Jak pokonać czas dłużący się do ślubu?

napisał/a: devilkax 2014-08-05 10:47
Valkiria_, no problem, bo ja już więcej nie jestem w stanie znieść. Cóż, dorwał sie do mojego lapka i forum jak byłam zajęta, poczytał, zaczął mnie przepraszać i grzeecznie rozmawiać, nawet usunął tą siostre od ex ze znajomych. Może faktycznie takie wytknięcie go zapiekło i zdał sobie sprawe z tego,że może wszystko stracic, to co ma? no nie oszukujmy sie, ale dużo jego kolegów mu zazdrości, że ma taką fajną dziewczyne...zawsze od któregoś usłysze komplement, kiedyś mój sie tym baardzo przejmował i nie spuszczał z oczu,a teraz to olewa,potrafi mnie samą zostawić z obcym kolesiem żeby wyjść z resztą "zapalić",chociaż on nie pali :) czasami mu zwracam na to uwage,no ale musi sam zacząć myśleć. Ja nie zamierzam nigdy cierpieć z jego braku rozsądku,tym bardziej,że on nie ma w genach iść potem i sie bić,za to,że ktoś mi coś zrobił. Czasem myśle, kto będzie w razie czego dzieci bronił?
napisał/a: Valkiria_ 2014-08-05 11:25
devilkax, pytanie pozostaje czy ogarnął się w trybie permanentnym czy chwilowo żeby cię ułagodzić...
Ja się nie dziwię że więcej nie zniesiesz bo raczej nie znam nikogo kto by zniósł takie traktowanie... Kosmos jakiś. On przestał doceniać to, że Cię ma. Zaczęłas być czymś powszednim. Czymś co już zdobył wiec po co dbać i starać się... Zdobyłem to mam...
Mężczyznom czasami ciężko pojąć że kobietę każdego dnia zdobywa się od nowa. Z resztą vice versa.
napisał/a: devilkax 2014-08-05 16:09
Valkiria_, Jak to mówia, nadzieja umiera ostatnia. Narazie znowu nabil sobie minusa, ledwo chodze, oczywiscie nie mógl przyjechac sie mna zajac, tysiace innych spraw .
Zobaczymy co jutro wymysli . Tak zawsze jest, gdy zaczynam powaznie chorowac ulatnia sie, nie ma go...
napisał/a: myszkaforyou 2014-08-05 17:01
devilkax, bardzo Ci współczuję. Odniosłam wrażenie, że sama zapomniałaś o swojej wartości przy nim. Miałam kiedyś partnera który 'załatwiał' mnóstwo ważnych spraw, zaczynając od pomocy na budowach znajomych a kończąc na poszukiwaniu pracy dla niego samego. Jakież było moje zdziwienie kiedy po 2 latach okazało się że od pół roku mnie zdradza... Nie podejrzewałam nic, wiedziała prawie cała wieś tylko nie ja. Oczywiście nie życzę Ci źle. Ale czasem pomaga gdy się faceta trochę odepchnie. Znajdź sobie jakieś zajęcie np. sport - wyjdź z koleżankami, jak będzie się chciał spotkać to 'nie miej czasu'. Faceci lubią też wiedzieć, że ich kobiety nie są tylko dla nich bo mają też swoje życie
napisał/a: Valkiria_ 2014-08-05 17:18
devilkax, super móc polegać na ukochanym gdy ma się problem i mieć w nim oparcie w każdej sytuacji... nie mogę się oprzeć wrażeniu ze to wszystko u was jakoś nie takie jak powinno być chyba by mi serducho pękło jakby mi partner/narzeczony/mąż zwiewal gdy najbardziej bym go potrzebowała... Każdy potrafi być "na dobre" i "w zdrowiu" . Z byciem "na złe" i "w chorobie" juz są problemy.
