Kontrowersyjny temat - teściowa

napisał/a: Itzal 2007-08-14 08:27
gosiawie napisal(a):Pelliroja napisał/a:
wiec juz zaczelismy urabianie "tesciowek"


czyli co, Twoja mamuśka też się wtrąca do Was??


Ech, bo wiesz, moja mamuska sie wtraca "grzecznosciowo", znaczy, ona by proponowała, ona myśli, ewentualnie czy my byśmy nie chcieli... Problem polega jednak na tym, ze miedzy nami jest spora roznica poglądów, a miedzy moją mamą i S. to juz w ogole roznica ta jest kosmiczna, bo jej sie wydaje, ze jezeli moje poglady i pomysly na zycie sa inne niz jej, to na pewno moj S. mysli inaczej niz ja, a tak samo jak ona...I tu tez jest problem, bo ona z tej delikatnosci i proponowania nam ewentualnie podsuwania nam pomyslow zrobila, ze tak to delikatnie nazwe, męczęnność wielką, jak to się mówi, nawet kota mozna zaglaskac na smierc. A my nie lubimy glaskania ;).
Natomiast moja przyszla tesciowa to upier.....ść totalna, wredność zaawansowana, robi to sprytnie, i tez delikatnie, no bo zeby potem, jakby co, nikt nie powiedzial, ze to ona jest niemila - lepiej, zeby bylo na mnie....Przez 7 lat mi babsko "umila"zycie, i raczej sie to nie zmieni,po jej komentarzach dotychczasowych obawiam sie dnia slubu, bo az mnie ciarki przechodzą, jak sobie pomyśle, jak sie do tej pory zachowywala.....Ale S. powiedzial, ze mnie nie da, i ze mam sie nie obawiać, hihi, rycerzyk moj!!!
napisał/a: betty1905 2007-08-14 08:57
hehe A moja teściowa jest ok. Chociaż sa takie dni ,że mam jej dość , ale nie mam wcale tak źle jak inne.
napisał/a: palika 2007-08-14 09:24
gosiawie napisal(a):Moja przyszła teściowa mieszka od nas 2 przystanki autobusowe


Moja mieszka kilka tysięcy kilometrów i to za oceanem, a i tak potrafi nieźle namieszać. Teraz już nauczyłam sie stawiać na swoim i nie pozwalać jej układać naszego życia po jej myśli. Niestety mój mąż jest pod jej wielkim wpływem i czasem aż iskry się sypią
napisał/a: gosiawie 2007-08-15 21:26
Ciekawa jestem, czy nasi mężczyźni też tak narzekają na nasze mamuśki... Tak się właśnie zaczęłam zastanawiać...
napisał/a: kaasiaa1 2007-08-18 22:10
hmm pewnie dla naszych mężczyzn nasze matki to tak jak dla nas teściowie, czyli mało szkodliwi. zawsze gorsze relacje są pomiędzy dwoma osobami tej samej płci - czyli teściowa - synowa może dlatego, że niektóre mamusie są zazdrosne o swoich synusiów? o to, że teraz im bardziej smakuje nasz rosołek a nie jej?
ale tak na serio to ja zaczynam mieć poważne obawy - za niedługo wprowadzamy się z lubym do naszego domku, który będziemy wynajmować a w sąsiedztwie, obok nas mieszka właśnie moja teściowa z teściem, siostra i szwagier mojego mężusia i będę skazana na ciągłą obecność jego rodziny!
teściowa twierdzi, że nie będzie się wtrącać.... zobaczymy, chociaż jak widzę to jej "niewtrącanie się" w stosunku do szwagierki, szwagra i ich córeczki to mnie już ściska
napisał/a: ~gość 2007-08-20 14:08
Caroline napisal(a):Nie, tesciowa to normala kobieta, ktora kocha swoje dziecko.
Nic poza tym.
Te kawaly o tesciowych, czy powiedzonka to tylko mity.
Czasami zdarzy sie taka `poczwara` ale to jedna na milion.

