Kontrowersyjny temat - teściowa

napisał/a: Fila 2010-05-04 12:41
Ooo, myślę, że jak najbardziej na temat :) Wyobrażam sobie, że musi być mu bardzo przykro!!
napisał/a: ~gość 2010-05-04 18:17
Ooo, u mojego jest tak samo :/ jest najmłodszy z trójki rodzeństwa i mimo że wyprowadził się z dala od rodziców, pracuje, jest w stanie spokojnie naszą dwójkę utrzymać, żeni się za 2 miesiące... to i tak przez rodziców jest ciągle traktowany jak małe dziecko, które trzeba wziąć za rączkę i wszystko pokazać, pilnować, żeby płacił rachunki (jakbyśmy sami nie potrafili tego dopilnować), wszystkie jego pomysły są głupie i na niczym się nie zna... ale za to jego siostra i brat to geniusze, najbardziej inteligentni, odpowiedzialni i w ogóle naj na świecie :/
cholernie mi przykro jak go tak traktują, ale mam nadzieję, że jak już będziemy po ślubie to do nich dotrze, że im synek z gniazda odfrunął i zaczyna swoje własne dorosłe życie... :)
napisał/a: Ooo 2010-05-05 11:11
dla mojegm D to jest tymbardziej przykre bo oni najchętniej pozbyliby sie go z domu już dawno z domu. Oni żyją tak jakby innymi czasami. Uważają że w wieku 20 paru lat już należy mieć rodzine a skoro on nie ma to jest gorszy od swojej siostry bo ta w wieku 23 lat wyszła za mąż i w wieku nie całych 24 będzie miała dziecko. Podobnie było z poniżaniem go dlatego że nie studiuje a tylko uczy się w studium gdy siostra studiuje a co za tym idzie zostawała wspomagana finansowo z racji tego. Pomijajac fakt że na zajęciach więcej jej nie było niż była i że zrezygnowała z racji ciąży w drugim miesiącu. Oczywiście rodzice nie widzieli w tym nic złego. Takich przykładów jest niestety jest dużo :( a najgorsze jest to że rodzice nawet z nim nie rozmawiają normalnie, jedynie gdy coś chcą. Potrafią sie uśmiechać gdy rozmawiają z jego siostrą. Z nią rozmawiają na każdy temat z nim na żaden.
napisał/a: agata1115 2010-06-07 18:55
jak to jest z Waszymi teściowymi ? mila na poczatku a pozniej wredna jędza czy raczej taka druga mama która kocha Was prawie jak własną córkę
napisał/a: sandrunia222 2010-06-07 19:20
agatko111 moja pierwsza teściowa to na początku byla milutka a potem jak już nie robiłam to co chciała to pkazała swoje rogi i była podłą żmiją taka sama jak jej syneczek tylko wżiąść
A teraz mam drugą teśćiową i mam bardzo kochaną mieszkamy już rok czasu i narazie mnie traktuje tak jakbym była jej córką ktorej nigdy nie miała Ale nie zawsze jest tak słodko czasami mnie zdenerwóje ale tylko na pare minut.Dobrze jest bo się nie wtrańca w nasze malżeństwo anie w kłótnie
napisał/a: ~gość 2010-06-07 20:36
moja tesciowa jak i tesc sa w porzadku.
Dystans jest tylko z mojej strony i napewno niespawiedliwy ale coz zrobic
napisał/a: białadama 2010-06-07 22:47
Moj przyszła teściowa jest ok.Nie narzekam,oby tak dalej było :)
napisał/a: lulka3 2010-06-08 07:48
Moja była-niedoszla tesciowa z poprzedniego zwiazku od poczatku mnie nie lubila, zanim nawet mnie na oczy zobaczyla. Potrafila namowic corke zeby ta zadzwonila do mnie z pogrozkami, jako dziewczyna, ktora niby interesuje sie tym samym chlopakiem

Gdy zobaczyla, ze to co nas laczy jest bardzo silne zmienila taktyke i zaczela udawac chora, samotna, niedolezna mamusie. Moj owczesny chlopak ciezko to przezywal, bardzo czesto dochodzilo do klotni, miedzy mna a nim a takze nim a jego matka.
Wtracala sie we wszystko, wszystko musialo byc jak ona sobie zazyczyla. Potrafiła mi powiedziec jak mam brwi malowac (nie zasugerowala tylko oswiadczyla ze od dzis ma byc tak i tak) lub co powinnam trzymac w lodowce a czego nie.

