Młody_Maciej_i_malowanie

napisał/a: ~Ikselka 2010-12-07 02:27
Dnia Sun, 05 Dec 2010 09:09:21 +0100, Qrczak napisał(a):


> Nie pójdą do nieba.
>


No, ale to tylko do tego mojego. Są inne "nieba", nie?
napisał/a: ~Ikselka 2010-12-07 02:35
Dnia Sun, 05 Dec 2010 09:57:07 +0100, E. napisał(a):

> Ikselka pisze:
>
>> Po to, żeby wykazać, ze skrót "MŚK" jest ewidentnie uzasadniony, bo ślub a
>> umowa cywilna to nie to samo
>
> Jakbym słyszała mojego dziadka 20 lat temu.
>


Głupi dziadek, głupi. Ty mądra.
napisał/a: ~Ikselka 2010-12-07 02:51
Dnia Sun, 05 Dec 2010 11:12:46 +0100, medea napisał(a):

> (...)Mnie zastanawia tylko - po co chcą to robić? Dlaczego denerwuje ich
> fakt, że dla ludzi zawarcie małżeństwa (nawet cywilnego) jest tak
> istotne, że nazywają ten akt ślubem? Gdyby dla ludzi nie był on istotny
> albo miałby dla nich wartość umowy, sami nazywaliby taki ślub po prostu
> umową.


Nazywają go, owszem, "ślubem cywilnym", a nie ślubem.
Ślub cywilny jako jedyną formę zalegalizowania związku zawiera się dla
zalegalizowania związku wobec prawa (prawne uznanie rodzicielstwa dla
przyszłych dzieci, skutki w dziedziczeniu itp) kiedy nie jest się osobą
wierzącą albo jest się osobą grzeszną wobec wiary, bo nie ma się
unieważnienia małżeństwa koscielnego.
Sprawa jego znaczenia osobistego, podobnie jak wielokrotnie tutaj
deprecjonowanego ślubu kościelnego, jest marginalna - wielokrotnie tutaj
pisano, ze równie wartościowe pod tym względem są wolne związki (używam tu
argumentacji obosiecznej, oczywiscie).

Slub koscielny zawiera się przed Bogiem i ludźmi, cywilny tylko przed
ludźmi.
Nic mnie w tym nie denerwuje i niczego nie deprecjonuję, tylko stwierdzam
różnicę i nie zgadzam się na zrównanie dwóch rzeczy o różnym, żtp.,
"składzie" jakosciowym. Oczywiscie, rozumiem postawę osoby niewierzącej,
dla której Bóg jest niczym i element sakramentalny odpada, co zrównuje dla
niej obie omawiane sytuacje.
Nie rozumiem tylko, dlaczego fakt nieuznawania przez osoby wierzace
równorzędności ślubu cywilnego tak denerwuje osoby niewierzące, kiedy w
sposób oczywisty NIE SĄ to równorzędne sprawy.
napisał/a: ~Ikselka 2010-12-07 03:20
Dnia Sun, 5 Dec 2010 16:00:13 +0100, Szpilka napisał(a):

> Po prostu: słowo ślub odnosi się do jednej i drugiej uroczystości.

Desygnat POJĘCIA "ślub" w ujęciu wiary (czyli "ślub kościelny") to nie jest
uroczystość, może on być zupełnie nieuroczysty, często nawet odbywał się w
tajemnicy, bo chodzi tu nie o uroczystość ani umowę, lecz o Sakrament
Małżeństwa.
Więc dobrze, że napisałaś "słowo". To kończy zbędną dyskusję.
napisał/a: ~Ikselka 2010-12-07 03:21
Dnia Sun, 5 Dec 2010 16:02:28 +0100, Szpilka napisał(a):

> Użytkownik "Ikselka" napisał w wiadomości
> news:1rwu1os85rqde.kit8fdktl0d3$.dlg@40tude.net...
>> Dnia Sun, 5 Dec 2010 00:03:17 +0100, Szpilka napisał(a):
>>
>>> Nie możesz generalizować, że jak para ma ślub kościelny to będzie zawsze
>>> i
>>> na amen.
>>
>> Nigdzie tego nie robię.
>
> Ku temu się zbliżasz
>

Ty też do czegoś sie zbliżasz, generalizując w stronę przeciwną.
Każdy ma swój kierunek.
napisał/a: ~Ikselka 2010-12-07 03:33
Dnia Sun, 5 Dec 2010 16:03:49 +0100, Agnieszka napisał(a):

> A ślub kościelny w świetle prawa jest nie
> mającym znaczenia rytuałem dla chętnych.

Dla niewierzacych chętnych - jest nie mającym znaczenia rytuałem.
Oczywiście.

Nie ma osoby wierzącej! (wierzącej! sic), która nie zawiera lub nie
chciałaby zawrzeć ślubu kościelnego. I tu nie ma przymusu, fakt. A jednak
większość małzeństw zawiera się dziś w Kosciele (piszę naze pojęcia dużą
literą, bo ja nie mówię tu o budynku, choć dla Ciebie SŁOWO kościół oznacza
budynek, ślub zaś to rytuał dla chętnych na powiedzenie sobie "tak" w tej
akurat scenerii)).

