Jak pokonać czas dłużący się do ślubu?

napisał/a: Valkiria_ 2014-09-01 08:27
Mój K. też nie pytał. Najpierw "na oko" kupił dla nas piękne srebrne obrączki z aparta (obydwoje w dniu ślubu mieliśmy i z resztą dalej nosimy te obrączki na szyi na srebrnym łańcuszku), rzuciłam wtedy tylko ze jakby była ta obrączka rozmiar mniejsza to byłoby idealnie.
napisał/a: KokosowaNutka 2014-09-01 09:17
A ja moja obraczke juz zdazylam zgubic
napisał/a: Valkiria_ 2014-09-01 09:39
KokosowaNutka, no co ty gadasz.... nie możecie zrobić jej kopii czy coś...
napisał/a: aneczka98 2014-09-01 10:48
KokosowaNutka, o kurcze, szkoda :/ Ja się tak boję, żeby P. nie zgubił w pracy, ale póki co jeszcze mu się nie zdarzyło. Srebrną zgubił, a potem znalazł wciśniętą w oponę naszego samochodu
napisał/a: KokosowaNutka 2014-09-01 18:47
Nie no tragedii nie ma.. i tak mnie ta obraczka denerwowala. Nie jestem przyzwyczajona do noszenia pierscionkow, nigdy nie mialam zadnego
napisał/a: Nadiya1 2014-09-02 08:26
KokosowaNutka napisal(a):Nie no tragedii nie ma.. i tak mnie ta obraczka denerwowala. Nie jestem przyzwyczajona do noszenia pierscionkow, nigdy nie mialam zadnego

Znaczy, że 'chciałaś' ja zgubić :P
napisał/a: Rooda666 2014-09-02 11:19
Dziewczęta, to już OT :>
napisał/a: hibiskus2 2014-09-09 22:16
Cześć :) Witam Was wszystkie cierpliwe i niecierpliwe :) oraz już szczęśliwe narzeczone i żonki :)
Na wątek i forum trafiłam przypadkowo przeglądając artykuły i inne pisemka internetowe na temat zaręczyn.
Przyznam się, że jestem tą mniej cierpliwą , ale czytając Wasze wypowiedzi, naprawdę lepiej się poczułam i postanowiłam naskrobać coś od siebie :)
Również oczekuję magicznego momentu i bycia o szczebelek wyżej niż "dziewczyna" :) i momentami miewam kryzysy wewnętrzne :P Mam nadzieję, że może jako osoby postronne, coś doradzicie w tym temacie :)

Opowiem troszkę o nas :)
Jesteśmy razem nieco ponad 2 lata (dla jednych dużo, dla innych mało, kwestia indywidualna). Zamieszkaliśmy ze sobą dość szybko, chyba nie minęło wtedy pół roku
Wynajmowaliśmy wspólnie pokój (ja jeszcze studiuję, chłopak był już po studiach i pracuje w zawodzie)
Od niedawna mieszkamy w naszym własnym gniazdku, które powolutku wykańczamy i doprowadzamy do ładu i składu :)
I tutaj kończy się historia, bo zaczynam miewać wyżej wspomniane ciężkie myśli, że nie spieszno mu do TEGO mojego wymarzonego kroku dalej - żyjemy sobie bardzo dobrze, układa się nam, dogadujemy się super oraz mimo wielu obowiązków (praca + niedługo bronię inż.) jest ugotowane, posprzątane, wyprane
Obawiam się coraz częściej, że jest mu wygodnie tak, jak jest obecnie i nawet nie przychodzi mu do głowy, żeby ruszyć do przodu.
Nie chcę naciskać, chociaż zdarzy mi się zacząć temat zaręczyn czy ślubu mimowolnie, podpytuję delikatnie o nas w tych kwestiach - zawsze słyszę: KIEDYŚ. Tu kończy się rozmowa..po prostu zmienia temat
Jest praca, jest mieszkanie, jakieś tam wspólne plany..to wszystko aż samo się prosi o tę wymarzoną cudowną chwilę...a ja nie mogę się doczekać!
napisał/a: amilka2 2014-09-11 12:03
hibiskus, doczekasz się, dwa lata to jeszcze nie tak strasznie długo. A te rozmowy o waszej przyszłości to on też zaczyna?
Wiesz, wspólne mieszkanie mieszkaniem, ale nie trzeba mieszkać ze sobą, żeby chłopakowi też było ciężko ruszyć tyłek i zacząć myśleć o przyszłości.