Wiesz, że ślub i małżeństwo to nie szafa prowadząca do Narnii. To nie czarodziejski próg który jak przejdziesz to znajdziesz się w magicznej krainie gdzie będzie cud, miód i orzeszki. Wy się sprawdzacie juz teraz... I jak coś nie gra i nie trabi juz na tym etapie to bym się zastanowila 500 razy nad podjęciem jakichś dalszych kroków. Facet popełnia podstawowe karygodne faile. Sytuacje które nie powinny mieć miejsca.
napisał/a: devilkax 2014-08-05 19:10
MyszkaForYou, czasem go odpycham, ba zdarzyla mi sie okazja, bylam robic zdjecia, bo to moje hobby, potem sie wysluchalam pretensji.. jak spytalam o co chodzi to bylo ''gówno'' ''o nic'' itp.
Zagmatwane jest to wszystko. Nigdy nie myslalam, ze w zwiazku moga byc takie problemy, zeby sie dogadac z druga osoba. Wszystkie moje poprzednie zwiazki byly krótkie, góra 6 miesiecy i nie martwilam sie niczym, nie przejmowalam, robilam co chcialam, moze przez to wszystko tez tak dosadnie odbieram.
Poza tym mój narzeczony ma tez dobre strony, jest dla mnie czuly, opiekuje sie mna w gruncie rzeczy, zadbal o to,zebym zostala jego narzeczona,bo mam trudna sytuacje w domu, gdy chorowalam moze i nie zawsze byl przy mnie, ale kupowal mi leki, bo moi rodzice mieli to w dupie... gdy mialam naprawde napiete sytuacje, zabieral mnie do siebie, wiec mimo wszystko wierze w to,ze jest dobrym czlowiekiem, nie kazdy jest idealny. Jego tak samo moga wkurzac czasem moje humory, bo jestem dosyc wybuchowa, gdy mnie cos zdenerwuje to potrafie dobitnie przygadac komus, kilku jego znajomym narobilam obciachu juz na poczatku naszej znajomosci.
Mysle, ze teraz sie w sumie tak docieramy, poznajemy siebie na kazdym etapie i barierze, ale wiem, ze mimo tych wszystkich przeciwnosci moge mu zaufac i chce z nim byc, ze nie wyobrazam sobie nikogo innego za mojego przyszlego meza.
napisał/a: myszkaforyou 2014-08-05 21:14
devilkax, nie wiem czy dobrze przeczytałam, że jesteście ze sobą jakieś 2 lata? Tak na prawdę to nie dużo. Może masz racje, że dopiero się docieracie, więc z tym ślubem bym się nie śpieszyła, żeby zobaczyć czy faktycznie się dotrzecie czy nie będziecie mogli się znieść. Zamierzacie zamieszkać ze sobą po ślubie? Wtedy też może być inaczej. Ja z Moim M jestem 6 lat, a czego 5 mieszkamy razem i powiem, że człowiek tez się a czasem zmienia. Niektóre rzeczy po czasie też się widzi inaczej, więc zawsze lepiej poczekać niż potem płakać. Postaraj się z nim pogadać, na spokojnie od serca czego oczekujesz od niego jako narzeczonego i człowieka z którym chcesz spędzić resztę życia.
napisał/a: devilkax 2014-08-05 21:29
MyszkaForYou, tak, lekko ponad dwa lata.
Nie spieszymy sie narazie ze slubem, bo dzieci nie mamy,wiec zadnego zobowiazania.
Plany mamy rózne, jesli sie uda to zamieszkamy moze i przed slubem razem, chociaz wolalabym dopiero wtedy, gdy bedziemy mieszkac sami, na swoim a nie z jego rodzicami, wtedy tez jest róznie. Co innego bywac na pare dni a co innego mieszkac a nie chcialabym sie juz na starcie klócic i zacierac z kims .
