Czy mieliście wątpliwości przed ślubem????

napisał/a: Chromowana 2008-06-11 19:23
Dziewuszki moje kochane myślę, że to czy mamy mniejsze czy tez większe wątpliwości zależy tylko i wyłącznie od naszego charakteru ja z natury jestem melancholijnym cholerykiem czyli mieszanka wybuchowa wszystko widzę w czarnych barwach i do tego jestem wybuchowa (w kłótniach zawsze mówię to co myślę nawet jeżeli są to jakieś bzdety) i często mniewam jakieś wątpliwości nie koniecznie związane z tym czy mam wyjść za Marcina czy nie ale wydaję mi się, że to zupełnie normalne. No chyba, że te wątpliwości są naprawdę kosmiczne i przeszkadzają nam normalnie funkcjonować w związku
napisał/a: evilgirl89 2008-06-11 22:09
Chromowana, chyba mamy to samo
ale ja już oduczyłam się wybuchać na mojego a wyżalę się na forum i mi mija
napisał/a: bluebell1 2008-06-11 22:34
a ja ma ogromnego doła, i nawet nie bardzo chce mi się o tym pisać, tak naprawdę to głupio się łudziłam że przed ślubem będziemy jak papużki nierozłączki, będę miała motylki w brzuszku 24/h, i ćwierkać będziemy do siebie przesłodko ... a tu nic i nawet nie wiem czy nie najgorzej w naszym czteroletnim związku, nie wiem czy to stres tak zadziałał, czy co, za każdym razem kiedy się kłócimy, mam taką myśl że będę musiała to znosić całe życie, a i czy on podobnie o mnie nie myśli (no bo ja to jestem super) Jestem pewna na 100 % że chce tego mężczyznę za męża i chce mieć jego dzieci, ale tak jakoś ciężko ... bo wyobrażałam sobie to trochę inaczej :/ Może będzie lepiej po ślubie może stres opadnie, nie sadzę że życie wygląda super po ślubie i coś sie radykalnie zmienia, ale może po prostu dociera do niego że to poważny krok. Ja się do tego przyzwyczajałam od roku, a on załapał dopiero niedawno :) Strasznie nieprzyjemna jest ta obojętność i brak rozmowy ... Ale staram się myśleć pozytywnie i poprawiać humor przygotowaniami :D Będzie dobrze ... musi być.
napisał/a: evilgirl89 2008-06-12 06:49
bluebell, tak samo mam
liczyłam na jakieś patrzenie w oczy jakieś takie ogólne zauroczenie
a tu nic
i to chyba ten stres i to wszystko
strasznie to przezywamy i to pewnie dlatego
napisał/a: norka3 2008-06-12 10:37
bluebell, evilgirl89, no ale jak patrzenie w oczy, jak papuzki nierozlaczki, skoro faceci to maja dwie lewe rece do przygotowan slubnych. I na pewno przezywają ten dzien inaczej niz kobiety.
napisał/a: Chromowana 2008-06-12 13:03
napisal(a):faceci to maja dwie lewe rece do przygotowan slubnych. I na pewno przezywają ten dzien inaczej niz kobiety


Jasne, że tak! Mój Marcin zawsze taki opanowany, pewny siebie niby niczym się nie przejmuje a jak byliśmy u jego księdza po akt chrztu to miał takiego stresa, że go nie poznałam Całą mszę sprawiało mi to nieziemską radość a co dopiero w kancelarii nigdy bym się nie spodziewała. Całą drogę powtarzał sobie, że powie mu SAKRAMENT MAłżEńSTWA a i tak walnął Małżeński
napisał/a: Monicysko 2008-06-12 23:24
bluebell, czy Ty pisałaś o mnie?
Dokładnie to samo... Myślałam, że nie będzie dla mnie szczęśliwszego dnia, niż dzień naszego ślubu... Tylko na to czekaliśmy... A tu nic,nie ma nawet stresu.. Wybuchamy często na siebie, tez mi się wydaje, że w ciągu tych 5 lat nie było aż tak.. Może człowiek szybko zapomina... Nie wiem..
W każdym razem,takie same myśli miałam.. Czy tak to właśnie będzie wyglądało...? Czy tak chcę spędzić moje życie? Czy nie popełniam błędu...?
Człowiek jest dużo bardziej nerwowy teraz.. Mam teraz tylko nadzieję, że kiedy tylko się skończy to całe wariactwo ze strony innych osób, będziemy sobie zyli jak dawniej...
napisał/a: bluebell1 2008-06-13 01:32
Monicysko, kurcze mamy strasznie podobne przeżycia przedślubne. Ale to znaczy że wszystko będzie ok. TO TYLKO STRES! :) Damy rade !!! :) Musimy się nauczyć rozumieć siebie, i teraz zaczynamy się denerwować, stąd ta irytacja. To są nasze najwspanialsze osoby, i z nimi będziemy tworzyć rodzinę. Jeszcze nie raz zaiskrzy, napewno. (on śpi dzisiaj na kanapie :D :D :D ) Ale byle do ślubu ;)

