego stwierdziliśmy że najrozsądniej będzie jeśli ja też znajdę pracę na umowę, bo w razie zwolnienia męża [tfu tfu] zostaniemy chociaż z jedną wypłatą aż do końca macierzyńskiego.
Moim zdaniem trzeba zachować umiar w tym wszystkim - jeżeli stać nas na dziecko, mamy gdzie mieszkać, mamy pracę, to lepiej za długo nie zwlekać.
napisał/a: candela1 2011-06-20 11:38
Necia, ja tam się z Tobą zgadzam ;)
napisał/a: igmu 2011-06-20 11:41
Necia, cóż, nie każda matka jest taka, i współcuzję ci, ze masz takie a nie inne znajome, bo ja na szczęście mam inne wzorce :) Radzę ci chociażby poczytać kilka wątków tutaj na forum, żeby zobaczyć, że nia każda młoda matka wpada w kierat "dziecko i nic poza nim" ;)


Necia napisal(a):czy to znaczy że mam zatracić samą siebie
na samym początku liczę się z tym...