Lanie jako metoda wychowawcza

napisał/a: Krakoos 2012-09-18 17:31
Byłem bity, poniżany, a ktoś patrząc z boku uznałby to za zwykłe katowanie, psychiczne i fizyczne. Też wyrosłem na normalnego człowieka, ale psycholog by się przydał, bo nie mam odwagi patrzec na mojego ojca.
Nigdy natomiast nie podniosłem i nie podniosę ręki na moje dzieci.
Nasze dzieci są podówjnie bezbronne, bo po pierwsze są młodsze i słabsze, a po drugie nam ufają. Jak dziecko bez problemu broniłem się przeciw dużo silniejszym przeciwnikom, ale na rodziców ręki nie podniosłem. Tyle, że teraz mają na co zasłużyli.
napisał/a: Itzal 2012-09-18 17:59
Lily Luna napisal(a):to chyba takim samym 'sprzętem' dostawałyśmy


o tej warzosze (dobrze to odmieniam w ogole? ) to u nas legendy krążyły
napisał/a: KokosowaNutka 2012-09-18 20:09
daffodil napisal(a):tak? a mnie się zdaje właśnie, że o klapsach. Bo chyba nie ma tu osoby, która mówiłaby 'TAK' katowaniu własnego dziecka za rozlany sok?


''Mimezja'' napisal(a):a w którym miejscu było to napisane? mówimy ogólnie o naszych postawach do karania dzeici, tak jak pisze daffodil

Temat zostal zalozony z mysla o LANIU co autorka podkreslala kilka razy. Dopiero pozniej ktos wrzucil do rozmowy klapsy. W pewnym momencie przestalismy sie dobrze rozumiec bo jedni mowili o solidniejszym biciu a inni o delikatnych klapsach. I o to mi chodzilo.

daffodil napisal(a):Bo chyba nie ma tu osoby, która mówiłaby 'TAK' katowaniu własnego dziecka za rozlany sok?

Teraz znowu nie przeginaj w druga strone piszac o KATOWANIU ;) Bo o tym tu nie rozmawiamy przeciez.

Nie wiem, kazdy niech wychowuje swoje dzieci jak chce ale ja jakos nie moge sie przekonac do bicia (nawet tego 'z milosci' w postaci klapsow). Od ponad 2 lat dorabiam sobie jako opiekunka i NIGDY nie przyszlo mi nawet do glowy uderzyc jakies dziecko. Juz nawet nie dlatego, ze mialabym u rodzicow przechlapane ale dlatego, ze bym nie potrafila. A co dopiero bic swoje wlasne, ktore kocha sie ponad zycie?
Prawda jest taka, ze male dziecko trzeba miec 24 h na oku. Za 'swoimi' latam zeby nic sie nie stalo. Jak podchodzi do czegos goracego, mowie, ze nie wolno dotykac i zabieram gdzies indziej. Gdy przechodzimy kolo ulicy biore na rece zeby nie wpadlo nagle na pomysl wskoczenia na ulice. Po co tu bic kogokolwiek? Choc ok to nie sa moje dzieci, mam je tylko np kilka godzin dziennie pod opieka, moze rzeczywiscie zmienilabym zdanie jakbym miala je 24h na dobe. Moze rodzice wiedza lepiej? Tak czy siak probowalabym tak postepowac zeby nie musialo dochodzic do zadnych nawet malych klapsow.
Co do starszych dzieci to bicia nie rozumiem juz w ogole.. I po co tluc takigo nastolatka? Bo przyszedl pijany? Bo zawalil szkole? Nooo jak dostanie porzadny wp**erdol to na bank sie poprawi i zacznie zachowywac porzadnie.. Dla mnie bicie w ogole nie ma sensu, tym bardziej mlodego zbuntowanego czlowieka.
No ale ja sie nie znam, wkoncu jestem zlym i bezdusznym czlowiekiem ;) (jak juz kilka razy tu na forum slyszalam).
napisał/a: postmortem69 2012-09-18 22:43
KokosowaNutka napisal(a):Prawda jest taka, ze male dziecko trzeba miec 24 h na oku.