Albo to ten cholerny klimat irlandzki ;) damnú air! Cac ! :D
napisał/a: Monicysko 2008-06-13 15:25
bluebell, kanapa byla u nas w zeszlym tygodniu ;)
Pewnie to wszystko na raz, stres przed Wielkim Dniem, stres w zwiazku z pobytem za granica - jakby nie patrzec duzo trudniej sie wszystko zalatwia... Nie mozna po prostu przejsc sie kiedy sie chce i zalatwic.. W marcu jak bylismy w Polsce, na dwa tygodnie, to nie bylo nawet jednego dnia odpoczynku... Bieganina na okraglo, bo tyle zalatwiania a tak malo czasu..
Mam nadzieje, ze bedzie ok. Troche mnie podnosi na duchu mysl, ze nie tylko ja mam takie mysli i przezycia... To pozwala myslec, ze wszystko jest u nas ok i kazdemu sie to zdarza...
napisał/a: corazoncito 2008-06-17 15:55
Jestem tutaj nowa, ale rozterki o których piszecie wcale nie są mi obce...
od jakiegoś czasu regularnie kłócę się z moim przyszłym. Są to w sumie niezbyt ważne sprawy ale mnie to coraz bardziej dołuje. A mamy 60 dni do ślubu. I właśnie w trakcie i po tych kłótniach zastanawiam się tak jak Wy: czy to już tak zawsze będzie? Dodam że jesteśmy ze sobą od prawie 8 lat i taką sytuację jak teraz mieliśmy tylko jeden raz, kilka lat temu. Tylko że on, w przeciwieństwie do Waszych mężczyzn, nie umie mnie jakoś uspokoić, dodać otuchy. Owszem, mówi dużo miłych rzeczy ale w sytuacji kłótni/nieporozumienia nie przekłada się to na czyny. Teraz mam bardzo ciężki okres w kwestiach zawodowych, nie tylko ślubnych, i on mnie wspiera tylko wtedy jak jest między nami ok. Jak się pokłócimy - to moje problemy przestają być takie ważne i uważa, że nie potrzebuję jego ciepła czy czułości. A w każdym bądź razie mi tego nie okazuje. Ja wiem, że sama muszę sobie radzić, i to robię, ale przydałaby się z jego strony taka swego rodzaju "dojrzałość" by pozostawić kłótnie na boku w imię czegoś wyższego, jakieś trudnej sytuacji dla drugiej strony. Ja zawsze staram się tak robić. I trochę się boję, czy w małżeństwie też tak nie będzie: jak jest między nami ok to jestem przy Tobie a jak nie to radź sobie sama.

Chciałam się Was spytać jak sobie radzicie w sytuacji kiedy dopadają Was takie wątpliwości? I jak radzicie sobie przy tych przedślubnych kłótniach? Będę wdzięczna za wskazówki bo jak na razie z każdej strony mam pod górkę...
napisał/a: bluebell1 2008-06-17 16:34
napisal(a):Chciałam się Was spytać jak sobie radzicie w sytuacji kiedy dopadają Was takie wątpliwości? I jak radzicie sobie przy tych przedślubnych kłótniach?
szczerze to może głupie, ale powtarzam sobie, że po prostu jesteśmy oboje zdenerwowani, i przez to da się odczuć, że wykonujemy olbrzymi krok w naszym życiu, gdy jest jakaś sytuacja nieprzyjemna, po prostu ... schodzę z drogi, (oczywiście odwarknę parę razy :) ) nie chce się jeszcze bardziej denerwować, i zajmuje się przygotowaniami do ślubu, nie było dnia żebym o tym nie myślała :D co bardzo denerwuje jego bo ciągle mu o tym dniu przypominam, a cieszy mnie. :P Decyzja została podjęta rok temu, będziemy rodziną, i takie błahostki mnie nie złamią, choć czasem jest nieprzyjemnie ... Powodzenia corazoncito, !!!!
napisał/a: aptekara 2008-06-17 17:26
A ja się właśnie zastanawiam nad tym, co z nami... Chodzi mi o to, że wszyscy mówią mi, że przed ślubem każda para się kłóci jak nigdy i takie zgrzyty są nieuniknione, a u nas... żadnych kłótni, żadnych zgrzytów, ale też żadnego zbytniego klejenia się do siebie... Jest po prostu tak jak zawsze! Nie wiem, być może jest to spowodowane tym, że jesteśmy razem już tak długo i mieszkamy ze sobą...
No i to są moje wątpliwości, bo nie wiem czy to, że się nie kłócimy to dobrze, czy źle?