napisał/a: Filiżanka 2014-08-17 13:58
nie wiem, gdzie mam to zamieścić, więc zamieszczam to tu:
moj chlopak nagle wyskoczyl, z wyjazdem za granice za 1700 zl we wrzesniu, ja obecnie jestem na stazu i zarabiam 900 zl wiec na obecna chwile mialabym ok. 1200 zl, on mi kaze brac od rodzicow, babci itd...jakby traktowal powaznie jako przyszla zone to moze by mi dolozyl, albo chociaz pozyczyl do przyszlego miesiaca, nie wiem ale nie podoba mi sie ze każe mi dziadowac...i uwazam, ze nie jest odpowiedzialny, po za tym nadal zareczyn brak a takie czyny kaza mi myslec ze to nie jest ten jedyny, poza tym on chce wyjechac w tym roku za granice i za rok, on jest bogaty a ja nie..i chyba tu sie rozmiajmy, i pytanie gdzie tu miejsce na slub...bo pieniazki odkladam na slub caly czas i teraz nie wezme i nie wydam na wyjazd bo on chce

mam wrażenie, że męcze sie w tym zwiazku, podpytuje go kiedy bedziemy razem pomieszkiwac, kiedy z nim zasne, on wzrusza ramionami i mowi, ze nie wie kiedy, mial tam zamieszkac w styczniu..nic sie nie zmienilo od tego czasu, szczerze czuje sie zawieszona, nie wiem co on mysli w swojej glowie, mowi, ze mnie kocha mocno itd, itp, ale widac ze podchodzi do naszego zwiazku zdrowo rozsadkowo a ja emocjonalnie.
przez niego teraz siedze i rycze, ile jeszcze mma wylać łez, zeby dostac to o czym marze kochajacego meża, dzieci...nie wiem czy on jest tym jedynym, ciagle mam watpliwosci, on nic nie robi w tym kierunku, zebysmy byli w koncu razem. uwazam osobiscie, że on chce żyć w wolnym zwiazku, i miec partnerke do towarzystwa, nic poza tym.

[ Dodano: 2014-08-17, 14:06 ]
ja tez sie nie pytam kiedy sie ozeni i czy w oogle, totalnie olałam ten temat, to on ma o to zabiegac, a nie ja, tylko nie wiem co robić, czy czekac na rozwoj wydarzen i zobaczyc co z tego bedzie czy juz teraz zakonczyc zwiazek.
brakuje mi w naszym zwiazku rozmow, np. jak widzi sobie zycie po slubie, podział obowiązków, on w ogole o tym nie mowi, żyje tym co teraz noi wyjazdami za granice, drogimi ciuchami, zegarkami, perfumami itd.na to pieniadze ma, ale zeby sie zareczyc z dziewczyna i cos planowac nic...nie kaze mu leciec pod oltarz, ale np za 2 lata slub, ale teraz szczerze to nie wiem, czy go kocham czy tylko wyobrazenie o nim, na poczatku bylo pieknie wszystko, mielismy mieszkac razem a teraz ma urządzone mieszkanie i nie zaprosil mnie od sierpnia zeszlego roku o tu tez wydaje mi sie cos podejrzane..
napisał/a: devilkax 2014-08-17 21:17
Filiżanka, powoli wydaje mi sie,ze slabo znasz swojego faceta. Moze te zareczyny to bylby najglupszy gest,plakalabys 100x bardziej w razie rozstania i wiem co mówie. Znajoma rzucil narzeczony po paru miesiacach od zareczyn, okazalo sie, ze zdradzal ja tez, gdy ona byla na wakacjach.Placzu co nie miara, koles równiez bogaty tak jak ten twój i z podobnym tokiem myslenia.
napisał/a: Valkiria_ 2014-08-17 21:41
Filiżanka, co ja myślę to wiesz... Pomóż sobie i myśl o sobie. Jak człowiekowi jest dobrze z samym sobą to dopiero wtedy może być mu dobrze w związku. Nie wcześniej...
napisał/a: Filiżanka 2014-08-18 12:47
wiem..ale strasznie mnie męczy sporo niedomówień w naszym związku, pytałam ostatnio czemu się nie przeprowadza do nwiego mieszkania, a on, ze nie będzie na rkzywy ryj się wprowdzać, ze musi kupic mikser itp., a poza tym zmienil prace i nie ma na to czasu, to kiedy znajdzie czas na malzenstwo??? bo na wycieczki jak widać ma i po samej jego decyzji o wyjeździe za granice wnioskuje ze rzeczywiście mu się nie pali do malzenstwa. poza tym nie podoba mi się jak mowi o koleżance z rpacy, ze ma zgrabna sylwetke, że nosi szpile, pokazuje mi na ulicy jakim samochodem jeździ, boje się żeby to nie miało swojego dugiego dna...