Najlepiej trzymać w plecaku na plecach i razem z nim gotować, sprzątać, prać, prasować, odbierać telefony, otwierać drzwi i chodzić do toalety. A jak jest dwójka dzieci, i każde idzie w swoją stronę - to należy się rozdwoić
Mówisz jak mój ojciec, który powtarzał do znudzenia, że dziecka nie należy wypuszczać z rąk to nic mu się nie stanie. Pewnego razu, po wygłoszeniu tej kwestii, młody nabił sobie guza, trzymany przez dziadka za rękę
Ale na poważnie, są dzieci, które będą Cię słuchać, są dzieci, którym dasz dwa klocki posadzisz na dywanie i możesz wszystko zrobić, a one będą się tymi klockami bawić i nie ruszą się z miejsca, i są dzieci takie jak na przykład moje, którym możesz mówić, tłumaczyć, pokazywać na obrazkach, grozić, wrzeszczeć, szantażować, a po nich spłynie to jak po gumowej kaczce, i w takich sytuacjach masz do wyboru, albo machnąć ręką wychodząc z całkiem naturalnego założenia, że najlepszym nauczycielem jest samo życie i skoro chcą, to niech się same o tym przekonają, albo zastosować ostatni środek persfazji jakim jest argument fizyczny.
KokosowaNutka napisal(a):Co do starszych dzieci to bicia nie rozumiem juz w ogole..

A tu się z Tobą zgodzę w całej rozciągłości, tego też nie rozumiem. To akurat moim zdaniem zdaje się być mało praktyczne. Choć patrząc na to z pewnej perspektywy, może to jest tak jak z małymi dziećmi: tłumaczenie nie skutkuje, groźby i zakazy też nie, więc może jak za starych dobrych czasów, metoda "skojarzeń" przyniesie efekty Ale wypowiem się na ten temat za jakieś minimum 3 lata, jak młody stanie się nastolatkiem
napisał/a: krasnolud1 2012-09-18 23:20
KokosowaNutka napisal(a):Gdy przechodzimy kolo ulicy biore na rece zeby nie wpadlo nagle na pomysl wskoczenia na ulice. Po co tu bic kogokolwiek?
jedno możesz wziąć na ręce, a jak masz troje?

napisal(a):moze rzeczywiscie zmienilabym zdanie jakbym miala je 24h na dobe.
tu zwróc jeszcze uwagę, że wychowujesz czyjeś dziecko, które wie, że jesteś obcą osobą i po 8h sobie pójdziesz, a swoje mimo miłości ponad wszystko jest cały czas Twoje i będzie Cię traktowało inaczej, będzie czuło inny rodzaj respektu, bo wie że i tak będziesz je kochać.

zresztą zgadzam się po raz kolejny z postmortem69, są słodkie dzieci i diablęta wcielone - każde z nich wymaga innego podejścia.

KokosowaNutka napisal(a):Co do starszych dzieci to bicia nie rozumiem juz w ogole..
i tak i nie, ja też tego nie rozumiem, bo tu można używac dialogu. Aczkolwiek, znam osobę która przy każdej okazji dziękuje i podkreśla, że gdyby nie wp.l jaki dostał pewnego dnia od ojca, to pewnie zszedłby na samo dno, którego już i tak blisko był... Trudno tu też oceniać rodziców, jeśli robią wszysto co w ich mocy, a dziecko się stacza coraz bardziej - jednorazowy incydent chyba idzie wybaczyć (?) a może jak ten znajomy nawet docenić po latach
napisał/a: KokosowaNutka 2012-09-19 10:47
Kazdy z nas ma swoje doswiadczenia, swoje przezycia zwiazane z dziecinstwem. Moje nie bylo jakies zle, jednak za duzo bylo w nim wymuszania, rozkazow i naciskow, za malo rozmow i zrozumienia. Stad moje podejscie do tej sprawy. Ok, uwierze forumowym rodzicom na slowo, ze drobne klapsy w sytuacjach ostatecznych sa w porzadku kiedy dziecko jest za male zeby dana sprawe zrozumiec. Jednak wobec dzieci troszke starszych i nastolatkow nie wyobrazam sobie jakiejkowleik przemocy fizycznej i brzydze sie nia. Bicie (nawet rzadkie i delikatne) to dla mnie oznaka slabosci i braku refleksji nad soba, sensem posiadania dzieci, roli jaka spelniamy w ich zyciu.