Mam kuzyna, który jakiś czas temu miał narzeczoną... I cisza. Nie mieli wyznaczonej daty ślubu, w ogóle nie słyszałam, żeby go planowali. Nie mieszkali ze sobą, ale żeby nie było - oboje pracowali, tak więc mieliby z czego żyć. Z relacji mojej mamy, która go kiedyś spotkała, wynikło, że jemu po prostu było dobrze mieszkać z mamusią, mieć wszystko wyprane, nie dokładać się do budżetu, a jednocześnie spotykać się ze swoją narzeczoną itp. I jeszcze stwierdził podobno, że czuje presję z jej strony na ślub.

Obecnie już nie są razem. W sumie trudno się dziwić, mieli skrajnie różne wizje swojej wspólnej przyszłości (a raczej mój kuzyn chyba takowej nie miał). Szczerze mówiąc, trochę nie rozumiem sensu oświadczyn bez planowania choćby w dalszej przyszłości - ale określonej, np. za dwa lata - ślubu. Przecież oświadczyny właśnie na tym polegają, że mówi się, tak, chcę za ciebie wyjść.
napisał/a: hibiskus2 2014-09-11 15:14
Niestety, u nas planowana przyszłość jest nieokreślona.
Najpierw miało być własne mieszkanie, a później pomyślimy...i na tym myśleniu się skończyło :)
Odnośnikiem do przyszłości w jego ustach jest ciągle kiedyś i kiedyś.

Zdaję sobie sprawę, że 2 lata to niewiele i nie mam kto wie jak wielkiego parcia na ślub już i teraz, bardziej obawiam się, że to "kiedyś" to bardzo odległa data
Tym bardziej, jak pisałam wcześniej, że jest dobrze jak jest,żyjemy sobie jak dobre małżeństwo - faceci podchodzą do tego inaczej - że po co to zmieniać, a kobietki potrzebują "awansować" w związku :)
(kwestie znów indywidualne, ale najczęściej taki schemat :) )

Nie wiem jak poprowadzić rozmowę o tej określonej przyszłości, bo raz już usłyszałam zarzut, że przecież mi nie powie, kiedy i jak chce się oświadczyć, bo nie będzie niespodzianki :D
napisał/a: devilkax 2014-09-15 23:32
hibiskus, Faceci sa wlasnie tacy wygodni, odnosze czesto wrazenie, ze gdy maja juz w zasadzie wszystko na tacy podane - czyt. - obiadki, posprzatane, wyprane gateczki i pania do towarzystwa obok to nie widza juz presji na slub, bo po co? Ta kobieta obok jest, ugotuje, wysprzata hate, ugotuje i do lózka tez. No czegóz chciec wiecej?
No ale u nas kwestia wyglada inaczej i jestesmy bardziej skomplikowane... czasami mysle, ze faceci w glowie ani jednej mysli nie maja?
Spróbuj z nim porzadnie przedyskutowac jego swiatopoglad = tzn. CZY mysli w ogóle o kwestii formalnej, czy woli zyc na kocia lape? Poza tym pamietaj zareczyny nie zawsze równaja sie od razu slubem....
napisał/a: dworniak 2014-09-16 12:43
Ja nie rozumiem tego pośpiechu, skoro są zaręczyny to kwestią czasu (zazwyczaj) jest ślub, czy to się odbędzie za miesiąc, sześć czy dwanaście to tutaj różnicy nie widzę. Na prawdę aż taką różnicę odgrywa ślub w życiu? Ok. Jedno z najważniejszych wydarzeń- na pewno, ale jeżeli ktoś ma być razem, to może poczekać na ten moment na spokojnie.. Ale ok, może jestem facetem i dlatego podaje swój pogląd na sytuację, prosiłbym o brak linczowania :p