Za to ślub cywilny jest "dla przymuszonych" - bo ich "chęć" jest wymożona
JEDYNIE przez prawo do dziedziczenia i chęć prawnej legalizacji sytuacji
przyszłego potomstwa, po prostu. Kto nie czuje się tym przymuszony, a jest
niewierzący jak Ty, pozostaje w wolnym związku i takich osób jest spora
liczba.
napisał/a: ~Ikselka 2010-12-07 03:35
Dnia Sun, 5 Dec 2010 18:10:54 +0100, dorota bugla napisał(a):

> Yhm, tak samo jak zwyczajowo nazywa się ślubem

Slubem kościelnym.

> umowę

Przyjęcie sakramentu Małżeństwa.

> przed księdzem.

Przed Bogiem. Ksiądz tam tylko zamiata i podaje Komunię.

Wiec NIC tu nie jest "tak samo".
napisał/a: ~Aicha 2010-12-07 09:21
W dniu 2010-12-07 03:33, Ikselka pisze:

> Nie ma osoby wierzącej! (wierzącej! sic), która nie zawiera lub nie
> chciałaby zawrzeć ślubu kościelnego. I tu nie ma przymusu, fakt. A jednak
> większość małzeństw zawiera się dziś w Kosciele (piszę naze pojęcia dużą
> literą, bo ja nie mówię tu o budynku, choć dla Ciebie SŁOWO kościół oznacza
> budynek, ślub zaś to rytuał dla chętnych na powiedzenie sobie "tak" w tej
> akurat scenerii)).

Taaa... Pewien znajomy stwierdził, że jestem jedyną znaną mu
rozwiedzioną osobą - a zna tych par rozwiedzionych spooooro, oj sporo -
która nie miała ślubu kościelnego.

> Za to ślub cywilny jest "dla przymuszonych" - bo ich "chęć" jest wymożona
> JEDYNIE przez prawo do dziedziczenia i chęć prawnej legalizacji sytuacji
> przyszłego potomstwa, po prostu.

NIEPRAWDA. Również dla wspólnej podwójnej ulgi internetowej, wspólnego
rozliczania się z PITu i jeszcze paru innych korzyści. To czysta
kalkulacja, nie przymuszenie :P

--
Pozdrawiam - Aicha
napisał/a: ~E." 2010-12-07 17:40
Ikselka pisze:
> Dnia Sun, 05 Dec 2010 09:57:07 +0100, E. napisał(a):
>
>> Ikselka pisze:
>>
>>> Po to, żeby wykazać, ze skrót "MŚK" jest ewidentnie uzasadniony, bo ślub a
>>> umowa cywilna to nie to samo
>> Jakbym słyszała mojego dziadka 20 lat temu.
>>
>
>
> Głupi dziadek, głupi. Ty mądra.

No niestety, w tej kwestii głupi - nie przyszedł na ślub rodzicow, bo
tylko cywilny brali.
Nie minęło 20 lat i gorzko żałował swej głupoty, wstydząc się jej bardzo.
Ważne, by się uczyć na błędach.

E.
napisał/a: ~E." 2010-12-07 17:44
Ikselka pisze:

> Nie ma osoby wierzącej! (wierzącej! sic), która nie zawiera lub nie
> chciałaby zawrzeć ślubu kościelnego.

Bzdura - wierzaca to nie to samo co "katolik", "prawiosławiec" tudzież
"zielonoświątkowiec".

> większość małzeństw zawiera się dziś w Kosciele

Taka tradycja - naciski rodziny... zwykle to ostatni kontakt z
kościolem. Potem już tylko chrzciny dzieci i ich komunia.
Z przyzwyczajenia najczęściej lub przez presję rodziców.

> Za to ślub cywilny jest "dla przymuszonych" - bo ich "chęć" jest wymożona
> JEDYNIE przez prawo do dziedziczenia i chęć prawnej legalizacji sytuacji
> przyszłego potomstwa, po prostu. Kto nie czuje się tym przymuszony, a jest
> niewierzący jak Ty, pozostaje w wolnym związku i takich osób jest spora
> liczba.

Aleś Ty głupia.

E., tak wiem - jestem głupią cipą - co nie zmienia faktu, że jesteś
głupia jak but.
napisał/a: ~E." 2010-12-07 17:47
Ikselka pisze:

>
> Nazywają go, owszem, "ślubem cywilnym", a nie ślubem.

Ślub jak sama nazwa wskazuje polega na ślubowaniu sobie okreslonych
przyrzeczeń.
NIe ma obowiązku robić tego w kościele.

Jak sobie wyobrażasz ślub 2 osób wierzących, z k?órych jedna to z
urodzenia Katolik a druga to Zielonoświątkowiec? Albo lepiej - Świadek
Jehowy?

W którym kościele taki ślub miałby się odbywać i dlaczego akurat w ty?

E.
napisał/a: ~E." 2010-12-07 17:49
Ikselka pisze:

> Przed Bogiem. Ksiądz tam tylko zamiata i podaje Komunię.
>

Słuszna uwaga - odobnie jak z modlitwą - modlisz się do Boga a nie
księdza czy kościoła.
Czy modlitwa w kościele jest bardziej skuteczna w kościele? A co z
chrztem chorych noworodków? Czy ich chrzest przez rodziców czy
pielęgniarkę jest gorszy od tego w kościele? Pójdą tylko w połowie do nieba?

E.