Martusia pisalas o tym, ze bicie sie dzieci nawzajem i dostawanie od rodzicow to co innego, ze jest tu wyrazna roznica. Ok, masz racje te dwie sytuacje sie roznia jednak tylko w oczach ludzi doroslych. Myslisz, ze kilkuletnie dziecko zastanawia sie tak nad tym? Myslisz, ze analizuje i porownuje te dwie sytuacje i wciaga jakies wnioski? Ono widzi dwie podobne sytuacje ale dostaje dwie rozne oceny tych czynow. Moj tata zawsze mi to tak tlumaczyl: 'co wolno wojewodzie to nie Tobie smrodzie'. Urocze. To tylko przekonywalo mnie jak to wszystko jest niesprawiedliwe i naciagane.
W ogole jak tak patrze z perspektywy czasu to wszystko to co moi rodzice usilnie chcieli mi wcisnac poprzez szantaze, zakazy czy bicie nie udalo im sie.

W ogole taka mysl.. Juz pomijajac drobne klapsy w okresie wczesnego dziecinstwa.. Nie uwazacie, ze poznejsze bicie to juz tak naprawde nie jest wlasciwe wychowanie a tylko nieudolne proby naprawiania tego, co sie wczesniej spie**szylo? Kilka razy pojawil sie problem zlych ocen. Teraz pytanie-co robili rodzice zeby nauczyc dziecko systematycznej nauki? Czy pomagali w odrabianiu zadan domowych? Czy wyjasniali jesli dziecko czegos nie rozumialo? Bo fajnie olac temat, zostawic dziecko same ze soba, nie interesowac sie a potem nagle bic 15latka bo zle sie uczy. To samo tyczy sie innych rzeczy jak uczenie dziecka od malego szanowania swoich rzeczy, sprzatania po sobie, itp itd. Ile jest sytuacji gdy dziecko robi co chce, nie ma zadnych obowiazkow a potem taki dzieciak dorasta i rodzice zdziwieni bo nie umie zadbac o najprostsze rzeczy. Wtedy trzeba takiego lac, a jak.
Jak pisalam wczesniej, od 2 lat jestem opiekunka, zajmuje/zajmowalam sie dziecmi w roznym wieku, pochodzacych z biedniejszych, bogatszych, wyksztalconych, mniej wyksztalconych itp itd rodzin. Bardzo duzo dalo mi obserwowanie rodzicow i ich podejscia do dzieci. Stad moje poglady, ktore opisalam powyzej. Czesto rodzice zaniedbuja rozwoj jakiejs sfery u dziecka a potem maja pretensje do dziecka, ze czegos tam nie umie, nie potrafi, 'jest zle wychowane'. No i zaczyna sie stres, u niektorych moze zaczac sie bicie.
Zeby nie bylo-wiem, ze na nastolatka oddzialuja takze rowiesnicy, do tego mlodzienczy bunt i te sprawy. Jednak gleboko wierze, ze szczere rozmowy, cieple podejscie do mlodego czlowieka potrafia zmienic wiecej niz bicie i granie na jego strachu.

Martusia czy 92 w twoim nicku to rok twojego urodzienia?
napisał/a: woloszanka 2012-09-19 10:51
A ja stwierdzam, że to że czasem dostałam klapa od taty wcale mi nie zaszkodziło. Trochę mnie to nauczyło, ale to już dostawałam jak rozumiałam co nieco(7-10 lat). Swojej córki bić nie mam zamiaru, od mamy dostałam może 2 razy, a jest najukochansza pod sloncem
napisał/a: H2O 2012-09-19 12:05
Ja rowniez dostawalam klapsy. Reka mojego Taty byla dla mnie wtedy tak duza ze to byla najwieksza kara ;) hihih
Gdy siedzial w fotelu przy wyjsciu z salonu, to jak nabroilam wystarczylo ze pokazal reke i juz czulam sie ukarna... Nie raz slyszlam tez o skorzanym pasku, ale to byly tylko slowa, NIGDY pasek nie byl w uzyciu.
Czesto gdy rodzicie mi "podpadli", planowalam zemste wkladajac kanciate zabawki pod ich poduszki ;) Oczywiscie nigdy tego nie zrobilam.
Nie mam zadnych koszmarow, pretensji itp. za to ze dostalam kilka razy w tylek
napisał/a: postmortem69 2012-09-19 13:00
KokosowaNutka napisal(a):W ogole taka mysl.. Juz pomijajac drobne klapsy w okresie wczesnego dziecinstwa.. Nie uwazacie, ze poznejsze bicie to juz tak naprawde nie jest wlasciwe wychowanie a tylko nieudolne proby naprawiania tego, co sie wczesniej spie**szylo?