Moim zdaniem duzo zalezy takze od kobiety ktora jest z synem `tesciowej`. Od jej podejscia, nastawienia. Ale syn takze moze wplynac na relacje pomiedzy nimi.


Jeśli kobieta jest już teściową to nie ma tu mowy o żadnych dzieciach, a o dorosłych ludziach, którzy chcą żyć po swojemu. Więc nie wiem skąd wytrzasnęłaś tą 'złotą myśl', iż teściowa to normalna kobieta, która kocha swoje dziecko. Może kochać syna, ma takie prawo, ale ten syn nie jest już maluszkiem w rajstopkach, nie jest dzieckiem, tylko synem, a to już jest różnica.
Błąd teściowych tkwi w tym, iż nie chcą widzieć tej różnicy i traktują swoich dorosłych synów jak dzieci. Myślą, że syn całe życie będzie lojalny tylko wobec nich i niejedna swoim nikczemnym zachowaniem traci syna, a mogłaby zyskać córkę.

Pomyślcie, gdyby to nie żona miała być najważniejsza, a jedynie matka, to idąc za tym musielibyśmy uznać, że dla teścia nie powinna być ważna żona, czyli teściowa, tylko jego matka. To samo odnosi się do mądrości i głupoty. Gdyby nasi rodzice/teściowie byli od nas mądrzejsi, to nasze dzieci musiałyby być od nas głubsze, no i ludzkość musiałaby się cofać.

Młodzi, oczywiście dorośli ludzie są mądrzejsi, a dla męża najważniejsza ma być żona, bo to z nią ma przeżyć życie, a naturalną koleją rzeczy jest, że dzieci odchodzą i zakładają swoje rodziny. Wtedy już, mimo wszystko, nie są dziećmi i nie są też już tymi samymi ludźmi, bo teraz mają swoich życiowych partnerów. Takie rzeczy mówią nawet na naukach przedmałżeńskich. A co do tych świętobliwych teściowych to jak takie święte to powinny okazywać należny szacunek synowej choćby za to, że jest to nie byle kto, a żona syna, związana z nim świętym węzłem małżeńskim w Domu Bożym.

Osobiście uważam, iż teściowe celowo, a nie nieświadomie, robią na złość synowym. Większość myślę dopuszcza się tych złośliwości tylko w cztery oczy z synową, a to oznacza, że nie działają w afekcie, ale na zimno czekają na sprzyjającą dla nich okoliczność i atakują. Dla takich nie mam żadnego usprawiedliwienia. Co warta jest taka miłość teściowej do syna, gdzie robiąc na złość jego żonie, wprowadza zamęt w jego małżeństwo, niszczy to co najświętsze.

Moja świekra ostatnio przesadziła (do tej pory tolerowałam jej wybryki). Mieszkamy z mężem w naszym własnym mieszkaniu już ok. 2,5 roku (małżeństwem jesteśmy od 2 lat). Nigdy nie mieszkałam z teściami i nigdy nie chciałam. Już wtedy wiedziałam, że z teściami nawet najlepszymi - pod jednym dachem nigdy. Celowo więc wstrzymywaliśmy ślub i staraliśmy się najpierw kupić mieszkanie. Teraz wiem, że miałam rację. Teściu jest ok. Nigdy nie powiedział mi złego słowa, nigdy nie zachował się wobec mnie złośliwie. Teściowa, mówiąc szczerze, bardzo negatywnie mnie zaskoczyła. To, że jest typem kwoki siedzącej na jajach to widziałam, ale co ja będę babkę zmieniać, tym bardziej, że z nią nie mieszkam i nie mam nastu lat, mam 28 lat. Teściowa okazała się fałszywą intrygantką. Przejawiała czasem jakieś nienormalne zachowania, ale jak już pisałam, jestem na odległość, więc przymykałam oczy.
Przesadziła wczoraj. Byliśmy wspólnie z teściami na weekendzie na wsi. Robiłam mężowi kanapki z jakąś mortadelą (chciał z tym kanapki). W momencie kiedy mąż i teściu wyszli na zewnątrz, teściowa zaczęła natrętnie nakłaniac mnie żebym zrobiła mu kanapki z konserwą, bo ta mortadela za delikatna, bo synek musi se pojeść. Ja jej na to, że taką chciał i robię swoje, a ta dalej swoje. Przez dobrą chwilę musiałam się tak chandryczyć, i wyobraźcie sobie, że ta franca ściągnęła ta mortadelę z tych kanapek i zaczęła wypieszczać na nich konserwę. Byłam zszokowana, myslałam, że mnie krew zaleje. Na marginesie wspomnę, że mój mąż jest za mną i nie zjadł tych wypieszczonych przez teściową kanapek i powiedział jej, że chciał z tym co ja mu robiłam. szybko spakowaliśmy się i wróciliśmy do domu.