Niestety nasz zwiazek nie przetrwał tego:( znienawidzilam ja a pozniej my znienawidzilismy sie nawzajem przez te wszystkie klotnie. Mamusia wygrala, a my zakonczylismy naprawde udany zwiazek.
napisał/a: ~gość 2010-06-08 12:38
Moja niedoszła teściowa z bardzo długiego związku bardzo mnie lubiła i traktowała jak córkę. Ja trzymałam dystans, ale była ok. Związek się rozpadł a niedoszła teściowa do tej pory mnie wspomina więc chyba było ok.
Póżniej wyszłam za mąż i było trochę podobnie jak u Aguś: najpierw totalna akceptacja i traktowanie jak córkę a później stanęła po stronie syna. I w momencie rozstanie relacja nam zdechła tzn brak kontaktu wysycony emocjami po obu stronach. Teściowa ma poczucie że krzywdzę jej syna itp. Chociaż obie trzymamy formę. Rozumiem ją ja pewnie też bym poszła za swoim dzieckiem.
Reasumijąc - wydaje mi się że relacje z teściową są wiernym odbiciem związku. Przynajmniej u mnie tak było.
napisał/a: lulka3 2010-06-08 13:09
gwiazdka30 napisal(a):Reasumijąc - wydaje mi się że relacje z teściową są wiernym odbiciem związku. Przynajmniej u mnie tak było


hmm czy ja wiem? w sumie sie zgadzam z tym ale np biorac pod uwage moja historie, nasz zwiazek byl naprawde udany, widziala ze kocham jej syna i jestem w stanie gwiazdke z nieba mu dac, naprawde bylismy bardzo szczesliwy, i on sam jej mowil ze jest bardzo szczesliwy ze mna a ona i tak mnie nie zaakceptowala, mimo ze bardzo sie staralam:(
napisał/a: Tigana 2010-06-08 13:52
Hmm, moim zdaniem relacje z teściową zależą od tego, czy uznała już, że syn jest dorosły i może sam decydowac o swoim zyciu, czy też dalej chce za niego decydować.

Moja niestety uwielbia podejmować za niego decyzje, i to nawet w sprawach typu w co się ma ubrać albo jak spędzać wolny czas. Dla mnie jest miła, ale ta jej nadopiekuńczość sprawia, ze trzymam dystans, bo boję sie, że jakby za bardzo się do mnie zbliżyła, to też by mi wyskakiwała z takimi uwagami, a na to nie pozwolę
napisał/a: ~gość 2010-06-08 14:15
nie no padne zabijcie mnie.... relacje z tesciowa odbiciem relacji w zwiazku.... dramat...

moj narzeczony widze ze bardzo mnie kocha. naprawde, jestem dla niego kims najwazniejszym w zyciu. okazuje mi to na kazdym kroku (no moze za wyjatkiem klotni... ale klotnie te burza i moj i jego nastroj etc).

a jego matka, sis i babunia mnie nie cierpia... one nawet nie ukrywaja, ze jakbysmy sie rozstali to ze szczescia by podskoczyly tak wysoko, ze bylaby mega dziura w suficie...
jego matka, a moja przyszla tesciowa, traktuje mnie jak powietrze. ja dla niej nie istnieje. jestem ignorowana calkowicie. w jego rodzinie jestem tematem tabu. o mnie sie nie mowi (przy moim narzeczonym), mnie nie ma...
a najlepsze ze nawet nie wiem za jakie grzechy jestem tak traktowana....