To zależy, bo jeżeli ktoś bije od maleńkiego po starego konia, to już raczej "tradycja", a pewnie i jakieś zaszłości do tego dojdą, to bedzie "tradycja pokoleniowa".
Co do tej porażki w przeszłości to masz rację, problem tkwi w tym, że jakakolwiek kara nałożona w takiej sytuacji bedzie wyrazem rodzicielskiej nieudolności. Dlaczego więc tylko "lanie" określa się mianem porażki? Obstawiam, że są dzieci, które wolałyby oberwać w tyłek, byleby rodzice nie zabierali im komórek, laptopów, nie odcinali internetu czy nie dawali "szlabanu". A są sytuacje, że trzeba ukarać dziecko i nie ma innego wyjścia, jaką wtedy karę wybrać, jak ocenić co źle wpłynie na nasze dzieci w przyszłości, co się odbije na ich psychice, co będzie dla nich traumatycznym przeżyciem, które bedzie się ciągnęło za nimi jak cień? Dzieci są różne i różnie reagują, a do tego różnie w różnym wieku; dzisiaj klaps bedzie dla nich wystarczającą karą, a "jutro" po klapsie odwina się i przywalą rodzicielowi z piąchy.
Podsumowując: jakakolwiek kara nałożona na dziecko (a bez karania, w przypadku większości dzieci, się nie obejdzie) będzie rodzicielską porażką, ale z drugiej strony jest to "szkoła" która przygotowywuje dzieci do samodzielności - dzisiaj karają rodzice, za parę, parenaście lat bedzie karać życie i niejednokrotnie dotkliwiej niż rodzicielska ręka. To tak z filozoficznego punktu widzenia
napisał/a: KokosowaNutka 2012-09-19 13:47
postmortem69, w sumie masz racje ;) Jakby nie bylo wychowanie jest ciezkim zadaniem, czeka na nas wiele porazek na kazdym jego etapie i nigdy ich nie unikniemy. Jednak madra kara moza wg mnie dac w takiej sytuacji wiecej, byc moze sprawi, ze mlody czlowiek zastanowi sie nad wlasnym zachowaniem. Biciem pokaze sie tylko swoja bezsilnosc i frustracje oraz wzbudzi niezdrowy strach u dziecka albo wrecz jego niechec do rodzica.

heh, zastanawiam sie jak to u mnie bedzie wygladalo w praktyce.. Troche sie boje, ze moje wyobrazenia o rodzicielstwie legna w gruzach, ze beda sie dawala ponosic emocjom, ze braknie mi cierpliwosci i wyrozumialosci. A najbardziej boje sie tego, ze okaze sie, ze pojawia sie sytuacje gdy uderzenie dziecka znajdzie swoje uzasadnienie.
Wychowanie mlodego czlowieka wsrod milosci i bezgranicznej akceptacji, bez przymusow, przemocy fizycznej i psychicznej, w zdrowej, pryzjacielskiej atmosferze-to chyba jedyna rzecz, w ktora jeszcze wierze i dla ktorej moglabym sie poswiecic.

;)
napisał/a: krasnolud1 2012-09-19 14:20
KokosowaNutka napisal(a):Nie uwazacie, ze poznejsze bicie to juz tak naprawde nie jest wlasciwe wychowanie a tylko nieudolne proby naprawiania tego, co sie wczesniej spie**szylo? Kilka razy pojawil sie problem zlych ocen. Teraz pytanie-co robili rodzice zeby nauczyc dziecko systematycznej nauki? Czy pomagali w odrabianiu zadan domowych? Czy wyjasniali jesli dziecko czegos nie rozumialo? Bo fajnie olac temat, zostawic dziecko same ze soba, nie interesowac sie a potem nagle bic 15latka bo zle sie uczy.
zgoda, a jeżeli ze swojej strony mogą czuć się że staneli na głowie, a dziecko i tak robi po swojemu? Moja siostra siedzi z synem od zerówki dzień w dzień przy lekcjach i dopóki nie podniesie głosu i nie krzyknie że ma sie otrząsnąć/uspokoić/skupić na tym co robi to za nic w świecie nie można z nim dojść do porozumienia, bo on już 6-klasista jest obrażony i nie będzie się uczył kiedyś myślałam że ona przesadza, ale tak samo jest kiedy siadał do lekcji z ojcem, z dziadkami czy ze mną. Może niektórzy muszą czuć respekt pod inną postacią
napisał/a: chickadee 2012-09-19 16:32
Mimezja, A może po prostu nauka nie sprawia mu przyjemności i należało by zaciekawić go nauką a nie bezmyślnie zmuszać do odrabiania lekcji. Tu dużą rolę spełniają również nauczyciele.