Niestety dla niej, jak tracę szacunek do kogoś to na zawsze, a dla mojego męża jestem najważniejsza. Mimo moich dobrych chęci, moja teściowa nie da się lubić. Dlaczego fałszywa?
Przy mężu, teściu zwracała się do mnie po imieniu-zdrobniale, kochanie dziecko itp. a kiedyś usłyszałam, jak mówiła o mnie per ONA. To jest typ jakich wiele, jak jesteś dziewczyną syna - to ok, ale jak jesteś żoną, to tak jakbyś jej synka ukradła. Nie muszę chyba wymieniać innych zachowań, typu:
-kupowanie drobnych sprzętów gospodarstwa domowego, tzw. odbieranie przyjemności młodym ludziom na nowej drodze życia,
-przynoszenie syfiatych zup w słoikach, i innych 'wypieszczonych prowiantów',
-wciskanie kolejnych poszewek na poduszki, itp.

Dziś posprzątałam po teściowej wyzbywając się poszewek, wałka, tarki, noża, półmisków, kolczyków i jeszcze jakichś darów. Jakiś szczęśliwiec znajdzie w śmietniku.

Nie mam zamiaru dłużej zgadzać się na takie fałszywe zachowanie, bo to tak jak w tych serialach. Teściowa jeździ po synowej jak nikt nie widzi, a ta cierpi po cichu, znosi to i wszyscy dookoła myślą, że jest super.

Na koniec dodam, iż nie wiem jak można mieć w sobie tyle fałszu. I nikt nie przekona mnie, że to z miłości do dziecka, które dzieckiem już nie jest nieodwracalnie.
napisał/a: palika 2007-08-20 19:13
simone, nic dodać nic ująć. Podoba mi się to, że napisałaś dosadnie beż żadnego owijania g**** w bawełnę i zawoalowanych określeń. Bardzo mi Twoja wypowiedź pomogła i kiedyś kilka Twoich określeń wykorzystam podczas tradycyjnych "rozmów" z mężem na temat jaka to jego mamusia jest wspaniała. Naprawdę jestem pod wrażeniem trafności argumentów
napisał/a: Itzal 2007-08-20 21:17
simone, bardzo trafnie opisane....i masz racje absolutna!
napisał/a: Kinia 2007-08-21 09:48
Simone a to babsztyl przebrzydły
napisał/a: kotek4 2007-08-21 12:22
kurcze na prawdę ta kobieta przeszła samą siebie ja bym na waszym miejscu zachowała sie tak samo. Nie cierpię takich ludzi co sie na chama mieszają w czyjeś życie. A i najgorzej jest jak właśnie tobie mówią co innego a za plecami obgadują tak że aż szkoda gadać. Współczuje ci takiej teściowej
napisał/a: ~gość 2007-08-21 12:53
Droga simone, podpisuję się pod tym wszystkim co napisałaś. Jesteś bardzo madra kobietą!
napisał/a: gosiawie 2007-08-22 23:58
A mnie coraz bardziej zaczyna urzekać serial pt. "Mamuśki". Jak widzę rywalizację dwóch matek o swoje dzieci, to mi się śmiać chce. Tylko mam nadzieję, że ani moja teściowa, ani własna mama nie będą robić takich cyrków jak te panie z telewizji :).